Mowa kulawa – Mały leksykon PRL
Język potoczny czasów PRL, a także jego odmiany, te charakterystyczne dla tonu wypowiedzi władzy i różnych środowisk społecznych, jest już zjawiskiem historycznym. Przeminął, jako żywa forma opisu rzeczywistości, budowania klimatu „semantycznej”, czyli opartej o zdroworozsądkowe zasady języka, samoobrony świadomości społecznej przed zalewem propagandowego kłamstwa, owego zadziornego klimatu „boso, ale w ostrogach”, a z drugiej strony aparatu jej ideologicznej przeciwwagi, czyli „nowomowy”, języka propagandy, instrumentu do konstruowania „nierzeczywistości”. Wraz z odejściem do lamusa historii pewnej politycznej i historycznej „sfery uwarunkowań” zniknęły realne okoliczności dla kontynuacji owej „semantycznej koniunktury”, która stworzyła tą godną uwagi i analizy wersję współczesnej polszczyzny. Język czasów PRL zawierał wiele terminów, pojęć, pseudonimów, zlepków słownych, „odzywek”, skrótów nazw organizacji komunistycznych i ironicznych zwrotów, które po upadku systemu ideologicznego PRL straciły swe materialne desygnaty, przeszły do historii, stały się materiałem do historycznej i semantycznej analizy, kluczem do surrealnej i onirycznej „nierzeczywistości” społecznej i politycznej, której odkrywanie może być tak ciekawe, jak eksploracja innej planety…
Szczególną, wartą poznania i analizy semantycznej kategorią językową była “nowomowa”, język oficjalnej propagandy, kaleki wytwór semantyczny, z założenia stanowiący instrument władzy totalitarnej, służący manipulacji umysłami i zafałszowaniu rzeczywistości, zatarciu ostrości pojęć i pozbawieniu obywateli wiedzy o mechanizmach systemu, anihilacja systemu wartości i zbudowanie paraliæujácej psychozy strachu, wedle wizji Stalina, że jeśli: „rzeczywistość nie zgadza się z założeniem ideologicznym, to biada rzeczywistości”…
A zatem język czasów PRL można “spolaryzować”, podzielić na wyraźną domenę semantyczną despotów i ich ofiar, akcji i reakcji semantycznej, że tak powiem. Wskazać także trzeba na obszary językowe autonomiczne i bardziej hermetyczne, a były to mowa więzienna, grypsera, żargon wojskowy, młodzieżowy, a także opozycyjny, a wszystkie one „napiętnowane” okolicznościami materialnego i duchowego oddziaływania absurdu komunistycznego czasów PRL. Jednak najbardziej istotną tezą był fakt ostrego i jednoznacznego podziału na kategorie językowe, bowiem społeczeństwo i władza różniły się od siebie diametralnie w obszarze realiów języka, a ten podział nie był piękny… Język czasów PRL stracił swą rację bytu wraz z “znormalnieniem” procesów politycznych w Kraju nad Wisłą po roku 1989, po pierwszym, głębokim oddechu wolności, ale wraz z upływem lat i procesem rozziewu pomiędzy interesem społecznym, a strategią władzy, zaczyna się odczuwać, że media „mainstrimowe” mówią o czymś innym, niż spostrzegają i opisują obywatele. Ale daleko temu do ideału tego, co działo się w obszarze języka w czasach PRL…
Zatem, poznanie właściwości “dawnego” języka, jego odmienności, niezwykłego kolorytu, będzie podobnie skutecznym wejrzeniem w przeszłość, co wizje literackie, filmowe, sztuki plastyczne i analizy stylu architektury, zwłaszcza porażające wyobraźnie w ogládzie warszawskiego "Pajacu Kultury". Z pewnością jest to najrzetelniejszy wgląd w minione realia, bezpośredni “opis zajścia”, podobny do analizy klinicznych objawów choroby, które najlepiej podane są do wglądu "post mortem", na stole sekcyjnym...
Zapraszam zatem Państwa, na wstępie, po którym nastąpią teksty opisowe, do pilnego studiowania, znakomicie zilustrowanej przez Zbyszka Korlaka, mej starannej, acz nie profesjonalnej, a przyczynkarsko wnikliwej analizy „mowy kulawej” rodem z PRL. W drogé...
*
AntoniK
Publicysta, poetą bywa, scenarzysta, satyryk radykalny, performer, fotograf i malarz. Humanista prywatnego sznytu, bez dyplomów, członek SDP. Od lat żyje w osobnej strefie dążenia do ludzkiej prawdy (czym jest Prawda?) poprzez dialog i introspekcję. Niezależny opozycjonista czasów PRL, inwalida po represjach komuszych. Mentalnie krzepki, czynny twórczo, uzależniony od życia, jako bezcennej przygody poznawczej, ale fizycznie - wrak życiowy. Pomimo tego - rasowy Trikster, szyderczo portretujący zło, poszukujący wytrwale dobra w wymiarze prywatnym i Ojczyzny Solidarnej. Patriota i obywatel, gardzi politycznym szambem i aktywnością "replik targowiczan" w starciu z "ministrantami" w spektaklu nad Wisłą. Współzałożyciel stowarzyszenia "Nasz Polski Dom", działającego na rzecz kultury polskiej i wsparcia potrzebujących... I tyle, aż tyle! Resztę pożarły gile, a koszatniczki schowały do piczki, o rety, minarety!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura