Do Szanownego Pana Andrzeja Dudy
Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej
w Warszawie
Obywatelska koncepcja utworzenia Europejskiej Ligi Morskiej
Szanowny Panie Prezydencie! Mając na uwadze fakt, iż niebawem w Warszawie będzie miało miejsce ważne dla Polski i Regionu wydarzenie – Szczyt Państw Trójmorza w Warszawie, oto moja refleksja. To wielce ważna, rzekłbym, epokowa ważna, okoliczność dla stworzenia nowego podmiotu w europejskiej polityce, sojuszu państw, których współpraca da im większe szanse na arenie politycznej Europy i świata. Ale można uczynić coś więcej, a stąd moja czelność bycia tu recenzentem pewnej koncepcji, która powstała podczas rozmowy ze szwedzkim poetą i tłumaczem literatury, Panem Carlsonem w roku 2009, idei sojuszu Skandynawii, Europy Wschodniej i Chrześcijańskich Bałkanów pod roboczą nazwą Europejskiej Ligi Morskiej. Jako świadomy i zaangażowany w sprawy polskie obywatel, polską rację stanu, ogólnie nazywając – dobro Najjaśniejszej Rzeczpospolitej, pozwalam sobie na przedstawienie Panu mej opinii na temat rozwinięcia idei Międzymorza, czy też koncepcji Przymierza ABC, do większego, regionalnego sojuszu państw, których wspólnym mianownikiem jest geopolityka, regionalna współpraca sąsiedzka, a nade wszystko, niech nie zabrzmi to agresywnie, bowiem to strategia obrony, „wbicie klina” pomiędzy imperialne relacje Rosji i Niemiec, powstanie tzw. Trzeciej Europy z czasów międzywojennych, a uzupełnionej o kraje skandynawskie, tworzące tzw. Europejską Ligę Morską. Bowiem położenie pomiędzy „niemiecką Scyllą, a rosyjską Charybdą” jest od wieków newralgiczne, zaś polityczne, militarne i gospodarcze rozproszenie państw Europy Wschodniej i odizolowanie Skandynawii od sojuszy, stawia te państwa w roli „dominatorów” w Europie!
Europę Środkowo-Wschodnią, w tym Polskę, traktowano w XX wieku instrumentalnie. Dawniej celem takiej polityki bywało okrążenie Niemiec, uważanych za wroga europejskiego ładu i stworzenie wschodniego odpowiednika Francji i Beneluxu. Od czasu, gdy Niemcy, po przegranej wojnie i wespół z Francją tworzące Wspólnotę Węgla i Stali, przestały być widziane jako zagrożenie dla Europy Zachodniej, rola Europy Środkowo-Wschodniej w opinii polityków zachodnich uległa zmianie. Została nam przydzielona funkcja „buforu cywilizacyjno-wojskowego”, ale nie ekonomicznego, najpierw między Zachodem, a sowietami, a potem Rosją. Gdy Międzymorze pojawiało się w wizjach zachodnich polityków, to zaraz odnotowywano fakt, że jest to obszar „niżu cywilizacyjnego” i gospodarczego niedorozwoju, z pojedynczymi wyspami dobrobyt, a więc nie liczący się partner, ponad głowami którego można dogadywać się z Rosją i traktować obszar ten, jako tereny do „kolonizacji kapitałowej” i polityki pozbawiającej je partnerstwa. Idea Europejskiej Ligi Morskiej kładzie kres takiej optyce politycznej, bowiem jedność krajów tej lokalizacji geopolitycznej, proces wyrównania poziomów gospodarczych i kulturalnych, połączenia infrastrukturalne (kolejowe, drogowe, szlaki wodne), sojusz militarny o charakterze obronnym i wspólna polityka państw tworzących Ligę, stworzą z nich liczący się podmiot na arenie międzynarodowej, poważną siłę w Europie, blok państw tworzących silny podmiot polityczny, partnera dla wszystkich światowych mocarstw!
Istotna jest tu rola Skandynawii, bowiem jest ona, w odróżnieniu od większości państw Europy Wschodniej, dostatnia ekonomicznie i tradycyjnie mające status państw mało zaangażowanych w dominujące nurty polityki europejskiej. Zatem: Szwecja, Finlandia i Norwegia, to kraje z którymi należy skutecznie negocjować o włączenie ich w struktury planowanej (na razie stricte teoretycznej) Europejskiej Ligi Morskiej. Szwedzi obrali tą drogę stosunków z innymi państwami w Europie od końca wojen napoleońskich. Do tej pory się sprawdzała. Teraz jest inaczej i wobec sytuacji na wschodzie Ukrainy, w Donbasie, oraz częstego naruszania przestrzeni powietrznej oraz wód terytorialnych Szwecji przez rosyjskie samoloty oraz okręty podwodne, państwo to musi dokonać szybkiej rewizji swojej polityki omijania „mezaliansowości”. Tu pojawiła się propozycja sojuszu militarnego z Polską, jednak nie jest to sprawa oczywista i wymaga rozpoczęcia negocjacji. Na razie, pomimo znacznego budżetu obronnego, oraz nowoczesnej armii Szwedzi nie są w stanie bronić nawet własnego terytorium, więc sojusz obronny jest im wielce na rękę. A teraz trochę historii, która niech będzie przysłowiową „nauczycielką życia”!
Jan III Sobieski już od początku panowania zamierzał dokonać radykalnego zwrotu w polityce zagranicznej. Chciał zakończyć wojnę z Turcją i w oparciu o sojusz z Ludwikiem XIV i Szwecją uderzyć na Brandenburgię i Prusy Książęce. Realizacją tego planu był Traktat w Jaworowie w 1675 roku. Przed Polską otwierało to nowe możliwości zmian strategii politycznej. Można teraz było zakończyć szkodliwe wojny z Turcją, przenieść kierunek polityki z Południa na Północ, realnie pomyśleć o odzyskaniu Śląska. Były to plany jak najbardziej słuszne i strategicznie mądre, jednak okoliczności nie udało się przezwyciężyć! Pomimo, iż w1677 roku w Gdańsku zawarto ze Szwecją układ przeciwko Brandenburgii, to jednak nie prowadzono dalej polityki określanej mianem „bałtyckiej”, ale w 1683 Sobieski pospieszył na ratunek oblężonemu przez Turków Wiedniowi. Pretekstem do polskiej interwencji był zawarty przez Jana Zamoyskiego pokój wieczysty z Austrią w 1689 roku w Bytomiu. Król, po pokonaniu Osmanów ruszył dalej i odniósł kolejne zwycięstwo pod Parkanami. Te wygrane doprowadziły do powstania tzw. Świętej Ligi i zawarcia pokoju w Karłowicach (serbski Srijemski Karlovci), który to zapoczątkował w XVIII wieku przyjazne stosunki Rzeczpospolitej z państwem tureckim w obliczu wzrostu potęgi Monarchii Habsburgów. Jednak polityka na Południu położyła kres jaworowskim planom Sobieskiego. Utracona została szansa zmniejszenia potęgi Prus, które w XVIII wieku przyczynią się do rozbiorów Polski. Polska polityka bałtycka uległ odroczeniu na czas nieokreślony. Właśnie nadszedł odpowiedni czas, aby ją odnowić, oby ze znacznie lepszym skutkiem…
Wracając do idei zjednoczenia Skandynawii w dużym projekcie wspólnotowym rzeczonej Ligi, należy omówić rolę pozostałych państw. Zatem Finlandia, podobnie jak Szwecja, należy do grupy państw neutralnych. Helsinki rozważają jednak również przyłączenie się do paktu Północnoatlantyckiego. Jednak w ostatnim czasie, gdy rosyjskie myśliwce coraz częściej naruszają przestrzeń powietrzną tego kraju, kwestia przystąpienia Finlandii do NATO stała się aktualna. Czy, więc akces do Ligi zastąpi Finlandii podobną ochronę militarną, jaką da jej NATO, zapewne nie, ale nie chodzi tu jedynie o sojusz obronny, bowiem projekt Ligi ma większe spektrum współpracy i solidarności Regionu, a realizować go będzie można także w ramach struktur NATO.
I jeszcze Norwegia. Przyczyną, prócz ambicji wolnościowych, dla której Norwegia odrzuciła członkostwo w Unii są powody ekonomiczne. W 1969 roku odkryto bogate złoża ropy naftowej i gazu ziemnego na dnie Morza Północnego, dzięki czemu Norwegia stała się krajem bardzo zamożnym. W związku z tym nie potrzebuje wsparcia finansowego Unii Europejskiej. Jest natomiast doskonałym partnerem w sprawie „solidarności energetycznej w Europie” i niezależności od rosyjskiego potentata surowcowego. Także rybołówstwo jest ważną częścią gospodarki Norwegii, drugą zaraz po wydobyciu ropy naftowej, ale po wstąpieniu do UE Norwegia musiałaby wprowadzić ograniczenia połowów, a miałyby to negatywny wpływ na gospodarkę kraju. Niezależność od Unii daje więc Norwegii samodzielne kontrolowanie połowów ryb, a także wysokość ceł i innych operacji fiskalnych. Jest oczywistym, że Norwegia jest częścią Europy, a Królestwo można odwiedzić bez wizy oraz legalnie mieszkać tam i pracować. Stosunki między Unią Europejską i Norwegią są ścisłe, a powodem braku zainteresowania przynależnością do UE jest dobra kondycja ekonomiczna Królestwa. Nadmienić też trzeba, że Królestwo Norwegii jest partnerem w ważnym dla polski przedsięwzięciu energetycznym. Budowa gazociągu do złóż Morza Norweskiego, mogłaby zapewnić państwom Europy Środkowej nowe źródło surowca, na warunkach konkurencyjnych do oferowanych przez Rosjan. Dostawy odbywałyby się przez Polskę, z korzyścią dla budżetu, jeżeli uzyskalibyśmy atrakcyjne opłaty tranzytowe. Inwestycja w realizację budowy gazociąg u (plany zakładają, że do 2022 roku) mogłaby być ważnym punktem przetargowym w relacjach z partnerami w regionie. Zaś udział Norwegii w strukturach Europejskiej Ligii Morskiej dałby jej, obok Polski, rolę leadera i energetycznego potentata regionu, uniezależnił energetycznie Ligę od rosyjskiego „szantażu energetycznego”…
Reasumując powyższe analizy i sugestie proponuję, jeno fakultatywnie, bez uzurpowania sobie roli doradczej, aby w związku z ideą Europejskiej Ligi Morskiej, czyli idei rozszerzenia projektu Trójmorza o „komponent skandynawski”, aby wysłać zaproszenia na zbliżający się Szczyt Państw Trójmorza w Warszawie, zaprosić na ów Szczyt ambasadorów z wymienionych państw skandynawskich, aby uczynić pierwszy krok w kierunku wcielenia w życie ambitnego projektu powołania do istnienia silnego bloku państw europejskich, znaczącego podmiotu politycznego, znacznej siły militarnej i pola do współpracy gospodarczej o nieznanych, być może znakomitych, wynikach, korzystnych dla wszystkich państw Europejskiej Ligi Morskiej!
Pragnę raz jeszcze podkreślić, że to moja sugestia jeno, obywatelski akt troski o przyszłość Polski, mądre budowanie sojuszy i kreowanie współpracy gospodarczej w takiej formie, aby była to kooperacja wielu państw i wielu myśli technicznych, ekonomicznych, energetycznych i koncepcji infrastrukturalnych, w których Polska odegrać mogła rolę leadera, bowiem nasz potencjał intelektualny, wynalazczy, humanistyczny, kulturalny i rosnąca moc gospodarki, której brakuje jednak dostatecznego wspierania rodzimego kapitału, a to ważny aspekt rozwoju Polski, są podstawą, aby wykreować naszą znaczącą pozycję, godną owego potencjału i zaplecza historycznego, jagiellońskiej potęgi Złotego Wieku Rzeczpospolitej Obojga Narodów, ponadczasowego wzoru demokracji, tolerancji, wielokulturowości, wobec których idee gender, multikulti, czy marksizmu kulturowego, to jeno wynaturzone karykatury tych naszych idei!
Na zakończenie pozwolę sobie na cytat z własnego tekstu publicystycznego, aby zaakcentować przesłanie moich wywodów, które pozwoliłem sobie poddać Panu Prezydentowi pod rozwagę, z pełnym szacunkiem i zrozumieniem w przypadku odrębnego zdania. Oto ten passus:
„Takim rozwiązaniem jest teoretycznie, choć z dużą dozą realności, poważnie traktując kwestie kulturowo-cywilizacyjne, LIGA BAŁTYCKA, Pomost Skandynawsko-Wschodnioeuropejski, Międzymorze Bałtycko-Adriatyckie, czy Europejska Liga Morska, który to koncept ma wiele podstaw, aby stał się trwałym i korzystnym układem dla stron, gdyż wynika z geopolitycznej logiki, a stanowiłby konstrukcję mocnego bloku państw kulturowo, gospodarczo i politycznie sobie pokrewnych, a także neutralnej, protestanckiej Skandynawii, w obliczu znajdowania się w obszarze politycznej ekspansji imperialnej Rosji, która od lat znakomicie dogaduje się z Niemcami ponad naszymi głowami. Rosji, co teraz udaje, jako krwiożerczy niedźwiedź, „pluszowego, łagodnego i przewidywalnego misia” (jak długo jeszcze, zapewne wkrótce „stary niedźwiedź” się obudzi i …), a jest zainteresowana naszą słabością i "odpodmiotowieniem" politycznym. Także wrogą (choć kosmetycznie jest poprawnie) postawą Niemiec, chociażby blokującą przebiegiem North Streemu (pobudowanemu wbrew wytycznym UE!) tor wodny Świnoujścia, wykupując polskie media i wspierającej ruchy separatystyczne na obu Ślązakach. To także geograficzna spójność krain scalonych wodnym, żeglownym obszarem Bałtyku, Adriatyku i Morza Czarnego, akwenami transportu, rozszerzonymi o szlaki śródlądowe, a także wymiany towarowej, kulturalnej i turystyki, także wspólnej strefy obrony. To jest budowanie regionalnej podmiotowości i solidarności międzynarodowej, „wbijanie klina” pomiędzy dwie potęgi Europy, dwie siły, co dzielą i rządzą, same rozdają karty w "europejskim pasjansie", to mądra idea solidaryzmu w obliczu imperialnych zakusów sąsiadów! Taką formacją kulturowo-ekonomiczno-militarną o znaczącym, geograficznym zasięgu jest właśnie Europejska Liga Morska, blok współpracy Skandynawii, Pribałtyki, Europy Wschodniej i Chrześcijańskich Bałkanów, porozumienie państw Północnej, Środkowej i Południowej Europy, gdzie jeszcze gender i marksizm kulturowy nie zdeptał planowo ducha chrześcijańskiego, mało tego, gdzie przejawić się może szansa na nową formę ekumenii, współpracy protestantów, katolików i prawosławnych w imię fundamentalnych wartości europejskich. Zatem