O pięknej śmierci wielu z nas marzy. Żołnierz chce umrzeć na froncie, nauczyciel podczas wykładu, muzyk na koncercie a ksiądz przy ołtarzu. Pięknie, bardzo pięknie umierał bohater filmu "Gladiator". Nie znam relacji na temat ostatnich chwil życia Włodka. Wiadomo mi tylko, że zmarł w tę niedzielę, gdy Kościół się modli za misjonarzy posłanych do pogan czyli "ad gentes". Kościół jest powściągliwy i księży w Rosji nazywa "wysłanymi do pomocy duszpasterskiej". Nie jest to sprawiedliwa terminologia. Praca w Rosji zawsze była trudna z racji na ten walec komunizmu jaki się po tym kraju przetoczył - pisze ks. Jarosław Wróblewski w artykule poświęconym ks. Włodzimierzowi Sieka. Ksiądz ten był duszpasterzem, który był proboszczem katedry w Irkucku i wikariuszem generalnym, pochodził z Radomia. życie poświęcił Bogu..
1. Słabość kościoła?
Gdy umierał Jan Paweł II, rozpoczęły się spekulacje na temat powołań. Sceptycy i wrogowie kościoła zacierali ręce, bo oto "parasol ochronny zniknął" i bez Papieża kościół w Polsce sobie nie poradzi. Owszem, dziś po 20 latach od śmierci "naszego spikera", bo tak odbierano Jana Pawła II kościół wygląda jak "zmokła i opluta kura".
On przemawiał w naszym imieniu i nas bronił.
Teraz niestety nie ma komu.
Jesteśmy zdani na samych siebie.
Tym niemniej jak mówi psalmista "powiedział głupiec w sercu swoim: nie ma Boga".
2. Boom powołaniowy
A Bóg jest. I Papież też jest. Jan Paweł II jest obecny w tym pokoleniu księży których ten Święty Papież zainspirował do posługi w takiej ilości że jeszcze 20 lat po jego śmierci nie musimy się obawiać co będzie za 10 czy 20 lat.
Kto nam odprawi Mszę święta i wyspowiada przed śmiercią.
Póki co kapłanów Polska ma pod dostatkiem i ten brak powołań w chwili obecnej jest tylko wyzwaniem i alarmem do działania a nie do defetyzmu.
Chcę przypomnieć że jeszcze w roku 2005-m czyli 20 lat temu jakby na pożegnanie Jan Paweł II "rzutem na metę" spowodował ostatni boom powołaniowy.
Podobno że zamiast 1000 jak rok wcześniej w 2005-m poszło na pierwszy rok do seminariów dwa razy więcej kandydatów.
Od tej pory inne bodźce powodują że ktoś się decyduje pójść do seminarium.
3. Zwykły obrazek.
Zmarły na niedzielę "ad gentes" czyli w "dzień modlitw za pogan" Włodek Siek werbista opowiadał niegdyś, że jego powołanie zainicjował "obrazek misjonarza" przyniesiony do domu przez rodzoną siostrę. Nie on sam ale rodzona siostra posłuchała misyjnego kazania. Obrazek "dotknął serca" brata i od tej pory był wrażliwy na tematy misyjne.
A teraz policzmy ile takich misyjnych i prymicyjnych obrazków jest w każdym polskim domu. To przecież są "krzyczące kamienie".
Każdy z nich czeka na swój czas by "dotknąć czyjeś serce". To ukryta broń kościoła. Prosta ale skuteczna...
Ja mam wrażenie że śmierć o. Włodka też może spowodować lawinę powołań i to nie tylko w Polsce.
Drukujmy obrazki na jego temat i piszmy wspomnienia.
Jestem świadkiem jego niesamowicie emocjonalnej opowieści powołaniowej jaką wygłosił w Chabarowsku a potem powtórzył na Sachalinie w czerwcu i w sierpniu 2001-go roku.
4. Hipnotyzujące świadectwo
To już prawie 24 lata a w mojej pamięci to brzmi jak świeża opowieść prosto do serca rosyjskiej, ba syberyjskiej młodzieży.
Obawiam się że w moim przekazie opowieść zabrzmi być może banalnie.
Ciekawe jest to że nic nie zapomniałem.
Dodam tylko, że Włodek miał niesamowity dar gawędziarza.
To co mówił i jak mówił to brzmiało jak hipnoza.
Mówił mianowicie, że przed maturą był w strasznej rozterce, bo owszem miał "sympatię" ale miał też spowodowane wspomnianym obrazkiem i kontaktem z werbistami ambicje i marzenia misyjne.
Musiał to jakoś w sobie rozważyć, co jest jego priorytetem.
Trzeba było się było na coś zdecydować.
Każdy maturzysta
musi się z tym zmierzyć.
Włodek zaprosił swoją sympatię na spacer.
Siedzieli na jakimś moście.
Włodek wyznał że chce iść do seminarium i że ją przeprasza że mącił jej w głowie.
Jeśli ktoś oglądał film "Karol" o Janie Pawle II, to tam na tym filmie też jest scena rozmowy z "sympatią", która nie potrafiła się powstrzymać od wymówek. Na innym filmie o sympatii rycerza Rodrigo, późniejszego Antoniego z Padwy są nawet sceny zazdrości.
Włodek miał to szczęście, że "jego dziewczyna", nie robiła wymówek ani scen zazdrości. "Pomogła mu" przez to , że poprzestała na łzach.
On też sobie "pochlipał na moście" i rozeszli się w przyjaźni.
Włodek twierdził, że powołanie ma moc przekonującą.
Tak było w jego wypadku.
To że miał powołanie prawdziwe widać było po owocach.
Po tym jakim był magnesem dla młodzieży i dla parafian. Nie wiem i nikt tego nie wie ilu z powodu Włodka chłopców poszło do seminarium a ile dziewcząt do zakonu.
Wiem jednak że śmiało podejmował ten temat.
Był niestrudzony.
Przemawiał w porę i nie w porę, bardzo przekonująco. W każdym jego słowie i działaniu było widać że czuje się spełniony i szczęśliwy jako misjonarz.
5. Największa parafia na Syberii
Szacuje się że jego parafia w Irkucku może liczyć ponad 50 tysięcy ludzi. Jeśli to tak, to jest to największa liczbowo i terytorialnie parafia w Rosji i jedna z największych na świecie.
Pracowałem przez trzy lata w diecezji św. Józefa w Irkucku.
Wiem, że jest to niezwykła diecezja, parafia Irkucka tym bardziej.
Jej najsłynniejszy parafianin to "Sybirak" z wielkiej litery "S"
To późniejszy emigrant-karmelita, św. Rafał Kalinowski.
Na pewno jego charyzmat odgrywa swoją rolę w tym, że w Irkucku liczącym 700 tys. mieszkańców 30 procent deklaruje polskie pochodzenie a prawie 10 procent identyfikuje się z kościołem katolickim.
Biskup Jerzy Mazur powiedział kiedyś: "rzuć kamieniem w Irkucku, a w Polaka trafisz". Niektórzy mieli mu to za złe.
Jest w tym duża zasługa tego pierwszego "opatrznościowego biskupa" i werbisty. Dziś jest on ordynariuszem w Ełku.
Ma w tym też swój udział ulubieniec młodzieży ś.p. werbista Włodek Siek.
Niestety nie mogę opisać żadnych szczegółów z jego pracy w Irkucku, bo opuściłem Syberię w 2002-m roku.
Ze słyszenia tylko wiem, że "utrzymywał się na fali" i nie zwalniał tempa.
Był przy Episkopacie Rosyjskiej Federacji w składzie komisji do spraw świeckich, młodzieży i Ruchów Kościelnych.
Był też proboszczem i wikariuszem generalnym za kadencji biskupa Cyryla Klimowicza.
Cieszył się więc popularnością i zaufaniem do grobowej deski.
Tylko się domyślam że za dużo miał tych obowiązków.
6. Gladiator
O pięknej śmierci wielu z nas marzy. Żołnierz chce umrzeć na froncie, nauczyciel podczas wykładu, muzyk na koncercie a ksiądz przy ołtarzu.
Pięknie, bardzo pięknie umierał bohater filmu "Gladiator".
Nie znam relacji na temat ostatnich chwil życia Włodka.
Wiadomo mi tylko, że zmarł w tę niedzielę, gdy Kościół się modli za misjonarzy posłanych do pogan czyli "ad gentes".
Kościół jest powściągliwy i księży w Rosji nazywa "wysłanymi do pomocy duszpasterskiej".
Nie jest to sprawiedliwa terminologia. Praca w Rosji zawsze była trudna z racji na ten walec komunizmu jaki się po tym kraju przetoczył.
W Rosji byli i są kapłani z doświadczeniami z Afryki czy krajów latynoskich.
Ja osobiście mam porównanie jak trudno jest w Syberii i jak jest na Wyspach Oceanii.
To są trudne do porównania sprawy.
Na pewno nie jest lżej na Syberii niż w Papui Nowej Gwinei. Wiem co mówię. Chylę czoło przed tymi wszystkimi "duszpasterzami Syberii".
TO NIE SĄ MISJONARZE, TO SĄ GLADIATORZY.
7. Nowe Jeruzalem
Na Syberii byliśmy z Wlodkiem sąsiadami.
On miał parafię w Amurskim Kraju w Błagowieszczeńsku.
Ja miałem na Sachalinie i w Czycie na Zabajkalu.
W roku 1999-2000 wykonałem kilkanaście rejsów z Sachalinu do Czyty "koleją transsyberyjską".
Zawsze przejeżdżałem tranzytem przez jego parafię.
Nic też dziwnego że myślami "byłem z nim". Kibicowałem mu bo byl aż 7 lat młodszy.
Toteż nawet martwiłem sie o niego i dwukrotnie go w Błagowieszczeńsku odwiedzałem.
Byliśmy tylko dwoje rodacy na tzw. "Dalekim Wschodzie".
W Madangu, Chabarowsku i Władywostoku byli wyłącznie Amerykanie z USA. Starsi wiekiem i "przemądrzali".
Byli wobec nas Polaków sceptyczni i "na dystans". Trzeba się było "trzymać razem".
Był niesłychanie gościnny i zawsze uśmiechnięty.
Już wtedy był przepracowany. Miał malutki kościółek z zaadaptowanych prywatnych posesji. Owszem zachował się tam budynek kościoła ale zamieniony był na prawosławną katedrę. Włodek zaakceptował te sytuację choć nie było to łatwe. Nie miał też plebanii lecz lokal w 9-cio piętrowym wieżowcu.
Był marzec "jubileuszowy rok" 2000.
Równo 25 lat temu.
Pamiętam jak wyglądaliśmy na rzekę Amur i na chińskie, dobrze oświetlone miasto Hej-he.
Takie mam migawki przed oczyma. Wiadomo że jest w niebie "Nowe Jeruzalem".
Być może jest też Nowy Błagowieszczensk czyli Miasto Zwiastowania. W takim właśnie mieście go poznalem i takiego go pamiętam.
Być może znów się spotkamy nad "Nowym Amurem" w niebie?
8. Dobrowolny holokaust
Jako dziecko widziałem w telewizji pewnego płonącego w ogniu Wietnamczyka.
Oblał się benzyną i spalił się publicznie w proteście przeciwko wojnie.
Włodek też się spalił.
Spalał się w pracy gdy był młody. Gdy wydoroślał nie benzyna ale "praca spaliła jego".
Takie całkowite spalanie kiedyś w Biblii nazywano holokaustem.
Był to w wypadku Włodka dobrowolny holokaust.
Tak to oceniam.
Kto pamięta Jana Pawła II ten zrozumie skąd się wzięła ta iskra.
Pokolenie Jana Pawła II jest zarażone tym bezkompromisowym katolicyzmem.
Wierzę że takich Włodków mamy jeszcze sporo w zapasie. Wierzę że ta iskra Jana Pawła II nieprędko zgaśnie.
Ufam, że Bóg ten ogień sam w nim zapalił i przyjął a oceniać będziemy po owocach. Mam nadzieję, że ta śmierć jak i życie o. Włodka przysporzy nowych powołań.
Cud pośmiertnego boomu powołaniowego może znów zdziwić sceptykow i niedowiarków.
Z tego co dostrzegłem miał taką ambicję, by jak najwięcej młodych ludzi oddali się bezkompromisowo Jezusowi.
Chciałem tylko o tym przy okazji tego smutnego zdarzenia przypomnieć.
NON OMNIS MORIAR.
(NIE UMARŁEM DO KOŃCA).
ks. Jarek Wiśniewski FD
Kolega ś.p. Włodka Sieka,
18 marca 2025
UZBEKISTAN
Inne tematy w dziale Społeczeństwo