Typowanie typów: Bronisław Komorowski
W historii narodów bywa tak, że nawet najbardziej tragiczne wydarzenia mogą prowadzić do pozytywnych zmian. Trzeba i można mieć nadzieję, że tak będzie po katastrofie smoleńskiej. Niestety, wielkim hamulcowym jest Bronisław Komorowski, który jako polityk Platformy Obywatelskiej nie tylko gorliwie, ale nadgorliwie wspierał poczynania Putina, usiłującego odbudować imperium Rosji Sowieckiej. Usiłowania te, gdyby zostały zrealizowane, byłyby nieszczęściem nie tylko dla Polski i innych narodów wyzwalających się z obcego panowania, ale również dla samej Rosji, której społeczna i gospodarcza pomyślność możliwa jest jedynie przy odkłamaniu jej ponurych dziejów oraz wyleczeniu się z imperialnych patologii.
Moja krytyka Komorowskiego nie wynika wyłącznie z jego poczynań w ostatnich latach. Poznałem go osobiście w r. 1981, gdy wspólnie z Wojciechem Ziembińskim organizowaliśmy Kluby Służby Niepodległości. Gdy w maju 1982 r. w ramach internowania przetrzymywany byłem w więzieniu Rzeszów-Załęże, esbek, który przyjechał specjalnie z Warszawy, by mnie przesłuchać, wyjaśnił, że chodzi o sprawę Wociecha Ziembińskiego i Bronisława Komorowskiego. Odmówiłem kategorycznie wszelkiej rozmowy.
Po zwolnieniu z internowania w grudniu 1982 r. spotkałem się z Wojciechem, okazało się, że miał o Komorowskim bardzo złą opinię. W procesie, który ich dotyczył, składał obszerne zeznania i skazany został tylko na 1 miesiąc aresztu.
Komorowski sam o sobie pisał: „Urodziłem się 4 czerwca 1952 roku w Obornikach Śląskich k. Wrocławia, w rodzinie o silnych tradycjach niepodległościowych i ziemiańskich. (...) Jestem absolwentem XXIV LO im. Cypriana Kamila Norwida, a następnie Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego. Od wielu lat związany jestem z ruchem harcerskim. To on pod wieloma względami ukształtował mnie na całe życie”.
Zważywszy, że Komorowski urodził się w r. 1952 i do harcerstwa mógł wstąpić najwcześniej około roku 1964, jest najzupełniej oczywiste, że ZHP w tym czasie było już całkowicie opanowane przez władze PRL i oderwane od swoich patriotycznych korzeni. Po r. 1961 triumfowało już „czerwone harcerstwo”, wzorowane na sowieckich pionierach. Tak więc powoływanie się Komorowskiego na dobre tradycje harcerskie w II połowie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych to oczywiste zakłamywanie historii Polski.
Przywoływane przez Komorowskiego jego powiązania z PAX-em („Pracę magisterską obroniłem w 1977 roku. W tym samym roku rozpocząłem pracę w Zespole Prasy PAX na stanowisku stażysty redakcyjnego w «Słowie Powszechnym»”) również nie potwierdzają przywiązania do polskich tradycji niepodległościowych.
Swoją karierę polityczną Komorowski zawdzięcza Unii Demokratycznej. Po raz pierwszy został w r. 1991 posłem z listy tej partii. W latach 1990-1993 był wiceministrem obrony narodowej ds. wychowawczo-społecznych w rządach: Tadeusza Mazowieckiego, Jana Krzysztofa Bieleckiego i Hanny Suchockiej. Działał wówczas w kolejnych wcieleniach Unii Wolności. W ramach kampanii wyborów prezydenckich w r. 1990 popierał Mazowieckiego, a zwalczał Lecha Wałęsę. Później, tak jak większość polityków postkomunistycznych, gdy stał się zaciekłym wrogiem braci Kaczyńskich, równie zaciekle bronił Wałęsy. Popisywał się wówczas fraszkami o dosyć mizernym poziomie: „Lech Wałęsa zuch, starczy na tych dwóch”.
Moje ostatnie złudzenia na temat jego patriotyzmu rozwiały się w r. 1993. W związku z przypadającą wówczas 130. rocznicą Powstania Styczniowego, opublikowałem książkę „Weterani Powstania Styczniowego odznaczeni Krzyżem Niepodległości” i czyniłem starania, aby na Krzyż Traugutta przy Cytadeli Warszawskiej przywrócić emblemat Krzyża Niepodległości, który umieszczony tam został w r. 1933. Wydawać się mogło, że MON, choć zdominowany nadal przez układy postkomunistyczne, nie może odmówić pomocy w tak oczywistej sprawie. Niestety, zdobył się na to Bronisław Komorowski, jako cywilny wiceminister obrony narodowej ds. wychowawczo-społecznych.
Dla porządku wypada mi w tym miejscu wyjaśnić, że przywrócenie Krzyża Niepodległości na Krzyżu Traugutta zrealizowane zostało dopiero w r. 1998 przez Związek Młodocianych Więźniów lat 1944-1956 „Jaworzniacy”, którego jestem członkiem.
O swojej współpracy z Tadeuszem Mazowieckim Komorowski powiedział: „Służba u Tadeusza Mazowieckiego, którego uważam za wspaniałego człowieka, była wielką sprawą rzutującą na moje późniejsze życie. (...) Mogłem żarliwość i ideowość rewolucjonisty przemienić w postawę urzędnika służby państwowej. (...) Wybrałem Mazowieckiego, bo już wtedy wiedziałem, że polityka wymaga kompromisu”. „Kompromis” to słowo, które odmieniane było i jest przez Komorowskiego przez wszystkie przypadki, choć często bywa kompromitacją. Tak było we wrześniu 2009 r. Gdy Sejm rozpatrywał projekt uchwały nazywającej zbrodnię katyńską ludobójstwem, Komorowski jako Marszałek aktywnie sprzeciwiał się temu określeniu. W ramach „kompromisu” wprowadzono do uchwały pojęcie „zbrodni wojennej mającej znamiona ludobójstwa”.
Nie podzielam wprawdzie wszystkich ocen zawartych w książce „Kulisy Sejmu I kadencji” Józefa Jacka Pawelca, ale uważam, że trafnie została przedstawiona osoba Komorowskiego: „Ma opinię wyjątkowo przystojnego i bardzo zdolnego. Podobno prawa ręka Mazowieckiego, doradca w sprawach historycznych i politycznych. Znany szerzej jako wiceminister obrony (3 kadencje). Wojskowego jednak w niczym nie przypomina: lekko zgarbiony, ciężko się porusza, nieporadnie rozstawia nogi. Dba za to wyjątkowo o image, zwłaszcza przed kamerą. Poprawia wtedy zawsze okulary, podnosi głowę i koncentruje się na słowie. Mówi zwarcie, logicznie, choć mnie np. razi zbyt duża buta w jego głosie.
Unia uważa Komorowskiego za czołowego eksperta od spraw wojska. Według mojej znajomości rzeczy jest może niezłym historykiem i znawcą jakichś spraw, ale nie wojskowych. Byłoby to zresztą niemożliwe, jako że nie spędził ani dnia w służbie, nie napisał żadnej rozprawy na temat wojska, nie dał sobie również podpowiedzieć czegokolwiek. Razem z Onyszkiewiczem odpowiadają za kompletny rozkład armii, wyrażający się w granicznym poluźnieniu dyscypliny, ryzykanckich eksperymentach wychowawczych, ruinie uzbrojenia.
Komorowski, mimo monitów nie zrobił nic, aby ograniczyć «balonową» biurokrację byłej milionowej armii komunistycznej (ponad 4 tys. stanowisk w MON, obdzieliłby tym 10 ministerstw, 21 wyższych uczelni, w tym 4 akademie – USA na to nie stać). Komorowski rozdysponował w wiadomy sobie sposób olbrzymi majątek wojska: pałace, lotniska, mieszkania... Wymienił żołnierzom ze cztery razy czapki, skarpetki – nie dał tylko do ręki ani jednego egzemplarza nowej broni”.
Ponurą wymowę miała wypowiedź Komorowskiego, że „polski lotnik to jest taki, że jak trzeba będzie to nawet poleci na drzwiach od stodoły”.
W r. 1997, gdy wpływy Unii Wolności malały do zera, razem z Janem Marią Rokitą współorganizował Stronnictwo Konserwatywno-Ludowe. Apogeum swoich karierowiczowskich działań osiągnął Komorowski w trakcie kampanii wyborczej A.D. 2005, a szczególnie po przegraniu jej przez Platformę Obywatelską. Z całego ogromu jego agresywnych i absurdalnych wypowiedzi mógłby powstać jeszcze jeden rozdział do dziejów głupoty w Polsce. Niestety, nie chodzi tylko o głupotę, lecz również o ewidentnie wrogą wobec polskich interesów działalność. Torpedując zawarcie zapowiadanej wcześniej koalicji PO-PiS, powiedział m.in., że wygranie wyborów przez Prawo i Sprawiedliwość jest „nieszczęściem dla Polski”.
Dla moralnej oceny działalności Komorowskiego nie bez znaczenia jest między innymi fakt, że w kadencji 2001-2005 rachunki za jego telefon komórkowy wyniosły 170 tysięcy zł, a ciekawostką jest to, że jest właścicielem posiadłości we wsi, która nazywa się Buda Ruska. Jedną z pasji Komorowskiego jest myślistwo. W ramach swoich napaści na braci Kaczyńskich z lubością powtarzał, że najbardziej lubi polowanie na kaczki.
Ze szczególną agresywnością występował Komorowski wobec Lecha Kaczyńskiego jako Prezydenta RP. W maju 2006 r. stwierdził: „Rzeczpospolita nie ma dziś prezydenta. Dzisiaj tylko jedna rządząca partia nazywa go prezydentem”.
O wizycieLecha Kaczyńskiego na szczycie Unii Europejskiej w Brukseli w październiku 2008 r. powiedział: „Prezydent odniósł sukces w Brukseli, bo zdobył krzesło. Jeśli to ma być miarą jego sukcesu, to ja bym się na jego miejscu spalił ze wstydu”. Ostrzelanie samochodu Prezydenta podczas wizyty w Gruzji skomentował następująco: „Jaka wizyta, taki zamach, bo z 30 metrów nie trafić w samochód to trzeba ślepego snajpera”. Winą za to wydarzenie obarczył Komorowski Lecha Kaczyńskiego, a jedynym zmartwieniem było to, że „incydent będzie miał negatywny wpływ na stosunki polsko-rosyjskie”.
W prawyborach prezydenckich, które w swojej partii zorganizowała Platforma Obywatelska, wzięło udział zaledwie 47,47% członków PO. Bronisław Komorowski wygrał prawybory z Radosławem Sikorskim (otrzymując 68,5% głosów) i 27 marca 2010 r. został oficjalnym kandydatem Platformy Obywatelskiej na urząd Prezydenta. Obecnie uwikłany jest w trzech rolach: Marszałka Sejmu, pełniącego obowiązki prezydenta RP oraz peowskiego kandydata w wyborach prezydenckich.
Jako pełniący obowiązki „głowy państwa” już w pierwszych dniach urzędowania podjął wiele kontrowersyjnych decyzji. Kilka godzin po katastrofie, w miejsce zmarłego Władysława Stasiaka powołał Jacka Michałowskiego na pełniącego obowiązki szefa Kancelarii Prezydenta.12 kwietnia gen. Stanisław Koziej zastąpił na stanowisku szefa BBN Aleksandra Szczygło.29 kwietnia Komorowski podpisał ustawę o IPN, którą Prezydent Lech Kaczyński zamierzał skierować do Trybunału Konstytucyjnego, a która w znacznym stopniu upolitycznia Instytut Pamięci Narodowej.
Niejasne są powiązania Komorowskiego z WSI. Gdy30 września2006 r. Sejm podjął decyzję o likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych, za ustawą głosowało 375 posłów, przeciw 48. Mimo dyscypliny partyjnej w PO, Komorowski głosował przeciw i uznał, że rozwiązanie WSI jest zbrodnią. Aleksander Ścios na Niezależnym Forum Publicystów Salon24 napisał miedzy innymi: „Wolno powiedzieć, że okres od października 2007 roku do chwili obecnej to czas, w którym polityk Platformy korzystał z dobrodziejstw specjalnej ochrony ze strony środowiska byłych WSI i zależnego od tej osłony parasola medialnego”.
Na temat powiązań Komorowskiego ze służbami specjalnymi „Gazeta Polska” (nr 9 z 3 marca 2010) opublikowała artykuł „Szpak, czyli weryfikacja Komorowskiego” w którym autor napisał: „Jeśli Bronisław Komorowski chciałby dziś zapomnieć o inwigilacji ludzi ze środowisk antykomunistycznych lub nie pamięta o swojej roli w nadzorowaniu działań WSI, może powinien zwrócić się do wojskowych przyjaciół o odświeżenie pamięci? Ich wiedza o nim nadal ma swoją cenę”.
W audycji „Fakty po faktach” Komorowski na pytanie czy nie boi się „haków” w kampanii prezydenckiej, odpowiedział, że na wszelki wypadek lochy zostały opieczętowane i czekają na okres powyborczy do decyzji następnego prezydenta. „Nie interesowałem się, nie dotknąłem i nie dotknę tego nawet palcem” – powiedział o materiałach z BBN-u.
Zachowania Komorowskiego po katastrofie pod Smoleńskiem od początku budziły poważne wątpliwości. Przemawiając podczas uroczystości żałobnych na pl. Piłsudskiego 17 kwietnia, najzupełniej przedwcześnie podziękował władzom Rosji za pomoc po katastrofie. Podczas wizyty w Moskwie, 8 maja Komorowskiodznaczył Rosjan zasłużonych dla ujawniania prawdy o zbrodni katyńskiej, gdy tymczasem dotarcie do prawdy jest na razie daleką przyszłością.
W ramach kampanii prezydenckiej wziął w Moskwie udział w czacie. Nie krępując się, że wypowiada się w stolicy Rosji, rozprawiał o wewnętrznych sprawach Polski i krytycznie oceniał prezydenturę Lecha Kaczyńskiego: „Miał wiele walorów, wiele zalet, ale niewątpliwie był bardzo uwikłany w lojalność wobec własnego brata”. Można do tego dodać, że widzi źdźbło w cudzym oku, a we własnym nie widzi belki. Uwikłanie w lojalność wobec brata, to w rzeczywistości żaden zarzut. Natomiast powiązania ze służbami specjalnymi – nawet jeżeli są to tylko podejrzenia – są groźne i żaden wyborca, niezależnie od poglądów politycznych, podejrzeń takich nie może ignorować.
Konkludując, w związku z kandydowaniem Bronisława Komorowskiego na urząd prezydenta RP mogę stwierdzić, że aktualna jest myśl Adama Naruszewicza: „Więcej niż nieprzyjaciel ojczyźnie swej wadzi, kto się pnie na urzędy i bez zasług sadzi”.
Inne tematy w dziale Polityka