Czy to nowa odsłona?
Wszelkim cenzorom słowo kastrującym,
Wszelkim kundlom, piewcom słów fałszywych,
Wszelkim szmatławcom, wypluwaczom słownego jadu,
Wszelkim draniom strzelającym na oślep śrutem nienawiści,
Wszelkim dinozaurom PRL mającym w III RP azylu dla psubratów,
Wszelkim zdrajcom i zaprzańcom, co ze słów zbudowali Psubrację!
I oto jestem w domu, Domu Ojczystym
Nie byłem tu ponad dwa lata, dwa wieki
Za oceanem, w plastikowej zagrodzie Donalda
Miano mnie uzdrowić, dano zieloną kartę
Zabrakło guldenów na akt miłosierny, sorry Vinetou
Pozostałem Cyklopem, ale odzyskałem rozum…
Przespałem dwa lata w kolorowym prosektorium
Śniłem o jasnych ulicach, zielonych drzewach
Czeszących chmury, kwiecistych sukienkach kobiet
Zdecydowałem - wolność jest w sercu, wracam!
Spotkałem mięso na gazetach, czarne drzewa
Smutek w oczach, kobiety w tureckich portkach...
Siedzę ze Zbychem w klatce Malucha
Widzę martwą, mrówczo ruchliwą Stolicę
Ludzie jak strachy na wróble, białe przebiśniegi
Choć luty, kierują twarzyczki ku słońcu...
A teraz siedzę przed magicznym zwierciadłem TV
Parę dni temu spuszczono w klozecie historii
Kurwę na czerwonych obcasach, ramotę PZPR
Ile razy nasze oczy będą lubieżnie masturbowane
Tym tryumfalnym widokiem, rytuałem pogrzebu
No ile, choćby codziennie, to i tak śmierdzi fałszem
Gdzieś jest pies pogrzebany, ukryty w szafie trup
Gdzieś, w ukryciu zabito naszą nadzieję, uduszono
Godność i niezłomność naszych Chłopców Solidarnych
Tak, w Magdalence zmieniono bohaterów w kukiełki
Dokonano tej prawdziwej, haniebnej transformacji
Aparatczyków i SBków w dyrektorów i prezesów
Zaś sprzedajnych Solidaruchów w stołki polityczne
Czuję ten smród nosem, to pismo fałszywe, ten wyrok
Skazanie na PRLbis, na złożenie nadziei do trumny...
Przychodzi Zieluś, wręcza mi "Tysola", zwraca uwagę
Na ostatniej stronie, mały tekst, wielkie obnażenie kulis
Amerykański akademik, zamknięty w gettcie campusa
Słyszany przez garstkę, rozumiany przez wybranych
Pisze apel poległych, prognozuje czarną przyszłość Polski…
Wielką wyprzedaż w postkomunistycznym bantustanie
Fabryk, ziemi, banków, zniszczenie kultury i oświaty
Zanik wiary i solidarności społecznej, mit konsumpcji
Rynek importu wielkiej rzeki gadżetów i uwiąd exportu
Rzesze emigrantów za chlebem, zanik związków zawodowych
Nasi fachowcy i naukowcy buduję potęgę Zachodu
Nasi pracownicy pobierają pensje niewolnicze, zgroza...
Siadam z wrażenia, zasłona opada z oczu, widzę ciemność
Tak, to nie nowa odsłona, to kpina i opium dla maluczkich
Jesteśmy zdradzeni i wykpieni, jesteśmy plemnikami w dupie
Historii, w Anus Mundi, umiera Ojczyzna, rodzi się atrapa
Na zapleczu cyrku poprawni skauci robię laskę SBkom
Kolorowy Gejland, posępny spacernik dla techno-zeków…
Grają trąby archanielskie, krzyczy wielka trwoga metafizyczna
My, dziewczyny-maliny, chłopcy jacy-tacy, słyszymy discopolo...
*
Warszawa, Ursynów 3.02.l990 roku. Antoni Kozłowski
Publicysta, poetą bywa, scenarzysta, satyryk radykalny, performer, fotograf i malarz. Humanista prywatnego sznytu, bez dyplomów, członek SDP. Od lat żyje w osobnej strefie dążenia do ludzkiej prawdy (czym jest Prawda?) poprzez dialog i introspekcję. Niezależny opozycjonista czasów PRL, inwalida po represjach komuszych. Mentalnie krzepki, czynny twórczo, uzależniony od życia, jako bezcennej przygody poznawczej, ale fizycznie - wrak życiowy. Pomimo tego - rasowy Trikster, szyderczo portretujący zło, poszukujący wytrwale dobra w wymiarze prywatnym i Ojczyzny Solidarnej. Patriota i obywatel, gardzi politycznym szambem i aktywnością "replik targowiczan" w starciu z "ministrantami" w spektaklu nad Wisłą. Współzałożyciel stowarzyszenia "Nasz Polski Dom", działającego na rzecz kultury polskiej i wsparcia potrzebujących... I tyle, aż tyle! Resztę pożarły gile, a koszatniczki schowały do piczki, o rety, minarety!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura