Odszedł ten, co przyszedł nowy
Nowy wkrótce starym będzie
Wszystko wokół nas przemija
Choć ksiądz chodzi po kolędzie
W wielkich cyklach oraz małych
Człowiek krąży jak w maszynie
Trochę w życiu punktów stałych
Reszta w dal nieznaną płynie...
Antoni Kozłowski jr.
Szanowni Państwo! Drodzy Moi! Nowy Rok, to nowe otwarcie w politycznym i społecznym życiu Polski! I choć kolejny raz daliśmy się podzielić i zmanipulować (na szczęście marginalnie) cynicznym frustratom spędzonym do lamusa historii, to pamiętajmy, że podział, to diabolos (z greki), zaś w jedności siła, a w zjednoczonej różnorodności - potęga i moc kreacji, tak... Czapką do ziemi, po sarmacku, z życzeniem rozumu i solidarnego ducha, kłaniam się na otwarcie nowego, jeszcze nie pokalanego czasem i przestrzenią, nie zaśmieconego politycznym szambem i "zaKODowaną słusznością", nie wypełnionego "jedynie słuszną treścią", nie sprowadzonego z wirtualności do „parteru uwikłania w fakty”, często medialne, nawet ekskrementalne, ostatnio nawet zaKODowane przez frustratów i banksterów, zarażające spektakularnym fałszem rzesze matołków, ongiś nagie i bezwstydne, bo jawnie komusze i SBckie, dziś - te same "skamieliny systemowe" i dzieci kapitana Klossa, przybrane w togi łzawej, męczenniczej demokracji "zgwałconej od tyłu", więc tego jeszcze zagadkowego i nie napompowanego "uniwersalną mitologią fałszu" AD 2016. Zatem w nadziei, iż nie dacie się zaKODować i mentalnie wypatroszyć, ślę Wam - Tobie zacna Siostro i Druhu, dar poetycki, nie koszerny, nie ewangeliczny, nie ideowy, jako "świadek jałowy", też nie śliczny, acz żarliwy przesłaniem, szukający igły rozumu w stogu głupoty, oraz brzemienny w refleksję o znoju uzyskiwania owego rozumu, zaprawdę słusznej i zbawiennej drodze ku Tajemnicy i wytwórni mosiężnych cycy także, bowiem życie nasze, to całość magiczno-groteskowa, szyta na miarę człowieka, czasu i czeluści Pajęczego Lasu. Serdeczności Siostro i Druhu, Polko i Polaku, męstwa i dowcipu, czasy takie, no i ziszczenia wszelkich zakusów na lepszą jakość życia, chociażby w otoczce prywatności, bo na klepisku polityki - same świństwa i wybryki! Żeglujcie w kapsule prywatności w dal nieznaną, z busolą wyborów moralnych w sercu, z wiatrem dobrej nadziei w żaglach umysłu! Tyle i aż życzeń od anielsko-czarciego Kozła Gdańskiego. HOWGH!!! AntoniK
*
Rak
To jest najcudowniejszy rak
Żerujący wszechwładnie na ogromnym
Zgnuśniałym cielsku
Przenika jego skamieniałe tkanki
Burzy martwy, bierny porządek
Oplata swymi tętniącymi mackami
Amorficzną bryłę skrzepłej lawy
Buduje misterne konstrukcje
I rozpruwa je bezlitośnie na strzępy
Tańczy migotliwą i ulotną formą
I rozpływa się w plazmatyczną nicość…
Gnębi demoniczną siłą władcy
Tępą i głuchą materię
Nie dozwala na jej trwanie samoznaczące
Milczące i bezwładne
Piętrzące bezcelowo zwały, arabeski, kształty…
Ów rycerz najświętszej agresji
Ten zdobywca chwalebny, choć niemiłosierny
To Życie.
19 lutego 1979 roku AntoniK
*
Cztery kroki
Wolno, wolno idzie
Daleko, daleko spogląda
Twarz zasłonięta
Ciało z pajęczyny
Słowa to krople deszczu
Wsiąkają w ziemię
I milkną
Ciemna godzina
Zapala oko latarni
Za firanką muru
Biegnie szelest fioletowy
Wznosi się i opada
Pulsuje wątłym drżeniem
Zapada w siebie
W morzu światła wiruje
Ciemna kapsuła ziemi
Pragnienie wytacza przez okno
Bezpłodną łodygę życia
Ślepym tropizmem gnane
Wznosi rusztowanie oszalałe
Jałowo rozkrzewione
Jezioro zieleni
Żywa bryła kryształu
Twarz nieba spokojna
Cicho oddycha wszechświat
Przez wodne krużganki
Miękko przemyka cień
Lodowaty skrzep.
Weisenheim, 15 sierpnia 1980 roku AK
*
Dylemat stary jak świat
Odszedł ten, co przyszyszedł nowy
Nowy wkrótce starym będzie
Wszystko wokół nas przemija
Choć ksiądz chodzi po kolędzie
W wielkich cyklach oraz małych
Człowiek krąży jak w maszynie
Trochę w życiu punktów stałych
Reszta w dal nieznaną płynie
Co nam niosą lat wielbłądy
Przez pustyni pętli czasu
W głowach tuczą się poglądy
By narobić znów hałasu
Nowe światy wciąż się rodzą
W ksiąg macicach papierowych
Do kościołów ludzie chodzą
Z pustą głową, w butach nowych...
Wojny toczą się jak kule
W bilardowej grze o zyski
Jahwe się uśmiecha czule
Lejąc napalm do kołyski
W telewizji tłum debili
W ról tysiące wpisywany
Siądź wygodnie, a po chwili
Będziesz z kałem wymieszany
Wszystko wokół jest poważne
Twarz gołębia, stan macicy
Treść kazania w Trąbkach Wielkich
Ryj skinheda na ulicy...
Nienawiścią lud się żywi
Szuka sensu w kroju spodni
Jahwe bogów nienawidzi
I jest ojcem ksenofobii
Zlewem spermy jest vagina
Sztywny kutas, to oś świata
Śluby, zdrady, ciąże, chrzciny
Z nudów mamę kopie tata...
Bezsens wielkim rośnie grzybem
Czasem w atomowym stylu
Ludzie umierają z głodu
Ty na giełdzie grasz debilu
Kolorowo jest na świecie
Twarze, auta i banknoty
Kolorowe sny śnią ludzie
W lunaparku dla miernoty...
Kiedy zamknę czasem oczy
Świat odpływa w czarną dziurę
Czuję gorycz, co jest żywa
Choć przez martwą płynie rurę
Te jasełka śmieszno-krwawe
Tłuste, tudzież chude lata
Przy kieratach tłumy wołów
Zawsze, aż do końca świata
Wielki pochód martwych kukieł
Który niesie Matka-Ziemia
Wszystko dokądś gna w obłędzie
Nic naprawdę się nie zmienia...
Lecz są chwile, kiedy czuję
Że mam kosmos w sobie śpiący
A gdy kocham, to się budzę
Krzakiem jestem skrycie gorejącym…
A ten ogień w proch mnie spala
Niszcząc stare, nowe wyzwala...
Wrzeszcz, 31 grudnia 1994 roku AK
*
Póki starczy
Póki starczy mi sił
Będę śledził wędrówkę chmur
Będę przeżuwał chleb i nudę
Będę myślał o życiu
I śmierci za jego uchem
Będę śmierci składał hołd
Pierdząc i szczękając zębami
Będę myślał o bogu
I jego roli w skurczach jelit
Będę bogu się przyglądał
Śpiąc i patrząc na epifanię drzewa
Będę pytał o sens istnienia
Wypełniając brzuch kartoflami
Będę miał bóle brzucha
Będę budził się w nocy
Będę bił myślą w mur
Będę głowę farbował mitem
Będę żył jak wypchany paw
Będę zmieniał się w próchno
Będę myślał o starości
I starość w lodówce chował
Póki mi sił starczy.
*
Wrzeszcz, Grudzień 98 r. AntoniK
Radosne i mroczne strofy noworoczne
Koniec roku już za pasem
Twarzy nie szpeć więc grymasem
Fus do kosza, a do kawy wrzątek
Koniec, nowy to początek
Moi drodzy, cóż za kawał!
Stary odszedł dziś na zawał
Nowy zaś, co dumnie kroczy
Już za rok na HIV-a odskoczy
Rok się kończy moi mili
Fakt ten cieszy wszak debili
Jak nie spojrzeć drogi brachu
O rok bliżej masz do piachu
Nowy Rok przez zaspy kroczy
Wiatr mu śniegiem siecze w oczy
Orgazm także wieńczy dzieło
Które w znoju się poczęło
Świat co roku się starzeje
Czy to zmierzcha, czy też dnieje
By nie smucić się wyrokiem
Kup tapetę z Nowym Rokiem
I tak wytapetuj życie
Byś się poczuł znakomicie
By dzień każy nowym bywał
Stary, zaś w klozecie spływał!
*
31 grudnia 1995 roku AntoniK
Zdejmowanie zasłon Tajemnicy
Tak, nieustannie i mozolnie , często nieświadomie
Dociekamy sedna, drążymy tunel wiedzy
Pod pustynią powszechnego zidiocenia
Napieramy na mur izolujący nas od kuszącej
Tajemnicy
Zbieramy siły na rozprawę z armią Mroku
Od lat…
A lata płyną, zmienia się materialny świat
Zmieniają się kształty, fasony, modele spektaklu
A świat duchowy pozostaje w powijakach
Nasze rozumienie zakulisowych poruszeń
Nosi pieluszki i smoczek w zaślinionej gębie…
Całe zastępy kalendarzy poszły w niepamięć
Ad calendas grecas, ad finitum, ad non memoriam
Całe panoramy życia zamieniły się mgliste Elizjum
Całe mapy topograficzne diariuszy życia spisanych
Pofrunęły za widnokres na wieczną, nieznaną tułaczkę…
A może to wszystko iluzja, złuda kinetyki zdarzeń
Może my w bezruchu wieczności zanurzeni cali
A defilada lat chudych i tłustych przed naszymi oczyma
To chwyt przebiegłego, poparzonego horror vacui, umysłu
A może naprawdę „nie dzieje się nic”
Nie tylko w piosence
Może codziennie zdejmujmy ruchome zasłony Tajemnicy
Za którymi stoi nieruchomy ocean Wieczności…
A na razie - Dosiego Roku, w znanym od zawsze widowisku…
*
Ujeścisko, 31 grudnia 2014 r. AntoniK
Stare i nowe
Nowy rok i nowy świat
Nowa baba, nowy dziad
Nowy taniec, nowa moda
Nowa laska, nowa broda
Wszystko nowe jest już stare
Kto jest czujny daje wiarę
Nowość dzieckiem jest starości
Starość rodzi się z nowości
Nowe spodnie, nowe czasy
Nowa wiara, nowe lasy
Nowy erem, nowy harem
Nowe nawet Jeruzalem
Wszystko nowe jest już stare
Nowy rok i zboże jare
Nowość owoc to ślepoty
Starość dzieckiem jest głupoty
Nowe cyce, nowa matka
Nowe państwo, nowa klatka
Nowe racje, nowe błędy
Nowe kury, stare grzędy
Nowe ciała, nowe groby
Stare myśli i choroby
Co pomyślisz wszystko stare
Nowe to nie pomyślane.
*
31 grudnia 1996 roku AntoniK
Publicysta, poetą bywa, scenarzysta, satyryk radykalny, performer, fotograf i malarz. Humanista prywatnego sznytu, bez dyplomów, członek SDP. Od lat żyje w osobnej strefie dążenia do ludzkiej prawdy (czym jest Prawda?) poprzez dialog i introspekcję. Niezależny opozycjonista czasów PRL, inwalida po represjach komuszych. Mentalnie krzepki, czynny twórczo, uzależniony od życia, jako bezcennej przygody poznawczej, ale fizycznie - wrak życiowy. Pomimo tego - rasowy Trikster, szyderczo portretujący zło, poszukujący wytrwale dobra w wymiarze prywatnym i Ojczyzny Solidarnej. Patriota i obywatel, gardzi politycznym szambem i aktywnością "replik targowiczan" w starciu z "ministrantami" w spektaklu nad Wisłą. Współzałożyciel stowarzyszenia "Nasz Polski Dom", działającego na rzecz kultury polskiej i wsparcia potrzebujących... I tyle, aż tyle! Resztę pożarły gile, a koszatniczki schowały do piczki, o rety, minarety!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura