Artykuł wstępny sierpniowego numeru Wrocławskiej Gazety Polskiej
POLSKA A.D. 2011
9 października 2011 r. odbędą się w Polsce wybory do Sejmu i Senatu. Trzeba wierzyć, że Polacy przez karty głosowania mogą zmienić naszą społeczno-polityczną i gospodarczą sytuację. Wiara taka nie może być jednak naiwna, gdyż zasada ograniczonego zaufania obowiązuje nie tylko w ruchu drogowym. Niska frekwencja, a przy tym olbrzymia ilość głosów nieważnych w kolejnych wyborach III RP, nie tylko uzasadnia, ale wymaga zwiększenia dotychczasowych form kontroli.
Inicjatywa Prawa i Sprawiedliwości, dotycząca zorganizowania Korpusu Ochrony Wyborów, spotkała się z wściekłymi atakami propagandystów Platformy Obywatelskiej, i jest to dosyć oczywisty przejaw cynizmu i zakłamania. Z pozycji tych, którzy mają nadzieję na dobre zmiany, warto przed wyborami myśleć i rozmawiać o polskich tradycjach narodowych, w których, tak jak w innych krajach, nie brakowało sytuacji kryzysowych, ale dominowały trudne i skuteczne zmagania o Rzeczpospolitą jako Dobro Wspólne.
Za charakterystyczne i godne przypominania uważam to, że kobiety w Polsce cieszyły się większym niż w innych krajach szacunkiem, i że tak powinno być również obecnie – bez takich fikcji jak parytety na listach wyborczych. Nie przypadkowo najstarszą z polskich pieśni – pierwszym hymnem narodowym, była „Bogurodzica”. Według wielu przekazów, jej autorem był Święty Wojciech (956-997) – pierwszy patron Polski. Nie przypadkowo też w Polsce – głębiej i szerzej niż w innych narodach, które przyjęły chrześcijaństwo – rozwinął się i trwa Kult Maryjny. Znaczenie błogosławionego Jana Pawła II, w tym kulcie i w polskim odrodzeniu narodowym w latach sowieckiego panowania, jest olbrzymie. Powinniśmy wierzyć, że Jego nauczanie będzie miało wpływ również w najbliższych wyborach.
Zgodnie z psychologią i gramatyką języka polskiego jest tak, że nazwy najważniejszych wartości są rodzaju żeńskiego. Najbardziej oczywiste przykłady to: Wiara, Nadzieja, Miłość, Prawda, Sprawiedliwość, Własność, Wolność, Godność, Uczciwość, a wreszcie Polska – Ojczyzna czyli Matka. Krytyka władz i układów korupcyjnych, w tym również państwowych, nie jest jednoznaczna z krytyką Polski, a tak aż nazbyt często sugerują środki masowego przekazu zdominowane przez PO. Polska nie jest panną na wydaniu, a porównywał ją do niej z pozycji „autorytetu” Władysław Bartoszewski: „Jeśli panna nie jest piękna i posażna, to powinna być choć sympatyczna, a nie nabzdyczona”.
Niestety, tak traktuje Polskę wielu polityków PO i ich zwolenników. Przyjmują oni, że nie ma nic złego w takich pouczeniach, jak „grożenie nam paluszkiem” przez prezydenta Francji Jacques’a Chiraca, który uznał, że Polska przyjęta do Unii Europejskiej powinna „siedzieć cicho”. Jeszcze dalej idą niektórzy politycy naszych sąsiadów – Rosji i Niemiec, którzy z pozycji swojej siły uważają, że siedzenie cicho to zbyt mało, gdyż Polska powinna realizować ich politykę dominacji wielkich mocarstw.
Potulność, a nawet daleko idąca uległość wobec państw ościennych, w latach „panowania” Tuska została potwierdzona prawie we wszystkich dziedzinach życia społeczno-politycznego i gospodarczego, za które odpowiedzialny jest rząd. Jaskrawym tego przykładem, w największym skrócie, jest tragedia smoleńska, bezpieczeństwo energetyczne i nierównoprawność Polski w Unii Europejskiej.
Najbardziej wyrazistym wskaźnikiem stanu społeczno-gospodarczego państwa jest PKB czyli produkt krajowy brutto. Trzeba przypomnieć, że w czasie rządów PiS nastąpił wzrost PKB z 3,5% w r. 2005 do 6,2% w r. 2006 i 6,7% w r. 2007. Po objęciu władzy przez PO-PSL w r. 2008 PKB spadł do 4,9%, a w r. 2009 do 1,8%. O tym, jakie są „osiągnięcia” rządu Tuska w r. 2011, świadczy galopująca inflacja i ciągły spadek stopy życiowej społeczeństwa, w którym ponad 20% żyje na poziomie ubóstwa. Zmiana tej sytuacji bez zmiany rządu jest na pewno niemożliwa.
Wiadomo, że tak jak pomiędzy indywidualnymi ludźmi, tak również pomiędzy społecznościami państw europejskich istnieją różnice interesów. Powtarza się dosyć bezmyślnie, że skoro Polska jest słaba, to musi się podporządkować państwom silniejszym. W szczególności dotyczy to Rosji, która decyduje o dostawach i cenie takich nośników energii jak gaz (płacimy za ten surowiec trzykrotnie drożej niż w USA), a także dominujących państw Unii. Nie bez własnych interesów postanowiły one ratować świat przed globalnym ociepleniem, domagając się likwidacji elektrowni węglowych i olbrzymich kar za emisję CO2.
Nie wchodząc w tym miejscu głębiej, w jakim stopniu globalne ocieplenie jest raczej globalnym ogłupieniem, trzeba wiedzieć, że prawie wszystkie wielkie państwa pozaeuropejskie nie zamierzają likwidować elektrowni węglowych i gazowych. Trzeba też pamiętać polskie porzekadło, że „kijem tego, co nie pilnuje swego”. Wynikający z tego wniosek, w tegorocznych wyborach parlamentarnych w Polsce powinien być jednoznacznie rozumiany jako konieczność zmiany.
Co zrobią politycy Prawa i Sprawiedliwości, jeżeli wygrają wybory? W przeciwieństwie do rządu Tuska, podejmą na pewno wymagające odwagi działania w sprawach energetycznych, które łączą się w Polsce z odkryciem olbrzymich złóż gazu łupkowego. Polska ze względu na swoje zasoby, jest – obok USA, Chin i Indii – czwartym państwem należącym do zapoczątkowanej przez Stany Zjednoczone globalnej inicjatywy gazu łupkowego. Jest to najważniejsza dziedzina korzystnej dla obu stron współpracy z USA. Nie bez znaczenia jest to, że tak jak w sprawie przystąpienia do NATO, możemy korzystać z tego zaplecza, które stanowi 10-milionowa amerykańska Polonia. Zaangażowanie firm amerykańskich w Polsce zapewni nam skuteczniejsze nawet od obecności sił wojskowych bezpieczeństwo.
Największym przeciwnikiem eksploatacji gazu łupkowego w Polsce jest oczywiście Rosja, która chce pozostać monopolistą. Rosyjskie postulaty wspierają niestety największe państwa Unii Europejskiej, tj. Niemcy i Francja. Prezydent zadeklarował wprawdzie „życzliwą neutralność”, ale jak zwykle jest frazes bez pokrycia. Polskie możliwości realizacji wydobywania gazu łupkowego pozostaną bez żadnych szans, jeżeli tak jak rząd Tuska będziemy się „przytulać” do Putina, Merkel i innych możnych w układach europejskich.
Siły przeciwne polskiej współpracy z USA, to oczywiście nie tylko rządy, ale także potężne układy lobbingowe, związane z organizacjami ekologicznymi. Od czasów sowieckich są oni nazywani „zielonymi”, ale mieliśmy i mamy tysiące okazji, aby wiedzieć, że są oni „czerwoni”. W lobbingowej działalności liczą się naciski polityczne i wielkie pieniądze przeznaczane na „raporty i ekspertyzy”.
Na zlecenie komisji środowiska Parlamentu Europejskiego powstał już raport, badający oddziaływanie wydobycia gazu łupkowego na środowisko i zdrowie obywateli, który nie jest wiarygodny. Istnieje analogia do – zablokowanej głównie przez Rosję – budowy w Dolinie Rospudy obwodnicy Augustowa, która dla Litwy, Łotwy i Estonii, z korzyścią dla Polski, stwarzała łączność z Zachodem. Raport Parlamentu Europejskiego wskazuje m.in. na wycieki zanieczyszczonej wody, gazu i „mini trzęsienia ziemi” spowodowane niekontrolowanym pękaniem skały. Raport zauważa też, że wydobycie gazu łupkowego powoduje większe emisje CO2 niż wydobycie gazu konwencjonalnego.
Warto zauważyć, że autorami raportu są przedstawiciele niemieckiego instytutu Wuppertal Institute for Climate, Environment and Energy oraz niemieckiej firmy konsultingowej Ludwig-Boelkow-Systemtechnik GmbH, a bez obawy błędu można się domyślać, kto za to płaci. Ślady Gazpromu są obecne nie tylko w polskich środkach masowego przekazu, ale w cieszących się wolnością potęgach europejskich, takich jak Niemcy, Francja i Włochy. Z doświadczeń USA, które wydobywają gaz łupkowy zaspokajający 30% ich zapotrzebowania na gaz, wynika, że zagrożenia ekologiczne można minimalizować. Amerykanie na pewno nie dbają mniej o środowisko naturalne niż Europejczycy.
W Polsce poważnym argumentem przeciwko eksploatacji gazu łupkowego jest brak własnych środków finansowych. Przeciwnicy gazy łupkowego twierdzą, że jeżeli eksploatację będą prowadziły firmy amerykańskie, to głównie one będą osiągały zyski. Przy dobrych i prostych uregulowaniach prawnych jest to oczywisty fałsz. Wystarczy ustalić, że 40-procentowy podatek od ceny wydobycia (tak jak kiedyś zrobili to Norwegowie przy wydobywaniu przez obce firmy ich ropy naftowej) zapewni nam zadowalające korzyści dla państwa i społeczeństwa. Można przywołać przykład Gdyni, którą w dominującej części budowały obce firmy, ale port nad Bałtykiem wywarł pozytywny wpływ na całą polską gospodarkę.
Jeżeli większość Polaków jest w stanie prawidłowo ocenić i przyjąć informacje o tych możliwościach, które dla naszej gospodarki stwarzają bardzo korzystną perspektywę poprawy warunków życia i rozwoju – a w to nie wątpię – to nie można siedzieć i czekać. Postawa obywatelska, daleka oczywiście od Milicji Obywatelskiej, a także od Platformy Obywatelskiej, wymaga, aby WSTAĆ i aktywnie uczestniczyć w kampanii wyborczej, w komisjach i w wyborach, w których alternatywą dla obecnego stanu jest wygrana Prawa i Sprawiedliwości.
Antoni Lenkiewicz
Ilustracja
„Siedząca” – obraz Jerzego Nowosielskiego (1923-2011)
Inne tematy w dziale Polityka