Srebnopióry ptaku nasz,
Ty nam drogi w przyszłość wskaż;
Chrobrych myśli i Maja brzask –
wykuć czynem w Polski blask.
Rozwiń skrzydła, orle biały,
szybuj w niebo, w słońce leć…
Wolny, silny, w pełni chwały,
siłę polskiej woli nieć!
za „Trzeci Maj – święto radości i ofiary”,
Wydawnictwo Macierzy Polskiej, Warszawa 1927r.
Coś się jednak w świecie zmieniło. Dawniej błaźni walczyli
o miejsce przy tronie; dziś walczą o tron!
Janusz Wasylkowski
Czym była Konstytucja 3 Maja 1791 roku? Wielką, spóźnioną reformą I Rzeczpospolitej! Otóż znosiła ona takie „narzędzia władzy szlacheckiej” jak niesławne liberum veto, konfederacje, sejm skonfederowany oraz ograniczała prawa sejmików ziemskich. W dniu ustanowienia Konstytucji 3 Maja przestaje istnieć Rzeczpospolita Obojga Narodów zaś w jej miejsce powołana zostaje Rzeczpospolita Polska. Zniesiona zostaje też wolna elekcja, która w wieku XVIII doprowadziła Rzeczpospolitą do upadku, a jej miejsce zastępuje królewska władza dziedziczna, którą po śmierci Stanisława Augusta Poniatowskiego miał przejąć władca z dynastii saskich Wettynów. Aby czuwać nad bezpieczeństwem państwa wprowadzono stałą armię, której liczebność miała sięgać 100 tysięcy żołnierzy, oraz ustanowiono podatki w wysokości 10% dla szlachty i 20% dla duchowieństwa, zaś gołota, zbiedniała szlachta, mieszczanie i chłopi byli zwolnieni z płacenia podatku. Katolicyzm został uznany za religię panującą, jednocześnie zapewniono swobodę wyznań, choć apostazja (odstąpienie od wyznania rzymskokatolickiego) wciąż była uznawana za przestępstwo. Aby Konstytucja była zawsze aktualna, co 25 lat miał się zbierać Sejm Konstytucyjny, który miałby prawo zmienić zapisy w konstytucji.
Konstytucja 3-go Maja była drugą taką ustawą zasadniczą na świecie, po konstytucji Amerykańskiej. Akt ten miał doprowadzić do porządku w państwie Polskim, które teraz było Rzeczpospolitą Polską. Ustawy zawarte w tym dokumencie nadają szereg praw niższym stanom społecznym. Przyczyniała się także do szeregu istotnych reform państwa. Pod zwierzchnictwem króla i Straży Praw (rodzaj rządu) pozostawały komisje wielkie (ministerstwa): edukacji, policji, skarbu i wojska, a zarząd krajem powierzono w terenie komisjom porządkowym cywilno-wojskowym. Konstytucja poczyniła też pewne zmiany w sądownictwie szlacheckim i miejskim. W zamierzeniu jej twórców stanowiła punkt wyjścia dalszych przemian społecznych i politycznych, dalszej "naprawy Rzeczpospolitej". Była ustanowieniem trójpodziału władzy i większego udziału obywateli (także mieszczan) w rządzeniu państwem. Była "jakościową", kwalitatywną reformą ustroju Rzeczpospolitej!
Zakończenie wojny z Turcją i Szwecją pozwoliło cesarzowej Katarzynie II na skoncentrowanie większej uwagi na Polsce. Ponieważ uważała ona Polskę za de facto protektorat Rosji, to przyjęcie konstytucji w jej oczach w znaczący sposób zagrażało wpływom Rosji w Polsce. Pruski dyplomata Ewald Friedrich von Hertzberg wyraził obawy europejskich konserwatystów, mówiąc, że „przyjmując konstytucję Polacy zadali coup de grâce monarchii pruskiej”. Tak więc przy bierności Prus, a przy wsparciu Rosji polscy magnaci, zdrajcy i zaprzańcy, utworzyli konfederację targowicką i proklamowali oni odrzucenie Konstytucji za jej „rozsiewanie zarazków idei demokracji”. Targowiczanie utrzymywali, że „Intencjami wprowadzenia armii Jej Wysokości Cesarzowej Rosji Katarzyny Wielkiej, sojuszniczki Rzeczypospolitej, są i zawsze były przywrócenie wolności Polakom i Rzeczypospolitej, a w szczególności zapewnienie wszystkim obywatelom bezpieczeństwa i szczęścia". W dniu 18 maja 1792 roku poseł rosyjski Jakow Bułhakow wręczył polskiemu ministrowi spraw zagranicznych deklarację dworu petersburskiego, w której oskarżano Polskę o „prześladowania prawosławnych i knowania z Portą Osmańską”, co było równoznaczne z interwencją zbrojną Rosji, a jej wynik był przewidywalny...
Konstytucja obowiązywała przez 14 miesięcy, w ciągu których Sejm Czteroletni uchwalił szereg ustaw szczegółowych, będących rozwinięciem jej postanowień. Sejm grodzieński aktem oblatowanym w Grodnie 23 listopada 1793 uznał Sejm Czteroletni za niebyły i uchylił wszystkie ustanowione na nim akty prawne. Zdaniem dwóch współautorów, Ignacego Potockiego i Hugona Kołłątaja była „ostatnią wolą i testamentem gasnącej Ojczyzny”. W czasach rozbiorów pamięć o Konstytucji 3-Maja, drugiej w dziejach świata spisanej konstytucji narodowej, przez wielu politologów uznawaną za bardzo postępową ustawę zasadniczą jak na swoje czasy, była powodem dumy Polaków i "soczewką" uczuć patriotycznych. I tak przez kolejne pokolenia pomagała podtrzymywać polskie dążenia do niepodległości i stworzenia sprawiedliwego społeczeństwa. W Polsce, czy zasadnie, bowiem jej procedowanie nie było "kryształem" prawnej jednoznaczności, bardziej więc symbolicznie, uznaje się ją za ukoronowanie wszystkiego, co dobre i oświecone w polskiej historii i kulturze, co ma rację w "porównaniu" do stanu stanowienia prawa epoki. Europejscy „konserwatyści” zdołali zatrzymać pochód demokracji w Europie o nieco ponad stulecie, bowiem po I wojnie światowej większość monarchii europejskich została obalona i zastąpiona przez państwa demokratyczne (z wyjątkiem powstania totalitarnego ZSRR!). Od czasu odzyskania niepodległości w 1918 roku, Święto Konstytucji 3-Maja było obchodzone, jako polskie najważniejsze święto państwowe. Konstytucja 3-Maja, to w naszej tradycji „jutrzenka swobody”, zaś konfederacja targowicka, to synonim najbardziej nikczemnej zdrady narodowej!
Mechanizm zdrady narodowej, istniejący w Polsce od tylu lat jest ponadczasowy i niezmienny, bowiem jest sprężyną karier politycznych małych i podłych ludzi, dla których pojęcia – honor i ojczyzna, to puste słowa! Ci renegaci pragną też wciągnąć do "targowicy" jak największą liczbę Polaków, aby mieć dla samych siebie polityczne alibi. W czasach komunistycznych przywileje i bezkarność władzy magnesowały miałkie i przekupne umysły „pretorianów” ze służb specjalnych i nomenklatury partyjnej, a dziś szubrawcy rodem z Magdalenki, ci drżący przed lustracją, wspierani przez mafię dawnych specsłużb PRL kolaborują z Rosją w celu eliminacji krajowej konkurencji politycznej, utrzymania przy władzy „ekipy targowiczan”, owej gwarancji bezkarności mafii gospodarczo-przemytniczej, która w powiązaniu ze służbami rosyjskimi rządzi czarnym rynkiem w Polsce. Te zakulisowe, bezpardonowe działania eliminacji konkurencji (krwawe i bezkrwawe), czego owocem był „lewy czerwcowy ‘92”, eliminacja rządu premiera Olszewskiego, który chciał ukrócić „dziką prywatyzację” i nie dopuścił do utworzenia „spółek joint venture”, ostoi agentury obcej, na terenie garnizonów posowieckich, a także jest przyczyną Tragedii Smoleńskiej, noszącej wszelkie znamiona zamachu i czekającej na wyjaśnienie jej rzeczywistego mechanizmu (czy się doczekamy?). Ale jak każde zło, zdrada ojczyzny, podła postawa prywaty i żądzy władzy, nie obnosi się z tym „na sztandarach”, ubiera własną podłość w „racjonalne” przesłanki polityczne. Zło ubiera się, odwiecznie, w szaty dobra, a zdrajcy walczą o „Polskę Ludową” i „zagrożoną demokrację”! Nigdy już nie powiedzą, jak ongiś wymknęło się psubratowi Urbanowi, że: „rząd zawsze się wyżywi”, ale zawsze, że „staramy się zaspokoić potrzeby obywateli”. Kłamcy złotouści!
Czołowi politycy „polscy”, zatem "psy, czyli koty", kolokwialnie - psubraci, targowiczanie wszystkich epok uzasadniają zdradę Ojczyzny fałszywie pojmowanymi „dobrymi stosunkami z Rosją”, niegdyś carską, następnie sowiecką, a obecnie "demokratyczną" Rosją, choć z natury swej imperialną i zaborczą, rządzoną przez byłego KGBistę – prezydent Putina, a dziś jeszcze "lojalnością wobec bratniej Brukseli". Zjawisko to trafnie i dosadnie scharakteryzował psychologicznie na przykładzie ostatniego króla, Poniatowskiego, zdrajcy i targowiczanina, pisarz i historyk Paweł Jasienica: "Stanisław August sam siebie poddał działaniu piekielnego prawa równi pochyłej. Kto raz na nią wstąpił, co głos ogółu zwie zazwyczaj zdradą, ten już później sunie w dół ruchem jednostajnie przyspieszonym. Psychiczna samoobrona nakaże mu rychło ciągnąć za sobą innych, ułatwiać podłości, w głębi serca pragnąć powszechnego spodlenia". To diagnoza ponadczasowa!
Targowicę XX wieku w Polsce sprecyzował w „prostych, NKWDyjskich słowach” nie byle czekista, ale Wiaczesław Mołotow, prawa ręka Stalina, lewa ręka Ciemności, premier rządu sowieckiego i wespół z ministrem III Rzeszy von Ribbentropem współautor IV rozbioru Polski z 23 sierpnia 1939 roku i podpalacz lontu II Wojny Światowej! Dożywszy sędziwego wieku (Budionny dożył 102 lat), Mołotow zanotował w swym pamiętniku: "Jaruzelski, nigdy wcześniej nie słyszałem tego nazwiska, zanim nie ujrzałem go w roli pierwszego sekretarza KC PZPR. Bolszewików było wśród Polaków niewielu. Jaruzelski nas wyręczył". I to właśnie jest istota prawdy o komunistycznej Targowicy, o „człowieku honoru”, który zszedł z areny życia w III RP, wcześniej "pornopolitycznie" posadzony na stolcu prezydenckim, nie osądzony za zbrodnie, w roli „zbawcy Polski w grudniu 1981”, pochowany przez psubratów w Alei Zasłużonych na Powązkach! Nie, to nie sen wariata, to realia "państwa istniejącego teoretycznie”, czyli „kondominium nad Wisła”, tworu zależnego, od specsłużb Rosji i bankserów z Zachodu, powołanego do istnienia podczas zdrady polskiej racji stanu w Magdalence, zdrajcom na kont bankowych utuczenie, nam na pohybel!
Więc kto ma oczy, widzi, co się dziś dziej, o co walczą KODchody, Obywatele RP, zjednoczone watahy SBeków wspierane przez ich pociotów i wyhodowane pokolenie „resortowych dzieci”, o co walczy owa wrzaskliwa, uliczna „trzoda targowiczan” nosząca na transparentach nienawiść do „sprzątających Polskę” i toczących z pysków fałszywy wrzask „obrońców demokracji”! Oni walczą o to, aby „było tak, jak było”, aby zdrada była wartością, a złodziejstwo i malwersacja „bezkarnym stylem życia psubrata”, zaś patriotyzm tych „poprawnych politycznie” targowiczan nazywał się „euro entuzjazmem i ideą multikulti”, tak... Ta zdradziecka "machina uliczna", sama w sobie śmieszna, kabaretowa, żałosna i kompromitująca się w debilnych, kłamliwych deklaracjach, jest tylko ATRAPĄ, narzędziem kierowanym zza kulis przez sieć dobrze zakonspirowanych i skutecznie sterujących „teatrem politycznym” oficerów WSI, na których pozycję nie mają jeszcze siły „sanacyjnej” (a kiedy będą je mieli?) projektodawcy ustaw sejmowych tzw. dobrej zmiany…
Teraz na naszych oczach, pomimo wielu tematów zastępczych, czyli Misiewiczów i „holokaustu drzew” ministra Szyszki, trwa walka o „powrót do koryta”, ongiś wygrana przez targowiczan lewym czerwcowym” AD 1992 i „dorzynaniem watah” jesienią AD 2007, trwa "totalna" walka na śmierć i życie agentury z reformatorami, sił starego, komunistycznego establishmentu z patriotycznym projektem Zjednoczonej Prawicy, niestety, choć szlachetnym w zamysłach, to realizowanym po amatorsku, politycznie niemrawym, bowiem zapewne działaniem formacji zakulisowo uwikłanej, na którą ma "kwity" owo "wiecznie żywe" WSI! Ale pamiętajmy – trwa walka o lepszy, wynikający z polskiej racji stanu, bardziej niepodległy, gospodarczo i fiskalnie transparentny, historycznie odkłamany, edukacyjnie uzdrawiany, oczyszczony personalnie z „kadr postkomuszych”, socjalnie opiekuńczy kształt Polski, naszej Ojczyzny! Ale ten proces, to klęska targowiczan, szkodników i politycznych agentów obcych wpływów! Czy chcemy usłyszeć po raz trzeci po 1989, potem 1992 roku, ten smutny zaśpiew za Wieszczem: „miałeś chamie złoty róg, ostał ci się ino sznur”, co?!
Nauka na błędach, to szkolna prynuka, czcza gadanina, więc nie będę moralizował, tylko zawołam, bo gniew w sercu wzbiera, z kolokwialnym akcentem – do kurwy nędzy!, nie widzicie spożywcy kartofli w formie stałej i płynnej, adoranci „handlowych świątyń materii” i entuzjaści faktów medialnych, co się święci, że TARGOWICA ANTE PORTAS! - Targowica u bram, Targowica nadchodzi, z pyskiem chama na sztandarach, z pianą na plugawych mordach! Pobudka! Od zaraz, od serca i rozumu, to już sprawa gardłowa, więc sprawna mobilizacja obywatelska, nie oddajmy Ojczyzny zdrajcom! Nie pozwólmy, aby w Ojczystym Domu zdradziecki, bezczelny cham plwał na portrety przodków, srał do szuflad i gwałcił dzieci, tak metaforycznie, a my w tym czasie śpimy przed ekranami vidiotyzmu! Pamiętajmy, że „Ojczyzna to nasz wielki, zbiorowy obowiązek!”. A jeśli ktoś zna większe obowiązki, na ten i tamten przykład: zakup „Gajzety Wybiórczej”, zrobienie flaszki z kumplami, czy spłacenie raty za „Octavię”, to zapewne wysrał rozum za dziejową stodołą!
Dziś rocznica 3-Maja, symbol naszej woli reformatorskiej, tej jutrzenki swobody, testament Ojczyzny odnajdującej rozum i instynkt samozachowawczy nad dziejowym grobem, „łabędzi śpiew” Rzeczpospolitej, która na krótko stała się bliższa obywatelom, niż agentom rosyjskich służb. Przez moment "Polska była Polską", a nie "tym krajem", jak to zdrajcy zwykli ironicznie nazywać... Zatem ta wiosna obywatelskiej swobody, dojrzałej myśli demokratycznej, po niesławnym, szlacheckim liberum veto i wolnej elekcji, a więc nie w czas, a po czasie, stała się położonym słusznie, lecz na krótko, fundamentem dobrostanu odnowionej Serrenissimy, lecz została brutalnie zwarzona "mrozem zdrady" Targowicy i "solidarną" kontrofensywą „despotów europejskich”!
Tu zacytuję: „Reformy, jak wiemy aż za dobrze, są rzeczą trudną: trzeba mieć jasną wizję zmian, odpowiednie środki i stosowne poparcie. Autorzy konstytucji działali w warunkach skrajnie niesprzyjających – mieli licznych wrogów nie tylko w kraju, ale przede wszystkim w ościennych mocarstwach, Rosji i Prusach. Niestety, wrogów tych nie docenili i mimo szlachetnych intencji po chwilowym triumfie przegrali z kretesem. Trzeci Maja stał się testamentem konającej ojczyzny, a nie cudownym lekarstwem na trawiące ją choroby”. Tak opiniował Grzegorz Braun i jest to trafna opinia, oddaje istotę rzeczy!
Historia lubi się powtarzać, bowiem jej autorzy, „polityczni demiurgowie” zarządzający „masami ludowymi” wiedzą dobrze, że śpiący na jawie „mieszkańcy miast i WSI” nie uczą się na historycznych błędach, a więc analogie sytuacji politycznych, schematy używania „agentów wpływów w państwie reformującym się, co nie jest na rękę możnym sąsiadom”, są czasem dla zjadaczy chleba tak widoczne, jak kameleon na tle zieleni liści. Celem targowiczan było zniesienie Konstytucji 3-Maja i przywrócenie dawnych przywilejów, czyli żeby „było, tak jak było, a może nawet lepiej” . Aby zrealizować swój cel targowiczanie nie zawahali się nawet przed tym, by zwrócić się o pomoc do Moskwy, bo taka była no on czas koniunktura polityczna. Dziś współcześni targowiczanie używają sloganu o „zagrożonej demokracji”, czy „reżimie kaczystowskim”. Nasza „dobra zmiana”, historyczna analogia Konstytucja 3-Maja, czyli wola reformatorska przynosząca wymierne efekty, socjalne i ekonomiczne, jest „ością w gardle” zakorzenionej mafijnie w III RP kasty politycznej z „ustawki magdalenkowej”, ale także unijnym tendencjom marksizmu kulturowego i multikulti. Jesteśmy w chwili obecnej krajem, wysiadając z „tramwaju do zagłady”, ignorując „pryncypia unijne”, tym dla tracącej tożsamość i terroryzowanej hidżrą islamską „spedalonej” Europy, czym dla despotów europejskich końca XVIII wieku była Konstytucja 3-Maja, czyli owym coup de grâce, śmiertelnymciosemzadanym cierpiącej na uwiąd ducha i islamską pętlę na gardle, ulegającej anihilacji (na własne życzenie!) Zapadniej Jewropie, tak...
Bo oto właśnie ta ginąca Cywilizacja Zachodu chce pociągnąć nas „solidarnie w nieszczęściu, zwanym postępem” w otchłań kulturowej i materialnej zatraty wywołanej przez utratę tożsamości, zmarnienie moralne i narastającą hidżrę islamu. Nasza odmowa w tym „zbiorowym samobójstwie”, masz polityczny rozum i instynkt samozachowawczy (także krajów Środkowej Europy!) irytuje „politycznych demiurgów”. Wiedzą o tym ich agenci wpływu, establishment odsunięty od władzy w Polsce po wyborach jesienią 2015 roku. Współcześni targowiczanie kierują swe zdradzieckie apele zamiast do Moskwy, teraz do Brukseli. Motywacje są jednak takie same: obrona swoich interesów, czyli „licencji” na bezkarne malwersowanie majątku narodowego i odzyskanie utraconych przywilejów. Nie są to jednak dziś przywileje magnackie, lecz partyjne, nie wynikające z przynależności do klasy społecznej, ale do „spisku reformatorów” z Magdalenki. Zmieniła się centrala sterująca targowiczanami, ale mechanizmy zdrady i ambicje tych nikczemników są takie same – haniebne!
Kto ma oczy do patrzenia, ten widzi, ten docenia „dobrą zmianę” (choć to dobra, ale anemiczna i nieporadna zmiana!), a kto ma jeno gały, ten KODchoduje ulicznie, ten wspiera wyzutych z przywilejów (o 28 lat za późno!) SBckich zbirów, ten cieszy się z chamskich, kretyńskich ryków Obywateli RP, ten wspiera Targowicę bis nad Wisła, czyli jest… Historia uczy kim, ale także uczy, oświeca, a na naukę, póki jeszcze „nie przychodzą podpalić nasz dom”, nie jest za późno!
*
Napisane nad ranem i rankiem w 226 rocznicę wzejścia "Jutrzenki swobody". Antek Kozłowski
Publicysta, poetą bywa, scenarzysta, satyryk radykalny, performer, fotograf i malarz. Humanista prywatnego sznytu, bez dyplomów, członek SDP. Od lat żyje w osobnej strefie dążenia do ludzkiej prawdy (czym jest Prawda?) poprzez dialog i introspekcję. Niezależny opozycjonista czasów PRL, inwalida po represjach komuszych. Mentalnie krzepki, czynny twórczo, uzależniony od życia, jako bezcennej przygody poznawczej, ale fizycznie - wrak życiowy. Pomimo tego - rasowy Trikster, szyderczo portretujący zło, poszukujący wytrwale dobra w wymiarze prywatnym i Ojczyzny Solidarnej. Patriota i obywatel, gardzi politycznym szambem i aktywnością "replik targowiczan" w starciu z "ministrantami" w spektaklu nad Wisłą. Współzałożyciel stowarzyszenia "Nasz Polski Dom", działającego na rzecz kultury polskiej i wsparcia potrzebujących... I tyle, aż tyle! Resztę pożarły gile, a koszatniczki schowały do piczki, o rety, minarety!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura