"Ono nie nadejdzie wtedy, gdy go wyczekują. Gdy będą mówić: ’Oto tutaj, albo oto tam', lecz królestwo Ojca rozszerza się na ziemi, a ludzie go nie widzą".
Ewangelia w/g Tomasza
Dwa spojrzenia na jeden temat nie wyczerpują wiedzy o zagadnieniu. Nie ma absolutnej prawdy i zdeklarowanego fałszu, bowiem pomiędzy, w niuansach, półcieniach, niedomówieniach, aluzjach i przemilczeniach kryje się korytarz do Prawdy, znaczy się - do obiektywnego opisu stanu faktycznego, bowiem sama Prawda, to jeno cień na ścianie "pieczary platońskiej", to doskonała wiedza, czysta świadomość, więc społecznie, pospólnie, dążyć do niej możemy jeno "asymptotycznie", czyli zbliżać się, ale to bardzo wiele! Nie oczekujmy jednak, że staniemy się społecznością "oświeconych", bo to złuda, obetnica bez pokrycia, a także przeszkoda w "społecznym doskonaleniu się", które, gdy uzmysłowi nam machanizmy zniewolenia i ogłupienia, już wyzwoli nas z "władzy Molocha", bowiem kto rozumie, to jak orzeł "nie polezie w gówna", tak! Dlatego też nasza wiedza o rzeczywistych mechanizmach globalnej gospodarki i rzeczywistych sojuszach politycznych ją napędzających (poprzez kryzysy także, o ironio!) jest niewielka, a może nawet nazwać ją można sterowaną socjotechnicznie niewiedzą! Niewiedzą ubraną w wiele brzmiących logicznie surdutów i gaci logicznego wyjaśnienia, a mających tyle wspólnego z rzeczywistym wymiarem zjawiska, co papierowy tygrys z Ussuryjskim, tak…
Komuś bardzo zależy na tym, aby na naszej głupocie, poprzez nasze cierpienia i upokorzenia, prowadzić bezduszną działalność, której efektem będzie odebranie obywatelom zdolności wpływania na własny los i zapędzenie ich do planowanego „światowego kołchozu” spacyfikowanego rozumu i wolności, stworzenie elektronicznie kontrolowanego, zaczipowanego ludzkiego ZOO z korytem radosnej konsumpcji, czyli powstanie Nowego Ładu Światowego, El Dorado dla elit politycznych, bankowych, koncernowych, militarnych… Czy ktoś ma wątpliwości, że jest inaczej? To nie spiskowa teoria historii, a jedynie otwarcie oczu na fakt, że spisek finansowo-polityczny jest zasadą rządzenia ludzkimi populacjami od zarania powstania miejskiej cywilizacji technicznej, czyli ok. 10 tys. lat temu, kiedy nomada przemienił się w wieśniaka i mieszczucha, a przywódca klanu i szaman, w króla, satrapę, kapłana, a życie z krwistej przygody, w jego karykaturę - przepych despocji i nędzę niewolniczej racy. Ten schemat, wyzysk człowieka i dostatek klas pasożytniczych, trwa do dziś, tylko jego metody się doskonalą, czego mamy naoczne dowody. Ale także doskonalą się także systemy (samo)obrony obywatelskiej, chociażby wolny przepływ informacji elektronicznej (internet)…
I czy to coś zmieni? Zapewne nie jesteśmy już "trzodą wiedzioną na rzez", ale o zorganizowanej, skutecznej samoobronie przeciw mackom Molocha jeszcze nie ma krzepiących wieści. Ale bez obaw, nie zostaniemy wszyscy wycięci w pień i zniewoleni do granic wytrzymałości, o nie. Pamiętajmy, że istnieją zbędni i niezbędni. Bez nas, otumanionych konsumentów socjotechnicznie wylansowanych, absurdalnych produktów i bez „wołów roboczych” pracujących przy ich wytwarzaniu, nowy ład nie zaistnieje. Jesteśmy cynicznie i sprawnie podzieleni, na "frakcje antagonistyczne" w myśl starożytnej zasady: divide et impera. Kto przeznaczony zostanie do depopulacji, czyli praktycznego wcielenia idei eugeniki, starej i jarej, bo „wykwitu” XX-wiecznej „szlachetności europejskiego ducha”, no kto?
Na pewno wszyscy Ci, co stają okoniem i ci co nie wspierają systemu, a żądają od niego wspierania ich pojedynczych, "jałowych", balastujących wydolność i produktywność, istnień bezrobotnych, kalekich i niedouczonych. Cyniczny plan nie będzie, przeto bezmyślnym podcinaniem gałęzi, na której się instaluje NWO. Na pewno wytraceni będę aktywnie oporni i skutecznie się przeciwstawiający, jeśli pierwej nie wystawią się do odstrzału, nim naiwnie, nim dobrze i prawnie bezpiecznie zorganizują się, ujawnią swą „opozycyjność”, nie rozgłoszą wiarygodnie schematu organizacji NWO i nie podejmą świadomego i publicznego przeciwdziałania cynicznej strategii, której siłą jest wskazywanie na przeciwników, jako "oszołomów, maniaków, frustratów", czyli idiotów nie cieszących się "zdobyczami cywilizacji". Zawsze siła Molocha jest nazywanie jego śmiertelnych wrogów powszechnie pogardzanymi: "outsaiderami, zakałami, przeszkodami w rozwoju", aby „zdrowi na umyśle” obywatele korzystali z „błogosławieństw” cywilizacji technicznej, kolorowo i radośnie opakowanej, technokratycznej maszynki do mielenia człowieka w rytmie techno, w oparch sitkomów i przy fikaniu nogami i zadkami podczas tańca gwiazd na lodzie...
Co czynić, aby nie dać się zmielić i być wskazanym palcem, jako oszołom, no co? Bycie wobec tak skutecznie użytego narzędzia socjotechniki, mocy "wiarygodnych bredni" i przeciwstawienie kolportowanym przez producentów "faktów medialnych" definiowaniu ludzi rozumnych i krytycznych jako producentów „bredni, szkalowania twórców reform, wyznawców mowy nienawiści”, czasem jest trudne, ale nie jest niemożliwe! Tak, odkłamanie misternej konstrukcji fałszu, może być trudne, bardzo trudne, bowiem powszechność głupoty robi z niej pozór mądrości, a rzeczywista mądrość wyśmiana medialnie ma kompleksy, a zatem wciela się w życie teoria Georga Orwella: "Kłamstwo jest prawdą, niewiedza jest siłą". Ale to nie stan ostateczny świadomości zbiorowej. Przegrane bitwy, to jeszcze nie przegrana wojna… Ale czy wypowiedziana została, rzecz jasna bezsłownie, wojna Molochowi, czy są koła wiedzy i praktyki samoobrony obywatelskiej, drużyny demaskatorów „wielkiego przekrętu”, owi czasów obecnych Filomaci, Filareci, mentalni Kosynierzy Insurekcji, Strzelcy, Orlęta, Brygadierzy i Powstańcy, silni duchem, niezbyt może posażni sprzętowo i logistycznie, co?
Są nieliczni w Sodomie, demaskatorzy i budziciele powszechnej świadomości. Na razie, jednak zorganizowany antyglobalizm, odpowiedź NIE projektom NWO, to tylko teoria, bowiem aktywna działalność "oświecająca" rozumnych jednostek, to nie ruch społeczny o znaczącej sile oddziaływania, bez „renesansu postaw obywatelskich” uśpionych "snem na jawie konsumenta", brak nam odrodzenia samodzielnego i krytycznego myślenia obywatelskiego, zatem bez potencjału intelektualnego i działania praktycznego, daleko od skutecznego wcielenia w życie Strategii Antyglobalistycznej. Pamiętajmy o zasadzie Mc Murphiego z "Lotu nad Kukułczym Gniazdem": "próbując, możesz coś osiągnąć, nic nie robiąc, nie osiągniesz nic". To oczywiste! A czas nagli, bowiem tylko żywi mają możność wypełniać go „słuszną treścią”, lub „głosem wolnym wolność ubezpieczającym”. Ale co jest najważniejsze, to właśnie to, aby "słowo ciałem się stało", w czyn przyoblekło, aby nie teoretyczne mędrkowanie, a wcielenie myśli w czyn twórczy zaczęło się ziszczać efektywnie i szyki mieszać Globalnym Nekrofilom, tak...
Jak wieść niesie, w Najjaśniejszej Rzeczpospolitej, czujący wolę odmiany, powstania z kolan, dumnego podniesienia czół, liczni obywatele porozumiewają się, niosą wici, głosem wspólnym mówią, do czynu się sposobią, tak. Rodzą się, jak grzyby po deszczu, stowarzyszenia rekonstrukcyjne, historyczne, wojskowe i strzeleckie, odradza się duch odwieczny naszej hardości, niezależności i czynu pospólnego. Niechże wyda owoc stukrotny, a budowany nowy fundament niechże doczeka się powstania gmachu Odrodzonej Rzeczpospolitej - Poloniae Restitute! To Tyle słów, reszta, niechaj będzie czynieniem zadość…
*
AntoniK
Publicysta, poetą bywa, scenarzysta, satyryk radykalny, performer, fotograf i malarz. Humanista prywatnego sznytu, bez dyplomów, członek SDP. Od lat żyje w osobnej strefie dążenia do ludzkiej prawdy (czym jest Prawda?) poprzez dialog i introspekcję. Niezależny opozycjonista czasów PRL, inwalida po represjach komuszych. Mentalnie krzepki, czynny twórczo, uzależniony od życia, jako bezcennej przygody poznawczej, ale fizycznie - wrak życiowy. Pomimo tego - rasowy Trikster, szyderczo portretujący zło, poszukujący wytrwale dobra w wymiarze prywatnym i Ojczyzny Solidarnej. Patriota i obywatel, gardzi politycznym szambem i aktywnością "replik targowiczan" w starciu z "ministrantami" w spektaklu nad Wisłą. Współzałożyciel stowarzyszenia "Nasz Polski Dom", działającego na rzecz kultury polskiej i wsparcia potrzebujących... I tyle, aż tyle! Resztę pożarły gile, a koszatniczki schowały do piczki, o rety, minarety!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo