Najpiękniejsza przyjaźń
istnieje między ludźmi,
którzy wiele od drugich oczekują,
ale nigdy... nie żądają.
Albert Schweitzer
Siostry i Bracia Polacy, Tuziemcy i Złoci Ptacy! Jak obyczaj nakazuje, a serce akceptuje, Paniom i Panom, wszystkim bliskim i (nie)obcym, bo nie znanym takoż, mądremu i mentalnie zaczadzonemu, przebudzonemu i mentalnie śpiącemu, dobremu i miernemu, ideowcowi i pragmatykowi, idealiście i materialiście, aktywiście i konsumentowi, z duszy i serca, a i słowem artykułując, ślę myśli i uczucia serdeczne na okoliczność Bożego Narodzenia, starowiercom - Święta Przesilenia Zimowego, owego Sol Invictus, odrodzenia światła w Naturze, czyli w wizji pogańskiej - pokonania smoka mroku i chaosu przez młodego boga wegetacji i odrodzenia życia, takoż czasu odnowy, zwanego w słowiańskiej tradycji Szczodrymi Godami, świętem zwycięskiego światła i łączności ze światem duchów, czyli mocy życia w obliczu śmierci, śmiertelności ciała i wieczności ducha, zatem - uniwersalnie!
Historia, ta magistra vitae dla nielicznych, bowiem zwycięzcy zawsze, na nieszczęście, mają nie tylko rację dziejową, ale i swoją religię dla mas, uraczyła nas jednak czymś nie uniwersalnym, a jeno jahwistycznym - Bożym Narodzeniem, personalnie zaś – narodzin syna boga Jahwe, tego plemiennego Boga Abrahama i Jakuba, przywódców koczowniczego plemienia rodem z babilońskiego Ur, docelowo z Palestyny, a na świat wydanego przez Maryję-Dziewicę, która poczęła z fluidu Ducha Św. Syna Bożego, Jezusa, a który stał się Chrystusem, czyli zbawicielem ludzkości, a nie tylko Mesjaszem Narodu Wybranego…
Czując jednak wtórność, choć i przemożną obecność, owej tradycji do pierwotnych rytów mistycznych, słowiańskich korzeni swej duszy, co nie umniejsza na forum Europy owej „religii z importu”, do dziś zakorzenionej w naszej tradycji, a także obrzędowej podniosłości i uroczej baśniowości owych obrzędów: szopek, jasełek, kolęd, takoż jej pokojowego przesłania, co jest jej niewątpliwym walorem. Wspomnieć jednak należy, iż nie jest ona także „jedynie słuszna”, jak każda inna religia i nie ma powodów, aby ludzka religijność skłócała i rozbijała Rodzinę Człowieczą. Pamiętajmy o tym, że w innych tradycjach religijnych z Matek Bożych narodzeni, lub odrodzeni bez ich udziału, ale z samej swej natury zmartwychwstający, zostali tacy bogowie jak: Dumuzi, Tamuz, Attis, Ozyrys, Kryszna, Adonis, Dionizos czy Mitra lub Odyn. Wieczny życia powrót, zmiana opakowań ciała, nieśmiertelność ducha, prymat Ducha nad materią, to nasze odwieczne, ludzkie intuicje i nasze ponad piekło fizjologii, samotność w tłumie i zaduch szaletu polityki wzlatywanie na skrzydłach Ducha, tak…
A teraz, po tych „łopatologicznych”, choć dla idei zrozumienia mej narracji niezbędnych, analizach religioznawczych, moje osobiste refleksje w formie życzenia. NIE DAJMY SIĘ PODZIELIĆ! Od tysiącleci obowiązuje zasada władzy „urabiania” społecznego: divide et impera, dziel i rządź, więc niech nas nie dzielą żadne siły (Sorosze, Anielice i frustraci lokalni), przynależność religijna, która w Polsce Jagiellonów nic nie znaczyła, bowiem Patria, Ojczyzna była wartością, a wyznanie, confessio sprawą osobistą, niech zatem nie dzielą nas owe "kwalitatywne segregacje" - podziały klasowe, kastowe, ideowe, intelektualne i ekonomiczne, wszyscy jesteśmy Dziećmi Mater Poloniae, nie partyjnymi egoistami, religijnymi fanatykami, czy błaznami opcji ideowych, a jak to zrozumiemy – RAZEM BĘDZIEMY, jak w czasach „karnawału Solidarności”, jeszcze w XX wieku! Jest jednak jedno „ale”, czyli nazwnie sprawy po imieniu. W Polsce nie ma wojny polsko - polskiej, wyjaśniałem to, jest jeno wojna polsko – psubracka, a owi psubraci nie są nam rodakami, bo to patrioci sowieccy i unijni, żyją z nami w dorzeczu Wisły, A NIE CHODZI TU O RASOWOŚĆ, O NIE, ALE MORALNOŚĆ I IDEOWOŚĆ, O WYBÓR RZECZYWISTEJ OJCZYZNY, OT CO! bowiem ich CENTRA ZARZĄDZANIA i cele są inne, a Polska nie jest ich wartością, a jedynie fizycznie miejscem pobytu, dlatego życzenia dla nich: decydujcie, czy się asymilujecie w Polsce, kulturalnie i prawnie, czyście OBCY i WRODZY, JEST ŻELAZNY OPIŁEK W OKU, tertium non datur!
A zatem życzę Polakom, Bracionm i Siostrom, duchowym i ideowym, OBYCZAJOWYM I TOŻSAMOŚCIOWYM, Wam i Tobie czytający, aby w sercu Twym zabłysło boskie (nie koniecznie betlejemskie) światło i wypełniło Cię miłością, ludzką solidarnością, wiedzą i mocą dobrego czynu w teatrze świata, dało łączność uczuciową z bliskimi Ci ludźmi i radość istnienia w czas świąteczny, ten cykliczny interwał sacrum wyłączony z jałowej, często gorzkiej i spodlonej, szamotaniny codziennej! Ja, zaś, samotny wilk miejski, psychonauta OCEANU DUSZZY, syn Mater Poloniae (w sensie ideowo-patriotycznym, nie religijnym) tradycyjnie, po staropolsku, jestem myślą i uczuciem w ten święty i nasycony radością czas z Tobą i wszystkim ludźmi dobrej woli, wznosząc się ponad dzielącą nas przestrzeń i sztucznie zbudowane podziały, cynicznie pozagradzane zasiekami wyznań i światopoglądów, po staropolsku toast wznosząc: KOCHAJMY SIĘ, zaś symbolicznie dedykując każdemu puste miejsce przy stole...
Tedy świętujmy, jaśniejmy Światłością Ducha i folgujmy potrzebom hedonistycznym ciała, bo to nasza ludzka natura: pragmatyczno-sakralna, heroiczno-subarycka, rozpięta pomiędzy Niebem, a Ziemią, pomiędzy wielkością i marnością, pomiędzy dyscypliną, a rozpasaniem, umiarem, a zmysłowym używaniem, przyczyną zakrytą i celem niedosiężnym, tak...
Życzę także rozwagi i poczucia realizmu owym zacietrzewionym politycznym frustratom, nie pogodzonym z wyborczym „odsunięciem od koryta”, okupującym histerycznie Sejm RP i „majdanującej ciamajdowsko” wokół niego trzódce otumanionych lemingów politycznych, Wściekłych Myszek i Czarnych Wdów i pociotów walczących o nieprawe przywileje SBków, męczenników „pluszowego łoża boleści”, wrzeszczących śledczych i ich resortowych dzieci, aby dostrzegli śmieszność i niedorzeczność swych aspiracji i przyjęli do świadomości wiadomość: to se ne wrati!
Serdeczności i wyrazy solidarności człowieczej, tej ponad kostiumami światopoglądów, różnic wyznań i ideologii, egoizmu i pogardy dla innego, śle Ci druh sarmacki, radosny i rozmarzony, oczekujący nowej życia wiosny, czego to każdemu Zacnemu życzyć trzeba pod kopułą Nieba, od serca i umysłu jasnego w Dzień Światła Odrodzonego, Wesołych Świąt, Szczodrych Godów…
HOWGH! - Antoni Kozłowski vel AntoniK, Wilk Miejski
Publicysta, poetą bywa, scenarzysta, satyryk radykalny, performer, fotograf i malarz. Humanista prywatnego sznytu, bez dyplomów, członek SDP. Od lat żyje w osobnej strefie dążenia do ludzkiej prawdy (czym jest Prawda?) poprzez dialog i introspekcję. Niezależny opozycjonista czasów PRL, inwalida po represjach komuszych. Mentalnie krzepki, czynny twórczo, uzależniony od życia, jako bezcennej przygody poznawczej, ale fizycznie - wrak życiowy. Pomimo tego - rasowy Trikster, szyderczo portretujący zło, poszukujący wytrwale dobra w wymiarze prywatnym i Ojczyzny Solidarnej. Patriota i obywatel, gardzi politycznym szambem i aktywnością "replik targowiczan" w starciu z "ministrantami" w spektaklu nad Wisłą. Współzałożyciel stowarzyszenia "Nasz Polski Dom", działającego na rzecz kultury polskiej i wsparcia potrzebujących... I tyle, aż tyle! Resztę pożarły gile, a koszatniczki schowały do piczki, o rety, minarety!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura