Motto:
"Ut unum sint" - Aby byli jedno.
Jedno państwo, Najjaśniejsza Rzeczpospolita i jedno społeczeństwo, wielowyznaniowe i różnorodne duchowo, godne i twórcze. Amen
Zacznijmy od tego, że III RP, to złe państwo. Co to znaczy złe państwo? Otóż złe państwo, to takie, które gnębi i upadla obywatela podatkami, uprzedmiotawia, a w zamian nic nie daje. Takie państwo, co tuczy klasę sprawującą władzę kosztem obywateli, kosztem ich godności i materialnego poziomu życia. Obywatel jest „rabem” w państwowym folwarku, ale nie jak chłop pańszczyźniany, co dostarczał „dziesięciny” swemu panu, lecz gorzej, bo „obywatel-rab” III RP dostarcza państwu wielokrotności tej feudalnej stawki! Zaś kwestia finansów publicznych jest całkowicie poza jego kontrolą, a grabież państwowa jest bezkarna i nie powściągana, ani prawnie, ani moralnie. Po „ustawce okrągłostołowej” państwo, czyli III RP, ponoć praworządna i wolna (wolna w niepochamowanej, bezkarnej grabieży obywatela) jest złym państwem, niemiłosiernym i amoralnym. Jest de facto „syndykatem masy upadłościowej po PRL” administrowanej rabunkowo i z korzyścią dla „panów feudalnych”, czyli polityków sprawujących niekontrolowaną władzę, mówiących o swej domenie, że jest „państwem istniejącym teoretycznie”, czego nie stwierdziłby żaden „normalny polityk”, ale skoro III RP jest „tworem nienormalnym”, to owa „nienormalność normą się staje”, więc taki feudalny „sobiepanek” prawdę mówi, do bólu bolesną prawdę, a jako minister „wnutriennych dieł” uzewnętrznia bezczelnie realny stan rzeczy.
Ale kogo to boli? Czy owych „półpanków” feudalnych”, owych żałosnych „wykrztałciuchów” (tak za Panem Dornem, kameleonem) rodem z czworaków i lumpenproletariackich dzielnic, co ich „mać radnaja” PRL, przez „oderwanie od pługa i łopaty” i kształcenie ich „łojców” przygotowała do „zaszczytnej roli” administratorów folwarku pod szyldem III RP, czy tak? Na pewno nie! Ich to cieszy, ponieważ na wzór swoich patronów, zdradzieckich braci Radziwiłłów, ów „postaw szkarłatnego płótna” rozdzierają z radością świń ryjących w kartoflisku, a ich emocje artykułują się zapewne wykrzyknikami typu: „jest zajebiście”, „ale jaja”, „po chuju sprawa” czy „jest cool, no nie?!” etc. Ta struktura państwowa o charakterze neo-folwarcznym, korzystając z grabieży kapitału początkowego, zapoczątkowanego aferą FOZ, „matką wszystkich afer” (tu za Panem Dakowskim, dzielnym asenizatorem folwarcznego szamba) i dalszej, uprawianej bezkarnie grabieży majątku narodowego (jest wiele list do wglądu, polecam, ale tu nie rozszerzam tekstu o te istotne szczegóły) przez kolejne ekipy folwarcznych „półpanków” w nimbie władzy (wyjąwszy rząd Pana Premiera Olszewskiego, który rewolucja administratorów folwarcznych pod zarządem „Bolesława Elektryfikowanego” skasowała nagłym „lewym czerwcowym - tu za Panem Kurskim, co niechby dziennikarzem pozostał - bowiem pachniało to „służbą narodowi i eliminacją folwarcznych kanalii”, a nie cynicznym tuczeniem własnej kieszeni, a to naczelne „prawo folwarczne”. Dlatego niech nie dziwi nikogo, bowiem to wynik owego „prawa kaduka”, że ekipa administratorów folwarcznych wprowadza zmianę wieku emerytalnego lub dokonuje kolejnego transferu środków z OFE do ZUS, czyli kradnie pieniądze obywateli-rabów, ale skoro sądy III RP, które nie przeszły po roku 1989 żadnej poważnej reformy, a po „dekoracyjnej zmianie ustroju” zachowały struktury i obsadę personalną „made in PRL”, to niech nikogo nie dziwi, że chronią administrację folwarczną, a wszelkie inne sprawy „olewają”, więc biją rekordy długości rozpatrywania spraw karnych, cywilnych i administracyjnych. Patrzą bezczynnie (bowiem same mają w tym mafijne zyski) jak kontrabanda papierosów idzie w miliardy rocznie, a że szmuglowany z „bliskiego wschodu” skażony spirytus tuczy mafię, a zabija obywateli-rabów, bowiem mają nas i nasz interes w „ostatnim odcinku przewodu pokarmowego”, na pewno...
Zatem, póki folwarku, póty wszelkiego bezprawia i jego „prawnych przedstawicieli” na scenie folwarcznej III RP. I nic nie wynika z tego, że „administracja folwarczna” krytykowana jest za kolejki do lekarzy zakontraktowanych przez nią właśnie, że nieodmiennie finansują niedochodowe, niestrategiczne przedsiębiorstwa państwowe i spółki skarbu państwa (folwarczne synekury), a także niektóre, głośne, bo „równiejsze” grupy zawodowe, bowiem nie mamy żadnych praw w realiach feudalnych. Na koniec dodać można, że każdy kolejny budżet roczny planowany jest z deficytem, a „administracja folwarczna” ukrywa skrzętnie kwoty bilionowego zadłużenia Polski. Polacy wciąż są biedni, a „państwo istnieje teoretycznie”. Ale czy na pracy w folwarku III RP Polacy mogą się dorobić? Obciążenie pracy podatkiem PIT i ZUS jest bardzo wysokie, a więc dużo pracujemy, dużo podatku PIT i ZUS, więcej niż obywatele innych krajów, płacimy, a państwo wciąż jest słabe, obywatel-rab spauperyzowany, tak więc jasnym się staje, że w "ojczystym folwarku" bogacą się jeno administratorzy, owi "neo-fornale" kosztem obywateli. Ale to przecież nie państwo, tylko folwark, a ten może być słaby, taki jak jego poprzednik PRL, ale jego administratorom, owym „półpankom folwarcznym” żyć musi się dobrze i „na bogato”, ot co „panie dziejku”, „panie chamie na tapczanie śpiący, na krześle stojący”! Oto nasza polska szopka właśnie! Niech ją wreszcie jasny grom tyzaśnie!
Tak działa złe państwo, tak działa folwark III RP. To właśnie współczesna Polska. Co Państwo na to? Co z ludźmi, co owymi obywatelami-rabami? Czy jesteśmy biedni, czy bogaci, wolni, czy spętani? Czy dobrze nam w „ojczystej zagrodzie”? Czy znamy liczbę Braci-Polaków, którzy wyemigrowali do Anglii, Szkocji, Irlandii, czy Niemiec, która robi demoniczne wrażenie i stale rośnie? Czy wiemy, jak funkcjonuje „państwowy folwark”, czy wsłuchani jesteśmy jeno w „śpiewy medialnych Syren”, co? Jeśli „elyty Polski”, czyli „folwarczni administratorzy” będą przekonywać, że „tylko państwo może zaspokoić potrzeby obywateli”, to jako „służba folwarczna” będziemy zawsze budzić się z ręką w nocniku i zasypiać z duszą na ramieniu, lub uciekać tam, gdzie nam za pracę zapłacą uczciwie, a i życie nasze będzie godziwe i bezpieczne, czyli zapomnimy o „ojczystej zagrodzie”, tym razem bez smutku, o zgrozo!
Tedy jaką Polskę będziemy wybierać w niedzielę? Na pewno wolną od jarzma folwarku, ale to nie wszystko! Straszenie Polaków „reaktywacją ministrantów”, którzy zaprowadzą w naszym kraju system średniowieczny, czy przerażające państwo teokratyczne, jest chwytem z „innej epoki”, z czasów straszenia widmem „męczennicy Blidy” i sekowanego „Doktora Mengele” (przepraszam za czarny humor, ale nie ja zainicjowałem strzelaninę z dział takich prostackich argumentów), teraz skompromitowanym w oczach obywateli nauczonych elementarza rozumu „mentalnym striptizem” administratorów folwarku III RP uprawianym w kabarecie „Sowa & Co”. Teraz przebudzeni już widzą wyraźnie, że w „feudalnym folwarku”, czyli III RP, „panowie-wykształciuchowie” trzymają w ryzach swą nuworyszowską, fornalską łapą pańszczyźnianych chłopów-obywateli i żyją z rabunku dóbr narodowych, tych wyprodukowanych w PRL i powstających doraźnie. Zaczęła się jednak, na konec, pobudka!
Widzą, więc, jak w III RP od ośmiu lat (a i wcześniej było tak, tylko mniej bezczelnie i cynicznie) panuje strukturalnie jawny system feudalny, działa bezczelnie „folwarczna administracja” obejmująca nie tylko chłopów, ale wszystkich "rabotajuszczych". Zatem obywatel-rab, czy to chłop, urzędnik, robotnik czy wykształcony inteligent, czyli przeważnie „wykształciuch”, jest własnością, niestety, pana z „drużyny cinkciarzy” i jego lennika, oddanego sługi ze „stowarzyszenia chłopomanów dekoracyjnych”, zaś funkcję karbowego owej własności obszarniczej w administracji folwarcznej spełniają w tym układzie koncerny, zwłaszcza zagraniczne, zatrudniające "pańszczyźnianych obywateli" za "chleb i igrzyska", czyli śmieciowe żarcie za śmieciowe wynagrodzenie na śmieciowych umowach, dla doświadczania śmieciowej rozrywki, o zgrozo! W III RP cudzoziemscy obszarnicy, koncerny zwolnione z podatków na 5 lat, a potem zmieniające nazwę i "od nowa Polska Ludowa", traktują tych parobków (obywateli państwa polskiego, które to państwo powinno ich bronić, a broni portfeli właścicieli kncernów, skandal!) jak stworzenia niższego gatunku, „biezumnych rabów”, niższej kategorii, niż pracownicy w ich krajach, gdzie feudalizm już dawno przekształcił się w kapitalizm, a „bioroboty” w opłacanych dobrze ludzi pracy!!! Ja to widzę i mam wrażenie, że nie jestem paranoikiem, a jedynie mam dociekliwy umysł impregnowany na propagandę, ot co! Czy państwo to widzą, czy tylko sitkomy, tańce z gwiazdami i potwierdzoną przez „naczelnego medialnego rabina” ową „poprawność polityczną”, która nakazuje „kordonem sanitarnym” oddzielić ośrodki rebelii antyfeudalnej od „zdrowego trzonu” owej „administracji folwarcznej” zakorzenionej w Salonie, co?
Wiem, że polityka, to sztuka kompromisów (także moralnych), a przedłużeniem polityki jest wojna, a więc nie chcę żyć w państwie, które prowadzi wojnę dezinformacyjną z obywatelami i bezczelnie wyciska ich finansowo, jak przysłowiowe cytryny, opowiadając przy okazji, iż chroni ich przed "najściami o świcie" ulubionymi, ponoć, przez "ministrantów", a traktuje jak dwunożne „woły folwarczne”. Nie chcę żyć w folwarku zwanym III RP! Nie chcę żyć w smrodzie kłamstwa i wychodku chamskiego opluwania prawych ludzi! Nie mam żadnych złudzeń, że zmienią cudownie coś najbliższe wybory, bowiem „załoga ministrantów”, to nie radykala alternatywa dla aktualnego układu administracji folwarcznej, bowiem nikt uprawiający cynicznie politykę nie zrezygnuje z utrwalonych przywilejów i mechanizmów sprawowania władzy, zawsze pamiętajmy o tym, że władza jest wrogiem obywatela, a państwo „gułagiem o złagodzonym rygorze”, w naszym przypadku „nadwiślańskim folwarkiem”. Choć możemy także założyć, że zdarzy się nowy "cud nad Wisłą" i nowa ekipa, nauczona do czego prowadzi arogancja, cynizm i jawna malwersacja narodowego majatku, wsłucha się w głosy obywateli, a nie jeno wytyczne swego Prezesa, może...
A zatem co czynić? Jak doprowadzić do zniesienia „jarzma postkomunistycznej pańszczyzny”? Co uczynić, aby na polityczną banicję i obłożenie infamią skierowana została przygotowana w „okrągłostołowej ustawce” owa administracja folwarczna, „kadry właścicielsko-fornalskie” III RP, które zawłaszczyły sobie, jako prywatny folwark, państwo polskie, prowadząc je do stanu „istnienia teoretycznego”, a jego obywateli do zaszczytnego miana pariasów Europy, co? Nazywając rzeczy lakonicznie po imieniu - odrodzić naszą tradycję obywatelskiego zorganizowania, kontroli władzy, zdolności do artykułowania i obrony obywatelskich potrzeb i wartości, jak to uczynić? Najprościej będzie zapytać siębie, czy wyborczy bełkot, to jest wszystko, czym może być nasza polityka, czt to tylko "gotowce" dla otmanionych obywateli rabów? Jeśli odpowiemy sobie, że NIE! to "ściema" (tak kolokialnie), brak szacunku dla nas, obywateli, ludzi myślących, zastępcza zasłona dymna, że trzeba mówić poważnie o kłopotach z Rosją, także z Ukrainą, dominacji Niemc, przeciwagi dla "równiejszych" w UE, czyli powstaniu Ligi Międzymorza, o zjednoczeniu Skandynawi z Europą Środkową, zjednoczenia państw zagrożoych geopolitycznie, mających wspólny interes bycia "w jedności silni", militarnie, gospodarczo, kulturowo, tak... Trzeba też pamiętać o kryzysie światowym i unijnym, o zarzewiu wojeym na Bliskim Wschodzie, także o zagrożeniu imigracją islamską do Europy, kwestią biurokratycznych utrudnień w przedsiębiorczości i braku szacunku dla woli obywateli, tak, wtedy odrodzi się polityka, a teraz jest uprawiane "tandetne politykierstwo" dla "mas ludowych", na ich pohybel...
Ale nie liczmy na szybki sukces, na nową Polskę, która narodzi się w powyborczy poniedziałek. Musimy przyjąć strategie wyboru mniejszego zła. Ale także pamiętać, że ie ma "Tego złego, co by na dobre nie wyszło", bowiem nic gorszego od "syndykatu okrągłostołowego" Polski już ie spotka! Musimy też sobie odpowiedzieć, czy czas zakończyć epokę administrowania folwarkiem przez „cinkciarzy”, czy lepiej rokują „ministranci”, a może „monarchiści”, „JOWomani”, socjaliści, może też cykliści i filateliści, a może ludzie kompetenti, ale nie myślmy o „kulturowych marksistach” i „genderowcach”, żyjemy bowiem w realiach świata, a nie we „śnie dewianta”, czy w „dupie u pani Malinowskiej” o twarzy posła(nki) Grodzkiej, tak kolokwialnie, na poziomie folwarcznym, czyż nie? Dopiero z tej pozycji, z wyjścia z opresji bycia „obywatelem-rabem”, w momencie "nowego początku", prawdziwego zwycięstwa naszej "rewoucji październikowej", czynić należy następny krok, krok ku normalności, ku "państwu z ludzką tawarzą". A jak będzie ono wyglądało? A no tak, że to od woli i rozumu, od kreatywności i spolecznej aktywności obywatela zależeć będzie, czy państwo stanie się jego “spółdzielnią usługową”, czy też harować będzie bezmyślnie w jałowym kieracie państwowego folwarku. Tu warto przypomnieć sobie projekt "Rzeczpospolitej Samorządnej" z AD 1981, który historia, pisana flamastrem na ścianie wychodka, złożyła ad acta, ale to przecież nie wyrok, to zaniedbanie, do naprawienia...
Walka o godne bytowanie człowieka była, jest i będzie walką z „państwowym folwarkiem”, bowiem tyle jest państwa, jego wszechwładzzy i bezkarnej przemocy, fizycznej i informacyjnej, ile czujności i aktywności obywatela, walką z bezduszną machiną przeobrażania obywateli w woły folwarczne na dwóch nogach, w karykatury człowiecze, wydmuszki duchowe i egzystencjalne. Niszczenie człowieczeństwa nikczemnym procesem biurokratycznej “urawniłowki”, zastępowanie obywateli armią wyhodowanych, przez celowe przyzwolenie państwa na zniweczenie społecznego solidaryzmu i upadek kultury życia codziennego, zastępów tępych, agresywnych i aspołecznych chamów, „agresywnych roszczeniowców” nienawidzących swych rzekomych konkurentów, innych zjadaczy chleba i w nich upatrujących, a nie w wyzysku w państwowym folwarku, przyczyn swej niedoli. Wiele lat bez tradycji społeczeństwa obywatelskiego owocuje eksplozją najgorszych, destruktywnych i barbarzyńskich postaw ludzkich, a to konserwuje system feudalny III RP, owe państwo-folwark dla bezrozumnych rabów-obywateli i chamów-sobiepanów u władzy. Ale dość tego!
Dostrzeżenie zagrożenia, działania perfidnej struktury zniewolenia folwarcznego, a więc zniszczenie tego schematu bezwolnej bierności w świadomości ludzkiej, przyczyni się niechybnie do Renesansu Myślenia Obywatelskiego i upadu struktur feudalnych III RP. Wolność od komunizmu została wykorzystana na zainstalowanie kolorowo i beztrosko zamaskowanego zniewolenia przez “american dream”, mit konsumpcji w wersji „nadwiślańskiego folwarku” w jarmarcznej oprawie sitkomów, tanców z gwiazdami i voice of Polad, co brzmi dumnie, jak tenor w trumnie, trochę na czarno-humorzasto... Uwolniony od “Sowieckiego niedźwiedzia”, lecz animowany przez “etos Kaczora Donalda”, czyli kult barwnego szmatławca, celebryty, hotdoga i cwaniactwa folwarcznych „elyt”, lansowany młodym umysłom już przez dziecięce kreskówki, a także większość amerykańskich filmów akcji, sitkomów, komiksów, ten twór człekopodobny “wyprany mózgowo”, musi przemienić się w świadomego obywatela. A to trudne, bowiem zdegradowany mentalnie, "zestrugany" socjotechnicznie, nieszczęsny człowiek ery postkomunistycznej jest tylko wypatroszoną mentalnie, bezrefleksyjną, schamiałą marionetką występującą w kieracie folwarcznym III RP. Ten stan rzeczy, zbiorowy sen na jawie, to nasza hańba głupoty i zaniechania! Bije zatem Ultima forsan, ostatnia godzina, teraz albo nigdy!
Zatem kiedy powiemy głośno, że „nie człowiek jest dla szabasu, a szabas dla człowieka”, że nie „człowiek jest strawą ekonomiczną dla państwa, a państwo jest spółdzielnią usługową dla obywatela”, wtedy „runą mury” nadwiślańskiego folwarku, a narodzi się ojczyzna wolnych i godnych ludzi - Najjaśniejsza Rzeczpospolita! Wiemy, więc co robić, prawda? Zacząć od obalenia porządku feudalnego nad Wisła, od obalenia świadomości „raba” w sobie, zacząć organizować się obywatelsko, żądać od państwa postawy "służebnej" (na ten cel przecież pobiera podatki!), zdolnej do sprawnej realizacji wszelkich rozumnych i świadomie określonych potrzeb i praw obywatelskich, bowiem żyć chcemy dla siebie, dla szlachetnych ideałów, dla dostatku, dla rodziny, dla zrzeszonego kręgu obywateli i wspólnych dokanań materialnych i duchowych, dla dobra i chwały naszej Ojczyzny, a nie dla egoistycznych, bezprawnych, lecz bezkarnych roszczeń klasy pasożytniczej, administrującej państwowym folwarkiem, lekceważacej obywateli! Nasza „rewolucja świadomości” odwróci fatalny stan rzeczy, niewolę i zależność obywateli od feudalnych struktury państwa, uczyni z nas kreatorów swego losu. Czy to niezwykłe?
Nie, bowiem to chleb powszedni obywateli wielu państw Zachodu, nie bezideowej rzeszy konsumentów, bo na Zapadie toże ich mnogo, ale tych świadomych i kreatywnych, tych, co nie nosili na grzbiecie jarzma komunizmu, a poczytują sobie to za zasługę. Nie pamiętaja jednak, że to ich "ojcowie narodu" w Jałcie AD 1945 sprzedali nas i innych "słabych, co głosu nie mają" Osetyńskiemu Rzeznikowi, co sterowal światem z Kremla. Ci, nawet pozytywni, lecz ograniczeni w postrzeganiu "Rodzimej Europy", ludzie do dziś myślą naiwnie, że Polacy mieszkają w kraju furmanek, wiecznej zimy i wilków na ulicach, tak... Wychodzimy, zatem, z dziejowej zapaści, ale uczyńmy to rozumnie i skutecznie! Przez przeszło 25 lat pozwalaliśmy sobie na sen powszechny, na rządy bandytów, co w teczkach TW mieli władzę na sceną polityczną, a im, Jewropejcom, na kolportaż takiego mitu. Ale od zaraz, od teraz, zaśpiewajmy razem (za Kubą Sienkiewiczem, nic wspólnego nie mającym z szefem „wnutriennych dieł” III RP): „To jest już koniec, nie ma już nic, jesteśmy wolni, możemy iść!” Zatem idziemy po swoje: wolność, godność i solidarność! A wiecie, co znaczy w swej istocie diabeł, co? Diabolos znaczy rozdzielony, poróżniony, zwaśniony, a takich potrzebuje folwark, nie Ojczyzna!
Razem, bo w jedności siła – katolicy, protestanci, jehowi, buddyści, tatarscy muzułmanie, stoczniowcy, naukowcy, artyści, fryzjerki, chłopi, studenci, kosmetyczki, kelnerzy (to oni obnażyli w "Sowie" klan "cinkciarzy", jako "brzydko bawiących się", nie tylko z dziewkami folwarcznymi), listonosze, pielęgniarki, hydraulicy, lekarze, sportowcy i siostry zakonne, Polacy, cudownie różnorodni, pięknie różniący się, zjednoczeni w różnorodności, odrzucający genderowskie nowalijki, odmienni, ale tożsami jako Córki i Synowie Najjaśniejszej Rzeczpospolitej!
*
AntoniK
Publicysta, poetą bywa, scenarzysta, satyryk radykalny, performer, fotograf i malarz. Humanista prywatnego sznytu, bez dyplomów, członek SDP. Od lat żyje w osobnej strefie dążenia do ludzkiej prawdy (czym jest Prawda?) poprzez dialog i introspekcję. Niezależny opozycjonista czasów PRL, inwalida po represjach komuszych. Mentalnie krzepki, czynny twórczo, uzależniony od życia, jako bezcennej przygody poznawczej, ale fizycznie - wrak życiowy. Pomimo tego - rasowy Trikster, szyderczo portretujący zło, poszukujący wytrwale dobra w wymiarze prywatnym i Ojczyzny Solidarnej. Patriota i obywatel, gardzi politycznym szambem i aktywnością "replik targowiczan" w starciu z "ministrantami" w spektaklu nad Wisłą. Współzałożyciel stowarzyszenia "Nasz Polski Dom", działającego na rzecz kultury polskiej i wsparcia potrzebujących... I tyle, aż tyle! Resztę pożarły gile, a koszatniczki schowały do piczki, o rety, minarety!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo