Dzisiaj będzie O BRIC(S) czyli Brazylia, Rosja, Indie, Chiny (RPA). Szefowie państw tej grupy spotykają się w New Delhi. Pewnie już o tej organizacji pisałem, ale jest to takie kuriozum, że nigdy dosyć wytykania ludzkiej głupoty. To, że wymyślił tą organizację jakiś analityk z Goldmana Sachsa- to wiadomo. I tutaj właśnie zasadza się grzech pierworodny tejże grupy. Bo jeśli jednym z grzechów leżących u podstaw powstania strefy Euro, była polityczna integracja, nie biorąca pod uwagę realiów ekonomicznych, a w szczególności fiskalnych, to w przypadku BRIC było jeszcze gorzej. No bo czy można sobie wyobrazić coś gorszego, niż wykreowania grupy państw, ponieważ jakiś bank ma w tym interes? A tak to wyglądało. To był czysty ruch marketingowy: zebranie do jednego koszyka małej grupy państw, która wówczas czyli ok. 2002 r. miała duże szanse rozwojowe? Jak już kiedyś pisałem, te państwa obiektywnie nie mają ze sobą nic wspólnego, oczywiście poza interesami dwustronnymi- ale to naturalne. Grupa tych państw nie niesie z sobą- dla nich samych- ŻADNEJ wartości dodanej! Ale dla Goldmana Sachsa- tak. Można było stworzyć np. fundusze inwestycyjne które operowały na rynku państw BRIC. I tak się stał. Każda duża firma finansowa ma w swoim portfelu fundusz BRIC. Czegoś głupszego trudno sobie wyobrazić, ale zwykli ludzie w milionowych ilościach, przynosząc swoje składki do tak ładnie nazwanego funduszu dają wartość dodaną. Jaką? Ano- swoje pieniądze. Przecież żaden szanujący się fundusz zarządzający dużą gotówką prywatnych inwestorów nie wejdzie w takie „barachło”. Ale Kowalskiego łatwo do tej sprawy przekonać i On te swoje 300 czy 400 zł. miesięcznie tam zaniesie. Szkoda, ale trudno. Ja świata zbawiać nie będę. A dlaczego piszę o tych BRICS- ach? Bo znowu się spotykają. Już czwarty raz. Tyle że Chińczycy mają w tym swój cel. Pewnie każdy ma, ale Oni mają najbardziej wyrazisty. HANDEL, HANDEL, HANDEl! Interesy przede wszystkim!
Mam nawet hasło stosowne do tego spotkania:
Tu korzyści nie wartości decydują o zwartości!
No i tak to wygląda. Chiny chcą ugrać na tym spotkaniu najwięcej, bo mają z nich wszystkich najbardziej wszechstronne interesy.
Z Indiami chcą łagodzić zadrażnienia i popchnąć do przodu wymianę handlową. Może przy okazji uda się namówić Hindusów do powrotu do rokowań kończących spory graniczne- choć tu jestem pesymistą. Może przy okazji by się udało, zamknąć gębę hinduskim generałom. To co ci idioci wygadują dla prasy w ostatnich miesiącach, woła o pomstę do nieba.
Z Rosjanami zawsze jest o czym rozmawiać- bo i gaz i ropa i technologie wojskowe. Ostatnio głośno jest w Chinach o rosyjsko- chińskiej wymianie turystycznej- ale moim zdaniem tylko w jedną stronę. Poza tym sporo młodzieży chińskiej studiuje w Rosji. Wykorzystanie rosyjskiego Dalekiego Wschodu do chińskich celów gospodarczych- to tez temat do rozmowy.
Z Brazylią też nie jest wesoło, bo im się wydaje, że już nie ma mądrzejszych w Ameryce Łacińskiej, że tak im dobrze idzie- że trzeba coś spieprzyć. Polityczna atmosfera dla interesów z Chinami się ochłodziła. Po hurra- optymizmie niewiele już pozostało. Chiński eksport do Brazylii jest tak duży, że Brazylijczycy zaczynają się wściekać, bo to i konkurencja nie do wytrzymania i bezrobocie większe.
No i jeszcze RPA- to jest to „S” po BRIC, ostatnio dokooptowane. Cóż- kwiatek do kożucha, przedstawiciel Afryki z którym każdy, a szczególnie Chiny chcą coś ugrać. Jakby Im się udało osadzić w RPA jakiś port- no, to byłby duży sukces. Poza tym mają sporo minerałów do wydobycia- a to się teraz dla Chin liczy.
Jeszcze raz powtarzam- każda organizacja międzynarodowa ma jakiś cel przed sobą: NATO, G20, SOW wszyscy na coś tam liczą. Od biedy w BRICS-ach też można dorobić ideologię.
Zawsze lepiej się spotkać przy stole, niż na polu bitwy.
Moje credo:skromna osoba niegodna poznawania wspaniałych talentów, tylko sprawdza, czy to prawda, że nigdy nie pojmie ducha tej wielkiej kultury. _____________________________________________________ Zapraszam do czytania mojego blogu polityczno- makroekonomicznego "Chiny widziane z daleka". _____________________________________________________"W Chinach ideałem mężczyzny był przez stulecia młodzieniec-uczony i poeta, o wrażliwej duszy artysty, pretendujący do roli mandaryna-administratora, dzięki swej pracowitości, uczoności i cnotom moralnym zdobywający wysoką pozycję społeczną. Gardził on wszelkimi działaniami wymagającymi siły fizycznej, gdyż trenował jedynie swój umysł i samodyscyplinę, nie zaś ciało."- prof. Gawlikowski ________________________________________________ __ Adres: wiesiekp@poczta.onet.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka