Wyruszyliśmy spod kościoła św. Barbary w stronę pl. Politechniki. Od samego początku szli obok policjanci w kaskach i z tarczami. Dookoła mnie pełno rodzin z dziećmi, młodzieży, osób w średnim wieku oraz emerytów. Byli również kombatanci i ludzie nauki, jak prof. Jan Żaryn. Gdy doszliśmy do pl. Politechniki, funkcjonariusze policji krzycząc do siebie: 'Dalej nie idziemy!" zaczęli iśc w stronę radiowozów, kończąc tym samym ochranianie Mraszu. Dochodząc do krzyżówki Waryńskiego z Nowowiejską (stacja metra Politechnika) spotkaliśmy jeszcze więcej uczestników Marszu. Na rondzie Jazdy Polskiej zostały odpalone białe i czerwone race. Marsz zwolnił na pl.. Unii Lubieskiej, by dalej ulicami Goworka i Spacerową dojść do Belwederskiej. Cały czas skandowaliśmy hasła: ""Znajdzie się cela dla Jaruzela", "Bóg, Honor, Ojczyzna", "Kłamstwa Michnika wrzuć do śmietnika", "Gdzie jest orzeł na koszulkach", "Nie czerwona, nie tęczowa, tylko Polska Narodowa" i wiele, wiele innych. Pod pomnikiem Marszałka zostały złożone kwiaty, w tym wieniec od kibiców Legii. Po drodze na pl. Na Rozdrożu minęliśmy Kancelarię Premiera, pod którą stał cały tabun mundurowych z bronią. Tłum zaczął gęstnieć pod pomnikiem Romana Dmowskiego. I nagle, ni z tego ni z owego, od strony al. Szucha w tłum wjechał samochód opancerzony policji, grożąc użyciem siły. Po chwili, róznież niespodziewanie zapalił się samochód transmisyjny TVN24. Policja zaczęła (bo wreszcie się doczekała) używać sił do woli.
Media pokazują jeden, jedynie słuszny obrazek spalonego samochodu jedynie słusznej telewizji nie równoważąc go zdjęciami rodzin, młodzieży emerytów etc. z flagami, maszerujących z uśmiechem na twarzy. Taki przekaz jest NIERZETELNY. Zadymę zrobiło kilku kretynów i to na samym końcu marszu co pozwala postawić znak równości między patriotami (kilanaście tysięcy) a huliganami (kilkunastu - kilkudziesięciu).
Swoją drogą samochód podpalili bojówkarze bez jakichkolwiek oznak "przynależności" do Marszu. Oczywiście ich dzieło rzuca cień na tysiące spokojnych ludzi, którzy nie utożsamiają się z tego typu zachowaniem i jednocześnie milionom wbija w głowę równanie: Narodowcy = płonące samochody.
Kilka godzin wcześniej popis dała Antifa (polskojęzyczna i niemieckojęzyczna), która pobiła członków grupy rekonstrukcyjnej na Krakowskim Przedmieściu i zaatakowała policję na Nowym Świecie, barykadując się póżniej w znanej lewakom knajpie "Nowy Wspaniały Świat". Dzięki temu defilada historyczna musiała ominąć przygotowane specjalnie dekoracje skęcić w ul. Tamka.
Na pl. Konstytucji doszło do istnych walk w zasadzie wszystkich ze wszystkimi. Pobity został dziennikarz "Gazety Polskiej".
Odcinam się od debilstwa, które hańbiąc Polską flagę przyszło walczyć, zamiast pokojowo manifestować. Na szczęście tych awanturników było zdecydowanie mniej niż nas - manifestujących pokojowo, ponieważ, jak podają różne media, było nas od 10 do 25 tysięcy.
Od wszelkiego rodzaju wybryków huligańskich odcina się również Ruch Wolności - organizator Marszu: http://niepodlegli.net/2011/11/11/oswiadczenie-organizatorow-marszu-niepodleglosci-2/
Inne tematy w dziale Polityka