3 X ZŁO, czyli historyczne brzemię dnia 17 września 1939 roku
Motto:
https://www.youtube.com/watch?v=I5i5t2J7w1s
https://www.youtube.com/watch?v=GqJjiAXnWdQ
https://www.youtube.com/watch?v=dPN_5G935Vw
Korzenie i nikczemny owoc zmowy niemiecko-sowieckiej 1939!
Oto klucz do zrozumienia historii! Do zrozumienia, kto dał Hitlerowi alibi do rozpętania wojny, paranoi holokaustu, wymordowania 6, 850 mln. obywateli Polski, całkowitego zniszczenia Jej Stolicy - Warszawy, zrujnowania i ograbienia Polski i wielu krajów Europy, gdzie życie straciły miliony ludzi! Oto 78 lat temu, w posępnym i brzemiennym w dramatyczne skutki dniu 23 sierpnia 1939 roku podpisano w Moskwie Pakt Ribbentrop-Mołotow. Miał też aneks - tajny protokół. Ten krótki protokół obala całą, tak precyzyjnie budowaną, radziecką tezę o przyczynach wybuchu i sprawcach II wojny światowej! Oficjalnie zadeklarowano, co za cynizm, że obie strony zmowy przeciw Europie wolnej i demokratycznej, zobowiązały się “wstrzymać od wszelkich aktów przemocy, agresywnych działań i ataków wzajemnych”! Chyba tylko, kiedy obiecaliby posadzenie palm na Grenlandii i zapór na wielkich rzekach Sahary, to byłoby to bardziej surrealne kłamstwa! I jeszcze to: tajny "protokół dodatkowy" prognozował podział wpływów w Europie w zbliżającym się wielkimi krokami konflikcie, zawierał też projekt IV rozbioru Polski. Drugi punkt tego dokumentu brzmiał:
"W wypadku terytorialnych i politycznych zmian na obszarach należących do państwa polskiego, sfery wpływów Niemiec i ZSRR będą podzielone w przybliżeniu linią rzek Narwi, Wisły i Sanu. Kwestia, czy w interesie obu stron pożądane jest utrzymanie niepodległego państwa polskiego i jakie mają być jego granice może być ostatecznie rozwiązana w wyniku dalszych wydarzeń politycznych. W każdym razie oba rządy rozwiążą tę kwestię na drodze przyjacielskiego porozumienia".
Podpisanie tego zbrodniczego paktu miało decydujący wpływ na decyzję o rozpoczęciu II wojny światowej! Dzięki porozumieniu Hitler miał alibi, aby rozpocząć wojnę nie bojąc się oskarżeń, że jest jedynym agresorem w Europie! Dzień ten ma, po wsze czasy i po wsze próby udrapowanej marksistowsko-kulturowo i w koronie 27 gwiazd UE dzisiejszej IV Rzeszy, budowania zakłamania historii, uświadamiać Europejczykom, czym były oba totalitaryzmy w historii Europy, oraz przypominać uśpionym mieszkańcom Zachodniej Europy, jakie piętno odcisnął stalinizm na krajach Europy Wschodniej.
17 września 1939 roku, to była tylko konsekwencja Paktu Ribbentrop - Mołotow, krwawy dramat wcielenia nikczemnej, bandyckiej idei w życie i śmierć obywateli Polski i jej IV rozbiór. Przypomnijmy tylko, bo wiele napisano, już w duchu prawdy, że Armia Czerwona w swej "wyzwoleńczej ofensywie" wzięła do niewoli 240 tys polskich żołnierzy, z których to zamordowano 22 tys oficerów w znanych miejscach kaźni: Katyniu, Miednoje i Bykowni, a resztę zesłano na Sybir! Cyniczni najeźdźcy robili wszystko, aby zjednać sobie miejscową ludność z zajętych Kresów Rzeczpospolitej. Rzecz jasna chodziło tylko o ludność białoruską i ukraińską, którą "wyzwalała" zwycięska Czerwona Armia spod polskiego jarzma, z rąk "ciemiężycieli klasowych", czyli ludność polską kojarzono jednoznacznie z obszarnikami i "panami". To w praktyce było przyzwoleniem na grabieże i mordy na Polakach, niejednokrotnie przeradzającą się w czystki etniczne! W wyniku represji, opartych często na spreparowanych dowodach, Polacy byli aresztowani i rozstrzeliwani, lub wywożeni w głąb interioru sowieckiego. Do czasu "Fall Barbarossa", 22 czerwca 1941 rok sowieci wywieźli na tzw. zsyłkę ok 1 mln. Polaków! Pamiętajmy o tym, nie tylko teoretycznie, albowiem żyją ich synowie, wnuki i wnuczki, a oni tęsknią do Ojczyzny, chcą wracać do wolnej Polski!
A teraz istotne fakty. Prezydent RP Ignacy Mościcki w wydanym 17 września orędziu mówi m.in.: „Gdy armia nasza z bezprzykładnym męstwem zmaga się z przemocą wroga od pierwszego dnia wojny aż po dzień dzisiejszy, wytrzymując napór ogromnej przewagi całości bez mała niemieckich sił zbrojnych, nasz sąsiad wschodni najechał nasze ziemie gwałcąc obowiązujące umowy i odwieczne zasady moralności. Stanęliśmy tedy nie po raz pierwszy w naszych dziejach w obliczu nawałnicy zalewającej nasz kraj z zachodu i wschodu. (…) Obywatele! Z przejściowego potopu uchronić musimy uosobienie Rzeczypospolitej i źródło konstytucyjnej władzy. Dlatego, choć z ciężkim sercem, postanowiłem przenieść siedzibę Prezydenta Rzeczypospolitej i Naczelnych Organów Państwowych na terytorium jednego z naszych sojuszników. Stamtąd, w warunkach zapewniających im pełna suwerenność, stać oni będą na straży interesów Rzeczypospolitej i nadal prowadzić wojnę wraz z naszymi sprzymierzeńcami (…)”.
W nocy z 17 na 18 września terytorium Polski opuszczają naczelne władze RP na czele z Prezydentem RP Ignacym Mościckim, premierem gen. dyw. Felicjanem Sławojem Składkowskim i Naczelnym Wodzem marszałkiem Edwardem Rydzem-Śmigłym. Przez most w Kutach na Czeremoszu opuszczają Polskę jej władcy i dowódcy armii, ale osierocone wojsko polskie z determinacją, bohatersko walczy w obronie konającej Ojczyzny do 2 października 1939! I tu ironiczna i oskarżycielska refleksja, bez rozwijania historycznej genezy, bom nie specjalista, więc oto: szczury uciekają z tonącego okrętu, którego załogę pożerają szkopskie stalowe wilki i kacapska hiena na oczach milczącej Europy!
Na zakończenie: władze II RP udają się do Rumunii, gdzie zostają internowani. Jednak przed tym żałosnym faktem Naczelny Wódz, marszałek Edward Rydz Śmigły, mianuje w Kołomyi mjr. dypl. Edmunda Galinata komendantem Związku Walki Zbrojnej o Niepodległość. Tego samego dnia Niemcy wkraczają do twierdzy w Brześciu... Historia tego bolesnego i beznadziejnie tragicznego dnia, to epicka opowieść o złamanych obietnicach, o zdradzie władz Polski, może nie tak ostro, bo to przecież ludzie, nie anioły, marni ludzie, bo politycy, bo co by się stało, gdyby pojmaliby ich sowieci, co? Czy powstałby i działał nieprzerwanie w latach 1939 - 1990 Rząd RP na Uchodźtwie, co? Zatem nie sądźmy w trudnych decyzjach i złożonych sytuacjach! Jednak podsumowując, wojna obnażyła bolesny fakt, iż to była "władza w Polsce", a nie polska, tradycji niepodległościowej, znieprawiona i robiąca błędy (przymierze z Anglią i Francją, druga sprężyna napaści Hitlera na Polskę!), a może szkodnicza? To zadanie dla historyków!
Ale przesłanie tego dnia, to też krzepiąca historia o dzielnych ludziach, pobitych żołnierzach i twardych cywilach, którzy na przegranej pozycji podjęli nierówną walkę o wolną Polskę! Ich bohaterstwo przyniosło dopiero owoce w 1989 roku, w czasie "kosmetycznego i fałszywego" obalenia komunizmu i tworu Państwowego - PRL i powstania III RP, wolnego, ale nieszczęśliwego Kraju!
Na podstawie fragmentów książki "Mowa kulawa", oddanej do redakcji i druku.
Mroczny i tajemniczy autoportret Witkacego
Około 13 września Witkacy wraz z Czesławą pieszo w bardzo złej kondycji psychicznej i fizycznej docierają do wsi Jeziorany na Polesiu, gdzie mieszka Walenty Ziemlański z rodziną. Poznał go Witkacy na jednym ze spotkań u ks. Kazimierowicza. Chodzi na długie spacery z Czesławą, słucha radia z gospodarzem. „Zauważyłem, że mężczyzna był małomówny, bardzo smutny i zdawało się, że patrząc jakby nic nie widzi i ze swoimi myślami jest gdzie indziej” — wspominał po latach syn gospodarza, Włodzimierz Ziemlański.
17 września nadchodzi wiadomość o wkroczeniu Armii Czerwonej do Polski. O świcie następnego dnia Witkacy wraz z Czesławą Oknińską w pobliskim lesie popełniają samobójstwo. Kobieta przeżyła. „Pogrzeb Witkacego odbył się następnego dnia, tj. 19 września 1939 roku. Pochowany został na wiejskim cmentarzu leżącym w środku wsi nad brzegiem jeziora. W mogiłę wkopano krzyż ciosany z sosny” — wspominał naoczny świadek tamtych dni.
Czesława Oknińska wróciła do Warszawy, po wojnie mieszkała w Zakopanem i Warszawie, kazała nazywać siebie „Witkacową”, a czasem podpisywała się: „Witkacy”. Jej relacje z ostatnich dni życia Witkacego znacznie się od siebie różniły. Żona Witkacego, Jadwiga, żyła w biedzie najpierw w Krakowie, potem w Warszawie. Do końca życia dbała o to, by za Stasia odprawiane były Msze św.
Katastroficzne proroctwa Witkacego spełniły się, a jego poglądy na temat upadku sztuki i kultury są dziś zaskakująco aktualne.
Jest teoria, mocno realna, że samobójstwo Witkacego było jednie mistyfikacją, w rzeczywistości Witkacy żył, ukrywając się u Czesławy Oknińskiej aż do roku 1968! Czyżby dowodem na to było wekshumowanie z grobu w Jeziorach nie szczątków ekscentrycznego Artysty, lecz białoruskiej chłopki w dniu 10 kwietnia 1988 roku, co?! Jakoś "cicho nad tą trumną", ale jeśli taki jest stan rzeczy, gdyby był to "czarny wic" Mistrza Witkaca, to byłaby to jedna z sensacji XX Wieku! Bowiem jeśli Witkacy oszukał historię, świadków, komunistów i licznych fanów Jego "konsekwentnego samobójstwa", to jego "życie pośmiertne" było nie lada kawałkiem literatury, nie wiem czy faktu, sensacji czy S-F, dotychczas nie rozstrzygnięte!
na podstawie - opoka.org.pl
"...Polska delegacja, kierowana przez urzędników Ministerstwa Kultury Molka i Zielniewicza, na mocy uzgodnień samego Jaruzelskiego z samym Gorbaczowem, przybyła w 1988 roku do poleskiej miejscowości Jeziory – tutaj prawie 50 lat wcześniej Witkacy odebrał sobie życie i został pochowany – 10 kwietnia. Zbieżność dat jest oczywiście czysto przypadkowa. W Jeziorach poczyniono już wszystkie możliwe przygotowania. Ogłoszono „prazdnik”, w szkołach i na pobliskiej budowie elektrowni dano dzień wolny, miejscowość dostała specjalny przydział kiełbasy i innych dóbr, które ludność mogła tego szczególnego dnia nabyć. Urządzono też wystawę o Witkacym i akademię upamiętniającą − tak! − wybitnego polskiego bolszewika, uczestnika Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej i rewolucyjnego pisarza Witkiewicza. Gości olśniła serdeczność, jaką zarządziły miejscowe radzieckie władze. Były kwiaty, przemówienia, wszystko poza jednym − starannością prac ekshumacyjnych. O tych ostatnich trudno powiedzieć cokolwiek, gdyż strona radziecka wykonała je sama, a polską ekipę filmową, która próbowała to uwiecznić, wypędziła z cmentarza milicja. Wykopano pierwsze zwłoki, które się nadarzyły, wpakowano je do bogato zdobionej trumny i przekazano jako Witkacego uradowanym urzędnikom od kultury.
Socjalizm był już wówczas na dobiegu, sypał się na każdym kroku, czego jednym z przejawów był fakt, że do delegacji załapało się − częściowo przez pokrewieństwo z Witkacym, częściowo wskutek własnego uporu − dwóch ludzi mających o sprawie niejakie pojęcie. Natychmiast też zaczęli oni szefom delegacji suszyć głowę: Witkacego, wedle relacji, pochowano w podróżnym stroju, w którym umarł, z laską o metalowej gałce, a wykopane zwłoki były w resztkach typowej poleszuckiej rubachy. Witkacy umierał jako człowiek ciężko schorowany, ze sztuczną szczęką, a „zwrócony” szkielet wyraźnie był młody, z kompletem zdrowych zębów… i tak dalej.
Jak wspominali potem świadkowie, towarzysze z ministerstwa dostali wtedy ataku histerii i paniki. „Chcecie zniszczyć stosunki polsko-radzieckie?!”, „Chcecie szkodzić?!”, „Chcecie, żeby nam już nic nie oddali z naszych dóbr kultury”?! No i co za różnica niby, ten trup czy tamten? Nieszczęsnych ekspertów zastraszono całym repertuarem komunistycznych gróźb, wśród których dożywotnie odebranie paszportu i zakaz pracy były najsłabszymi, ekspresem odprawiono wszystkie ceremonie, uwieńczone bombastycznym pogrzebem w Zakopanem, z bandą komuchów idących za trumną „rewolucyjnego” (w wersji sowieckiej) pisarza, z orderami i akselbantami. „Witkatz”, doprawdy, musiał w zaświatach pękać ze śmiechu".
Fragment tekstu z Do Rzeczy autorstwa Rafała Ziemkiewicza
PRL – Polska Rzeczpospolita Ludowa, to nazwa niesuwerennego tworu państwowego, w zasadzie państwowej atrapy, której władze nigdy nie zostały wybrane przez naród (wielokrotne, cyniczne fałszerstwa wyborcze), zaś żołnierze niezłomni AK i NSZ w latach 1944 - 1963 desperacko walczyli o obalenie sowieckiej okupacji zakończonej wyprowadzeniem Czerwonej Armii z Polski w 1992 roku! W tym czasie istniał nieprzerwanie, aż do 1990 roku, Rząd RP na Uchodźctwie, najdłużej z siedzibą w Londynie, legalna polska władza! Ten niesuwerenny twór państwowy znajdował się się od nieprawego początku do teatralnie fałszywego końca w sferze wpływów ZSRR! PRL miał dwóch "ojców chrzestnych" czyli: Hitlera i Stalina! A także dwa wielkie naręcza stosownych kwiatów - pokrzyw i ostów czyli: Pakt Ribbentrop - Mołotow (23 sierpnia 1939) i "Nóż w plecy Polski", czyli uderzenie Armii Czerwonej na tyły broniącej się przed Niemcami Polski (17 września 1939). Polska Ludowa, a potem PRL powstała na mocy decyzji podjętych podczas Konferencji Jałtańskiej z lutego 1945 roku. PRL uzyskała "pełną osobowość prawną" na mocy konstytucji z 22 lipca 1952 roku, kiedy to Sejm Ustawodawczy uchwalił Konstytucję Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, która stwierdzała m.in. że: “PRL jest państwem demokracji ludowej, a władza należy do ludu pracującego miast i wsi”. Tylko w konstytucji sowieckiej zapisane były bardziej cyniczne kłamstwa! Do czasu uchwalenia konstytucji polski twór państwowy, zależny od sowietów, zwał się Polska Ludowa. PRL funkcjonowała na mocy fikcyjnego poparcia obywateli uzyskiwanego w permanentnie fałszowanych, obowiązkowych wyborach, a jej faktyczne oblicze krachu gospodarczego i powszechnego bezprawia maskowała cynicznie litera „demokratycznej” konstytucji i tapeta propagandowa.
I tu jeszcze jedno, ale jakże istotne rozgraniczenie. Aparat partyjny i służby specjalne PRL, to nie byli Polacy, to byli agenci sowieccy, kondotierzy obcego imperium, zatrudnieni przez Kreml do dozoru nad narodem. Narodem zniewolonym i upodlonym! Bowiem polskość, to formacja duchowa, kulturowa, historyczna i moralna. Twórcy i władcy PRL, to był inny gatunek człowieka, to byli sowieccy, fanatyczni patrioci! Zatem nie mieliśmy wtedy państwa, było one własnością SOWIECKĄ! Służby MSW, to byli oprawcy i bandyci, eksterminatorzy narodu polskiego. Aparat partyjny, to byli administratorzy sowieckiego folwarku zainstalowanego nad Wisłą na fundamentach zdrady Aliantów i sowieckiego bezprawia. A gdzie byłą Polska? Polska ciągłość państwowa była w Londynie, reprezentowana przez Polski Rząd na Uchodźctwie, polskich Prezydentów RP, polską kulturę i historię pielęgnowaną w środowiskach emigracyjnych, Polaka była w wartościach hołubionych przez Polaków pod reżimem komunistycznym, w ich sercach, mowie, tradycji, sztuce spontanicznej, kulturze niezależnej, poza państwem, poza administracją, poza kontrolą i terrorem, bez sowieckiego debitu!
Czy, wiec PRL, będąc de nomine państwem suwerennym, była państwem polskim? Nie, nie była państwem polskim, była sowiecką atrapą administracyjną na ziemiach polskich! Atrapą Polski „przesuniętą na mapie”, okrojoną, dosztukowaną pryncypialnie, wymieszaną osiedleńczo i przesiedleńczo, zmęczoną wojną i zastraszoną. Ale pomimo tego polska autentyczna kultura powstawała, lecz ani w buncie, ani w biernej rezygnacji wobec reżimu komunistycznego, ale poprzez aktywność pozapolityczną, tak jakby PRL nie istniała, a Polska była prywatną, domową, osiedlową, parafialną, stowarzyszeniową, solidarną sprawą Polaków. Są dwie, jakże różne, historie ziem w dorzeczu Wisły w latach 1944 - 1989: historia PRL, historia aparatu administracji i przemocy, historia zdrady i zbrodni, historia struktury administracji podobnej w modelu zależności do Królestwa Polskiego (1815 – 1830) i Generalnego Gubernatorstwa, oraz historia „Polaków pod sowiecką okupacją”, administrowanych przez ich najemników, zdrajców i sprzedawczyków, historia odważnych i mądrych ludzi tworzących kulturę, wartości duchowe, naukowe i społeczne, a także tworzących majątek narodowy, administrowany przez komunistów. To ma niebagatelne znaczenie polityczne i moralne, bowiem dla wielu był to okres ciężkiej pracy, dokonań naukowych i artystycznych, kultywowania tradycji, z której ludzie żyjący w tych czasach są bardzo dumni, a majątek narodowy, wypracowany w pocie czoła, uważali za dorobek swego życia!
Ten majątek został po tzw. transformacji systemowej uwłaszczony przez aparatczyków i służby, a lwia jego część sprzedana za bezcen obcemu kapitałowi. Reasumując: bandyci i sprzedawczycy okradli Polaków, zabijali i terroryzowali, okłamywali, a potem zabrali im wypracowany dorobek, stworzyli nową atrapę: „państwo istniejące teoretycznie”, mało tego, zniszczyli Polakom świat wartości, historii i tradycji, zbudowali im „złoty chlew” liberalizmu bez wartości, masowej konsumpcji i „telewizyjnej hucpy”. Pamiętajmy, że opozycja, świadoma i „nie konstruktywna”, walcząc z PRL nie walczyła z dramatyczną historią upodlonego narodu, jego nędzą i upadkiem, ani z dorobkiem ludzi ciężkiej pracy, ale z systemem, który tych ludzi zabijał, zniewalał, deprawował, odzierał z tożsamości, pamiętajmy! To, co zdarzyło się w PRL i dzieje się w III RP, to dziejowe horrendum, nikczemność nie opisana, godna poważnego opracowania i demaskacji! Teraz zaś wracamy do kwestii PRL.
Niesłusznie używane jest powszechnie określenie np. “życie w PRL-u”, gdyż ów skrót jest rodzaju żeńskiego i prawidłową formą jest: “życie w PRL”. Popularna jest też nazwa “PRL bis”, czyli stary układ pod nową przykrywką polityczną, stosowana przez oponentów politycznych i ludzi rozczarowanych tempem reform demokratycznych i skorumpowaniem sceny politycznej w III RP. Wyjąwszy respektowanie swobód obywatelskich i brak widocznych znamion przemocy politycznej, wszelkie ważne decyzje polityczne, ekonomiczne, informacja medialna, obsada stanowisk w sądownictwie, spółkach skarbu państwa, strategia obronności i polityki zagranicznej, realizowane są ponad głowami społeczeństwa, więc ta nazwa ironiczna: „PRL bis” jest adekwatna do stanu rzeczy. Bowiem w kraju, gdzie kapitałem zarządza były aparat PZPR i funkcjonariusze byłego MSW, media kontrolują ludzie służb specjalnych PRL, a politycznie podsłuchuje się i kompromituje prawicę, produkuje bezkarnie dziesiątki afer tuczących prywatne konta polityków, a politykę uprawia nie w myśl polskiej racji stanu, ale dla umocnienia pozycji partii z PRLowskim rodowodem. Zaś wszystko to jest owocem nieoficjalnych ustaleń okrągłego stołu i Magdalenki, więc czuje się jeno niemoc obywatelską i “zaduch” starego systemu! (2009) Jednak po wyborach 2015 i tzw. dobrej zmianie powoli odmienia się oblicze Polski, jest odkłamywana historia, upodmiotawia się społeczeństwo, pozbawiani są przywilejów "służbowi bandyci" i reformuje się sądy. Trwa powolny, ale właściwy proces, aby "Polska była Polską", tak Panie Janku, nareszcie!
Na podstawie fragmentów książki "Mowa kulawa", oddanej do redakcji i druku.
Antoni Kozłowski vel wilk miejski
Publicysta, poetą bywa, scenarzysta, satyryk radykalny, performer, fotograf i malarz. Humanista prywatnego sznytu, bez dyplomów, członek SDP. Od lat żyje w osobnej strefie dążenia do ludzkiej prawdy (czym jest Prawda?) poprzez dialog i introspekcję. Niezależny opozycjonista czasów PRL, inwalida po represjach komuszych. Mentalnie krzepki, czynny twórczo, uzależniony od życia, jako bezcennej przygody poznawczej, ale fizycznie - wrak życiowy. Pomimo tego - rasowy Trikster, szyderczo portretujący zło, poszukujący wytrwale dobra w wymiarze prywatnym i Ojczyzny Solidarnej. Patriota i obywatel, gardzi politycznym szambem i aktywnością "replik targowiczan" w starciu z "ministrantami" w spektaklu nad Wisłą. Współzałożyciel stowarzyszenia "Nasz Polski Dom", działającego na rzecz kultury polskiej i wsparcia potrzebujących... I tyle, aż tyle! Resztę pożarły gile, a koszatniczki schowały do piczki, o rety, minarety!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura