Wilk Miejski Wilk Miejski
247
BLOG

Nieznane wydarzenia z okresu stanu wojennego w/g Wincentego Kadłubka

Wilk Miejski Wilk Miejski Kultura Obserwuj notkę 0

 

  1. Gołonóg. Podczas internowania czołowego działacza śląskiego “OPZZ Komuszy Klozet” Brunona Grudy, znany zomowsko-esbecki zespół bigbeatowy “Łubudu” wykrył w mieszkaniu promotora ludu zwolnionego z mentalnego trudu, zamaskowane wejście do piekła. Zdumieni stróżowie czerwonego porządku publicznego zobaczyli na własne oczy, jak gen. Jaruzelski i gensek Breżniew otrzymywali na audiencji u Belzebuba nowe wkładki krzemowe do mózgów z planem stanu wojennego opracowanym przez Babcię Władzię, wytrawnego agenta piekieł na ziemi. Działacz związkowy za ujawnienie wglądu w spiskową teorię dziejów zamieniony został w języczek u wagi, zaś nieopatrzni interwenci otrzymali szansę pozytywnego wykazania się i przetransformowani zostali w koksowniki, które płomiennie stanęły na straży wartości muzułmańskich i psa cywila, a także w azbestowe podpaski dla pensjonarek z Nebraski. Zaś wejście do piekła posypano szelakiem i cukrem-pudrem, po czym  zmieniono w kopalnię Kiełbasy z okolic Mombasy i otoczono złą sławą, a następnie napojono czarną kawą z ojcowsko rozwiniętego wymienia wojskowego, praktycznego psa moskiewskiego, generała Jaruzelskiego.
  2. Wieliczka i inne miejsca intymne. W czasie demonstracji ulicznej w Wieliczce przeciw wprowadzeniu stanu wojennego do VII-ligowej drużyny piłkarskiej “Wymiona Jazona” z Płońska, 89 letni napastnik drużyny ości strzelił z procy do komisarza wojskowego Poirot, ale chybił i trafił w zamaskowany odbyt gen. Kiszczaka umieszczony na wystawie antykwariatu książki telefonicznej w sąsiedniej Bochni. Na skutek nieoczekiwanej penetracji annalnej ważna figura WRON-y wydała rozkaz strzelania z torby po cukrze do drużyny kopijników bawarskich atakujących belweder w Kłobucku, na terenie którego internowano wielkiego naukowca pochodzenia eskimoskiego, który ogłosił teorię, iż człowiek z żelaza pochodzi od małpy, a człowiek z marmuru pochodzi od boga Waruny i połyka kuliste pioruny, zaś człowiek z SB spożywa kandyzowane gówno psie. W konsekwencji udaremnionego szturmu naukowiec został ocalony przed niechybnym gwałtem i miał wielkie zasługi na polu chwały górala Sabały.
  3. Zatoka Gdyńska. Na pokładzie sowieckiego okrętu desantowego, który sposobił się do inwazji portu w Oranie, bo tak zapisane w Koranie, a odbywającym w grudniu 1981 roku ćwiczenia aerobik na akwenie wodnym Zatoki Gdyńskiej, odbył się bankiet z udziałem ważnych osobistości z historii PRL i ZSRR ku chwale szaletu na wysokiej skale. Wzięły w nim udział następujące kreatury, w postaci egregorów i fizycznych upiorów, a napędzane wódką, kawiorem i ziemniakami: Mołotow, Budionny, Czapajew, Kamieniew, Zinowiew, Bucharin, Trocki, Radek, Krupska, Rasputin, Papa Leone i Janosik, jako gość nadzwyczajny, zastępujący dotkniętego atakiem choroby św. Witta tow. Stalina. Stronę działaczy znad Wisły, którym mózgi w stajni skisły, reprezentowali: generałowie Ciastoń, Oliwa, Baryła, Hermaszewski, strzelcy piesi: Berman, Radkiewicz, Bristigerowa, Romkowski, Ochab, Bierut i Mietkowski, a także działacze stajenni: Siwak, Gomułka, Moczar, Cyrankiewicz, Kwachu, Mały Władzio, Jano Starszi i Rumcajs, zaś Jaruzelskiego zastąpił pies stróżujący moskiewski na podbrzuszu niebieski. Podczas bankietu, który przeszedł do historii przemiany materii i mentalnej mizerii, spożyto 100 ton kartofli, 40 ton kiełbasy stolcowej, 20 ton kapusty pekińskiej, 2,5 ton ptasiego móżdżku i spożyto 312 HL. wódki w aerozolu, którą zgubił chłop na polu. Rekord nie trafił jednak do księgi Guinessa, bowiem wystrzelił go na wiwat ślepy marynarz Wakulińczuk. W tym czasie Fidelio Castro myśląc, iż pod wpływem grogu maca dziwkę na rogu rzeczywistości i mięsa bez kości, podniośle wstąpił do nieba po kromkę mosiężnego chleba, zaś czynniki unijne wypuściły wiatry gnilne.
  4. Szopienice. Sylwester Ciaptak, starszy plutonowy charytatywnej formacji ZOMO, podczas braterskiej posługi na rzecz aresztowanych robotników, poddawanych doskonaleniu duchowemu na "Ścieżce zdrowia", zmęczył się bardzo, spocił i zaziębił. Z tej racji, że posiadał rozum chomika syryjskiego, leczył się politurą i mosiężną rurą. Terapia owa nie przyniosła pożądanych efektów, a progres choroby doprowadził do zapalenia onuc i retorsyjnego stanu agonalnego. W godzinie śmierci przyszedł do plutonowego Sylwestra krasnoludek i powiedział: "No to lejemy!". Na skutek pozytywnego oddziaływania energetycznego zawołania bojowego chory powstał z łóżka i uzbrojony w pałkę szturmową zwaną "Blondyną" zaczął przepisowo lać żonę, psa, zastawę stołową i szyby w oknach. Porada krasnoludka doprowadziła do cudownego ozdrowienia plutonowego, który pełen nowych sił wstąpił do zespołu mocnego urojenia, a po rozkazie z góry - zlał cztery matury. Aby zakończyć to sławetne lanie powstał KOD, Komitet Obserwacji Defekacji, który nocą i dniem obserwuje defekację jelenia karibu podczas zbioru grzybów.
  5. Wólka Węglowa. W pobliżu tej miejscowości w dniu 12 i 1/2 grudnia 1981 roku miał miejsce ostatni rzut dywersyjny stonki na polskie pola z imperialistycznych samolotów. Świadek owego wydarzenia, Wiesław Kompost, dostrzegł czarną chmurę insektów o kształcie nerki oposa, która oderwała się od wrażego samolotu, nabyła w sklepie gminnym kilogram pasztetowej i wino owocowe "Kwiat Jabłoni", po czym skierowała się na kurs przysposobienia rolniczego i dopiero cynicznie skorzystawszy z przywilejów świadczonych przez ludowe państwo, opadła na pole i rozpełzła się pod postacią żuka Colorado modnie ufryzowanego pomadą. Przerażony rolnik Wiesław K. pobiegł do kościoła dać na mszę, ale na skutek ciemności żył do późnej starości, czemu sprzeciwił się Trybunał Konwulsyjny, który zgodnie z prawem pali ze wstydu trawę i toworzy doktrynę Kalego: cinkciarzom wolno, ministrantom nic do tego. Zaś imperialistycznej pladze zaradziła komisja robotniczo-chłopska skierowana do wsi przez generał Kiszczaka, który odzyskał twarz po przywdzianiu maski matołka z Nebraski, a przysadkę mózgową po oral seksie z krową. Ale to nie koniec, gdyż na scenę wstąpił zaskroniec i orzekł, że stan wojenny jest tak potrzebny w grubym jelicie, jak kąkol w życie, a pomyje w korycie. Omen.

                                                                *

AntoniK

Publicysta, poetą bywa, scenarzysta, satyryk radykalny, performer, fotograf i malarz. Humanista prywatnego sznytu, bez dyplomów, członek SDP. Od lat żyje w osobnej strefie dążenia do ludzkiej prawdy (czym jest Prawda?) poprzez dialog i introspekcję. Niezależny opozycjonista czasów PRL, inwalida po represjach komuszych. Mentalnie krzepki, czynny twórczo, uzależniony od życia, jako bezcennej przygody poznawczej, ale fizycznie - wrak życiowy. Pomimo tego - rasowy Trikster, szyderczo portretujący zło, poszukujący wytrwale dobra w wymiarze prywatnym i Ojczyzny Solidarnej. Patriota i obywatel, gardzi politycznym szambem i aktywnością "replik targowiczan" w starciu z "ministrantami" w spektaklu nad Wisłą. Współzałożyciel stowarzyszenia "Nasz Polski Dom", działającego na rzecz kultury polskiej i wsparcia potrzebujących... I tyle, aż tyle! Resztę pożarły gile, a koszatniczki schowały do piczki, o rety, minarety!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura