Jestem coraz bardziej zażenowany kierunkiem reakcji części polityków prawicy w sprawie „ Piątki dla zwierząt”. Posłowie i Senatorowie, którzy głosowali przeciw tej ustawie, tłumaczą jej szkodliwość dla polskiego rolnictwa, jej skutki ekonomiczne, a także skutki polityczne, które przy masowym odejściu elektoratu wiejskiego od Zjednoczonej Prawicy, jako reakcji na nieprzemyślane i nieakceptowane zapisy, są w kolejnych wyborach łatwe do przewidzenia. Zwracają uwagę, że celów tej ustawy nie było w programie wyborczym, i że w sprawach sumienia nie może nigdy być dyktatu dyscypliny głosowania.
A na czym koncentrują się przeciwnicy tych Posłów i Senatorów, oraz wszystkich, którzy śmieli w Parlamencie, czy na drogach, zaprotestować? Ano na tym, że sprzeciw jest rozbijaniem obozu prawicowego, głupotą, która doprowadzi do przejęcia władzy przez lewicę, a w moim przypadku, że to jakieś wybujałe ambicje, urażona duma, zemsta i inne tego typu sugestie personalne wobec „faceta, któremu odbiło”. Niektórzy coś wspominają o Brutusie, a nawet o symbolicznym ojcobójstwie. Jak można imputować mi coś takiego?
Niewielu widzi głębiej, że kryzys w naszym, prawicowym, nurcie już narasta i bez głębszej refleksji, dotyczącej m. in. zasad kierowania prawicą, wykorzystania potencjału lekceważonych, przepraszam Koleżanki i Kolegów za sformułowanie, „parlamentarzystów drugiego szeregu”, czyli tych, którzy ciężką pracą w terenie, a nie znanym nazwiskiem, faktycznie wywalczyli dla PiS-u zwycięstwo, oraz pielęgnowania elektoratu wiejskiego, żadnych zwycięstw w najbliższych latach nie będzie.
Interes wsi to nie jakieś partykularne cwaniactwo rolników. Dobrze rozwinięte, sprawne, produktywne i zamożne rolnictwo, to dochody także wielu przedsiębiorców, miejsca pracy, dochody państwa, a także zagospodarowanie terenów wiejskich i zatrzymanie, szkodliwej pod wieloma względami, migracji ze wsi do miast i wyludnienia polskiej prowincji.
O takich sprawach warto rozmawiać, bo to są żywotne interesy Polski, której rozwój i własna droga są „solą w oku” zachodnioeuropejskiej lewicy. A tymczasem muszę odpowiadać na różne kalumnie np. Pana Europosła Krzysztofa Jurgiela, który w jakimś amoku, albo przemyślanej strategii, jakby obudził się po paru latach, stawia mi różne zarzuty, strasząc jeszcze organami ścigania. Metoda obrony poprzez atak jest oczywiście znana, szkopuł w tym, że starałem się w ostatnich latach Szanownego Pana Jurgiela nie atakować, obchodzić kołem, a nawet chwalić za sprawy, które Mu „wyszły”, jak np. zakaz sprzedaży ziemi, czyli obrony ziemi państwowej przed rabunkową wyprzedażą. Te zarzuty wobec mnie nie są jedyne. Pan Jurgiel zainicjował np. próbę zniszczenia Senatora Tadeusza Romańczuka i ważnej dla rolników Spółdzielni Mleczarskiej „Bielmlek”. Z faktu, że poprosiłem Senatora Romańczuka, by został jednym z moich zastępców, rozpętało się istne piekło przeciwko Romańczukowi. Napuszczono media, donosy, opluwanie, oskarżanie o przestępstwa finansowe, psucie wizerunku itd. Różne osoby, w tym Szanowny Pan Jurgiel, domagały się, by Romańczuka aresztować, ukarać, a Spółdzielnia Mleczarska niech upadnie, bo znani przecież chętni konkurenci już „zacierali ręce”, by przejąć za bezcen m. in. najnowocześniejszą w Polsce linię do suszenia mleka i serwatki. I co się okazało? Po wielomiesięcznych postępowaniach CBA i prokuratury nic przeciwko Senatorowi Romańczukowi nie znaleziono. CBA uznało go za człowieka uczciwego, a nie złodzieja - przestępcę, a Prokuratura Okręgowa Białymstoku, po działaniach śledczych Komendy Policji w Suwałkach, umorzyła postępowanie z braku winy. Kto teraz tego uczciwego, zasłużonego dla swojego regionu, człowieka przeprosi? Kto naprawi krzywdy wyrządzone Jemu i Jego rodzinie? Tak postąpiliby ludzie uczciwi, szlachetni i moralni.
Ja nie bałem się podejmować decyzji, jak niektórzy, jeżeli byłem przekonany, że, choć ryzykowne, są zgodne z prawem i służą rolnikom, i Polsce. Tak było np. z ryzykownym skupem jabłek przemysłowych w 2018 roku, który dał sadownikom, a nie pośrednikom, dodatkowe 600 mln złotych.
Jeżeli są jakiekolwiek dowody mojej złej działalności jako ministra lub instytucji mi podległych, to należy to zgłosić do prokuratury, Szanowny Panie. Ja, jak powiedziałem, z niechęcią, wręcz z obrzydliwością, biorę udział w tym obrzucaniu się błotem. Jeżeli ktoś mnie atakuje, szczególnie kłamstwem i oszczerstwem, to nie będę się chował i odpowiem mu „pięknym za nadobne”.
Uważam jednak, że ta polemika, nie wiem dlaczego, zaczęta przez Jurgiela, jest zbędna. Dlatego więcej moich komentarzy w tych sprawach nie będzie, choć zdaje sobie sprawę, że ataki będą coraz mocniejsze, a ten walec, który ma „skasować” niepokornego, który odważył się mieć własne zdanie, już ruszył...
Jan Krzysztof Ardanowski
Facebook
Inne tematy w dziale Polityka