powinniśmy politycznie, gospodarczo, kulturowo i ideowo doprowadzić do solidaryzmu i współpracy w ramach Europejskiej Ligi Morskiej! Wzrostu bogactwa i bezpieczeństwa państw członkowskich na bazie wymiany gospodarczej, kulturalnej współpracy, poznania obyczajów partnerów, zbudowania spójności infrastruktury, transportu, sieci żeglugi rzecznej, powiązań łączności elektronicznej, wymiany technologii, a także współpracy militarnej, nie agresywnej, stricte obronnej, dającej poczucie solidaryzmu geopolitycznego! Warto o tym podyskutować publicznie, zwłaszcza nam, Polakom, którzy mamy wspaniałą tradycję demokracji szlacheckiej, prawdziwego, zdrowego multi-kulti, czyli Rzeczpospolitej Obojga Narodów, a po Unii Hadzickiej z roku 1658, niestety na krótko, Trojga Narodów, pierwszej konstytucji w Europie, tradycji dynastycznych powiązań, a na przykładzie Gdańska, najbogatszego grodu Rzeczpospolitej, jego handlowej i kulturowej przynależności do Hanzy, która łączyła także porty Bałtyku: Sztokholm, Visby, Elbląg, Rygę, Tallin, Tarnawę, Windawę... Ostatni zjazd delegatów miast hanzeatyckich odbył się w 1669 roku, ale formalnie liga nigdy nie została rozwiązana! Mamy dwa klucze historyczne: etos Hanzy i Idę Jagiellońską, najwyższy czas, aby genetycznie i praktycznie korzystać z owych doświadczeń!” (tekst z roku 2010).
Mając nadzieję, iż Pan Prezydent nie poczyta mi za akt bezczelnej suflerki politycznej, powyższe sugestie, a jeno obywatelską troskę o Polskę, która to zapewne nas łączy, jak i wielu innych, świadomych i szlachetnych Polaków, a jeno za sugestie i rady Polaka, starego i zaprawionego w „bojach o wolność” kombatanta (z przymrużeniem oka, wobec tych prawdziwych, obrońców Ojczyzny, także mych Dziadów Karśnickich, oficerów 15 Pułku Ułanów Poznańskich, ochotników i bohaterów Września 1939) czasów PRL, inwalidy po pobiciach przez ZOMO, jeszcze duchem młodego i intelektualnie sprawnego, słowem – tego co ma wolność w sercu, a dobro ojczyzny na sercu, ot co!
Z wyrazami szacunku i uznania pozdrawia serdecznie – Antoni Kozłowski
Gdańsk, 28.06. 2017 roku
*
Ps. Jako ilustracja mej epistoły do Pana Prezydenta RP posłużyła grafika z internetu, ale nie jest ona wizualnym opisaniem powyższej idei, lecz wizją aktualnie obowiązującą, zaś nie posiadając umiejętności tworzenia ilustracji wizualnych, skorzystałem z gotowca, co wymagało komentarza.
Publicysta, poetą bywa, scenarzysta, satyryk radykalny, performer, fotograf i malarz. Humanista prywatnego sznytu, bez dyplomów, członek SDP. Od lat żyje w osobnej strefie dążenia do ludzkiej prawdy (czym jest Prawda?) poprzez dialog i introspekcję. Niezależny opozycjonista czasów PRL, inwalida po represjach komuszych. Mentalnie krzepki, czynny twórczo, uzależniony od życia, jako bezcennej przygody poznawczej, ale fizycznie - wrak życiowy. Pomimo tego - rasowy Trikster, szyderczo portretujący zło, poszukujący wytrwale dobra w wymiarze prywatnym i Ojczyzny Solidarnej. Patriota i obywatel, gardzi politycznym szambem i aktywnością "replik targowiczan" w starciu z "ministrantami" w spektaklu nad Wisłą. Współzałożyciel stowarzyszenia "Nasz Polski Dom", działającego na rzecz kultury polskiej i wsparcia potrzebujących... I tyle, aż tyle! Resztę pożarły gile, a koszatniczki schowały do piczki, o rety, minarety!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka