Życzenia krótkie, bowiem słowo, wyprane z sensu i wartości na „pluszowym styropianie” w Sejmie RP i zamienione w cymbał brzmiący podczas „śmierci na zamówienie” inscenizowanej przez pajaca przed tymże Sejmem, nie ma tej mocy, co brzmienie muzyczne, które Wam dedykuję, a mówiąc dosadnie i żarliwie – życie jest święte, jeśli doświadczone w cichości serca lub w serc pospólnym zbrataniu przeżyte, jeśli wyrwane ze szponów dziwki-polityki i kurwy-ekonomii, jeśli jaśnieje mistycznym blaskiem i tętni solidarnym budowaniem Dobra Wspólnego! HOWGH!
https://www.youtube.com/watch?v=HDK0-hB8y64
https://www.youtube.com/watch?v=XlochG9Urho
https://www.youtube.com/watch?v=_Ss8KpQNx_Y
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tryptyk poetycki AG 2017
Dylemat stary jak świat
Odszedł ten, co przyszedł nowy
Nowy wkrótce starym będzie
Wszystko wokół nas przemija
Choć ksiądz chodzi po kolędzie
W wielkich cyklach oraz małych
Człowiek krąży jak w maszynie
Trochę w życiu punktów stałych
Reszta w dal nieznaną płynie…
Co nam niosą lat wielbłądy
Przez pustyni pętli czasu
W głowach tuczą się poglądy
By narobić znów hałasu
Nowe światy wciąż się rodzą
W ksiąg macicach papierowych
Do kościołów ludzie chodzą
Z pustą głową, w butach nowych...
Wojny toczą się jak kule
W bilardowej grze o zyski
Jahwe się uśmiecha czule
Lejąc napalm do kołyski…
W telewizji tłum debili
W ról tysiące wpisywany
Siądź wygodnie, a po chwili
Będziesz z kałem wymieszany…
Wszystko wokół jest poważne
Twarz gołębia, stan macicy
Treść kazania w Klarysewie
Martwy gołąb na ulicy...
Nienawiścią lud się żywi
Szuka w polityce sensu
Tłum kundelków w małpim cyrku
Chowa rozum do kredensu…
Brat dziś wilkiem jest dla brata
Śluby, zdrady, ciąże, chrzciny
Z nudów mamę kopie tata
Życie marne niczym bzdziny...
Dziś kariera życia celem
Zaś religią są zakupy
Dzieci dzieciom robią dzieci
Na paradach męskie dupy...
Kolorowo jest na świecie
Twarze, auta i banknoty
Kolorowe sny śnią ludzie
W lunaparku dla miernoty...
Tłumy durniów pożytecznych
Na ulicach dziś się roją
Sterowane przez bankstera
Demokrację w plastry kroją…
Kiedy zamknę czasem oczy
Świat odpływa w czarną dziurę
Czuję gorycz, co jest żywa
Choć przez martwą płynie rurę
Choć wiatr wieje przez pustynię
W swym ogrodzie sadzę dynie…
Te jasełka śmieszno-krwawe
Tłuste, tudzież chude lata
Przy kieratach tłumy wołów
Zawsze, aż do końca świata
Wielki pochód małpozwierzy
Który niesie Matka-Ziemia
Rozum co dnia w rynsztok spływa
Nic naprawdę się nie zmienia...
Lecz są chwile, kiedy czuję
Że mam kosmos w sobie śpiący
Jasność wstaje, to się budzę
I rytm czuję pulsujący
Rytm oddechu, tętno ziemi
Ogień, który zło wypala
Mroki czyni poznanymi
Niszczy stare, nowe wyzwala...
*
Gdańsk 2004/2016 rok AntoniK
Stare i nowe
Nowy rok i nowy świat
Nowa baba, nowy dziad
Nowy taniec, nowa moda
Nowa laska, nowa broda
Wszystko nowe jest już stare
Kto jest czujny daje wiarę
Nowość dzieckiem jest starości
Starość rodzi się z nowości
Nowe spodnie, nowe czasy
Nowa wiara, nowe lasy
Nowy erem, nowy harem
Nowe nawet Jeruzalem
Wszystko nowe jest już stare
Nowy rok i zboże jare
Nowość owoc to ślepoty
Starość dzieckiem jest głupoty
Nowe cyce, nowa matka
Nowe państwo, nowa klatka
Nowe racje, nowe błędy
Nowe kury, stare grzędy
Nowe ciała, nowe groby
Stare myśli i choroby
Co pomyślisz wszystko stare
Nowe to nie pomyślane...
*
31 grudnia 1996 roku AntoniK
Skafander
W czasie naszej podróży kosmicznej
Na ziemskim statku planetarnym
W czasie snu na jawie pod kołdrą realności
W czasie żeglugi po oceanie obrazów
Podczas leżenia odłogiem na plaży banału
W pulsujących gejzerach zmysłów
I wędrówce przez labirynt słowa
Nasze istnienia poszczególne i niezwykłe
Okrywają skafandry kosmonautyczne…
Skafandry szyte niedoskonale na miarę DNA
Czyli powszechnej jedności i odmienności detali
Ku odwiecznej fascynacji pozorną innością
Ku kosmicznej grawitacji pomiędzy maskami
Ku komplementarnej możliwości cumowania
W obszarach wymiany rozkoszy i energii…
Rok w rok, w cykl za cyklem tańczymy
W rytuale hedonistycznej religii zmysłów
W skafandrycznym tańcu kosmicznej gorączki
W wielkim misterium gaszenia zmysłów
Ku wielkiemu finałowi iluminacji ducha...
I choć nadzienie skafandrów cierpi męki
Choć Ducha depcze materia
To w naszej podróży kosmicznej są priorytety
Odwieczne ceremonie właściwej kolei rzeczy
Bowiem to przez most ciała
Dochodzisz do krainy Ducha
A bez niego - nie ma Ciebie ani oświecenia...
I oto odwieczny ryt kosmicznego tańca
Pląsania na kruchym lodzie przelotnej rozkoszy
Spływ rzeką wezbranej krwi, szał radości istnienia
Pasja buszowania w zakamarkach skafandrów
Oto herby naszej wędrówki przez codzienny teatr
I niecodzienny smak połączenia
Ciała i Ducha w cudowny skafander jedności
Wyśnioną na połoninie sensu
Postać człowieka spełnionego – Androgyna…
Oto skafander ziemskiej, wyśnionej kreacji
Choć lata płyną, tęskno do rzeczy nieziemskich
Ale pamiętajmy – jako w niebie tak i na ziemi
Także zwrotnie, więc kreujemy swoje Niebo...
*
Wrzeszcz, 30 grudnia 2008 AntoniK
Publicysta, poetą bywa, scenarzysta, satyryk radykalny, performer, fotograf i malarz. Humanista prywatnego sznytu, bez dyplomów, członek SDP. Od lat żyje w osobnej strefie dążenia do ludzkiej prawdy (czym jest Prawda?) poprzez dialog i introspekcję. Niezależny opozycjonista czasów PRL, inwalida po represjach komuszych. Mentalnie krzepki, czynny twórczo, uzależniony od życia, jako bezcennej przygody poznawczej, ale fizycznie - wrak życiowy. Pomimo tego - rasowy Trikster, szyderczo portretujący zło, poszukujący wytrwale dobra w wymiarze prywatnym i Ojczyzny Solidarnej. Patriota i obywatel, gardzi politycznym szambem i aktywnością "replik targowiczan" w starciu z "ministrantami" w spektaklu nad Wisłą. Współzałożyciel stowarzyszenia "Nasz Polski Dom", działającego na rzecz kultury polskiej i wsparcia potrzebujących... I tyle, aż tyle! Resztę pożarły gile, a koszatniczki schowały do piczki, o rety, minarety!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura