Motto:
Czarne mleko poranku pijemy je wieczór
Pijemy je w południe o świcie pijemy je nocą
Pijemy pijemy
Paul Celan
CYKLE POWSZECHNEJ NIERÓWNOŚCI
Kiedy się budzisz
I otwierasz oczy
Już czujesz podskórnie
A czasem naskórkowo
Że oto otworzyłeś
Barwną stronę tytułową
Kodeksu Powszechnej Nierówności
I brnąć musisz dalej
Poprzez szary wydruk
W takt uderzeń serca
Nie zawsze równy
I tak brniesz kulawo
Przez okazałe i ubogie
Domeny Powszechnej Nierówności
I zachwycasz się
I przeraża cię
Piękno i potworność
Nierówno podane na tacy
I przeżuwasz nieustannie
Chleb powszedni nierówności naszej
I modlisz się ukradkiem
O równy dopust boży
I żując tak mozolnie
Dziwisz się wielce
Dlaczego od zarania
Głód przeplata się
Z wymiotnym przesytem
Dlaczego od zawsze
Ludzka ciżba gryzie
Ziemię i kraty
A garstka oblubieńców losu
Pałaszuje krwawe befsztyki
Za stołem imperatorskim
Dlaczego ta sama i bezkonkurencyjna
Demiurgiczna piekarnia
Głodzi beztrosko wielu
I pasie nielicznych
Dlaczego króluje zakalec
A pożywność tak rzadko
Wypełnia mistycznym światłem
Źrenice poznania
I zgłodniałe jelita ciała i duszy
Przymusowych adorantów
Ołtarza Powszechnej Nierówności
I oto w zadymce pytań
Kroczysz wytrwale poprzez
Kosmos Powszechnej Nierówności
Jak przez Plac Czerwony
Ścieżkę zdrowia
Drabinę Jakubową
I Drogę Krzyżową
A czasem pędzisz osłupiały
Orient Ekspresem na Kołymę
Albo prowincjonalny posterunek
Nierówno naznaczone bólem...
I zdaje ci się
Że lepiej na sofie
Wmacać się rytualnie
W rozchyloną lepkość
I pomknąć autostradą słońca
Tam, gdzie upiorna Nierówność
Nie wbija pazurów
A króluje nasienne błogosławieństwo
I wypróżniony spokój
I zdaje ci się
Że lepiej wrosnąć
W równy rytm lędźwi
W senny rytm banału
Nachalny rytm świąt
Narodowych i blokowych
Imienin, zgonów, narodzin
Wojen, okupacji, eksterminacji
Intensyfikacji, amputacji, kapitulacji
Adaptacji, reifikacji, kolektywizacji
I zbawiennej, mentalnej kastracji
Aby uśpić pod kołdrą głupoty
Grozę Powszechnej Nierówności
Bo ona to właśnie
Zrówna z ziemią
Swój odwiecznie krzyczący
O pomstę do nieba
O chleb i wódkę
O zrozumienie dziejowej racji
O prawo do równości
Groteskowo nierówny produkt
Aby dać początek
Nowej konstelacji Powszechnej Nierówności
W mgławicy absurdu.
*
19 grudnia 1986 roku AntoniK
Publicysta, poetą bywa, scenarzysta, satyryk radykalny, performer, fotograf i malarz. Humanista prywatnego sznytu, bez dyplomów, członek SDP. Od lat żyje w osobnej strefie dążenia do ludzkiej prawdy (czym jest Prawda?) poprzez dialog i introspekcję. Niezależny opozycjonista czasów PRL, inwalida po represjach komuszych. Mentalnie krzepki, czynny twórczo, uzależniony od życia, jako bezcennej przygody poznawczej, ale fizycznie - wrak życiowy. Pomimo tego - rasowy Trikster, szyderczo portretujący zło, poszukujący wytrwale dobra w wymiarze prywatnym i Ojczyzny Solidarnej. Patriota i obywatel, gardzi politycznym szambem i aktywnością "replik targowiczan" w starciu z "ministrantami" w spektaklu nad Wisłą. Współzałożyciel stowarzyszenia "Nasz Polski Dom", działającego na rzecz kultury polskiej i wsparcia potrzebujących... I tyle, aż tyle! Resztę pożarły gile, a koszatniczki schowały do piczki, o rety, minarety!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura