Fotografia nie jest związana z patrzeniem lecz z czuciem. Jeżeli nie czujesz nic w tym na
co patrzysz, nigdy nie uda ci się sprawić,
aby ludzie patrząc na twoje zdjęcia cokolwiek odczuwali.
Don McCullin
Już rok nie żyje fotograf 'Solidarności' i autor słynnych zdjęć ze stanu wojennego, powstaniec warszawski i żeglarz - Janusz Bałanda Rydzewski (1931 - 2014)
Zacznę wspomnienia o Wielkim Człowieku i niepospolitym Fotografie od refleksji osobistej. Oto zapisek sprzed roku:
Wróciłem z pogrzebu Rydza nie oklapły i smutny, a mocny i w nastroju uroczystym, bowiem mam radość w sercu, że udało mi się w dobrym stylu Rydza pożegnać, w dodatku przed tak szerokim gremium Jego odprowadzających za horyzont ziemskiej podróży. A byłem mu to winien, to był mój prawdziwy Ojciec, od kiedy zmarł mój biologiczny Tata, naukowiec i wynalazca – Januszek, Janusz przejął rolę nauczyciela i autorytetu, a fakt, że nie popływałem z Nim na jachcie, boli mnie bardzo, bowiem wielokrotnie zapraszał, żył tym, to go trzymało życia... Ale fotograf Milewski, Jego Przyjaciel, powiedział mi, że na tydzień przed śmiercią Rydz powiedział jemu (pierwszy raz w życiu, bo był witalny i optymistyczny, przecież), że nie chce już żyć, że świat jest ohydny, a rządzą nim szmatławcy, a on nie ma na to żadnego wpływu i cierpi, lepiej więc umrzeć... i stało się! Oto wiersz, napisany ad hock i odczytany nad Jego trumną 24. 03. 2014 roku w Sopocie:
Janusz Rydzewski memento AD 2014
Januszu Rydzewski, chłopie z obiektywem
Coś z żeńskich pośladków czarował planety
Kronikarzu Miasta, co skrywa lwią grzywę
Bo jego włodarze wycięci z gazety
Wielki spisywaczu morskiej toni kronik
Stoczniowej legendy tropicielu dziarski
Tyś chciał Polski morskiej, jak pewien Kanonik
Nie kraju nad Wisłą jeno z ruskiej łaski
Tyś serce miał wielkie i ducha nie lada
Tegom się dowiedział w Twej strychowej klitce
Kiedym noce w zapale był z Tobą przegadał
By za dnia dać kosza politycznej dziwce...
Co się stało mój Druhu, Ojcze i żeglarzu
Czemuś w tym zimnym, szpitalnym burdelu
Nie wzbudził czujności ni w jednym lekarzu
Kiedyś konał samotnie pośród durniów wielu...
Januszu Rydzewski, Jaremo Ty nasz
Już w bezkresnej dali znika Twoja twarz
Twoje męskie serce nie odmierza czasu
Wpływasz na ocean bez żagla, kompasu
Jesteś cieniem liścia na wietrze historii
Lecz pamięć o Tobie w światłości i glorii
Spisana też światłem w fotografii księdze
Skąd nicią Arachne tkasz powrotu przędzę
Tedy będziesz z nami po sam koniec świata
W obrazach legendy Sierpniowego Lata
W krągłościach kobiecych labiryntów ciała
I mieście ceglanym, gdzie drzemie lwia chwała...
Januszu Rydzewski, bohaterze nasz
Żołnierzu podziemia, wojny krwawy synu
Dziś trumienny portret złotą nicią tkasz
Fotografie wolności, zacny patrioto czynu...
*
Ujeścisko, 24 marca 2014 r. AntoniK
*
Garść refleksji i wspomnień o Januszu - fotografie, kobieciarzu szarmanckim i żeglarzu bałtyckim.
Janusza poznałem w dniu 3 maja 1983 roku na ulicy Rajskiej w Gdańsku, kiedy zwiesiwszy w miejsce wcześniej usuniętej "czerwonej szmaty" flagę Polski z napisem: "Polska żyje, komuna gnije", poprosiłem Jego, jako stojącego obok dostrzeżonego fotografa, o zdokumentowanie wydarzenia. Zdjęcie-dokument znajduje się w albumie "Gdańsk - Duch Miejsca" 1997, którego jesteśmy z Januszem, wraz z kniaziem Dowgiałło, autorami, a zatem dla chcących - do wglądu...
Najbardziej znane, w Polsce i za granicą, zdjęcie Janusza Bałandy Rydzewskiego przedstawia kordon ZOMO-wców stojących w staranowanej w dniu 16 grudnia 1981 roku bramie Stoczni Gdańskiej (wtedy Lenina) przed lufami czołgów, jak stado cyborgów. Inne Jego zdjęcia pokazują tą samą bramę, wyłamaną i pogiętą, a także porzucone stoczniowe kaski w miejscu starcia z atakującym ZOMO. I jeszcze jedna fotografia z 3 maja 1982 roku, przedstawiająca "ulicznego husarza", demonstranta biegnącego przez chmurę gazu w Gdańsku z łopoczącymi, polskimi flagami, a także to z 12 października 1982 roku, nas którym to grupa ludzi ciągnie śmietnik, który ma być częścią ulicznej barykady. Janusz był przede wszystkim dobrym, godnym zaufania, serdecznym i uczynnym człowiekiem, dopiero później świetnym fotografem, dziennikarzem i żeglarzem. Już po 1989 roku zeznawał w zbieraniu przez prokuraturę materiałów do oskarżenia ZOMO o me dwukrotne pobicie i okaleczenie podczas demonstracji ulicznych czasów stanu wojennego. Śledztwo zamknięto, bowiem materiały operacyjne ZOMO zostały spalone, już w czasach III RP, czyli to wizytówka, kto w niej de facto „rozdaje karty", czyli rządzi...
Janusz Bałanda Rydzewski urodził się w 1931 w Gdyni. Jako młody chłopak brał udział w Powstaniu Warszawskim. Walczył w Batalionie "Zośka". Został za to odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski przez śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Po wojnie wrócił do Trójmiasta, skończył Liceum Plastyczne w Gdyni. Pracował jako dziennikarz i fotograf w "Dzienniku Bałtyckim", "Panoramie Północy", "Morzu". Był członkiem Związku Polskich Artystów Fotografików. Należał ponadto do Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy oraz Fotoklubu RP, a także Stowarzyszenia Marynistów Polskich. Mieszkał na Głównym Mieście w Gdańsku w małym, cudownie twórczo zagraconym mieszkanku na poddaszu przy ulicy Grobla IV...
Aby zapoznać Państwa z fachową oceną twórczości Jaremy zacytuję: "- Jego zdjęcia ze stanu wojennego wyróżniają się na tle innych fotografii z tego okresu - ocenia Grażyna Goszczyńska z działu fotograficznego Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku - Są ekspresyjne, nie mają wyłącznie waloru dokumentacyjnego, ale również artystyczny. Te zdjęcia nie są dosłowne, stanowią świetną ilustrację wydarzeń.
- Był osobowością. Jego fotografie to zamknięte opowiadania, teraz się już tak prawie nie fotografuje. Dziś fotoreporterzy rejestrują fakty, nie myślą o tym, żeby obraz był jednocześnie opowiadaniem. Janusz posiadał tę umiejętność - wspomina Wojciech Milewski, Jego Przyjaciel.
Ponad 300 zdjęć ze strajków w Stoczni Gdańskiej, demonstracji stanu wojennego, pogrzebu księdza Popiełuszki, wizyty JP II w Gdańsku w dniu 12 czerwca 1987 roku i innych, ważnych dla Polski wydarzeń, Janusz przekazał w ostatnich latach Europejskiemu Centrum Solidarności w Gdańsku. Część z nich znajdzie się na wystawie stałej w nowej siedzibie ECS przy Placu Solidarności.
W ostatnich latach Janusz odkrył w sobie nową pasję - była nią fotografia podwodna. Skończył kurs nurkowania w Eljacie nad Morem Czerwonym, wyjeżdżał nad Morze Śródziemne i Czerwone. Pomimo zaawansowanego wieku schodził nawet 15 metrów pod wodę. Zgromadził sporą kolekcję zdjęć podwodnych przedstawiających bajkowy, barwny świat raf koralowych, zapewne godnych pośmiertnego opublikowania...
Ostatnio swą wystawę fotografii "Co nam dała Solidarność" zorganizował razem z Wojciechem Milewskim w Jeleniej Górze, w grudniu 2013 roku...
Pracował twórczo i myślał koncepcyjnie do swych dni ostatnich. Była wielkim, rozgoryczonym patriotą, bo Polska, o którą walczył słowem i obiektywem, pozostała idealistycznym mirażem, a jej miejsce zastąpiła żenująca atrapa zwana Ubekistanem…
Odszedł tragicznie niepotrzebnie, bo miał w sobie wielką moc ducha i niespożyty potencjał witalny, ale kiedy sam przyjechał na ORS im. Kopernika w Gdańsku z bólem w klatce piersiowej, został zbagatelizowany medycznie, jako człowiek wymagający natychmiastowej interwencji (pęknięty tętniak aorty), rozebrany, pozbawiony telefonu komórkowego i zostawiony samopas na korytarzu, gdzie w cichości umarł. Jego śmierć, to wielki dramat człowieka i hańba dla lekarskiej fachowości i etyczności we współczesnej Polsce...
Januszu, nigdy nie zetrze Twojego obrazu z naszej pamięci wiatr czasu, ani mdła niepamięć, bowiem Człowiek wielki ma patent na wieczną pamięć, a śmierć utraci władzę niszczącą nad blaskiem Jego Imienia i Chwałą Dzieła. HOWGH!
AntoniK
Publicysta, poetą bywa, scenarzysta, satyryk radykalny, performer, fotograf i malarz. Humanista prywatnego sznytu, bez dyplomów, członek SDP. Od lat żyje w osobnej strefie dążenia do ludzkiej prawdy (czym jest Prawda?) poprzez dialog i introspekcję. Niezależny opozycjonista czasów PRL, inwalida po represjach komuszych. Mentalnie krzepki, czynny twórczo, uzależniony od życia, jako bezcennej przygody poznawczej, ale fizycznie - wrak życiowy. Pomimo tego - rasowy Trikster, szyderczo portretujący zło, poszukujący wytrwale dobra w wymiarze prywatnym i Ojczyzny Solidarnej. Patriota i obywatel, gardzi politycznym szambem i aktywnością "replik targowiczan" w starciu z "ministrantami" w spektaklu nad Wisłą. Współzałożyciel stowarzyszenia "Nasz Polski Dom", działającego na rzecz kultury polskiej i wsparcia potrzebujących... I tyle, aż tyle! Resztę pożarły gile, a koszatniczki schowały do piczki, o rety, minarety!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości