Intro:
... Lata, o moje straszne lata,
nauczyłyście wy nas wierzyć
i to był kostur nam na drogę,
i z nim się resztę burz przemierzy.
Których nam nikt nie wynagrodzi
i których nic nam nie zastąpi,
lata - ojczyzno złej młodości,
trudnej starości dniu narodzin.
Bogu podamy w końcu dłonie
spalone skrzydłem antychrysta,
i on zrozumie, że ta młodość
w tej grozie jedna była czysta.
24. III. 1944 Krzysztof Kamil Baczyński
*
Akt I
W nocy z 2 na 3 października 1944 roku podpisano honorowy akt kapitulacji Powstania Warszawskiego.
Około 2.00 w nocy po długich negocjacjach prowadzonych w Dworku Reicher w Ożarowie Mazowieckim upoważnieni przez komendanta głównego Armii Krajowej gen.Tadeusza "Bora" Komorowskiego oficerowie: płk. Kazimierz Iranek Osmecki, "Jarecki" i ppłk. dypl. Zygmunt Dobrowolski, „Zyndram” podpisali Układ o zaprzestaniu działań wojennych w Warszawie.
Akt II
Hekatomba Warszawska - Powstanie 1944 - Trwająca 63 dni walka Powstańców z hitlerowcami o Warszawę, ofiara zamordowanych ok. 180 tys. cywilnych Warszawiaków i 18 tys. Powstańców, gównie żołnierzy AK, 3,5 tys. żołnierzy gen. Berlinga, na skutek braku istotnej pomocy z zewnątrz, zarówno ze strony Aliantów Zachodnich, jak i sowietów, była w ocenie większości historyków przykładem bezprzykładnego heroizmu uczestników walk i w dużym stopniu ludności cywilnej stolicy, ale także lekkomyślnym i nieodpowiedzialnym, samobójczym ryzykiem dowódców! Było grą o dużą stawkę, ale bez świadomości kosztów niepowodzenia planów, bowiem zakończyło się to militarnym i politycznym niepowodzeniem, ale także niewiarygodną ofiarą krwi polskiej, zniszczeniem Stolicy, hekatombą biologicznej, materialnej i duchowej tkanki polskości, ale także niezapomnianym mitem gloria victis! Powstanie nie przyspieszyło wyzwolenia Warszawy, gdyż z osobistego rozkazu Stalina Armia Czerwona wstrzymała ofensywę na miasto, wbrew militarnym kalkulacjom. Trzeba podkreślić, że dowództwo Armii Krajowej nie liczyło na taki rozwój wydarzeń, zakładając, iż priorytetem Stalina było jak najszybsze pokonanie nazistowskich Niemiec! A jednak nie!
A zatem, co było ważne w kwestii dramatu Warszawy latem ‘44 dla Zachodu i sowietów? Konferencja w Teheranie rozstrzygnęła tą sprawę! Powstrzymanie marszu sowietów na wschód w wyniku Powstania Warszawskiego nie obroniło Europy Zachodniej przed ich inwazją, nie! Wszystko potem ustalono w Jałcie, a już w Teheranie Churchill zaproponował, aby sprawę polską rozstrzygnąć w ten sposób: "zróbmy im powstanie!". I stało się! Stalin przegrupował wojska i uderzył na Bałkany, a sowieci weszli do bez wystrzału do opustoszałej, zrównanej z ziemią Warszawy! Zatem oddanie Polski i Europy Środkowej (pamiętajmy, że Austria do 1956 roku była także w sferze sowieckich wpływów!), to była czysta, cyniczna kalkulacja! Ustalony w Jałcie podział strefy wpływów został, pomimo ofiary krwi polskiej, wcielony bezdusznie w życie! Dlatego także w wyniku upadku Powstania nie udało się utworzyć suwerennych władz polskich, które mogłyby wystąpić w Warszawie, po wkroczeniu Armii Czerwonej, w charakterze legalnego reprezentanta Narodu! Już nie było przeciwwagi dla marionetkowego rządu komunistycznego, PKWN, utworzonego na rozkaz Stalina.
Ale to nie wszystko! W efekcie upadku Powstania Warszawskiego w znacznym stopniu obniżył się potencjał Polskiego Państwa Podziemnego i Delegatury Rządu na Kraj, spadło znaczenie polityczne i militarne AK, a w rezultacie krwawy wysiłek nie zdołał zapobiec planom politycznym Stalina w stosunku do powojennej Polski, wręcz przeciwne, osłabił polski potencjał militarny i pozycję polityczną Polski wobec sowietów. Ale były także inne konsekwencje Powstania. To kilka miesięcy przestoju na froncie, wstrzymanie ofensywy sowieckiej, a w konsekwencji zajęcie Warszawy przez Armię Czerwoną dopiero w sto dni po upadku Powstania, w połowie stycznia 1945. Zatem Powstanie Warszawskie opóźniło klęskę Niemiec, spowodowało późniejsze zakończenie wojny i większe ofiary cywilne i wojskowe, w obozach i podczas walk frontowych, idące nawet w miliony! To cena, jaką zapłacili Alianci, zachodni i sowieci, za zdradę polskich sojuszników walczących z Niemcami, za celowe wyniszczenie ich elit narodowych! To zbrodnia polityczna o szerszym zasięgu, niż tylko śmierć Miasta, hekatomba kwiatu patriotycznej, polskiej młodzieży, to wielki cynizm i nikczemność polityki prowadzonej za kulisami II Wojny Światowej!
Jest jednak też taka koncepcja,nie prawda absolutna, że klęska Powstania Warszawskiego, która nastąpiła w tym samym czasie, gdy wyzwalany był Belgrad, Ateny, Rzym, Paryż, Bruksela, spowodowała tak wielki szok polityków i zwykłych obywateli na Zachodzie, że Roosevelt i Churchill w obliczu tej tragedii, a dla kosmetycznego zachowania twarzy, nie mogli zgodzić się, żeby Polska podzieliła losy Białorusi, Zachodniej Ukrainy, Litwy, Łotwy i Estonii, czyli została sowiecką republiką. Gdyby nie było Powstania Warszawskiego, jego męstwo i ofiary, jego dramatu przerażającej klęski, to historia potoczyłaby się prawdopodobnie inaczej, znacznie dla nas gorzej, bowiem wcieleni do ZSRR nie mielibyśmy szan na zachowanie resztek narodowej tożsamości. Zostalibyśmy masowo zamienieni w homo sovieticus, nie istnielibyśmy jako naród, ale jako "masy ludowe", które nigdy nie podjęłyby walki z komuną, nie byłoby ani Października '56, ani Czerwca '76, a na pewno Sierpnia '80 i powstania "Solidarności"! To tylko hipoteza, jak wiele innych tyczących kulis II WŚ, ale wielce prawdopodobna!
Teraz trochę dramatycznych faktów. Niemieckie ciężkie środki ogniowe (moździerze kolejowe, lotnictwo, artyleria, czołgi) raziły nie tylko walczących powstańców, ale także bezbronną ludność cywilną. Podczas walk z Powstańcami formacje SS dokonał zbrodniczych aktów ludobójstwa na Woli (40 tys. ofiar, katem Oskar Dirlewanger) i na Ochocie (10 tys. ofiar, a kat, to dowódca SS RONA Bronisław Kamiński). Oddziały Kamińskiego i Dirlewangera bezpośrednio podlegały rozkazom gen. Heinricha Reinefahrta, który nie został ukarany za zbrodnie i zmarł w 1979 roku, jako burmistrz Westerland na wyspie Sylt! Generał SS, Erich von dem Bach-Zelewski, dowódca pacyfikacji walczącej Warszawy, Pomorzanin spod Bytowa, wystąpił w procesie norymberskim razem z Reinefarthem, ale byli, o ironio, świadkami! Skazano go w Niemczech na więzienie, ale nie za zbrodnie dokonane w Warszawie, ale za to, że podczas Nocy Długich Noży on i jego ludzie zabili esesmana, jedynego esesmana zabitego tamtej nocy! Von dem Bach nie odsiedział ani dnia ze swojego wyroku! To pogarda dla ludzkiego poczucia sprawiedliwości!
Dziś przyjmuje się, że Niemcy wymordowali w Warszawie ludność cywilną w zakresie 150-180 tys. ofiar. W tej tragicznej liczbie ofiar mieści się również najbardziej wartościowa i aktywna młodzież stolicy, która stanowiła czoło polskiego ruchu oporu, nasza młoda elita narodowa. Zginęło także wielu przedstawicieli polskiego życia kulturalnego, jak np. Krzysztof Kamil Baczyński, poeta, Roman Padlewski, pianista i kompozytor, Eugeniusz Lokajski, lekkoatleta i olimpijczyk, Tadeusz Gajcy, poeta, Karol Kryński, malarz, Wojciech Mencel, poeta, Ina Benita, aktorka, Stefan Ossowiecki, parapsycholog i jasnowidz, Kazimierz Mayer, inżynier-mechanik, Maria Miłoszewska, pisarka, Helena Giżycka, filozof etc. Większość ofiar, po ekshumacjach, została pochowana w zbiorowych mogiłach na Cmentarzu Powstańców Warszawy na warszawskiej Woli, oraz na Cmentarzu Powązkowskim. Pamiętajmy, że 2-miesięczne działania wojenne spowodowały kolosalne zniszczenie Warszawy, a co nie zniszczyli Niemcy podczas walk o Warszawę, osiągnęli w metodycznym jej niszczeniu przez ponad 2 miesiące!
W dniu 27 listopada 1944 wysadzono w powietrze Zamek Królewski w Warszawie, zniszczono fabryki, infrastrukturę miejską, szkoły, biblioteki i dzieła sztuki! Niemcy wywieźli także z Warszawy 45 tysięcy wagonów kolejowych oraz kilka tysięcy ciężarówek pełnych zagrabionego mienia prywatnego i państwowego grabiąc wszystko, co nadawało się do wywiezienia do Niemiec, łącznie z przewodami telefonicznymi i torami kolejowymi! Do dziś Niemcy, jako państwo, które dopuściło się ludobójstwa oraz niszczenia i grabieży polskiej Stolicy, nie zapłaciło nam odszkodowania za ten akt barbarzyństwa, którego wysokość obliczyli urzędnicy magistraccy za prezydentury Lecha Kaczyńskiego na równowartość dzisiejszych 3 bilionów złotych! Wedle prawa międzynarodowego, przesłanek moralnych i dziejowej sprawiedliwości Polsce należy się odszkodowanie od Niemców nie tylko za zniszczenie Warszawy, ale zrujnowanie i ograbienie całego Kraju! Pomimo tych ofiar Powstanie Warszawskie przeszło do historii jako przykład walki polskiego społeczeństwa, solidarnej i bohaterskiej, walki niezłomnej, wzorca polskości dla powojennych pokoleń Polaków!
Wszyscy historycy podkreślają odwagę biorących udział w walkach powstańczych żołnierzy Podziemnej Armii, zwłaszcza AK, których nie powstrzymały bezwzględność i okrucieństwo oddziałów hitlerowskich, czyli niemieckich, ukraińskich i rosyjskich! Postawa ta jest przedstawiana niejednokrotnie jako przykład najwyższej ludzkiej ofiarności, niezłomnej woli oporu, godności i bohaterstwa w walce o wolność, jako wartość najwyższą, cenniejszą niż życie ludzkie i korzyści materialne. Dlatego pomimo klęski w wymiarze politycznym i wojskowym, oraz materialnym, Powstanie Warszawskie, w myśl idei gloria victis, stało się trwałym, heroicznym symbolem niezłomności i godności Polaków, przykładem walki o suwerenność i niepodległość bez kalkulacji, w imię honoru i umiłowania wolności, weszło do polskiej tradycji patriotycznej, jako symbol inspirujący wszystkie zrywy przeciw komunistycznej opresji PRL, zwłaszcza Sierpnia ’80! Ofiara życia powstańców, ich bezprzykładne męstwo, solidarna walka Warszawiaków o wolność i niezawisłość Polski sprawiły, iż wartości patriotyczne, ukochanie wolności i poczucie narodowej dumy przetrwał noc komunistyczną PRL i wspaniale odrodziły się w III RP, która jednak nie jest Polską, o którą walczyli z pogardą śmierci Powstańcy Warszawscy!
A już w 1945 roku polski architekt i autor powojennej koncepcji odbudowy Starego Miasta w Warszawie, profesor Jan Zachwatowicz, skomentował niemieckie barbarzyństwo w stosunku do stolicy Polski w następujący sposób: „zniszczenie Warszawy przez Niemców nasuwa daleko idące spostrzeżenia. Wśród ruin i zgliszcz wyróżniamy zupełnie łatwo, że najbardziej gruntownym zniszczeniom uległy urządzenia techniczne, przemysłowe [...] w tej samej kategorii również obiekty zabytkowe: zamki, pałace, kościoły, pomniki. Czym tłumaczyć to szczególne natężenie niszczycielskiej pasji niemieckich zbrodniarzy w stosunku do sędziwych zabytków. Odpowiedź znajdziemy w haśle przez nich samych głoszonych. Naród żyje tak długo, jak długo żyją jego dzieła kultury. To jest bez wątpienia uzasadnienie niszczycielskiej pasji. Zniszczenie Warszawy, to jedna z prób zniszczenia narodu Polskiego”.
Pamiętajmy o tym, że Niemcy są nam winni odszkodowanie za ten bezprzykładny akt nazistowskiego barbarzyństwa, do dziś nie zadośćuczyniony! Pamiętajmy także o prof. Lechu Kaczyńskim, Prezydencie RP, ofierze Zamachu Smoleńskiego, którego to staraniem powstało, w 60-tą rocznicę bohaterskiego czynu zbrojnego Stolicy, Muzeum Powstania Warszawskiego. Zatem odwiedzenie Muzeum Powstania Warszawskiego, tego sanktuarium polskiego bohaterstwa i pamięci o nim przypomni każdemu Polakowi i obywatelom świata, że: „Zwycięstwa w tej walce, rozpoczętej w chwili zamiany jednej okupacji na drugą, nie mógł odnieść naród, który wyszedłby z ostatniej wojny z przetrąconym kręgosłupem, upokorzony, wewnętrznie rozbity, pozbawiony wiary w siebie. Podbój duchowy rozbił się o opór społeczeństwa, ponieważ wyszło ono z wojny zjednoczone, z podniesionym czołem i poczuciem obowiązku spełnionego do końca”. Tak powiedział Jan Nowak Jeziorański, Kurier z Warszawy. I to wystarczy. Gloria Victis!
Na podstawie fragmentu rozdziału X leksykonu "Mowa kulawa" mego autorstwa, a oddanego do druku.
Akt III
Jako Naród i Państwo Polskie jesteśmy, wraz z Pribałtyką i Wschodnią Europą, wielkimi przegranymi II WŚ i ofiarami bezwzględnej instalacji systemu komunistycznego w Polsce na mocy zdrady sojuszniczej. Nie pomogą tu argumenty, że Polska wystawiła, drugą po jugosłowiańskiej, armię podziemną w Europie, a także, iż w dniu zakończenia wojny polskie siły zbrojne na Zachodzie i u boku Sowietów, liczące ok. 500 tys. żołnierzy stanowiły czwartą, po sowieckiej, amerykańskiej i brytyjskiej (a przed francuską), siłę zbrojną na terytorium Europy. Pomimo tych faktów i wielkiego, niezaprzeczalnego wkładu polskiej krwi i bohaterstwa w pokonaniu nazistowskiej potęgi, nasze państwo zostało „sprzedane” przez sojuszników Stalinowi w Jałcie (1945) i oddane w pach w Poczdamie (1945). Polska została zdradzona przez Aliantów, a jej udział w wojnie, opłacony tak przerażająco za wysoką, nieproporcjonalną, moralnie i pragmatycznie ceną, jest koszmarem dziejowej niesprawiedliwości! Nasza ofiara krwi wobec żadnych rezultatów wojennych jest haniebną, historyczną potwarzą! Polska doznała odtrącenia, poniżenia i unicestwienia suwerenności, wielkiej niesprawiedliwości przed obliczem świata świętującego zwycięstwo na potworem nazizmu! Ogłupiały świat prowadzony na pasku "propagandy sukcesu", a wcześniej wciągany w wojenne szaleństwo przez banksterów i wielkie koncerny, które finansowały obie strony wojennej machiny, nie widział, nie chciał widzieć, że na cielsku ubitego germańskiego potwora, wysysając jego soki witalne, rośnie w siłę nowe monstrum - ZWIĄZEK SOWIECKI, WIELKI WYGRANY TEJ KRWAWEJ ŁAŹNI!
Polaka padła ofiarą politycznej zmowy wszystkich stron, podstępnego odpłacenia za ofiarę i solidarność żołnierską haniebną zdradą i odmową sojuszniczego wsparcia i cynicznego oddania w sowieckie łapska na 46 lat „nocy niewoli”!!! Dostaliśmy, więc za ów ofiarny wkład sojuszniczy, śmierć żołnierzy i sukcesy wywiadu, nikczemną odpłatę, gorszą niż Włochy, Rumunia, Bułgaria i Węgry, które były w hitlerowskiej koalicji, czarną (czerwoną w tragicznym, realnym wymiarze!) niewdzięczność: ograbienie terytorialne, przesunięci w roli przedmiotu na mapie, ograbienie kraju z substancji przez nazistów i sowietów! W tym kontekście jakże groteskowy i cyniczny był bezsens każdej naszej walecznej ofiary w tej „wygranej, przegranej” wojnie! Zostaliśmy zdegradowani ze statusu Podmiotu do roli przedmiotu w "światowych porządkach", dostaliśmy kajdany i życie na kolanach za iluzję walki za „wolność naszą i waszą”, za brak odpowiedzialności i godności, twardości żołnierskiej naszych elit politycznych i wojskowych, ich bezradność i groteskową marginalność, za niezdolności do kształtowania historii! Z odrąbaną w Katyniu, niemieckich KL, sowieckich łagrach i Warszawskiej Hekatombie '44 "głową narodowych elit" nie byliśmy zdolni do ratowania Polski, skazani przez lata, niestety do teraz, na bycie marionetką w Panopiticum Zła...
Oby nasza świadomość, świadomość odpowiedzialności za siebie, własną jakość życia, jego rozumność i heroizm w małym i dużym, budowanie przyszłości, nie sen na jawie, wreszcie doszła czynnie do głosu! Niechże w końcu nasza "przegrana i męczeńska" rola w historii urodzi Moc Ducha, moc czynu pospólnego, Solidarność Rodziny Człowieczej nad Wisłą, aby rozmyślania o przegranym losie, piętnie wiecznego męczennika, wreszcie zmieniły wektor, jak w czasie przełomowych dla naszych losów wyborów AD 2015, że - DAMY RADĘ! Niechże w końcu myślenie o Powstaniu Warszawskim '44 nie wzbudzają w nas jeno bólu, niemocy i wstydu, że wszystko na marne, o nie! Zadbajmy o to, aby ta heroiczna ofiara krwi zaowocowała prawdziwą mocą polskiego ducha, tą wynikłą ze zrozumienia sensu ofiary, wykreowania jej pozytywnego mitu! Mit, to nie tylko historyczny archaizm, ale jest on nadal osnową światopoglądu, nośnikiem wartości i doświadczenia transcendencji, a zatem dziedziną przekraczającą zachowania pragmatyczne, a więc nadającą życiu podniosły, sakralny wymiar. Świadomość mitologiczna, to mniej lub bardziej klarowna i systematyczna próba nadania sensu swemu losowi i uświęcenia teatru życia. Bowiem wszystkim ludziom potrzebne jest poczucie odnalezienia porządku i hierarchii wartości życiu społeczności. Zatem mit Powstania '44, to mit "Feniksa powstającego z popiołów", wspólnej odbudowy Miasta Pomnika, wyzyskanie tej gleby cierpienia i śmierci, odnalezienie w nich zarzewia dla nowych czynów, myśli twórczych i zbierania owoców solidarnej Pracy dla Dobra Wspólnego. Właśnie nadchodzi "nasz czas", Polska staje się politycznym podmiotem, a nie uzależnioną "zagrodą" w Jewro Kołchozie, wieje wiatr przemiany, iskra dla duchowej i materialnej kreacji Najjaśniejszej Rzeczpospolitej! Zatem nasza "praca u podstaw", to transmutacja, wysiłek przemiany pokłosia Zła w owoce Dobra. Nasza ludzka, polska, rozumna odpowiedź na cynizm świata, destrukcję ducha europejskiego i miernotę naszych elit III RP!
Na koniec, zaś, refleksja, która powinna pojednać obrońców wszystkich opcji poszukiwania sensu w ofierze krwi Powstania Warszawskiego ’44 i jego krytyków. Idąc za logiką faktów dokonanych, rezygnując z teorii „co byłoby gdyby w piecu rosły grzyby”, gdyby Hitler zginął 20 lipca 1944 roku w Gierłoży, a nowe kadry polityczne Niemiec zawiązały przymierze z Aliantami przeciw sowietom, bo i taka potencjalność istniała, ale traktując historyczne, patriotyczne następstwa powstania "masy krytycznej emocji" we wszystkich jednostkach AK w Warszawie, poczucia nieuchronnej chwili odwetu za krzywdy i upokorzenia na "szkopach"! To była erupcja wulkanu, tajfun, lawina, to była dziejowa konieczność kolektywnego zrywu! Kto pamięta te czasy, wie, że Powstanie '44 było wpisane w nasz los, nieuchronnie! Ofiara Powstańców i Miasta, to niezwykła transmutacja bezsensu w sens, zła w dobro, klęski w zwycięstwo! Bowiem bez Powstania Warszawskiego, jego ducha heroizmu i wiary nie byłoby wszelkich naturalnych, historycznie uzasadnionych korzeni polskiego antykomunizmu, poczucia godności i siły do zrywów społecznych, solidarności obywatelskiej. Nie byłby ROBCiO, WZZ i WZZ Wybrzeża, wiary w możliwość „ogrania komuny” i powstania "Solidarności". Wielu robotników i pracowników umysłowych, uczestników strajku solidarnościowego w Sierpniu '80 w Stoczni Gdańskiej, uczestnicząc w strajku miała poczucie, duchowe i wynikające z inspiracji historycznych, że są sukcesorami czynu walecznego, następcami żołnierzy Powstania Warszawskiego, że kontynuują walkę o wolną Polskę. Ale także fizycznie, wśród strajkujących, było wiele osób, aktywnych, dzielących się doświadczeniami, które walczyły w Warszawie 1944, przez co podczas strajku panował ten sam duch powstańczy, ten patos i poczucie wielkiej wspólnoty wobec „śmiertelnego wroga”. Kto tam był, ten pamięta!
Jednak była wielka, istotna różnica. W tamtym czasie, epoce atrapy państwowej PRL i sowieckiej dominacji, z logiki dysproporcji sił i wypracowanej nowej filozofii walki - strajku generalnego, realnej strategii walki o wartości człowieka pracy i prawa człowieka, walka zbrojna była nie możliwa. Jednak nie o rodzaj walki tu chodzi, ale o ducha niezłomności, pogardy dla prywaty i solidarności ludzkiej wobec wspólnego wroga, zatem w sensie politycznym i moralnym była to kontynuacja Powstania Warszawskiego! Kiedy powstańcy zdający broń po kapitulacji, już traktowani przez Niemców, jako kombatanci, nie bali się rozstrzelania, ale myśleli, co zrobić, kiedy przyjdzie im żyć dalej w wolnej Polsce, tak stoczniowcy i inni strajkujący wychodząc ze stoczni mieli poczucie schodzenia z barykady i mocne postanowienie odmiany swego życia, oddechu wolności, ale zapewne też wiary, że dożyją wolnej Polski.
I należy także zrozumieć to, że jak Powstańcy '44 szli do obozów i mieli tylko wiarę w sercach, to dlatego też dla wielu strajkujących, o ironio, będące ich zwycięstwem tzw. Porozumienia Sierpniowe traktowali jako przegraną i upokorzenie, bowiem komuna nie upadla, a oni po dwóch tygodniach strajku, wielkiego, heroicznego zmagania z komuną, musieli wracać do rzeczywistości komunistycznej i czekać na pełne zwycięstwo. Zatem, ani powstańcy Warszawscy '44, ani Żołnierze niezłomni 1944 - 63, ani robotnicy Poznania ’56, czy ofiary Grudnia ’70, ani Bohaterowie Sierpnia ’80, ani niezłomni związkowcy i opozycjoniści, odrzucający ugodę tzw. okrągłego stołu, ani członkowie Rządu Jana Olszewskiego, obaleni „lewym czerwcowym” AD 1992 nie odnieśli zwycięstwa, zostali pokonani, zostali ograni przez zło, cynizm i zakulisowe machinacje polityczne, ale zbudowali pozytywny mit – mit gloria victis, „chwały pokonanych”, z których ofiary rodzi się siła! Mit tych, co bronią wartości nawet wbrew kalkulacjom na sukces, uznają także heroizm za wartość, a zgniły kompromis, za zdradę wartości! I dlatego ich walka, ich ofiara krwi, potu i łez, ofiara chwalebna, przez nikczemnych "umniejszaczy", moralnych kundli nigdy nie obdarta z sensu, jest naszą narodową, duchową i etyczną glebą, nawożoną heroiczną ofiarą krwi i cierpienia, na której wyrośnie nasza Ojczyzna, jak nadejdzie czas, a czuć jego krok, który stare skruszy, uformuje nowe! Jak "wieki gospodarz" w majątku swym oddzieli plewy od ziarna, zgniliznę od zdrowej tkanki, a z tej historycznej przemiany powstanie nasza Najjaśniejsza Rzeczpospolita, Serrenissima, Ojczyzna Polaków!
Wielkim krokiem do realizacji tej idei będzie, po katach PRL i III RP, bez oznak współczesnej woli politycznej, odbudowa naturalnej klasy średniej, czyli ziemiaństwa, onegdaj szlachty, odtworzenie prawdziwej elity narodu, która mozolnie, po cichu i w nieprzychylnej atmosferze przeniosła swe wartości do czasów współczesnych. Jej przedstawiciele muszą się upomnieć o swoje, o utracone majątki, o podeptaną godność, o odzyskanie pozycji po latach cynicznej marginalizacji. Musimy pamiętać, że kwestie reprywatyzacji zostały załatwione dawno w byłych krajach "demoludów", a w naszej rzeczywistości państwo, które w końcu wychodzi z zapaści bycia "teoretycznym", jest jednak, niestety, zwyczajnym "paserem" trzymającym bez moralnego i merytorycznego uzasadnienia prywatną własność zagrabioną przez władze komunistyczne PRL! Dawni ziemianie, przez lata pauperyzowani, wyzuci z majątków, pozbawieni dobrego imienia, muszą się zorganizować i publicznie upomnieć o swoje, o sprawiedliwość historyczną! Cóż to jest za cynizm i błazeństwo, że urzędnicy UE, nie mówiąc już o milczeniu wobec secesji Katalonii i prześladowaniach związkowców we Francji, w sprawie Polski wrzeszczą o łamaniu demokracji i "kaczyzmie" po donosach "Wałka" i "Szczeciny", a nie napominają władz RP i nie przykazują wykonania uzasadnionej reprywatyzacji ziemian, właścicieli małych fabryk, młynów, gorzelni i lasów, to zwyczajne łotrostwo, gra polityczna, traktowanie Polaków, ich niezbywalnych praw, jako przedmiotów w ich grze, to hańba!
Zatem wieczna chwała tym, z których krwi i męstwa, z których poświęcenia życia indywidualnego dla życia Ojczyzny, Duch Nowy Narodu i Nowa Polska powstanie! Powstanie, kiedy my, świadome społeczeństwo, czynnie w tym pomożemy!
3 października 2017 roku, Antoni Kozłowski vel Wilk Miejski
Publicysta, poetą bywa, scenarzysta, satyryk radykalny, performer, fotograf i malarz. Humanista prywatnego sznytu, bez dyplomów, członek SDP. Od lat żyje w osobnej strefie dążenia do ludzkiej prawdy (czym jest Prawda?) poprzez dialog i introspekcję. Niezależny opozycjonista czasów PRL, inwalida po represjach komuszych. Mentalnie krzepki, czynny twórczo, uzależniony od życia, jako bezcennej przygody poznawczej, ale fizycznie - wrak życiowy. Pomimo tego - rasowy Trikster, szyderczo portretujący zło, poszukujący wytrwale dobra w wymiarze prywatnym i Ojczyzny Solidarnej. Patriota i obywatel, gardzi politycznym szambem i aktywnością "replik targowiczan" w starciu z "ministrantami" w spektaklu nad Wisłą. Współzałożyciel stowarzyszenia "Nasz Polski Dom", działającego na rzecz kultury polskiej i wsparcia potrzebujących... I tyle, aż tyle! Resztę pożarły gile, a koszatniczki schowały do piczki, o rety, minarety!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura