Wczoraj w Moskwie w jednej z sal cerkwi Chrystusa Zbawiciela rozpoczął się sobór powszechny rosyjskiej cerkwi prawosławnej. Nie przeszkodził temu wydarzeniu nawet telefon o podłożonej bombie, co ostatnimi czasy w Rosji zdarza się dość często, jednak tym razem nie zdecydowano się na ewakuację Sali.
Wydarzenie to, związane jest z obchodami stulecia pierwszego w historii rosyjskiej Cerkwii Prawosławnej soboru. Cerkiew wyzwoliwszy się po rewolucji lutowej spod państwowej kurateli odbyła sobór, trwający od grudnia 1917 do czerwca 1918 roku, w którym uczestniczyli zarówno biskupi, jak i przedstawiciele duchowieństwa zakonnego, ale również w niemałej części świeccy. Z punktu widzenia historii rosyjskiego kościoła było to wydarzenie rewolucyjne – po raz pierwszy to zgromadzenie kleru i wiernych, a nie władze wybrali Patriarchę – Tichona, ale również ustanowili kolegialne ciała mające zarządzać sprawami Cerkwi, na każdym szczeblu – od parafii po sam szczyt, w których biskupi znajdowali się w mniejszości (w Radzie Najwyższej na 15 członków tylko czterech zaliczało się do wyższej hierarchii, zaś 5 rekrutowano z grona świeckich). Generalnie rzecz biorąc sobór ten rozpoczął krótki czas niezależności rosyjskiej cerkwi prawosławnej od państwa rosyjskiego, czas zakończony w 1927 roku, kiedy to administrujący sprawami kościelnymi, bo większość biskupów została zamordowana przez bolszewików, metropolita Sergiej, podpisał z władzami „deklarację lojalności”. Następny sobór powszechny rosyjskiej Cerkwi odbył się w 1945 roku, ale to były inne czasy i inna cerkiew.
I dzisiaj w rosyjskim kościele trudno szukać śladów ducha niezależności, który ożywiał ją na przełomie 1917 i 1918 roku, wręcz przeciwnie, w pewnym uproszczeniu można by ją nazwać jednym z instrumentów oddziaływania Kremla, zarówno na obywateli Rosji, jak i prawosławnych na całym świecie. Sam Putin, i niemała część rosyjskiej elity władzy, choć osobiście niezbyt, a należy wątpić czy w ogóle, religijni, w wydarzeniach kościelnych uczestniczą regularnie, widząc religii, i generalnie rzecz biorąc w cerkwi, jeden z czynników zapewnienia społecznej jedności. Tak będzie i tym razem. Kreml ustami swojego rzecznika Pieskowa poinformował, że w uroczystościach na zakończenie soboru (4 grudnia) weźmie udział prezydent Putin. Sekretarz prasowy Patriarchatu Moskiewskiego, ks. Aleksandr Wołkow uzupełnił wypowiedź Pieskowa mówiąc, że takie spotkanie – urzędującego prezydenta z uczestnikami soboru będzie miało miejsce po raz pierwszy w historii, bo wszystkie poprzednie, a było ich niemało, odbywały się na Kremlu, czyli na „państwowej” płaszczyźnie, teraz będzie ono miało miejsce w cerkwi.
Ale zanim rosyjscy biskupi rozpoczęli obrady wybuch skandal, który nieco zapewne przysłoni to, czemu poświęcać będą swoją uwagę. Otóż niemal w przeddzień inauguracji posiedzeń soboru w Moskwie odbywała się zorganizowana przez Patriarchat konferencja poświęcona zamordowaniu ostatniego cara Mikołaja II oraz jego rodziny i służby przez bolszewików. W jej trakcie sekretarz komisji Patriarchatu, która zajmuje się sprawą, episkop Tichon (Szewkunow), powiedział kilka zdań, które wywołały burzę. Jak się wyraził zarówno on, jak i spora część komisji przywiązuje dużą wagę, ba, wręcz nie ma wątpliwości, co do tego, że zamordowanie cara z rodziną to był mord rytualny, zaplanowany i zorganizowany przez Żydów. Mało tego, rosyjska Cerkiew zwróciła się do państwowego Komitetu Śledczego z wnioskiem o zbadanie takiego wątku, czy szerzej ujmując, scenariusza, wyjaśniającego zbrodnię sprzed stu lat. I jak na tej samej konferencji poinformowała Marina Mołodcowa, starszy śledczy ds. szczególnego znaczenia Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej, jej organ powoła specjalną grupę ekspertów, której zadaniem będzie wyjaśnienie czy morderstwo dokonane w Jekaterynburgu w 1918 przez oddział, którym dowodził Jakow Jurowski, to był żydowski mord rytualny. W specjalnej wypowiedzi dla agencji RIA Novosti, rzecznik prasowy rosyjskiego Komitetu Śledczego, Swietłana Pietrenko, dodała, że „śledczy nie mogą ignorować pewnych wątków” i dlatego będą przy użyciu najnowszych zdobyczy kryminalistyki analizować wszystkie scenariusze, w tym i mordu rytualnego. A przywoływany już episkop Tichom doprecyzował swoje stanowisko nieco je łagodząc, mówiąc, że wydarzenia z późnej wiosny 1918 roku były swego rodzaju „rytuałem rewanżu” bolszewików wobec starej władzy, której symbolem, był Mikołaj II. Nie zmienia to jednak faktu, że na internetowej stronie zarządzanej przez Tichona dość szeroko przywoływane są powstałe jeszcze w kręgach białej emigracji teorie o rytualno – kabalistycznych motywach, którymi kierowali się Jurowski i jego towarzysze.
Oczywiście słowa, które padły na konferencji, a przede wszystkim oświadczenie przedstawicieli rosyjskiego Komitety Śledczego, wywołały burzę. Specjalne oświadczenie wydał Aleksandr Boroda stojący na czele rosyjskich wspólnot judaistycznych, wypowiedział się również naczelny rabin Moskwy, stojący zarazem na czele konferencji rabinów europejskich Pinchas Goldschmidt. Obydwaj zwrócili uwagę na jawnie antysemicki charakter tej wypowiedzi i to, że sprawa była już wielokrotnie przez historyków badana, a w samym oddziale Jurewicza liczącym 8 osób, tylko on miał korzenie żydowskie. Generalnie zaś w przypadku bolszewików raczej trudno mówić, aby kierowali się oni motywami religijnymi (judaistycznymi), poza tym w ich opinii, już w trakcie słynnego procesu Bejlisa w 1911 - 13 roku udowodniono, iż „zabójstwo rytualne” to antysemicki mit sfabrykowany przez carską ochranę.
Krytycznie głosy na temat podjęcia całej sprawy słychać było również w rosyjskiej Dumie, pojawiła się niemała liczba artykułów prasowych przestrzegających przed powrotem, w ramach reanimacji tradycji Rosji przedrewolucyjnej, do tej, jawnie antysemickiej części jej spuścizny. Przy okazji przytoczono i inne „ciekawe” wydarzenia. Otóż w trakcie niedawnego spotkania z rosyjskim ministrem kultury, znanym ze swych ultra-tradycjonalistycznych przekonań, jeden z uczestników miał powiedzieć, że opozycyjni wobec władz rosyjskich artyści (w rodzaju Serebrennikowa) winni być wydaleni z wielkich miast, jednym słowem, jak się wyraził, trzeba w ich przypadku wprowadzić „strefę osiedlenia”. Minister Medinski na te słowa zareagował teatralną pauzą, a potem zmienił temat.
Przy okazji dziennikarze zwracają uwagę na pojawienie się w Rosji zjawiska tradycjonalistycznego ekstremizmu o prawosławnym zabarwieniu. Jest on tolerowany a czasami przez władze wykorzystywaniu, zwłaszcza w budowaniu podziałów opartych na zasadzie swój – obcy. Siła tego nurtu ujawniła się przy okazji niedawnego skandalu związanego z wejściem na ekrany filmu Matylda. W największym skrócie rzecz ujmując opowiadał on o romansie primabaleriny Matyldy Krzesińskiej (Polski z pochodzenia) z następcą tronu, późniejszym carem, Mikołajem II. Krzesińska najwyraźniej gustowała w przedstawicielach dynastii Romanowów, bo po zakończonym wraz ze ślubem Mikołaja romansie, miała jeszcze związki z trzema wielkimi księciami. Ale właśnie wątek romansu z Mikołajem wywołał wściekłość prawosławnych konserwatystów. Z tego przede wszystkim powodu, że chcą oni doprowadzić do beatyfikacji Mikołaja. Ale aby to stało się możliwe muszą dowieść, że umarł w czystości, a przedmałżeński romans najwyraźniej z czystością niewiele ma wspólnego. Na czele nieformalnego ruchu sprzeciwu stanęła wpływowa w Rosji deputowana Pokłonska, była prokurator na Krymie, jedna z twarzy krymskiej, pro rosyjskiej secesji. Nie byłoby w tym niczego dziwnego gdyby nie temperatura sprzeciwu i żądanie usunięcia filmu, zakazu jego dystrybucji. Co bardziej radykalni zwolennicy beatyfikacji Mikołaja blokowali sale kinowe, w których miały odbywać się projekcie, kampania wywierania presji wpłynęła na to, że wiele firm wycofało się z dystrybucji, a miały miejsce również podpalenia sal kinowych. Wszystko to przy dość biernej postawie władz.
Wczoraj na swym blogu deputowana Pokłonska oskarżyła reżysera filmu Aleksieja Uczitiela o to, że jego dzieło jest tylko elementem w światowym spisku sił wrogich Rosji. Jakich sił? Jesteśmy już w domu. Pokłonska pyta też reżysera, oczywiście retorycznie, czy w jego filmie nie ma tej samej formuły kabalistycznej, którą odkryto ponoć po zabójstwie Mikołaja II w piwnicy jego domu w Jekaterynburgu. Zdaniem Pokłonskiej to, że premiera filmu odbywa się w sto lat (no może z małą różnicą, ale mniejsza o szczegóły) po zamordowaniu cara też nie jest kwestią przypadku, wiadomo, ciemne siły działają.
Jestem byłym dziennikarzem (TVP - Puls Dnia, Życie, Radio Plus) i analitykiem. Z wykształcenia jestem historykiem. Obserwuję Rosję i świat bo wiele się dzieje, a Polacy niewiele o tym wiedzą. https://www.facebook.com/Wie%C5%9Bci-z-Rosji-1645189955785088/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości