Zuzanna to wie…
Leonardowi, jako słownego obola nad brzegiem Styksu przekazuję…
Drogi Bardzie, Leonardzie
How are You?
Czy Zuzanna, Czarna Panna
Zawiodła Ciebie nad brzeg
Rzeki ostatniej
Czy płyniesz pod prąd
Czy prąd przez Ciebie
Czy na dno idziesz
Jak siekiera niepamięci
Aby dno przebiwszy
Chwycić się świetlistej brzytwy
I zamilknąć w zachwycie
Ale nie w oceanie światła
Bowiem tam już Ciebie nie ma
Ale w swym sercu, Harfie Eolskiej
Albo zaśpiewać
W chórze Anielskim
Czy cienko, jak nić Ariadny…
Zapytam Zuzanny!
*
Ujeścisko, 13.11.2016 r. Antoni Kozłowski
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Poniżej tekst "Zuzanny" Leonarda Cohena, tekst symboliczny, tajemniczy, albo tak napisany, aby wieloznaczność symboli, bardzo osobista, tworzyła klimat obcowania z Tajemnicą, która kojarzy się to jednoznacznie z podróżą... za widnokres życia, gdzie po drodze dzieje się wiele - ciekawego i szlachetnego, ale także żałosnego i gorzkiego, bowiem zycie płynie szeroką rzeką... Tak sadzę,ale może się mylę, a więc raz jeszcze - zapytam Zuzanny, może jak Cyganka prawdę nam powie! Na razie zapraszam na spotkanie z "Zuzaną" spolszczoną przez Panią Ewę Bieńczycką, malarkę z Przemyśla. AK
Leonard Cohen – „Susanne”
Z angielskiego transkrybowała Ewa Bieńczycka
Suzanne ciebie wabi do siebie, nad rzekę
Słysząc łodzi szelest
Możesz przespać się w jej ciele
Wiedząc, że jest wpół szalona
Chcesz brać udział w wspólnym dziele
Herbata i pomarańcze
Są dla ciebie prosto z Chin
I gdy chcesz być dla niej nikim
I miłości nie chcesz dać jej
Bierze z fal odpowiedź inną
Rzeka wie od ciebie lepiej
Zawsze byłeś tylko dla niej
I z nią tylko podróż ma sens
Jako ślepiec idąc za nią
Wiesz, że jesteś już jej ciałem
Idealnym, które twój intelekt tknął.
I Jezus był żeglarzem
Na wodzie nie sięgnął dna
Oczekiwał długi czas
Samotnie w wieży z drewna
Wiedział i miał pewność
Topiący widzieli, jak każe:
„Wolni są wtedy żeglarze
Kiedy wolne oceany”
Ale sam był załamany
Długo przed otwarciem bramy
Niebios i sponiewierany
I jak człowiek nieświadomy, zatonął jak kamień
I z nim tylko podróż ma sens
Jako ślepiec idąc za nim
Wiesz, że jesteś jego ciałem
Idealnym, które twój intelekt tknął.
Suzanne bierze twoją dłoń
I do rzeki ciebie wiedzie
Ciuchy, pióra rozpromienia
Kupione w Armii Zbawienia
Spija miód słońca przystani
Nasza najjaśniejsza pani
Pokazuje splendor świata
W śmieciach, w kwiatach,
Bohaterów w wodorostach
Są i dzieci, gdy dzień wstaje
Oni omdlewają z miłości
Oni już na zawsze usną
Gdzie Suzanne wstawia lustro
I z nią tylko podróż ma sens
Jako ślepiec idąc za nią
Wie, że jesteś swoim ciałem
Idealnym, które jej intelekt tknął.
*
Publicysta, poetą bywa, scenarzysta, satyryk radykalny, performer, fotograf i malarz. Humanista prywatnego sznytu, bez dyplomów, członek SDP. Od lat żyje w osobnej strefie dążenia do ludzkiej prawdy (czym jest Prawda?) poprzez dialog i introspekcję. Niezależny opozycjonista czasów PRL, inwalida po represjach komuszych. Mentalnie krzepki, czynny twórczo, uzależniony od życia, jako bezcennej przygody poznawczej, ale fizycznie - wrak życiowy. Pomimo tego - rasowy Trikster, szyderczo portretujący zło, poszukujący wytrwale dobra w wymiarze prywatnym i Ojczyzny Solidarnej. Patriota i obywatel, gardzi politycznym szambem i aktywnością "replik targowiczan" w starciu z "ministrantami" w spektaklu nad Wisłą. Współzałożyciel stowarzyszenia "Nasz Polski Dom", działającego na rzecz kultury polskiej i wsparcia potrzebujących... I tyle, aż tyle! Resztę pożarły gile, a koszatniczki schowały do piczki, o rety, minarety!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura