Do ciebie, choć lepiej, jeśli nie...
Wszystkim, którzy wierzą w rację stanu wojennego i gazetowe widmo wolności
Przenoszony embrionie komunistycznej ciąży w sukni demokracji
Mentalny osesku znad betonowanych fałszem brzegów Wisły
Dwunożny szczurze wzbudzający elektronicznie mózgowy ośrodek orgazmu
Zredukowany do statywu noszącego przewód pokarmowy Polaku mały
Oto ministrant z Magdalenki, akcjonariusz Agory, kabotyn z miedzianym czołem
Towarzysz Misznik Adamus, biologiczny syn ojca i matki, bękart dwóch brodatych bogów
Powiedział Ci słowa ważkie, czyli zawinął mózg w Gazetę, jak salceson
A brzmiały one pryncypialnie tak:
Karanie winnych cierpienia wielu i scenografii absurdu, to palenie czarownic,
Nie słuchanie Gazety, a myślenie krytyczne, to antysemityzm i ksenofobia
Uprawianie patriotyczmu i senrtmentalnej mistyki historii, to wsteczniactwo, niedemokratyczny absurd
Użalanie się nad bezdomnymi i żądanie odebrania przywilejów czerwonym pretorianom
To wielce niehumanitarne i pozbawione pierwiastka postępu patrzenie w przeszłość
Posiadanie własnego zdania i krytycznej dociekliwości, to zbrodnia wobec nieomylności Gazety
Postrzeganie w działaniu Kaczystów znamion faszyzmu, nie czyszczenia politycznej Stajni Augiasza
To antyinteligenckie zacietrzewienie, wstecznictwo, naziolstwo i prowincjonalizm
Dostrzeganie powszechnego skundlenia umysłowego, znieprawienia i kpiny z prawdy
To zwyczajne życie przeszłością, brak zrozumienia procesów historii, ślepota na grubą kreskę…
A więc posiadaczu mózgu z defektem zdiagnozowanym przez detektor wyroczni Gazety
Wole roboczy w jarzmie kłamstwa i marnej przyjemności kupowanej w kiosku lub kredytkartą
Bądź mądry, czyli głupi
Bądź wolny, czyli totalnie zniewolony
Bądź samodzielny, czyli na pasku wiedzy preparowanej wiedziony
Bądź krytyczny, czyli bezkrytycznie otępiały i konsumujący semantyczną bryndzę
I aż do śmierci z przeżarcia, zawału, skopania przez małpozwierzy, od kuli lub amfy
Pamiętaj i nie ośmielaj się zapomnieć:
Kochaj generala J, bo przecież ocalił Polskę przed inwazją Ostrogotów
Ciesz się, że dostaje z twych podatków stypendium miesięczne a 5000 PLN
A marny proch ziemi, zbity przez ZOMO i sparaliżowany człowieczyna 300 zł od 3 lat dopiero
Bo to godne i sprawiedliwe
Że ci, którzy swym potem, bezsennością i łzami żon i dzieci robili rewolucje bez patroszenia
To szary motłoch, bo ważni ci, co kradli i oszukiwali, aż się koniunktyralnie nawrócili na reformy
Ci czerwoni, ale zaróżowieni z woli reformowania, kabotyni fałszu, co toczyli przez medialną scenę
Stół okrągły, mebel zdrady, dekorację narodowej kapitulacji i budowy atrapy państwa…
Stół okrągły, relkię zdrajców i cwaiaków
Okrągły, jak srebrnik Judasza
Jak wole, tępe oko
Zaćmione słońce sensu
Ass holl, czyli otwór w dupie, wysypujący karmę dla medialnie nakręcanych wróbli
Jak szklane oko opatrzności spoglądając na moherowy legion
Co swych czarnych sutanników otacza płaszczem opieki, a lud przekazuje pod kuratelę WSI
Chroni trybuna lidowego, co w klapie nosił ikonę Wschody ciętą szablą
Wyklina niesprawiedliwych, co przybić mu pragną stempel tajnego agenta, o zgrozo i sromoto
Bo kłamstwo, Panie na Medialnym Majdanie, to chleb powszedni i pociecha ludu miast i WSI…
Ten okrągły stygmat pokoleń
Jak zero umysłowe i wylot lufy
Jak grosz na szczęście i kamień w wodę, czyli wszystko na marne
Jak ordery na piersiach namaszczonych łajnem bandytów
Jak okrągłe sumy na kontach Kajmanów i Barbados współczesnych Branickich i Potockich
Jak otwory po pociskach na ciałach stających okoniem historii
Jak wielkie, mechaniczne słońce powszechnej ślepoty na fakty i wartości odwieczne
Jak kubeł pomyji na głowy Polaków, co harde i godne, ale uśpione - pokalaniu uległy podłemu…
A ty, Polaku mały, embrionie w formalinie fałszu
Widzisz nic, jeśli prawdziwe i widzisz coś, jeśli spreparowane
Cieszysz się, bo można kupić piwo i najebać się przed telewizorem
Że możesz być na codzień, aż do drewnianej jesionki, kolokwialny, banalny, zajebisty, mentalnie czysty
Że można rozpierdalać samochody, wypruwać flaki i jebać dupy przed monitorem KomTrupTera
Że można nie myśleć, a zapychać mózgi wiedzą i być młodym, dyspozycyjnym i zajebiście cool
Że można być człowiekiem, nie będąc więcej wartym, niż świnia o podobnym kształcie serca
Że można cię zresetować, sklonować, strzelić w rogi, zajebać, zweryfikować, odmóżdżyć i pogrzebać
Zrobić z ciebie plastelinę mentalną, agregat trawienny i widza w teatrze kłamstwa
Bez twych protestów, żalu, poczucia krzywdy, a w radosnym uniesieniu elektronicznie masturbowanego
Szczura dwunośnego, w terrarium nierzeczywistości bytującego...
*
Zaspa, 13 grudnia 2006 roku. AntoniK (ślepy od uderzenia batutą czerwonego dyrygenta)
Publicysta, poetą bywa, scenarzysta, satyryk radykalny, performer, fotograf i malarz. Humanista prywatnego sznytu, bez dyplomów, członek SDP. Od lat żyje w osobnej strefie dążenia do ludzkiej prawdy (czym jest Prawda?) poprzez dialog i introspekcję. Niezależny opozycjonista czasów PRL, inwalida po represjach komuszych. Mentalnie krzepki, czynny twórczo, uzależniony od życia, jako bezcennej przygody poznawczej, ale fizycznie - wrak życiowy. Pomimo tego - rasowy Trikster, szyderczo portretujący zło, poszukujący wytrwale dobra w wymiarze prywatnym i Ojczyzny Solidarnej. Patriota i obywatel, gardzi politycznym szambem i aktywnością "replik targowiczan" w starciu z "ministrantami" w spektaklu nad Wisłą. Współzałożyciel stowarzyszenia "Nasz Polski Dom", działającego na rzecz kultury polskiej i wsparcia potrzebujących... I tyle, aż tyle! Resztę pożarły gile, a koszatniczki schowały do piczki, o rety, minarety!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo