Grzegorz Przemyk (ur. 17 maja 1964, zm. 14 maja 1983 r.) - syn poetki Barbary Sadowskiej i Leopolda Przemyka, zamordowany przez Milicję Obywatelską w czasie stanu wojennego w PRL.
Pobicie Grzegorza Przemyka było elementem brutalnych szykan władz PRL wobec opozycji. Jego matkę kilka dni wcześniej pobili "nieznani sprawcy" nasłani przez Służbę Bezpieczeństwa. Grzegorza milicja zatrzymała 12 maja 1983 roku na Placu Zamkowym w Warszawie, kiedy wraz z kolegami świętował maturę, więc nie był w nastroju wyciszonego pustelnika. Został pobity w pobliskim komisariacie MO przy ul. Jezuickiej. Zmarł w szpitalu po dwóch dniach, w wyniku ciężkich urazów jamy brzusznej. Pogrzeb chłopca na Powązkach zgromadził tłumy Polaków i stał się wielką manifestacją przeciw nikczemnej władzy. Przez kraj przetoczyła się fala oburzenia na brutalność i bezkarność milicji. Władze postanowiły obciążyć winą sanitariuszy, którzy wieźli Przemyka z komisariatu do szpitala. Tą wersję wydarzeń udało się uwiarygodnić w zakończonym w 1984 roku procesie. Milicjanci: Ireneusz Kościuk i Arkadiusz Denkiewicz zostali uwolnieni od zarzutów. Skazano zaś - po wymuszeniu nieprawdziwych zeznań - dwóch sanitariuszy. Wyreżyserowanej, haniebnej grotesce i kpinie ze sprawiedliwości w PRL stało się zadość!
Po 1989 roku wyroki te uchylono i wznowiono proces. W 1997 wydano wyroki skazujące Denkiewicza - oficera dyżurnego komisariatu, oraz Kazimierza Otłowskiego, oficera z byłej Komendy Głównej MO, któremu zarzucono próbę zniszczenia akt sprawy Przemyka w 1989 roku. Zaś Kościuk, realny morderca Poety, został uniewinniony! Po ostatecznej decyzji Sądu Najwyższego z 1999 Otłowski został uniewinniony, a Denkiewicz "dekoracyjnie" skazany. Są to haniebne, podważające praworządność III RP próby kamuflowania zbrodni i jej sprawiedliwego ukarania! IPN prowadzi osobne śledztwo w sprawie odpowiedzialności za bezprawne działania władz PRL w całej sprawie. Czekamy, zatem na powrót sprawiedliwości do Polski! Na budynku XVII LO im. Frycza Modrzewskiego w Warszawie, do którego uczęszczał Grzegorz Przemyk, odsłonięto w czerwcu 2003 rokutablicę pamiątkową, w 20. rocznicę śmierci Poety, de facto politycznego mordu na synu Poetki Barbary Sadowskiej, opozycjonistki. Na tablicy umieszczono jego znamienny wiersz „Gra w szczerość” z tomiku "Oko". Oto on:
Gra w szczerość
Możesz mnie prosić o obietnicę
obiecam - złamać mogę
O prawdę spytać
proszę mogę skłamać
O Bogu opowieści chcesz
Już w tej chwili mówię
o jego brwiach boskich
O śmierci też mówić dużo bzdurnie
krzyczeć płakać pogrzebywać
I o nasze dziś mnie spytać możesz
odpowiedzi poszukaj w sobie
Lecz o jutro mnie nie pytaj
bo nie wiem jeszcze
czy w ogniu utonę
czy w wodzie spłonę
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
DWA GRUDNIE
Pamiętasz tamte kaski stoczniowe
Szare watówki, twarze ze stali
Rozdarte serca, oplute dusze
I łotrów, którzy do na s strzelali
Pamiętasz tamte skrzydła nadziei
Co nas uniosły w czas przebudzenia
I ludzkie ręce niosące kamień
By razić gromem stróżów więzienia
Pamiętasz tamte dymy i wrzawę
Ludzi miotanych furią i trwogą
Jak fala niosła pieśń pokoleń
Tych, które żyją, choć żyć nie mogą
Pamiętasz tamte chwile rozpaczy
Ciała ścinane jak suche drzewa
Metal co zwarzył powietrze mrozem
I usta pełne piachu nie chleba
Pamiętasz tamte żałosne kłamstwa
Szmatławy patos, z tektury twarze
I bełkot władzy przybranej w skruchę
Która się myli, lecz ufać każe
A więc to samo przyszło po latach
Chociaż niewinnych kości bieleją
Lecz podłość nie ma twarzy a maski
Zatrutą karmi naród nadzieją
I choć historia idzie do przodu
W proch obracając pychę i przemoc
Nasz zegar stanął mrokiem na tarczy
Lecz pancerz czołgu maskuje niemoc.
*
Gdańsk 13. 12. 1981 roku AntoniK
CZERWONE JASEŁKA
Pamiętaj o tym, że oglądasz
Proces stawania się słowa ciałem
Co się ogromnym wali trupem
Na ludzkie głowy oniemiałe
Nie słyszysz bracie ludzkiej mowy
Kiedy w dziejowym brniesz rynsztoku
I bity pałką kłamstwa w twarz
Umykasz z bielmem trwogi w oku
Przypatrzysz się dobrze tym przybytkom
Co się w szalety przemieniły
Tym piramidom nadętych słów
Co krwią i chłamem się wypełniły
W ogromnych halach produkcyjnych
Rodzi się nowy wrak człowieka
Ze szklaną ścianą hyclów zgraja
Na rożen bredni mózgi nawleka
W jamach z betonu zagnieżdżone
W bezsilnym bólu wyklęte plemię
W koronie zbrodni władający
Gadzi syndykat skalpuje Ziemię
Na fali martwej czasu rzeki
Płyniesz wśród lepkiej masy śmieci
Niebo to czarny, sklepiony kanał
Na nim czerwona gwiazda świeci.
*
Gdańsk 14 03 1982 rok AntoniK
CÓŻ CI POZOSTAŁO ?
Cóż ci pozostało
Bękarcie skurwionej doktryny
Świadku cynicznego łgarstwa
Połykaczu lekkostrawnych upokorzeń
Adepcie sztuki niedostrzegania
Ołtarzu codziennej marności
Eposie śmiesznego bohaterstwa
Zabawko władczych imbecyli
Cytacie wyświechtanej gazety
Męczenniku przyziemnej Golgoty
Aktorze hańbiącej kreacji
Oglądaczu upiornej groteski
Kawalerze orderu milczenia
Opluty rzeczniku godności
Cóż ci pozostało?
Czy tylko czarna studnia snu
Błogo tumaniąca wódka
Szklane oczy wzniesione ku niebu
Niemy spazm bezsilnego szlochu
Szaleńczy krzyk w czterech ścianach
Czy robaczywy dół w ziemi?
Czy może Człowiek
Co w męce narodzi się w tobie?
Gdańsk 13 04 1982 rok AntoniK
PSIA GWIAZDA
To na śmietniku zgniłej nadziei
Ludzie roją się jak senne muchy
Słońce dolewa kwasu do piwa
W kaszance skwierczy porcja otuchy
Nieba, co modny błękit przywdziało
Nie przyćmi gazu smrodliwa chmura
Dni napęczniałych żarem jak dynie
Nie poszatkuje znienacka kula
Lato wypieka bochen nudy
I wiernym uczniom pajdy rozdaje
A bohaterom śpiącym na plaży
Sen o wolności wiezie tramwajem
Minął dzień twórczej produkcji potu
I walki z godzin licznym oddziałem
Aby zgiełk myśli zgłuszyć wygodnie
Wskazówek prasy słuchaj z zapałem
A te wskazówki niech cię prowadzą
W bezpieczny sen, dobre trawienie
I wepną order w drewniany surdut
Gdy zasłużony zejdziesz pod ziemię.
Gdańsk 24 08 1982 rok AntoniK
CZARNA GODZINA
Czarna wagina paszczę rozdziawia
Brzuch Lewiatana w czeluście tłoczy
Na wznak rzucony w nicość wsiąkasz
A bieg historii depcze twe oczy
Porwany wirem upiornej fali
W wodach płodowych martwej epoki
Do śliskiej skały przyrastasz sercem
Szklanego mózgu zjadasz wytłoki
Sflaczałość czynu strach ci nadżera
Strzęp duszy szpecą czerwone łaty
Nocą w klinice sierpa i młota
Rodzi się gwiazda więziennej kraty
U wrót katedry mielonej prawdy
Wielki czas ryczy do małych ludzi
Monstrum bez twarzy czyści armatę
By płomień świata w lufie ostudzić
W wyblakłym gmachu niemego krzyku
Czerwoną ciszę w okna wstawiono
Kiedy na zewnątrz słowem wyskoczysz
Wchłonie cię strachu bezpłodne łono
Gdańsk 8 11 1982 rok AntoniK
BRZEMIĘ CZASU
Panu Krzysztofowi B. z poczuciem ciągłości losu
Od dnia narodzin nieustannie
Umierasz w klatce z drutu milczenia
Zakuty w dyby bezsilnej hańby
Oglądasz błaznów w glorii rządzenia
To na tym skrawku wybranej ziemi
Kopiesz mogiłę i siejesz zboże
A na twych plecach niemocy garb
A wokół zbrodni upiorne morze
Twoje marzenia wiszą na haku
Pospołu z mięsem ubitych sumień
A myśli twoje dziejowy bat
Wypędził w zatęchły fałszu tunel
W bezgłośnym gniewie ustrój obalasz
I wieszasz zdrajców na pętli słowa
A twoją prawość zżera nienawiść
Co bluzga krwią jak ścięta głowa
Gdy pałac ludzkiej dystynkcji życia
Pod zła ciężarem w gruzy zwalony
Już cię naznacza trwogą czas
Twej dziwnej wojny czas spodlony
Moloch co zgniata twój los jak muchę
W jatkach sprzedaje świńskie kotlety
Stalowym chrzęstem pełznący koszmar
Twarz swą przesłania płachtą gazety
Dzisiejszy dzień jeszcze na smyczy
Przeprowadzany przez gmach niewoli
Lecz jutro wielką jest zagadką
Śmierć lub Historia cię wyzwoli.
Gdańsk 3 12 1982 rok AntoniK
POSZKIWANIA
Szukam szczeliny w czarnej powłoce
Wychodzę nocą, spoglądam w niebo
Jasność wycieka z serca w przestwór
A dnie są czarnym snem umarłego
Szukam tężyzny w świecie cherlawym
Co swoją nędzę jak sztandar dźwiga
Zbrodnią podpiera władcze pokraki
Więzionym serca w śledztwie wyrywa
Szukam spokoju w jarmarcznej hali
Gdzie rzeźni krwawy odór wisi
I tłum bez twarzy węszy zbawienia
Zachłanność pysk rozdziawia lisi
Szukam wytchnienia w kieracie zdarzeń
Co świat obraca żelaznym wirem
I miele słowa na kłamstwa miazgę
Kukłę miłości puszcza z dymem
Szukam możności zdeptania w sobie
Cichcem obsianej zła oziminy
I wypędzania z duszy czarta
Co świat wypala z czerwonej gliny
Szukam owoców żyznej ziemi
Co pod osadem martwych popiołów
Wzbierają miąższem na miarę czasu
Co zmiecie monstra z krwawych cokołów
I ciągle szukam słowa w ciszy
Jasność na świata odciśnie kliszy
Gdańsk 13 12 1982 rok AntoniK
Przezroczystość
Jędrusiowi i Darkowi jako tarczę
przed Przezroczystym Demonem
To było przezroczyste
Mróz, strach, stalowe kukły
I ból bezbolesny
Przyszło jak sen
Ugodziło twardą bezimiennością
Złapało za gardło
I zakrzepło krwią
Spłynęło strużką moczu
Po zwiotczałym udzie
W powietrzu zawisły
Wrzaski, ciosy, mróz
I bezsłowne pytanie
Do mięsa w mundurze
Nawet nienawiść przybrana
W plastikowe przyłbice
Była zaskakująco
Przezroczysta i mechaniczna
Tylko biel śniegu i pałek
Była rzeczywista
I przyjęła beznamiętnie
Czerwień krwi
I wszystek brud ludzki
Przerażająco przezroczysty
Lecz śmiertelnie jadowity.
*
Gdańsk 17 12 1983 roku. AntoniK
SKORO JESTEŚ
Tam gdzie bezkarne zbrodni królestwo
A tampon słowa na życia krwotoku
I dogmat gazem karmi głód pokoleń
Strach i niemoc przerasta w nieobecny spokój
Tam, gdzie nieludzki, mroczny dziejów wyrok
Gdzie krew przelana użyźnia twą pamięć
A świat dla duszy twej jest wrogą zjawą
Skoro jesteś i widzisz, nie wchłonie cię zamieć.
Gdańsk 23 04 1983 rok AntoniK
Publicysta, poetą bywa, scenarzysta, satyryk radykalny, performer, fotograf i malarz. Humanista prywatnego sznytu, bez dyplomów, członek SDP. Od lat żyje w osobnej strefie dążenia do ludzkiej prawdy (czym jest Prawda?) poprzez dialog i introspekcję. Niezależny opozycjonista czasów PRL, inwalida po represjach komuszych. Mentalnie krzepki, czynny twórczo, uzależniony od życia, jako bezcennej przygody poznawczej, ale fizycznie - wrak życiowy. Pomimo tego - rasowy Trikster, szyderczo portretujący zło, poszukujący wytrwale dobra w wymiarze prywatnym i Ojczyzny Solidarnej. Patriota i obywatel, gardzi politycznym szambem i aktywnością "replik targowiczan" w starciu z "ministrantami" w spektaklu nad Wisłą. Współzałożyciel stowarzyszenia "Nasz Polski Dom", działającego na rzecz kultury polskiej i wsparcia potrzebujących... I tyle, aż tyle! Resztę pożarły gile, a koszatniczki schowały do piczki, o rety, minarety!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura