Motto:
Rdza niszczy żelazo, a kłamstwo duszę.
Antoni Czechow
Kiedyś pisząc, nie wiem gdzie publikując, swój tekst użyłem definicji: "prawdziwy kłamca". To nie jest oksymoron! To definicja psychologiczna człowieka, który przerósł skalę towarzyskiego mitomaństwa, a kłamstwo, być może i skłamany całokształt życia wewnętrznego, to jedyna jego kreacja mentalna, nie potrafi już być prawdziwy, jest tak uwikłany w kłamstwo, że stało się ono jego naturą. Taki człowiek potwornie się męczy, zużywa masę energii mentalnej, aby scalić sypiący się w każdej sekundzie jego "atrapy życia", fałszywy obraz i podobieństwo swoje. Taki człowiek, wedle mej definicji, to także człowiek, który "sprzedał duszę diabłu", bowiem z grecka diabolos znaczy rozdźwięk, konflikt, rozdarcie, a zatem można sobie uzmysłowić, mając trochę empatii, stan wewnętrzny takiego człowieka...
Tyle teorii. Teraz ad rem. Oto "kłamliwa kasta" broni swego! Pokaźny kierdel "moralnie skundlonych istot", dyżurnych na pozycjach producentów tzw. fak njusów (pseudo)żurnalistów, blogerów (nie ma słowa bloger w polszczyźnie, cytuję, bo to pokutuje w slangu, który stał się językiem potocznym) i dyżurnych "producentów kału mentalnego", teraz właśnie krzyczy i skowyczy, że "nic się nie stało", że "popłoch w prawicowych mediach", to komedia, to passe, bowiem "Donald kłamca" jest "cool", pogrywa jak "rasowy" polityk, no nie moralne kundelki? Donek jest "elastycznym politykiem", a jego demaskatorzy, to "zajadły ciemnogród", taki on jest i oni, jak "kozacki złodziej", którego złapał "sfakowany gliniarz", no nie ratlerki mentalne?
Współczuję człowiekowi, bowiem pensja aktualna, innostranna i emerytura, obie bajońskie, nie zrekompensują mu społecznej infamii i duchowych mąk, mąk piekielnych, używając popularnej formy, bo także z grecka - tantalowych. Został wygwizdany przy Grobie Nieznanego Żołnierza nie przez "pachołków PiSu", ale warszawiaków, uczestników uroczystości rocznicowych. Widocznie odczytano poprawnie fałszywy gest propagatora hasła: "Polska, to nienormalność" i dano temu wyraz. Pamiętamy, że vox populi, vox dei, co oznacza: patrz uważnie w zwierciadło społeczne i czytaj komunikaty, a kto myśli inaczej, to zapewne myśliwy inaczej, czyli bezmyślny...
Teraz propozycja terapeutyczna. Aby Donek ocalił swe życie przed przemianą w demoniczną atrapę, życzę mu szczerze, jak każdemu człowiekowi uwikłanemu i ciepiącemu, aby obejrzał film "Kobieta diabeł" (1964), reż. Kaneto Shindô, zapewne, jeśli zrozumie przesłanie filmu, które brzmi tak: "maska czynów twoich zrośnie się z tobą i stanie twą twarzą", otrzyma impuls do "przewartościowania wszystkich wartości", tak... Człowiek może się mylić i błądzić, źle rozgrywać etapy swego życia, stawiać na dobrobyt materialny, a nie duchowy, zapominać o honorze, kiedy spodlenie jest "korzystne", ale może się zmienić, otworzyć "oczy szeroko zamknięte". Jeśli tego nie zrobi, zgromadzi taki kapitał zła i spodlenia, że czyny jego "w postaci demonów będą rozszarpywać jego ciało, doświadczy mąk piekielnych w godzinie śmierci", tak za Mistrzem Ekhartem, a zobaczyć i usłyszeć to można w filmie "Drabina jakubowa" (1990), reż. Adrian Lyne...
Czynić źle, to ludzkie, trwać w złym - diabelskie, jak uzmysławia powiedzenie. Tak dla przypomnienia, że świat jest ojczyzną ludzi, a politycy i celebryci, to nie nadzwyczajna kasta, ale ludzie gorszego sortu, na własne życzenie. Ale mogą w każdej chwili wyjść z tej "słodkiej i trującej" sortowni. I tyle, reszta będzie wydana z nieskończoności, dla przybłędów i gości...
Ps. Poniżej fragment tekstu, który zapoznaje nas z rzeczoną historią, powodem sprawczym do powyżej noty.
"W tym roku zaproszenie wydawało się bardziej serdeczne" - tłumaczył Donald Tusk swoją obecność na obchodach Święta Niepodległości w Warszawie. Kancelaria Prezydenta szybko "zdementowała", że zaproszenie było takie samo jak dwóch poprzednich latach. Dowód? Wzory pism, które opublikowano w internecie.
Donald Tusk po raz pierwszy uczestniczył w obchodach Święta Niepodległości za rządów PiS. Jego obecność wywołała wielkie emocje. Gdy były premier Polski składał wieniec przed Grobem Nieznanego Żołnierza, doszło do incydentu. Rozległy się gwizdy i buczenie.
Pytany, dlaczego pierwszy raz zgodził się wziąć udział w uroczystościach na zaproszenie prezydenta, Tusk argumentował, że uroczystość ta ma dla niego szczególny charakter. Przypomniał, że za rok będziemy obchodzić stulecie niepodległości i dodał, że chciałby, aby potraktowano to jako "znak gotowości do współpracy".
Sugestia najwyraźniej okazała się być nie na rękę Kancelarii Prezydenta. Szybko podkreślono, że Andrzej Duda co roku zaprasza na obchody Święta Niepodległości wszystkich byłych polskich premierów i prezydentów. Teraz jednak poszli o krok dalej.
Na dowód, że wysłane do Tuska zaproszenie było w tym roku takie samo jak w poprzednich latach, Marcin Kędryna z Kancelarii Prezydenta opublikował na Twitterze... wzory wysłanych do szefa Rady Europejskiej pism z 2015, 2016 i 2017 roku.
Niektórzy piszą o "popłochu w prawicowych mediach". Nie bez powodu. TVP Info na swojej stronie internetowej donosi bowiem: "Donald Tusk powiedział nieprawdę. Jest dowód". (komentarze: "Zenująca próba tłumaczenia się przed niezbyt rozgarniętymi wyborcami PiSu" i "Proszę się nie tłumaczyć, jedno zdanie @eucopresident a u was popłoch ze wszystkich stron". (Od redakcji: "popłochu w prawicowych mediach", to tylko wskazanie palcem kłamcy, to nie bicie piany, a piętnowanie zła, a to jest różnica, jak pomiędzy piwem "Martwiec", a "Żywe", rzekłem).
na podstawie: https://wiadomosci.wp.pl/tusk-sklamal-ws-zaproszenia-od-dudy-oto-dowod-6187064801753217a
Ps. Jako "dowód rzeczowy", że kłamstwo i wymysł są odwieczna pasją "mniejszej połowy" rodzaju ludzkiego, zacytuję wiersz Colina Wattsa, który niedawno gościł w Tripoli.
Mężczyźni rozmawiają
Pamiętacie Hansa Grottlemeyera -
wiecie, reżyserował Sferę nadziei,
z Tomem Cruisem i Nicole Kidman.
O tym, jak znaleźli aligatory
w kanalizacji Nowego Jorku.
Nie, idioto, to był Grosslemeyer.
Grottlemeyer napisał poradnik samopomocy:
Światło na końcu tunelu.
Gdzie znaleźć kontakt.
Ten z żaróweczkami na okładce.
Ej, ej, ej!
Grosslemeyer wymyślił Windę:
napój mleczno-czekoladowy z Viagrą:
Nawet kiedy liść opada, Winda zawsze pion ci nada!
Nie żartujcie, musicie to pamiętać?
Na Boga, ludzie!
Gdzieście byli?
To był Grogglemeyer.
To mógł być tylko Hans Grogglemeyer.
A, a!
Grogglemeyer to facet, który zamordował
dziesięć prostytutek w Chester i zjadł je
z ziemniakami w talarki i sałatką na przystawkę.
Prasa pisała o tym tygodniami.
No.
No.
tłumaczenie wiersza Tadeusz Ted Dziewanowski
*
Całość spisał i zredagował - Antoni Kozłowski vel Wilk Miejski
Publicysta, poetą bywa, scenarzysta, satyryk radykalny, performer, fotograf i malarz. Humanista prywatnego sznytu, bez dyplomów, członek SDP. Od lat żyje w osobnej strefie dążenia do ludzkiej prawdy (czym jest Prawda?) poprzez dialog i introspekcję. Niezależny opozycjonista czasów PRL, inwalida po represjach komuszych. Mentalnie krzepki, czynny twórczo, uzależniony od życia, jako bezcennej przygody poznawczej, ale fizycznie - wrak życiowy. Pomimo tego - rasowy Trikster, szyderczo portretujący zło, poszukujący wytrwale dobra w wymiarze prywatnym i Ojczyzny Solidarnej. Patriota i obywatel, gardzi politycznym szambem i aktywnością "replik targowiczan" w starciu z "ministrantami" w spektaklu nad Wisłą. Współzałożyciel stowarzyszenia "Nasz Polski Dom", działającego na rzecz kultury polskiej i wsparcia potrzebujących... I tyle, aż tyle! Resztę pożarły gile, a koszatniczki schowały do piczki, o rety, minarety!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka