Wilk Miejski Wilk Miejski
119
BLOG

Po polsku, noworocznie, od serca, z nadzieją, siostrą wytrwałych i cierpliwych..

Wilk Miejski Wilk Miejski Kultura Obserwuj notkę 0



Odszedł ten, co przyszedł nowy

Nowy wkrótce starym będzie

Wszystko wokół nas przemija

Choć ksiądz chodzi po kolędzie

W wielkich cyklach oraz małych

Człowiek krąży jak w maszynie

Trochę w życiu punktów stałych

Reszta w dal nieznaną płynie...

Antoni Kozłowski jr.



Szanowni Państwo! Drodzy Moi! Nowy Rok, to nowe otwarcie w politycznym i społecznym życiu Polski! I choć kolejny raz daliśmy się podzielić i zmanipulować (na szczęście marginalnie) cynicznym frustratom spędzonym do lamusa historii, to pamiętajmy, że podział, to diabolos (z greki), zaś w jedności siła, a w zjednoczonej różnorodności - potęga i moc kreacji, tak... Czapką do ziemi, po sarmacku, z życzeniem rozumu i solidarnego ducha, kłaniam się na otwarcie nowego, jeszcze nie pokalanego czasem i przestrzenią, nie zaśmieconego politycznym szambem i "zaKODowaną słusznością", nie wypełnionego "jedynie słuszną treścią", nie sprowadzonego z wirtualności do „parteru uwikłania w fakty”, często medialne, nawet ekskrementalne, ostatnio nawet zaKODowane przez frustratów i banksterów, zarażające spektakularnym fałszem rzesze matołków, ongiś nagie i bezwstydne, bo jawnie komusze i SBckie, dziś - te same "skamieliny systemowe" i dzieci kapitana Klossa, przybrane w togi łzawej, męczenniczej demokracji "zgwałconej od tyłu", więc tego jeszcze zagadkowego i nie napompowanego "uniwersalną mitologią fałszu" AD 2016. Zatem w nadziei, iż nie dacie się zaKODować i mentalnie wypatroszyć, ślę Wam - Tobie zacna Siostro i Druhu, dar poetycki, nie koszerny, nie ewangeliczny, nie ideowy, jako "świadek jałowy", też nie śliczny, acz żarliwy przesłaniem, szukający igły rozumu w stogu głupoty, oraz brzemienny w refleksję o znoju uzyskiwania owego rozumu, zaprawdę słusznej i zbawiennej drodze ku Tajemnicy i wytwórni mosiężnych cycy także, bowiem życie nasze, to całość magiczno-groteskowa, szyta na miarę człowieka, czasu i czeluści Pajęczego Lasu. Serdeczności Siostro i Druhu, Polko i Polaku, męstwa i dowcipu, czasy takie, no i ziszczenia wszelkich zakusów na lepszą jakość życia, chociażby w otoczce prywatności, bo na klepisku polityki - same świństwa i wybryki! Żeglujcie w kapsule prywatności w dal nieznaną, z busolą wyborów moralnych w sercu, z wiatrem dobrej nadziei w żaglach umysłu! Tyle i aż życzeń od anielsko-czarciego Kozła Gdańskiego. HOWGH!!! AntoniK

                                                               *

 

                     Rak

 

To jest najcudowniejszy rak

Żerujący wszechwładnie na ogromnym

Zgnuśniałym cielsku

Przenika jego skamieniałe tkanki

Burzy martwy, bierny porządek

Oplata swymi tętniącymi mackami

Amorficzną bryłę skrzepłej lawy

Buduje misterne konstrukcje

I rozpruwa je bezlitośnie na strzępy

Tańczy migotliwą i ulotną formą

I rozpływa się w plazmatyczną nicość…

Gnębi demoniczną siłą władcy

Tępą i głuchą materię

Nie dozwala na jej trwanie samoznaczące

Milczące i bezwładne

Piętrzące bezcelowo zwały, arabeski, kształty…

Ów rycerz najświętszej agresji

Ten zdobywca chwalebny, choć niemiłosierny

To Życie.

 

19 lutego 1979 roku          AntoniK

 

                                                        *

 

    Cztery kroki

 

Wolno, wolno idzie

Daleko, daleko spogląda

Twarz zasłonięta

Ciało z pajęczyny

Słowa to krople deszczu

Wsiąkają w ziemię

I milkną

 

Ciemna godzina

Zapala oko latarni

Za firanką muru

Biegnie szelest fioletowy

Wznosi się i opada

Pulsuje wątłym drżeniem

Zapada w siebie

 

W morzu światła wiruje

Ciemna kapsuła ziemi

Pragnienie wytacza przez okno

Bezpłodną łodygę życia

Ślepym tropizmem gnane

Wznosi rusztowanie oszalałe

Jałowo rozkrzewione

 

Jezioro zieleni

Żywa bryła kryształu

Twarz nieba spokojna

Cicho oddycha wszechświat

Przez wodne krużganki

Miękko przemyka cień

Lodowaty skrzep.

 

Weisenheim, 15 sierpnia 1980 roku     AK

 

                   *

 

 

 

                                                 Dylemat stary jak świat

 

Odszedł ten, co przyszyszedł nowy

Nowy wkrótce starym będzie

Wszystko wokół nas przemija

Choć ksiądz chodzi po kolędzie

W wielkich cyklach oraz małych

Człowiek krąży jak w maszynie

Trochę w życiu punktów stałych

Reszta w dal nieznaną płynie

Co nam niosą lat wielbłądy

Przez pustyni pętli czasu

W głowach tuczą się poglądy

By narobić znów hałasu

Nowe światy wciąż się rodzą

W ksiąg macicach papierowych

Do kościołów ludzie chodzą

Z pustą głową, w butach nowych...

 

Wojny toczą się jak kule

W bilardowej grze o zyski

Jahwe się uśmiecha czule

Lejąc napalm do kołyski

W telewizji tłum debili

W ról tysiące wpisywany

Siądź wygodnie, a po chwili

Będziesz z kałem wymieszany

Wszystko wokół jest poważne

Twarz gołębia, stan macicy

Treść kazania w Trąbkach Wielkich

Ryj skinheda na ulicy...

 

Nienawiścią lud się żywi

Szuka sensu w kroju spodni

Jahwe bogów nienawidzi

I jest ojcem ksenofobii

Zlewem spermy jest vagina

Sztywny kutas, to oś świata

Śluby, zdrady, ciąże, chrzciny

Z nudów mamę kopie tata...

 

Bezsens wielkim rośnie grzybem

Czasem w atomowym stylu

Ludzie umierają z głodu

Ty na giełdzie grasz debilu

Kolorowo jest na świecie

Twarze, auta i banknoty

Kolorowe sny śnią ludzie

W lunaparku dla miernoty...

 

Kiedy zamknę czasem oczy

Świat odpływa w czarną dziurę

Czuję gorycz, co jest żywa

Choć przez martwą płynie rurę

Te jasełka śmieszno-krwawe

Tłuste, tudzież chude lata

Przy kieratach tłumy wołów

Zawsze, aż do końca świata

Wielki pochód martwych kukieł

Który niesie Matka-Ziemia

Wszystko dokądś gna w obłędzie

Nic naprawdę się nie zmienia...

 

Lecz są chwile, kiedy czuję

Że mam kosmos w sobie śpiący

A gdy kocham, to się budzę

Krzakiem jestem skrycie gorejącym…

 

A ten ogień w proch mnie spala

Niszcząc stare, nowe wyzwala...

 

                              

                                       Wrzeszcz, 31 grudnia 1994 roku              AK

 

 

                    *

            Póki starczy

                               

Póki starczy mi sił

Będę śledził wędrówkę chmur

Będę przeżuwał chleb i nudę

Będę myślał o życiu

I śmierci za jego uchem

Będę śmierci składał hołd

Pierdząc i szczękając zębami

Będę myślał o bogu

I jego roli w skurczach jelit

Będę bogu się przyglądał

Śpiąc i patrząc na epifanię drzewa

Będę pytał o sens istnienia

Wypełniając brzuch kartoflami

Będę miał bóle brzucha

Będę budził się w nocy

Będę bił myślą w mur

Będę głowę farbował mitem

Będę żył jak wypchany paw

Będę zmieniał się w próchno

Będę myślał o starości

I starość w lodówce chował

Póki mi sił starczy.

               *

Wrzeszcz, Grudzień 98 r.           AntoniK

 

 

                                            Radosne i mroczne strofy noworoczne

 

                                                                Koniec roku już za pasem

Twarzy nie szpeć więc grymasem

Fus do kosza, a do kawy wrzątek

Koniec, nowy to początek

 

Moi drodzy, cóż za kawał!

Stary odszedł dziś na zawał

Nowy zaś, co dumnie kroczy

Już za rok na HIV-a odskoczy

 

Rok się kończy moi mili

Fakt ten cieszy wszak debili

Jak nie spojrzeć drogi brachu

O rok bliżej masz do piachu

 

Nowy Rok przez zaspy kroczy

Wiatr mu śniegiem siecze w oczy

Orgazm także wieńczy dzieło

Które w znoju się poczęło

 

Świat co roku się starzeje

Czy to zmierzcha, czy też dnieje

By nie smucić się wyrokiem

Kup tapetę z Nowym Rokiem

 

I tak wytapetuj życie

Byś się poczuł znakomicie

By dzień każy nowym bywał

Stary, zaś w klozecie spływał!

                  *

31 grudnia 1995 roku             AntoniK

 

 

              Zdejmowanie zasłon Tajemnicy

 

Tak, nieustannie i mozolnie , często nieświadomie

Dociekamy sedna, drążymy tunel wiedzy

Pod pustynią powszechnego zidiocenia

Napieramy na mur izolujący nas od kuszącej

Tajemnicy

Zbieramy siły na rozprawę z armią Mroku

Od lat…

 

A lata płyną, zmienia się materialny świat

Zmieniają się kształty, fasony, modele spektaklu

A świat duchowy pozostaje w powijakach

Nasze rozumienie zakulisowych poruszeń

Nosi pieluszki i smoczek w zaślinionej gębie…

 

Całe zastępy kalendarzy poszły w niepamięć

Ad calendas grecas, ad finitum, ad non memoriam

Całe panoramy życia zamieniły się mgliste Elizjum

Całe mapy topograficzne diariuszy życia spisanych

Pofrunęły za widnokres na wieczną, nieznaną tułaczkę…

 

A może to wszystko iluzja, złuda kinetyki zdarzeń

Może my w bezruchu wieczności zanurzeni cali

A defilada lat chudych i tłustych przed naszymi oczyma

To chwyt przebiegłego, poparzonego horror vacui, umysłu

A może naprawdę „nie dzieje się nic”

Nie tylko w piosence

Może codziennie zdejmujmy ruchome zasłony Tajemnicy

Za którymi stoi nieruchomy ocean Wieczności…

 

A na razie - Dosiego Roku, w znanym od zawsze widowisku…

                                  *

Ujeścisko, 31 grudnia 2014 r.                              AntoniK

 

 

                                                       Stare i nowe

 

                                               Nowy rok i nowy świat

Nowa baba, nowy dziad

Nowy taniec, nowa moda

Nowa laska, nowa broda

Wszystko nowe jest już stare

Kto jest czujny daje wiarę

Nowość dzieckiem jest starości

Starość rodzi się z nowości

Nowe spodnie, nowe czasy

Nowa wiara, nowe lasy

Nowy erem, nowy harem

Nowe nawet Jeruzalem

Wszystko nowe jest już stare

Nowy rok i zboże jare

Nowość owoc to ślepoty

Starość dzieckiem jest głupoty

Nowe cyce, nowa matka

Nowe państwo, nowa klatka

Nowe racje, nowe błędy

Nowe kury, stare grzędy

Nowe ciała, nowe groby

Stare myśli i choroby

Co pomyślisz wszystko stare

Nowe to nie pomyślane.

                 *

                                              31 grudnia 1996 roku              AntoniK

Publicysta, poetą bywa, scenarzysta, satyryk radykalny, performer, fotograf i malarz. Humanista prywatnego sznytu, bez dyplomów, członek SDP. Od lat żyje w osobnej strefie dążenia do ludzkiej prawdy (czym jest Prawda?) poprzez dialog i introspekcję. Niezależny opozycjonista czasów PRL, inwalida po represjach komuszych. Mentalnie krzepki, czynny twórczo, uzależniony od życia, jako bezcennej przygody poznawczej, ale fizycznie - wrak życiowy. Pomimo tego - rasowy Trikster, szyderczo portretujący zło, poszukujący wytrwale dobra w wymiarze prywatnym i Ojczyzny Solidarnej. Patriota i obywatel, gardzi politycznym szambem i aktywnością "replik targowiczan" w starciu z "ministrantami" w spektaklu nad Wisłą. Współzałożyciel stowarzyszenia "Nasz Polski Dom", działającego na rzecz kultury polskiej i wsparcia potrzebujących... I tyle, aż tyle! Resztę pożarły gile, a koszatniczki schowały do piczki, o rety, minarety!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura