Porzekadło to od wieków funkcjonuje jako przekleństwo. Rzeczywiście trudno jest żyć w ciekawych czasach, ale dla artystów, poetów, pisarzy, malarzy, muzyków są to tematy wielkiej twórczości. Niesporne jest, że czasy nasze są ciekawe, ale bardzo wątpliwe, czy istnieje wielka twórczość.Jeżeli zgodzimy się, że jej nie ma, to spytajmy: dlaczego? Nie wystarczą przecież dowcipy, że Tusk i Komorowski jeżdżą tam, gdzie są pełne koryta i zapowiadają, że nikt nie zostanie bez pomocy.
W r. 1997 w czasie wielkiej powodzi we Wrocławiu Stanisław Srokowski i wielu innych pisali przejmujące reportaże i ksiażki na ten temat, a muzycy stworzyli utwór "Nic naprawdę, nic nie pomoże, jeśli Ty nie pomożesz tej miłości". Z tematu nie rezygnowali również malarze i filmowcy. Zadaniem artystów jest utrwalenie i przekazanie do zbiorowej świadomości doświadczeń historycznych z uwzględnieniem emocji.
W tej powodzi, którą obecnie przeżywamy, zauważam wyraźny brak twórczości literackiej, muzycznej, a także pogłębionych treści apokaliptycznych, w których przejawia się kondycja ludzka. Czy są to trwałe zmiany w kulturze, czy migawki telewizyjne, seriale i banalne wypowiedzi pozostaną jedynymi śladami ciekawych czasów, które przeżywamy?
Wielcy pisarze są coraz bardziej przemilczani – nie tylko ci, którzy zmarli przed 100 laty (Orzeszkowa, Konopnicka), ale również żyjący (tacy jak Janusz Krasiński, Jarosław Marek Rymkiewicz, Bohdan Urbankowski). Przed kilku laty wielką, choć absurdalną sławę, uzyskała Dorota Masłowska. Poniżej przedstawiam fragmenty tekstu,który opublikowałem w V cęści mojego cyklu "Typy i typki postkomunizmu".
W r. 2002, gdy Masłowska była jeszcze licealistką, opublikowana została jej pierwsza książka zatytułowana „Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną”, obwołana „pierwszą polską powieścią dresiarską”.
Jest raczej niesporne, że treść, język i forma „Wojny polsko-ruskiej”nie ma nic wspólnego z tym, co mówił o kulturze Papież Jan Paweł II w homilii wygłoszonej 2 czerwca 1979 r.: „Dzieje narodu zasługują na właściwą ocenę wedle tego, co wniósł on w rozwój człowieka i człowieczeństwa, w jego świadomość, serce, sumienie. To jest najgłębszy nurt kultury”.
W najtrudniejszych okresach swojego bytu narodowego, Polacy bronili się skutecznie w szeroko i głęboko rozumianej Kulturze. Współcześnie jeszcze bardziej niż dawniej trzeba wiedzieć i pamiętać, że kultura ma nie tylko swój nurt najgłębszy, ale również taki, który eufemistycznie nazwać można najpłytszym lub po prostu takim, który de facto jest antykulturą.
Nie jest chyba przypadkiem, że na reklamowanie książki Masłowskiej znalazły się olbrzymie siły i środki, i że komuś zależało na tym, aby taki, a nie inny był obraz współczesnej Polski. Z prawdą o naszej rzeczywistości nie ma to nic wspólnego, nawet jeżeli rzeczywiście żyją w Polsce tacy ludzie jak ci, których opisała Masłowska.
Jerzy Pilch napisał: „Ta metrykalnie młodziutka dziewczyna ma w sobie tak niesłychaną dojrzałość pisarską i taki dar władania polszczyzną, dar rozpruwania, nicowania, rozbijania na miazgę języka i tworzenia z tej miazgi języka swoistego, nieraz makabrycznego i karkołomnego, zawsze osobliwie poetyckiego, że możliwości dalszego rozwoju wydają się tu nie do zmierzenia”.
Na okładce książki jest dosyć jednoznaczna informacja o jej treści: „Ta książka to monolog dresiarza z małego miasta, który opowiada o swoich przygodach z pięcioma dziewczynami. Jednocześnie stanowi ona nadrealistyczną alegorię polskiej tożsamości narodowej w rzeczywistości małego miasta. Tę rzeczywistość opisywano dotąd tylko w gazetowej publicystyce czy reportażu – czyli z zewnątrz. Autorka pokazuje ją oczami tępego muła, dla którego istnieje tylko świat atawistycznych popędów i migających obrazów – telewizyjnych spotów albo amfetaminowych zwidów”.
Dzięki tego rodzaju ocenom i recenzjom, a w niemałej części także przez świadomie oszukańczy tytuł, książka stała się sukcesem finansowym. Została nagrodzona i wydana w Polsce w 130 tysiącach egzemplarzy. W rzeczywistości, nie licząc lat, w których Polska pod sowieckim panowaniem była pod wpływem demoralizującej subkultury, książka nie ma nic wspólnego ani z Rosją, ani z Polską. Jej treść, to żenujące, knajackim i wulgarnym językiem opisywane przeżycia ludzi z marginesu społecznego.
Debiut Masłowskiej spotkał się z wielkim uznaniem i stał się bestsellerem wydawniczym. Książkę przetłumaczono na kilka języków europejskich: francuski, włoski, niemiecki, czeski, węgierski i holenderski. O wydaniu niemieckim z 2004 r.
w tłumaczeniu Olafa Kuehla, pod tytułem „Śnieżna biel i ruska czerwień”„Frankfurter Rundschau” informował niemieckich czytelników: „Królowa może być tylko jedna. W najnowszej polskiej literaturze nie da się już pominąć Doroty Masłowskiej. (...) Wraz z Masłowską i innymi młodymi autorami do polskiej literatury wkroczył realizm o zabarwieniu politycznym. Dzisiejsi polscy trzydziestolatkowie czują się przegrani, młodsi zaś wycofali się w prywatność. Bezrobocie panujące również wśród ludzi wykształconych jest też doświadczeniem ich rówieśników z krajów zachodniej Europy. Kto wie, jakie jeszcze podobieństwa uda się odkryć podczas postępującego zjednoczenia”.
Mirek Nahacz, autor młodego pokolenia, którego – według opinii krytyki – inspiruje twórczość Masłowskiej, powiedział niemieckiej dziennikarce: „Inaczej niż nasi rodzice czy jeszcze pokolenie Stasiuka, my nie porównujemy dzisiejszych czasów do przeszłości, cenzury, komunizmu. To jedyna rzeczywistość jaką znamy”.
Wcale nie mała część wrogo do Polski nastawionych Niemców chciałaby, aby taka była nasza rzeczywistość. Mylą się jednak i kompromitują, lansując tego rodzaju nastawienia. Zdecydowana większość Polaków wie, co to jest kultura i ceni jej wartości oraz zdrowe jej nurty. To, co w życiu ludzi jest patologią, trzeba leczyć, a nie delektować się tym, co ma swoje miejsce na marginesie społecznym i wymaga interwencji psychiatrycznych.
W r. 2005 Dorota Masłowska wydała 150-stronicowy poemat prozą zatytułowany „Paw królowej”. Ta druga książka, również epatująca cynizmem, brutalnością i wulgarnością, spotkała się z bardziej właściwą i krytyczną oceną, między innymi w tygodniku „Wprost”.
Masłowska współpracowała z magazynem „Lampa”, była autorką stałej rubryki „Dziennik z krainy pazłotka” w „Przekroju” i piała felietony do dodatku „Gazety Wyborczej” – „Wysokie obcasy”.
Ocenianie życia i kultury polskiej na podstawie twórczości Dorory Maslowskiej to jeden z najbardziej oczywistych fałszów, ktory powinien sie spotkać ze zdecydowanym odporem.
Inne tematy w dziale Kultura