Po przegranej bitwie pod Warszawą, wojska bolszewickie miały jeszcze dość ludzi i sprzętu, aby przy dobrym dowodzeniu zmienić bieg wojny. Ale w dowództwie operacji „Po trupie Polski do światowej rewolucji” nie było porozumienia, ba, wrzała nawet cicha rywalizacja pomiędzy dowódcą Frontu Północnego Tuchaczewskim (a także głównodowodzącym całej operacji niesienia „kagańca rewolucji w świat”), a komisarzem politycznym Frontu Południowo-Zachodniego, Józefem Dżugaszwili, którego "pryncypia ideologiczne" znaczyły więcej, niż wojskowa strategia, której szefem był dowódca frontu, gen. Aleksander Jegorow. Przez swą "nadkompetencję" Stalin uwikłał sowieckie wojska w ciężkie i bezowocne walki o Lwów. I to stało się przyczyną wstrzymania oddelegowania Konarmii Budionnego do wzięcia udziału w Bitwie Warszawskiej, co niechybnie zwiększyłoby perspektywę zwycięstwa bolszewików. Ale los sprzyjał Naszym…
I tak chorobliwa, nieodpowiedzialna rywalizacja Stalina z Tuchaczewskim doprowadziła do złamania strategii wspólnego uderzenia obu frontów i pozwoliła na przeprowadzenie genialnego uderzenia znad Wieprza (którego pomysłodawcą jest zapewne gen. Rozwadowski, ale wcielił je w życie frontowe i osobiście dowodził marszałek Piłsudski), które zaskoczyło i rozbiło nacierające na Warszawę siły bolszewickie. Po latach Stalin zemści się na Tuchaczewskim, który w sierpniu 1920 ostro krytykował Stalina za jego brak wsparcia w decydującym momencie i doprowadzenie do klęski sowieckiej operacji, zatem oskarży go o szpiegostwo na rzecz Niemiec i zgładzi w 1938 roku wraz z grupą ok 3 tys. innych, jeszcze „carskiej szkoły” oficerów, co niebywale osłabi zdolności operacyjne Armii Czerwonej w obliczu hitlerowskiego planu Barbarossa 22 czerwca 1941 roku. Ale do rzeczy…
Jak wspomniano powyżej, w batalii warszawskiej nie wzięła udziału 1 Armia Konna (Konarmia) pod dowództwem Siemiona Budionnego, która w tym czasie na rozkaz Stalina bezskutecznie szturmowała Lwów, a zatem nie zamknęła południowej flanki sowieckiego natarcia na Warszawę, co spowodowało możliwość udanej kontrofensywy armii polskiej znad Wieprza. Dowództwo Armii Czerwonej ponaglało Budionnego, jednak on opuścił okolice Lwowa dopiero 20 sierpnia, kiedy losy Bitwy Warszawskiej już się rozstrzygnęły. Miał wspomóc Front Zachodni Michaiła Tuchaczewskiego, który mimo strat posiadał jeszcze dość znaczne siły i realizował przegrupowanie za Bug. Budionny, zatem, skierował swą Konarmię na Lublin, jednak po drodze podjął próbę zdobycia Zamościa. To był wielki błąd, bowiem przez długie tygodnie jago kawalerzyści nic nie wskórali szturmując umocnienia Lwowa. Dowództwo polskie uznało, że to świetny moment na zniszczenie sowieckiego zagrożenia z południa poprzez oskrzydlający atak na zatrzymaną w walkach pod Zamościem Konarmię. Niezwłocznie przystąpiono do operacji oskrzydlenia Budionnego…
I tak uwikłany w zdobywanie Zamościa Budionny, został osaczony z trzech stron: od zachodu przez garnizon Twierdzy Zamość, od północy przez 2 Dywizję Piechoty Legionów, zaś od południa przez Grupę Pościgową Kawalerii generała Stanisława Hallera (kuzyn Józefa Hallera, tego od „zaślubin z morzem" w Pucku w lutym 1920 roku), a w której to 12-tym Pułkiem Ułanów dowodził Tadeusz Komorowski, który został ranny w bitwie pod Komarowem, a po latach przyjął szefostwo AK jako gen. „Bór”… Dowodzący 3 Armią od 30 sierpnia gen. Władysław Sikorski postanowił stoczyć bój z 1 Armią Konną w rejonie Zamościa i Komarowa. Plan Sikorskiego przewidywał związanie głównych sił Budionnego pod Komarowem przez czołowe uderzenie Grupy gen. Hallera i dwustronne oskrzydlenie siłami 10 Dywizji Piechoty gen. Lucjana Żeligowskiego z rejonu Zamościa na Tyszowce oraz 2 DP Legionów płk. Michał Żymierskiego (póżniejszego, komunistycznego Marszałka Polski, tej zdradzonej i oddanej w pacht Stalinowi w Jałcie 1945) z Grabowca na Miączyn.
Oskrzydlające Budionnego od południa wojska gen. Stanislawa Hallera składały się z: 13 Kresowej Dywizji Piechoty oraz 1 Dywizji Jazdy, podzielonej na 6 i 7 Brygadę Jazdy pod ogólnym dowództwem Juliusza Rómla. Oskrzydlona z trzech stron Konarmia, próbowała wyrwać się z kleszczy rankiem 31 sierpnia 1920 roku, jednak drogę zastąpiła jej 1 Dywizja Jazdy…
Siły polskie liczyły około 1500 żołnierzy, 70 ciężkich karabinów maszynowych oraz 16 dział. Stosunek samej liczby żołnierzy przedstawiał się 4:1 na korzyść bolszewików, których liczebność szacuje się na 6 tys. szabel kawalerzystów Budionnego, a także 350 ckm-ów i 50 dział. Ułani 7 Brygady Jazdy kilkukrotnie szarżowali na szeregi wroga, mocno wykrwawiając polską jazdę w ogniu ckm-ów na sowieckich taczankach. W decydującym momencie bitwy osłabioną 7 Brygadę wsparła 6 Brygada Jazdy. Od tej chwili obraz bitwy uległ diametralnej zmianie, gdyż pod naporem polskiej kawalerii w panice i bezwładnej ucieczce wycofują się żołnierze Konarmii… Jednak to nie koniec starcia, gdyż główne siły bolszewików nie zostały rozbite…
Gen. Rómmel wydaje zatem rozkaz uderzenia 6 Brygady na Niewirków, tak, aby siły polskie odcięły odwrót wroga. Tymczasem 7 Brygada odpiera ataki 6 Dywizji Budionnego. Szarża dwóch polskich pułków ułanów została przepuszczona przez siły bolszewickie, które zamierzały zniszczyć je uderzeniem z boków. Okazało się, że był to najdramatyczniejszy moment bitwy, w której każda ze stron mogła jeszcze odnieść zwycięstwo. O polskim zwycięstwie zadecydowała jednak szarża 8 Pułku Ułanów pod dowództwem rotmistrza Kornela Krzeczunowicza (po 1939 roku polskiego emigranta politycznego, autora książki o Bitwie pod Komarowem). Jego rozpędzeni ułani wbili się klinem w siły bolszewików, których rozproszyli i zmusili do panicznej ucieczki. I było już po bitwie, ponieważ rozbity wróg nie próbował się przegrupowywać do kolejnej próby walki…
Tak pisał o zwycięskiej szarży generał Rómmel: ,,Na koniec jedna z najświetniejszych szarż z całej wojny polskiej, szarża 8-go pułku ułanów pod dowództwem nieustraszonego rotmistrza Krzeczunowicza, która ostatecznie zdecydowała los całej bitwy’’. Ze względu na zapadający zmrok nie podejmowano próby pościgu, dając wytchnienie zmęczonym po całodziennej walce żołnierzom. Po bitwie armia Budionnego utraciła zdolność bojową i nie przedstawiała już realnego zagrożenia dla Wojska Polskiego...
Siły polskie straciły około 20% stanu osobowego tj. 300 poległych ułanów i wielu rannych, 500 zabitych i okaleczonych koni, ale bolszewicy ponieśli straszne straty, ponieważ pod Komarowem straciło życie ponad 4 tys. kawalerzystów Budionego. Zapadał zmrok, a polscy żołnierze byli srodze przemęczeni, walcząc od rana bez chwili wytchnienia. Część oddziałów 1 Armii Konnej zdołała się przebić przez szyki źle dowodzonej przez płk. Żymierskiego 2 Dywizji Piechoty Legionów i cudem ewakuowała się przez groblę, niecelnie ostrzeliwaną przez polską artylerię, ale straciła morale bojowe i zdolność do dalszej walki… Kilka dni później, w pościgu za Konarmią, Grupa gen. Władysława Jędrzejewskiego rozbiła brygadę Iwana Tiuleniewa. I tak niechlubnie, sławiona przez politruka Izaaka Babla, Konarmia Siemiona Budionnego, który jako Bohater ZSRR dożył sędziwego wieku 98 lat, zakończyła swój udział w przegranej przez bolszewików wojnie z Polską w 1920 roku…
Bitwa pod Komarowem była największym starciem kawalerii podczas Wojny Polsko Bolszewickiej 1920, a także największą bitwą kawaleryjska na świecie od 1813 roku, a na pewno stoczoną obustronnie przez kawalerię w XX wieku, dała też świadectwo odwiecznej sile uderzeniowej polskiej kawalerii, teraz ułanów, a ongiś sławie potężnej Husarii. Była ostatnim romantycznym, jeśli tak można określić konne wojowanie, wojennym epizodem koszmarnego XX wieku, wieku ideologii, wojen, zagłady narodów i najbardziej morderczych dyktatur w dziejach świata, tak…
*
AntoniK
Publicysta, poetą bywa, scenarzysta, satyryk radykalny, performer, fotograf i malarz. Humanista prywatnego sznytu, bez dyplomów, członek SDP. Od lat żyje w osobnej strefie dążenia do ludzkiej prawdy (czym jest Prawda?) poprzez dialog i introspekcję. Niezależny opozycjonista czasów PRL, inwalida po represjach komuszych. Mentalnie krzepki, czynny twórczo, uzależniony od życia, jako bezcennej przygody poznawczej, ale fizycznie - wrak życiowy. Pomimo tego - rasowy Trikster, szyderczo portretujący zło, poszukujący wytrwale dobra w wymiarze prywatnym i Ojczyzny Solidarnej. Patriota i obywatel, gardzi politycznym szambem i aktywnością "replik targowiczan" w starciu z "ministrantami" w spektaklu nad Wisłą. Współzałożyciel stowarzyszenia "Nasz Polski Dom", działającego na rzecz kultury polskiej i wsparcia potrzebujących... I tyle, aż tyle! Resztę pożarły gile, a koszatniczki schowały do piczki, o rety, minarety!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura