Gdy trwały dyskusje: Kogo Trump weźmie na kandydata na wiceprezydenta – napisaliśmy jakimi kryteriami będzie się kierował Trump dokonując wyboru:
Kandydat musi być lojalnym trumpistą, być nową twarzą w polityce, a jednocześnie mieć doświadczenie polityczne (z pozory wymogi sprzeczne), być przystojny i fotogeniczny i mieć doświadczenie wojskowe.
Gdy to napisaliśmy widzieliśmy jednego gościa, który te wymogi spełniał: Lee Zeldin, ale on akurat dostał raka, co go chwilowo wyautowało z polityki, przez co nie miał szans na wiceprezydenturę.
Tym niemniej Trump wybierając kandydatów zdecydował się użyć dokładnie tych kryteriów, jakie wymieniliśmy: trumpista, doświadczony w polityce, ale nowa twarz, przystojniak i po wojsku. I wybrał Vance’a. Co, uważamy, jest dobrym wyborem.
W międzyczasie Zeldin wygrzebał się z tego raka i mógł wrócić do polityki. No i merdia doniosły: Trump właśnie zrobił go szefem EPA, czyli agencji od ochrony środowiska.
Czy sobie poradzi? Zobaczymy. Ludzie postawieni na czele organizacji biurokratycznej zwykle przejmują poglądy tej organizacji i rządzą tak, aby organizacja miała jak największy budżet i zatrudniała jak najwięcej ludzi. A Zeldin ma za zadanie organizację tą zmniejszyć, w szczególności likwidując do zera jej działy zajmujące się walka z globalnym ociepleniem.
Czyli Zeldim ma stać się zwalczaczem zwalczaczy globalnego ocieplenia. Czy się do tej roli nadaje i czy sobie poradzi?
Czas pokaże.
Inne tematy w dziale Polityka