W dniu 27 kwietnia 1792 roku, czyli 225 lat temu, część wpływowej magnaterii, która nie zamierzała poddać się prawom ustanowionym przez Konstytucję 3 Maja, w tym Szymon Kossakowski, Szczęsny Potocki, Seweryn Rzewuski i arcyzdrajca – Franciszek Ksawery Branicki, hetman wielki koronny, minister Rzeczypospolitej, o ironio, działający jako członek Rady Praw, człek światły, mecenas kultury, ale marny etycznie, podpisali w Petersburgu, pod mecenatem carycy Katarzyny II, akt Konfederacji Targowickiej, haniebną deklarację zdrady narodowej! Do dziś ten akt zdrady uważany jest za synonim zdradzieckiej postawy w Polsce, a targowiczanin, to zdrajca wszechczasów nad Wisłą, kiedyś Niemnem i Dnieprem także!
Targowica, a jej pojedynczy sygnatariusz - targowiczanin, nikczemny zdrajca, to symbol upodlenia, wyzucia z elementarza wartości człowieczeństwa, uniwersalny symbol nikczemności, podobnie jak Kain, Judasz, Brutus, Borgia, Janusz Radziwiłł, Aleksander Wielopolski, Petain, Quisling, Jaruzelski, to antybohater, to moralnie marny, godny pogardy wyrzutek swego narodu, czy zasady moralnej, postać, która staje się kondensatem zła i zwyrodnialstwa w obszarze ludzkiej solidarności i godności, uniwersalna metafora odrzucenia fundamentalnych wartości ludzkich. Zatem - targowiczanie wszechczasów i wszechstanów, chore odrośla człowieczego, dostojnego drzewa, moralni zwyrodnialcy i intelektualni kondotierzy, zaciężnicy wroga i hołdownicy ręki, co karmi złotem i głaszcze jak psa, „patrioci” wrogich wpływów - hańba wam, infamia po wsze czasy i jedyna droga - do kloaki historii!
W opinii obowiązującej od zawsze zdrajców potępia się bardziej niż morderców, dzieciobójców, pedofilii, terrorystów, a nawet zbrodniarzy wojennych! Mocny i niepodważalny jest argument, że zbrodniarze i mordercy działają z „otwartą przyłbicą”, nie udają, podczas gdy zdrajca często bywa najlepszym przyjacielem, patriotą, szlachetnym rodakiem, "autorytetem moralnym", rzecz jasna, tylko do momentu, gdy wbije sztylet w serce, strzeli w plecy, stanie się koniunkturalnie wrogiem, zdradzi ojczyznę... To szczególny, „zdebilały moralnie”, ale twardy, o stalowych nerwach, albo psychopatycznie elastyczny, miałki gatunek człowieka, który rodzi się spontanicznie od zarania dziejów i nie ma recepty, jak go "seryjnie" wyhodować, lub ukręcić łba zjawisku…
To wstęp, do opisu zajścia, narodzin choroby duszy polskiej, która trawi ją do czasów współczesnych, a skutecznego remedium na ten „kaduk wielki” nie widać! A zatem będzie jeszcze rozwinięcie i zakończenie, zatem, moralitet, który nie ma za zadanie oskarżać personalnie, małostkowo wskazywać palcem, przypisywać jednostkom „zło wszelkie”, to opis choroby, chronicznej choroby, która ma swe źródła i owoce, czyli etiologię, tak medycznie, przyczyny i objawy, zatem będzie to opis kliniczny patologii trawiącej Polskę do dziś dnia...
A teraz czym była polska „matka wszystkich zdrad”, czyli konfederacja targowicka? Tekst tej proklamacji, liczący 40 stron, zredagował rosyjski generała Wasilij Popow, szef kancelarii księcia Potiomkina. W owym akcie zdrady, wyrazie rosyjskich interesów, argumentowano następująco: „- Ze względu na nieudolne panowanie Stanisława Augusta, króla "despoty”, w Polsce nie szanuje się wolności i praw szlacheckich, czego dowodem jest zniesienie liberum veto i wolnej elekcji. …A że Rzeczpospolita podbita i w rękach swych ciemiężycielów moc całą mająca, własnymi się z niewoli dźwignąć nie może siłami, nic jej innego nie zostaje, tylko uciec się z ufnością do wielkiej Katarzyny, która Narodowi Sąsiedniemu przyjaznemu i sprzymierzonemu z taką sławą i sprawiedliwością panuje" – tak brzmiało rosyjską ręką napisane uzasadnienie polskiej zdrady.
A jak dalej potoczyły się losy tej zdradzieckiej inicjatywy, może lepiej – rosyjskiego zlecenia dla zdrajców? Otóż przywódcy konfederacji uzgodnili z Katarzyną II, że po dotarciu do Rzeczpospolitej ogłoszą akt konfederacji w miejscowości Targowica nad rzeką Siniuchą w Województwie Bracławskim. Dokument miał zostać przedatowany i został na 14 maja 1792 roku. Jej zawiązanie posłużyło Rosji jako pretekst do interwencji zbrojnej w Rzeczypospolitej. W dniu 18 maja 1792 roku 100-tysięczne armia rosyjska przekroczyła granice Rzeczpospolitej. W dniu, w którym Rosjanie przekroczyli granice Rzeczpospolitej, ambasador rosyjski, Jakow Bułhakow wręczył polskim władzom notę obwieszczającą interwencję, którą określono mianem "przyjacielskiej, sąsiedzkiej pomocy" prowadzącej do "obrony wolności i przywrócenia legalnej władzy w Polsce". Wojsko polskie stające w obronie Konstytucji 3 Maja ustępowało pod względem doświadczenia, uzbrojenia i liczebności (liczyło około 65 tysięcy) armii rosyjskiej.
W sytuacji nie udzielenia militarnej pomocy Rzeczpospolitej przez Prusy (była taka umowa stron), celem wojsk polskich było jedynie opóźnianie pochodu armii rosyjskiej w kierunku Warszawy. Do większych bitew doszło w czerwcu pod Mirem i pod Zieleńcami, a na pamiątkę tego zwycięstwa król ustanowił Order Virtuti Militari. W lipcu Polacy pod dowództwem Kościuszki stoczyli nierozstrzygnięty bój pod Dubienką. W sytuacji wojskowej przewagi Rosjan, naciskany przez carycę Katarzynę II, księżniczkę niemiecką z rodu Anhalt, Stanisław August uznał dalszy opór za bezcelowy i 23 lipca 1792 roku przedstawił rosyjskie ultimatum na naradzie Straży Praw zwołanej na Zamku Królewskim. - Dziś jeszcze, Miłościwy Panie, przystąpić potrzeba do konfederacji targowickiej, nie jutro; każdy moment jest drogi, bo krew Polaków go oblewa – tak przynaglał króla podkanclerzy koronny, Hugon Kołłątaj. Po uzyskaniu „zapewnienia o zachowaniu przez Rosję integralności terytorialnej Rzeczpospolitej”, a mając nadzieję na uratowanie choć części reform Sejmu Czteroletniego, król polski, Poniatowski, kochanek Carycy Katarzyny II, podjął decyzję o zakończeniu działań zbrojnych, zgłaszając akces do konfederacji. Na znak protestu wielu polskich dowódców, w tym książę Józef Poniatowski i Tadeusz Kościuszko, podało się do dymisji.
Epilogiem wojny polsko-rosyjskiej z 1792 roku i haniebnych rządów Targowicy był II rozbiór Polski, dokonany przez Rosję i Prusy w styczniu 1793 roku. Po rozbiorze znaczna część polskich elit szlacheckich wyemigrowała z Polski, w tym marszałek Sejmu RP Małachowski. Dla zwolenników Konstytucji 3 Maja konfederacja targowicka stała się symbolem zdrady narodowej. Podczas insurekcji kościuszkowskiej w 1794 roku wielu jej przywódców, m.in. hetmana wielkiego litewskiego Szymona Kossakowskiego, skazano na śmierć i infamię oraz publicznie, ku szyderczej uciesze ludu, wieszano na szubienicach. Jak wielka była nienawiść i pogarda do targowiczan świadczy fakt, że na tych, których nie udało się schwytać, m.in. Stanisława Potockiego, Seweryna Rzewuskiego i Franciszka Branickiego, wykonano symboliczny wyrok na wizerunku, zwany na on czas in effigie...
c.d.n
*
A oto dalsze części opowieści o zdradzie narodowej, w krótszym, lub dłuższym czasie opracowane będą, ale nie obligatoryjnie, bo to jednak skatologia intelektualna, kolokwialnie, grzebanie się w gównie, narodowym szambie, a to nie przyjemność, są ciekawsze rzeczy na arenie intelektualnych dociekań, a nie odczuwam także, jako amator analiz historycznych, poczucia misji, bo to jedynie osobiste odreagowanie emocjonalne, jak uliczne batalie z ZOMO w czasie komuny, oba działania z mała "wkładką mięsną" dedykacji pro publico bono, a zatem poruszone będą tematy:
- Zdradzieckie pierwociny
- Przestrogi Marszałka Piłsudskiego
- Manifest PKWN
- Okrągły stół i Magdalenka
- Lewy czerwcowy AD 1992
- Zdrada smoleńska
- neo-targowica KODu, kontratak WSI
- Post scriptum, czyli subiektywne wnioski
- także jaja od kury nioski (humoru i sarkazmu, zresztą) .