Autor zdjęcia: Barbara Chadaj-Lamcho, "Gazeta Olsztyńska"
Autor zdjęcia: Barbara Chadaj-Lamcho, "Gazeta Olsztyńska"
dr Wincenty Kalemba dr Wincenty Kalemba
163
BLOG

Przestańmy kosić trawniki, kosiarki precz, powrót łąki!

dr Wincenty Kalemba dr Wincenty Kalemba Gospodarka Obserwuj notkę 5
Zwiększająca się świadomość ekologiczna spowodowała, że trendy w zagospodarowaniu terenów zielonych – zwłaszcza w miastach – zaczęły się zmieniać. W związku z tym wiele aspektów utrzymywania różnych form roślinności zostało poddanych naukowym analizom. Jednym z takich aspektów są konsekwencje utrzymywania siedlisk wymagających częstego koszenia.

Tereny zielone w miastach, w tym trawniki, są elementem tzw. małej retencji. Pozwalają na spowolnienie odpływu wód opadowych, przez co odciążają miejski system kanalizacyjny, regulują klimat miejski poprzez zwiększenie poziomu wilgotności i zmniejszenie wysokich temperatur, pochłaniając przy tym dwutlenek węgla i wydzielając tlen. Funkcjonują jak filtry zatrzymujące szkodliwe pyły powietrza, zwiększają jednocześnie różnorodność biologiczną.

Koszenie trawników w obszarach miejskich co do zasady uwarunkowane jest względami estetycznymi. Miejsca ze skoszonym trawnikiem wyglądają na zadbane i bardziej się podobają mieszkańcom. Koszenie pozwala również ograniczać rozsiewanie się ekspansywanych chwastów, które szybko dominują na obszarze pokrytym trawą. Dodatkowo, w niektórych miejscach mogą one ograniczać widoczność (szczególnie przy pasach ruchu drogowego). Należy zauważyć, iż trawniki w okresie kwitnienia wykazują silne właściwości alergogenne, a ilość osób, u których stwierdza się alergie, rośnie w ostatnich latach w bardzo szybkim tempie.

W okresach intensywnej suszy, której w okresie letnim zazwyczaj towarzyszy wysoka temperatura powietrza, niskie koszenie trawnika prowadzi do nadmiernego pylenia z odsłoniętej powierzchni. Zbyt nisko przycięta trawa nie rozkrzewia się, lecz zaczyna zasychać. Wydaje się zasadnym, że w takich warunkach, z jakimi mamy do czynienia w chwili obecnej, należałoby ograniczyć koszenie trawników do tych miejsc, w których jest to niezbędne. Natomiast w sytuacji sprzyjających wegetacji najlepszym rozwiązaniem byłoby ustawienie kosiarek na możliwie najwyższy poziom, tak aby zapobiegać kwitnieniu traw i utrzymać pewną estetykę terenu, ale utrzymać jak najwyższą wysokość roślin.

Częstotliwość koszenia terenów zielonych ma również wpływ na zasoby wodne danego obszaru. Przeprowadzone badania wykazały, że częstsze koszenie spowodowało redukcję biomasy korzeni, ponieważ produkty fotosyntezy wykorzystywane były przez rośliny do odbudowy skoszonej części nadziemnej, a nie do rozbudowy systemu korzeniowego. Spadek biomasy korzeni roślin powoduje, że w glebie zatrzymywana jest znacznie mniejsza ilość wody, a to może prowadzić do pogorszenia warunków wodnych obszaru i w konsekwencji – pustynnienia.

Intensywne koszenie obszarów zielonych może mieć jeszcze inne niekorzystne skutki. W badaniu przeprowadzonym na przedmieściach Nowego Jorku wykazano, że częste przycinanie trawników uniemożliwia proces kwitnienia większości tworzących je gatunków. Inne amerykańskie badania potwierdziły, że to zjawisko pogłębia kryzys owadów zapylających, które cierpią przede wszystkim właśnie przez utratę siedlisk (czyli kwitnących terenów zielonych). Rzadsze koszenie zapewnia owadom bazę pokarmową, a więc skutkuje większą liczbą obserwowanych gatunków pszczół i wyższą częstością odwiedzin kwiatów.

Wpływ na rozwój fauny na siedliskach łąkowych ma nie tylko częstotliwość koszenia, lecz także wybór terminów cięcia. Niewłaściwie dobrany termin może wpływać negatywnie m.in na owady, zwłaszcza jeśli koszenie wykonywane jest w najwrażliwszych fazach rozwoju bezkręgowców.

Koszenie trawy w mieście jest przeżytkiem i nie służy ani przyrodzie, ani mieszkańcom miast. Jak widać, koszenie terenów zielonych ma wielorakie konsekwencje. Wydaje się, że dla dobra własnego, jak i w trosce o środowisko warto wybierać takie formy zagospodarowania terenów zielonych, które nie wymagają częstego koszenia. Pozwoli to zmniejszyć emisję zanieczyszczeń, ograniczy hałas, a także ułatwi życie owadom, zwłaszcza zapylaczom, które obecnie są szczególnie narażone na utratę siedlisk i bazy pokarmowej. Rozłożyste, wysokie rośliny zielne intensywnie nawilżają powietrze, obniżają temperaturę i produkują tlen, jednocześnie wyłapując pyły tworzące smog. Rośliny owadopylne to także mniej uczuleń.

za: magazynbiomasa.pl

Autor zdjęcia: Barbara Chadaj-Lamcho, "Gazeta Olsztyńska"

Jestem energiczny, ekstrawertyczny, ufny swoim możliwościom, zawsze dążący do osiągnięcia konkretnego celu.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Gospodarka