"...a teraz Rosjanie, Polacy, Niemcy i Anglicy wspólnie wypalali po raz setny cegły gotyckich budowli, nie uzyskując w ten sposób sucharów. Płonęła Straganiarska, Długa, Szeroka, Tkacka i Wełniarska, płonęła Ogarna, Tobiasza, Podwale Staromiejskie, Podwale Przedmiejskie, płonęły Wały i Długie Pobrzeże. Żuraw był z drzewa i płonął szczególnie pięknie. Na ulicy Spodniarzy ogień kazał sobie wziąć miarę na wiele par uderzająco jaskrawych spodni. Kościół Najświętszej Marii Panny płonął od środka i przez ostrołukowe okna ukazywał uroczyste oświetlenie. Pozostałe, nie ewakuowane jeszcze dzwony Świętej Katarzyny, Świętego Jana, Świętej Brygidy, Barbary, Elżbiety, Piotra i Pawła, Świętej Trójcy i Bożego Ciała stapiały się w dzwonnicach i skapywały bez szmeru. W Wielkim Młynie mielono czerwoną pszenicę. Na Rzeźnickiej pachniało przypaloną niedzielną pieczenią. W Teatrze Miejskim dawano prapremierę „Snów podpalacza” dwuznacznej jednoaktówki..."
Gunter Grass "Blaszany bębenek" fragment
(wstęp na bazie listu do Prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza w tej kwestii)
“W Gdańsku nie znajdziemy źródeł dla “chwalebnej legendy wojny i jej bohaterów”. Ta bezkrytycznie “nekrofilna” i antyhumanitarna, niestety powszechna, postawa mitologiczna nie wydała w tym Mieście żadnego widocznego plonu. Tu bowiem przed wiekami wojna przynosiła tylko bezsens śmierci, pożogę przedmieść, upadek handlu, głód, mordowanie Żydów i koszmar zarazy. Filozofia kupieckiego dostatku, która dała Miastu status potęgi gospodarczej Rzeczpospolitej, nie szanowała wojny, bo ta przeczyła wszystkim racjonalnym i pragmatycznym cnotom Gdańszczan. Dla współczesnych Gdańszczan uniwersalnie przestrzegający wyraz mają: napis na drzwiach wrzeszczańskiej restauracji “Polakom i psom wstęp wzbroniony” z 1938 roku, a także obrazy rozbitych szyb w żydowskich sklepach, rozbieranej Wielkiej Synagogi, rozstrzelani gdańscy pocztowcy, gwałcone i zabijane przez czerwonoarmistów w marcu i kwietniu 1945 roku gdańskie kobiety, alianckie bombardowania i sowieckie podpalenia, bydlęce wagony wypełnione niemieckimi repatriantami, jako sowiecki odwet... To ponadczasowe obrazy ludzkiego wynaturzenia, nienawiści i nietolerancji, a jednocześnie cierpienia i śmierci niewinnych. To są uniwersalne symbole mrocznych sił ludzkiej destrukcji i pogardy wobec życia dotykające tych, co pragną żyć w pokoju. Cywilne ofiary wojen i ideologii domagają się czytelnej pamięci. Stwórzmy zatem nową legendę, legendą miasta, które ceni godność, ale zabiega o swe prawa pokojowo. Jej podwaliny dał Sierpień ’80, a wcześniej tradycja kupieckiego, opartego na pokojowej koegzystencji, pragmatyzmu, wieloetniczność Miasta, wzorowa tolerancja religijna, a także symbol literacki znany w całej Europie, bębniący przeciw wojnie grassowski Oskarek... Przyszedł czas, aby po latach duchowego marazmu Gdańsk dał kolejny raz wyraz swej duchowej potencji i godnie kontynuował lokalną tradycję: “odważnie, ale z rozwagą”, ideę solidarności i pamięci o skrzywdzonych przez historię, czyli miejsca-symbolu, które wyrazi najpełniej nasz sprzeciw wobec zła, umiłowanie godności człowieczej, sprawiedliwości i dziejowej prawdy. Takie planowane miejsce pamięci i szacunku niechże przybierze kształt “Miejsca Pamięci Cywilnych Ofiar Wojny w Gdańsku”, obiektu który przybliży historię Miasta i pamięć o cierpieniu jego mieszkańców, a który będzie czytelny dla ludzi myślących wszystkich czasów i kultur. Warto, aby właśnie ta wizja zastąpiła kulawą, bo fałszywą i ideologiczną legendę sowieckiego “czołgu-wyzwoliciela”, zakały przestrzeni miejskiej. Będzie to, zatem, symboliczna deklaracja naszej społeczności za jakim to mitem opowiadamy się zbiorowo: czy widmem wojny, zagłady miasta, podległości politycznej i historycznego fałszu, czy symbolicznie odnowionej pamięci o niewinnych ofiarach koszmaru wojen i zbrodniczych ideologii, które złowrogo przetoczyły się przez Gdańsk i wielkiego apelu o pokój, jako najcenniejszą wartość dla ludzkich planów i starań pod, niosącym życie i śmierć, Słońcem tej Ziemi, Ojczyzny Ludzi...”
Pozwoliłem sobie zacytować fragment swego niepublikowanego tekstu, aby raz jeszcze zobrazować ideę swego projektu Miejsca Pamięci Cywilnych Ofiar Wojen w Gdańsku, pomnika-mauzoleum dedykowanego tym, co cierpieli i ginęli niewinni, nie uczestniczący aktywnie w koszmarze wojny, a o których przeważnie się zapomina, stawiając monumenty żołnierzom, dowódcom i politykom, rzeczywistym autorom cierpień i zniszczeń wojennych, a o cywilnych, niewinnych ofiarach, tak często się zapomina. Jako dwa z nielicznych przykładów podaję tu pomnik, postaci z wyrwanym sercem, dedykowany “zabitemu miastu”, Rotterdamowi, zbombardowanemu przez hitlerowców w maju 1940 roku czy też Pomnik Poległym i Pomordowanym na Wschodzie, odsłonięty 17 września 1995 roku w Warszawie. Idea właściwie rozumianej pogardy dla przemocy i współczucia dla jej ofiar jednoznacznie wskazuje, komu należy stawiać pomniki i o kim pamiętać...
I to już wystarczy tytułem wstępu, a teraz przedstawiam meritum sprawy, czyli projekt Miejsca Pamięci Cywilnych Ofiar Wojen w Gdańskuz zapleczem topograficzno-architektonicznym i historycznym, celem przekonania Pana, że jest to szlachetna i rozumna idea, zwłaszcza w kontekście nieszczęsnej atrapy historycznej, sowieckiego czołgu z Alei Zwycięstwa we Wrzeszczu, który to ponoć symbolizuje polskie zwycięstwo, ale jakie? Już raz informowałem, że polscy żołnierze nie zdobywali Gdańska, flagę polską wieszano teatralnie na Dworze Artusa 2 dni po zdobyciu Miasta, zaś sowieccy bojcy barbarzyńsko mordowali Gdańszczan, gwałcili kobiety i niszczyli zdobyte Miasto! Niechże, zatem, ten złej pamięci i historycznej fikcji, zastąpi żywy, szlachetny symbol!
Miejsca Pamięci Cywilnych Ofiar Wojen w Gdańsku nie powinno być klasycznym pomnikiem, ale mauzoleum, bryłą artystycznie ukształtowaną, starającą się oddać ducha (lub go mądrze zmitologizować) idei pacyfizmu i cenności życia, pogardy dla wojny. Tu chodzi o coś więcej, niż pompatyczne wyniesienie na cokół chwały i tryumfalizmu bohaterów. Tu chodzi nie tylko o pamięć i szacunek dla niezliczonych ofiar machiny wojennej w Gdańsku i okolicach na przestrzeni wieków, ale także o edukację młodego pokolenia i przybliżenie ogółowi obywateli i gości odwiedzających Gdańsk jego historii, także tej tragicznej i skłaniającej do uniwersalnej refleksji, iż pokój, to jedno z największych dobrodziejstw człowieka, a druzgocąca go wojna, nie godna jest pompatycznej mitologii i symboli chwały, zwłaszcza reliktów totalitarnego mocarstwa, ZSSR, gwaranta żałosnego bytu atrapy państwa polskiego - PRL... A zatem powinna być to budowla o charakterze mauzoleum, rotunda czy miniatura Bramy Wyżynnej, stylowo pięknego fragmentu umocnień Gdańska, która to, jak mniemam, stanie na opuszczonym przez rzeczony sowiecki czołg przestrzennie rozległym cokole, a we wnętrzu której znajdzie się stała ekspozycja historyczna opisująca słowem, dźwiękiem, obrazem filmowym i fotografią historię oblężeń Gdańska i ofiar tych wydarzeń. Dla tak pomyślanego miejsca pamięci może być także adekwatna bryła Panteonu, bazyliki romańskiej lub budowli na planie koła z czterema bramami na strony świata, czy formy architektonicznej rodem z gdańskiego pejzażu np. wspomnianej Bramy Wyżynnej w miniaturze, czy innej bramy np. Długoulicznej, jako że chroniły przed wrogiem i wpuszczały przyjaciół, albo też każda inna forma architektoniczna, wyłoniona w stosownym konkursie. W jej wnętrzu oświetlonym i wypełnionym stonowaną muzyką, komentarzami znanych osobistość, aranżowanymi odgłosami batalii powinna znajdować się pod dobrym zabezpieczeniem (pancernymi szybami) stała, choć z fragmentami wymiennymi, wystawa obrazująca zrozumiale i sugestywnie, przynajmniej w dwóch językach obcych, obiektywną, bez cienia ideologii, historię oblężeń Gdańska. Także otoczenie Miejsca Pamięci Cywilnych Ofiar Wojen w Gdańsku powinno być ze smakiem zaaranżowane, wkomponowane w zieleń, ale nie przypadkową, a zaaranżowaną i wykreowaną w duchu miejsca architekturą ogrodową, aby całość była postrzegana, jako wzbudzający zaciekawienie swą formą i zachęcający do odwiedzin obiekt architektonicznie-ogrodowy. Tyle mej narracji o charakterze przestrzennej formy miejsca pamięci.
Teraz słów parę o wydarzeniach historycznych, które znajdą w nim swój zapis i ikonografię, bowiem będzie to także powodem do pracy historyczno-archiwalnej, aby zjawisko oblężeń Gdańska przedstawić ciekawie i z żywą dramaturgią. A jest o czym opowiadać, słowem i obrazem, opowiadać o nieszczęściach, o zbiorowych cierpieniach, o klęskach dotykających człowieka w obliczu wojny, o potwornym bezsensie niszczenia prywatności ludzkiej w piekle wojny, aby ta wiedza pomagała ich uniknąć...
Do roku 1214 na terenie Pomorza Gdańskiego mają miejsce jedynie epizody wewnętrznych konfliktów zbrojnych pomiędzy możnowładcami, a dotyczące jedynie ich lokalnych ambicji władczych i walki o prymat. Dopiero w tymże roku Duńczycy najeżdżają Księstwo Słupsko-Sławińskie, zaś w swym marszu na wschód dochodzą do okolic Wejherowa, a ich flota wpływa do Zatoki Gdańskiej i robi desanty w celu zdobywania żywności i porywania niewolników. Książę Mściwój I zostaje zhołdowany przez najeźdźców, okolice spustoszone, a wielu możnych obywateli wziętych do niewoli. Na pewno więcej materiałów zdobyć można w kronikach duńskich korzystając z ich archiwów w sposób klasyczny lub przez Internet.
Następny krwawy epizod w dziejach Gdańska, to sławna “rzeź krzyżacka” z 13-14 listopada roku 1308. W podstępnie opanowanym Mieście Krzyżacy wymordowali szacunkowo ok. 1500 osób, w tym kilkadziesiąt rodzin rycerskich, mieszczan z podgrodzia i ludności słowiańskiej z okolic, która schroniła się do grodu. Wiele osób zostało okaleczonych i jako kalecy pozbawionych możliwości do pracy, co skutkowało nędzą lub śmiercią głodową.
W listopadzie 1433 roku Gdańsk oblegają Husyci, prowadzą ostrzał artyleryjski powodujący wiele spustoszeń materialnych i ofiar ludzkich, palą okoliczne kościoły, niszczą wszelki ludzki dobytek, a wziętych do niewoli jeńców wymieniają za konie. Paradoksalnie najazd Husytów osłabił mocno Państwo Krzyżackie i w znacznym stopniu przyczynił się do jego upadku.
W miesiącach luty – marzec 1454 w wyzwolonym od Krzyżaków Gdańsku mieszczanie z Głównego Miasta dokonują samosądu, plądrują i niszczą Nowe miasto za rzekomą kolaborację z Zakonem. Jednakowoż nie była to jawna kolaboracja, ale Krzyżacy rozbudowali i zasiedlili ten obszar miejski, tak że zaczął on dominować nad pierwotnym, słowiańskim terytorium Gdańska.
W listopadzie 1410 roku armia Krzyżacka oblega Gdańsk, niszczy Nowe Ogrody i Olszynkę, rozbiera i wywozi budynki, morduje i grabi ludność cywilną.
Podczas oblężenia Gdańska przez króla Stefana Batorego w 1670 roku zostaje obłożona kontrybucją ludność przedmieść i okolic, na skutek czego pozbawia wielu niewinnych ludzi środków do życia, tak więc część z nich wymiera, a inni idą na żebry. Stłoczoną niemożebnie w murach obronnych ludność dziesiątkuje głód i epidemie.
Podczas dwóch fali oblężeń szwedzkich w latach 1626 – 1629 i 1655 – 1660 upada handel gdański, a Żuławy Wiślane ze zniszczonym systemem irygacyjnym przestają być terenem uprawnym. Ludność w oblężonym mieście dziesiątkują epidemie i nawiedzają psychozy lękowe. Owocem tych drugich są procesy o czary i spalenie kilku czarownic oraz obsesja polowań na szpiegów szwedzkich i francuskich. Oblężenia szwedzkie są przyczyną upadku gospodarczego Gdańska, z którego to już do kresu Rzeczpospolitej Gród nad Motławą się nie wydźwignie.
W 1697 roku w okolicach Gdańska lądują desanty francuskie (Sopot, Oliwa, Westerplatte), nie próbują zdobywać Miasta, ale dewastują okolice i ograbiają z żywności. W 1698 król polski August II Mocny rekompensuje poszkodowanym straty materialne. Owocem spustoszeń wojennych jest wielka zaraza, epidemia dżumy zwanej “czarną śmiercią”, która w roku 1709 zbiera w Gdańsku posępne żniwo ok. 25 tys. ofiar śmiertelnych (urzędowo odnotowano 24. 533 w Mieście i 8 tys. na Przedmieściach), co stanowi niemal połowę ludności Gdańska. To fakt przerażający!
W 1734 król polski Stanisław Leszczyński chroni się w Gdańsku i ucieka drogą morską do Francji. W pościg za nim ruszają carscy Kozacy, którzy na rozkaz carycy Anny wspierającej dominację Sasów w Rzeczpospolitej, palą przedmieścia i okolice Gdańska w promieniu 30 km. oraz mordują ludność cywilną, zwłaszcza żydowską. Po oblężeniu i zdobyciu Gdańska przez armię rosyjską i saską Gdańsk płaci kontrybucję za pomoc w ukrywaniu “nieprawomyślnego” króla, co rujnuje jeszcze bardziej dotknięte zapaścią gospodarczą Miasto.
W latach 1770 – 1772 władze pruskie “osaczają” Gdańsk dokonując lokacji miast okolicznych: Chełma i Oliwy, wspierając tamtejszy handel, utrudniają handel wiślany. Jawnie prześladują ludność kaszubską. Wiele rodzin popada w nędzę, wymiera lub wyrusza na żebry.
W 1793 Prusacy zajmują Gdańsk i z premedytacją prowincjonalizują na wiele lat potężny ośrodek handlowo-kulturalny, a ludność miejscową doprowadzają represjami do utraty pracy, nędzy, a często śmierci.
Oblężenie napoleońskie z lat 1806 – 1807 sieje wielkie spustoszenia w Mieście. Artyleria francuska, posiadająca 12-funtowe działa oblężnicze o zasięgu 3 km. i ciężkie moździerze, ostrzeliwuje miasto siejąc śmierć, pożary i niszczą całe kwartały domów. Prawie całkowitemu zniszczeniu ulega Wyspa Spichrzów i Główne Miasto. Od bomb, pożarów i z głodu giną tysiące niewinnych Gdańszczan.
W czasie rosyjskiego oblężenia gdańska po odwrocie napoleońskim w 1813 roku podczas surowej zimy zamarza na śmierć wielu Gdańszczan, wielu umiera z głodu, a wielu także traci dach nad głową. Tradycyjnie ulegają zagładzie przedmieścia wraz z ludnością ją zamieszkującą.
Zdobycie Gdańska przez Armię Czerwoną w marcu 1945 roku poprzedza paniczna ewakuacja ludności, nie tylko miejscowej, ale także uchodźców z Prus Wschodnich, zwłaszcza drogą morską, podczas której to próby ocalenia niemieckich cywili niweczą sowieci torpedując i zatapiając trzy wielkie transportowce niemieckie: Wilhelm Gustloff, Stauben i Goya, a w odmętach zimowego Bałtyku śmierć ponosi ok. 30 tys. niewinnych cywilów i kilkuset chłopców, kadetów-lotników... Ten koszmarny epizod, to nie kres tragedii Miasta, które w odwecie zostaje metodycznie spalone po zdobyciu, potem odbywają się “polowania na ludzi” dokonywane przez pijanych czerwonoarmistów, a gdańskie kobiety są gwałcone tysiącami.
Potem, już polskimi, komunistycznymi rękami, choć na sowiecki rozkaz, wysiedla się z Gdańska i okolic, a deportuje do Niemiec ok. 130 tys. ludności autochtonicznej, na mocy ustaleń jałtańskich, nie z polskiej inicjatywy. Tak było…
Już w czasach PRL, tego niesuwerennego tworu państwowego, zależnego od “centrali politycznej” w Moskwie, a nie realizującego działań w myśl polskiej racji stanu, ani w polityce zagranicznej, ani wewnętrznej, dochodzi na terenie Gdańska do dwóch wielkich zrywów sprzeciwu wobec represji władz komunistycznych: w Grudniu 1970 i 1981. Grudzień 70’, ta tragiczna i krwawa robotnicza walka o “chleb i wolność”, oficjalnie przyniosła 44 śmiertelne ofiary na całym Wybrzeżu, ale wedle zmarłej dziennikarki, Wiesławy Kwiatkowskiej, prowadzącej wieloletnie, prywatne śledztwo w celu ustalenia rzeczywistej liczby ofiar, mogła wynieść nawet 600 - 800 osób zabitych lub zakatowanych na śmierć w Gdańsku, Gdyni, Elblągu, Szczecinie. Po wprowadzeniu stanu wojennego w ulicznych starciach z ZOMO na terenie Gdańska straciły życie przynajmniej 3 osoby, wiele zostało dotkliwie pobitych, okaleczonych i do dziś życiowo ograniczonych jako inwalidzi...
Oto długa lista cywilnych ofiar działań wojennych, oblężeń, pacyfikacji, zaraz związanych z chaosem wojny i represji komunistycznych, które na przestrzeni wieków zebrały w Grodzie nad Motławą żniwo niewinnej śmierci, cierpień, rozpaczy i emigracji, często wymuszonej. Informacje o tych wydarzeniach są po części opracowane, ale większej pozycji historycznej na ten temat jeszcze nie wydano. Wiele można znaleźć w opracowaniu prof. Kętrzyńskiego pt. Monumentum Poloniae Historiae,ale wiele jest jeszcze do przebadania w gdańskim Archiwum Państwowym, którego pozycje sporządzone są przeważnie w języku niemieckim (altedeutch) do ok. 70%, po łacinie ok. 20%, zaś po polsku do 10%. W Kronikach Gdańska od II poł. XV wieku do roku 1945 znajdują się III tomy opracowań o oblężeniach Gdańska. Aby przygotować rzetelne, nasycone faktograficznie materiały do stałej ekspozycji w Miejsca Pamięci Cywilnych Ofiar Wojen w Gdańsku,należy przejrzeć szacunkowo ok. 3 do 4 tys. dokumentów, w większości w językach obcych (altedeutsch i łacina). Także w archiwum niemieckim w Dahlen pod Berlinem znajduje się wiele dokumentów dotyczących działań wojennych Krzyżaków, Nowej Marchii, Brandenburgii, Prus. Tak, więc praca nad dobrym przygotowaniem materiałów tekstowo-ikonograficznych dla stałej ekspozycji historycznej w w/w Centrum Pamięci, wymagać będzie skompletowania 4-osobowego zespołu badawczo-redakcyjnego (historyk sztuki, archiwista, tłumacz i redaktor literacki), a ich praca da wyniki finalne w postaci opracowania historycznego, a może także być to równolegle bogato ilustrowana książka dla proponowanego przez mnie Miejsca Pamięci Cywilnych Ofiar Wojen w Gdańsku.Licząc, że starczy władzom lokalnym rozumu i serca na życzliwe i owocne rozpatrzenie mego projektu, czyli wcielenie w życie zacnej i przynoszącej splendor Miastu idei, kreśli się z poważaniem -
AntoniK
Publicysta, poetą bywa, scenarzysta, satyryk radykalny, performer, fotograf i malarz. Humanista prywatnego sznytu, bez dyplomów, członek SDP. Od lat żyje w osobnej strefie dążenia do ludzkiej prawdy (czym jest Prawda?) poprzez dialog i introspekcję. Niezależny opozycjonista czasów PRL, inwalida po represjach komuszych. Mentalnie krzepki, czynny twórczo, uzależniony od życia, jako bezcennej przygody poznawczej, ale fizycznie - wrak życiowy. Pomimo tego - rasowy Trikster, szyderczo portretujący zło, poszukujący wytrwale dobra w wymiarze prywatnym i Ojczyzny Solidarnej. Patriota i obywatel, gardzi politycznym szambem i aktywnością "replik targowiczan" w starciu z "ministrantami" w spektaklu nad Wisłą. Współzałożyciel stowarzyszenia "Nasz Polski Dom", działającego na rzecz kultury polskiej i wsparcia potrzebujących... I tyle, aż tyle! Resztę pożarły gile, a koszatniczki schowały do piczki, o rety, minarety!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo