mówi jego ostatnia żona. Można by powiedzieć, że odgrywa się za to, że ją pominięto w testamencie. Ale poprzednie girlfriendki Hefnera pytane o przeszłość też zgodnie mówią, że lata spędzone na posiadłości Playboya wspominają z obrzydzeniem.
Morał: Niby Hefner miał setki bab - ale tak naprawdę to nie miał żadnej.
Dlatego zwracamy się do tych z pośród czytelników, którzy życie przeżyli z jedną żoną, która poszła z nimi do łóżka za darmo i z miłości, która ich nigdy nie opuściła i z którą się zestarzeli, tak, że mogą dzisiaj powiedzieć, że przeżyli
time to be courting a girl of your own
[...]
and to stand by your wife and the moment of birth
i tym czytelnikom niniejszą piosenkę dedykujemy. To wy jesteście wielkimi szczęściarzami - podczas gdy Hefner był żałosnym przegrywem.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo