alen alen
271
BLOG

Kto odpowiada za katastrofę smoleńską

alen alen Polityka Obserwuj notkę 1

 

Artykuł opublikowany został we Wrocławskiej Gazecie Polskiej nr 4-5 z 2010 r.

Zbrodnie i katastrofy – winni i POwinowaci

Zło nie jedno ma imię i nie brzydzi się ani kłamstwem, ani żadną inną podłością. W polskiej świadomości historycznej symbolem jednej z największych zbrodni ludobójstwa jest „Katyń”. Słowo to wyraża pamięć nie tylko o zamordowanych oficerach i tysiącach przedstawicieli twórczej inteligencji narodu, ale również o deportacjach sybirskich prawie 2 milionów obywateli polskich, o gułagach, więzieniach, morderczej pracy przymusowej, głodzie i innych cierpieniach zadawanych Polakom przez totalitarny system Rosji Sowieckiej.

Po r. 1990, gdy rozpadł się ZSRR, a tacy władcy jak Gorbaczow i Jelcyn ujawnili dokumenty katyńskie i potępili sowieckie zbrodnie, wydawać się mogło, że Rosja po wiekach samodzierżawia białego i czerwonego caratu wkroczy wreszcie na drogę normalnego życia i rozwoju. Tymczasem w r. 2000 władzę w Rosji jako prezydent objął były wysoki funkcjonariusz KGB Władimir Putin. Oświadczył on między innymi, że największą katastrofą XX wieku był rozpad ZSRR. Rosja pod jego przywództwem rozpoczęła działania, zmierzające do odbudowy dawnego imperium i podporządkowania sobie nie tylko tych republik, które dążyły do odzyskania niepodległości, ale także tych państw, które – tak jak Polska – były przekonane, że niepodległość już odzyskały i że nie jest ona zagrożona.

W latach 2005-2007, w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości i prezydentury Lecha Kaczyńskiego, niepodległościowe aspiracje Polski były szczególnie podkreślane i wyrażane również w polityce międzynarodowej, gdy wspieraliśmy Ukrainę, Gruzję, Czeczenię i inne państwa pozostające pod rosyjską dominacją w ramach Wspólnoty Niepodległych Państw (WNP). Polska traktowana była wówczas ze szczególną wrogością nie tylko przez samą Rosję, lecz również przez jej „miłośników”. Wojskowe Służby Informacyjne w znacznym niestety stopniu podporządkowane tym, którzy wcześniej wysługiwali się sowieckiemu imperium, były szczególnie zainteresowane, aby utrzymać swoje wpływy i korzystać ze współpracy z Rosją pod rządami Putina. Charakterystyczna dla takich postaw była wypowiedź Bronisława Komorowskiego jako Marszałka Sejmu, który stwierdził, że rozwiązanie WSI było zbrodnią.

POlityczna odpowiedzialność

Nie każda katastrofa jest zbrodnią, ale wiele wypadków wynika z przyczyn i okoliczności, za które ludzie określonych służb ponoszą, jeżeli nie karną, to na pewno moralną lub polityczną odpowiedzialność. Wśród hipotetycznych przyczyn katastrofy samolotowej pod Smoleńskiem (błędy obsługi lotniska, błędy pilotów, awaria na pokładzie, zamach terrorystyczny) żadna dotąd nie została wykluczona. Śledztwa i badania komisji w tej sprawie potrwać mają wiele miesięcy, a może lat, i na pewno zamazywane i mataczone będą przez tych, dla których prawda grozić będzie odpowiedzialnością. Niczym nieuzasadnione są naciski, aby środki masowego przekazu nie ujawniały nawet szczątkowych i poszlakowych informacji. Trzeba jednak wiedzieć i pamiętać o wydarzeniach, które doprowadziły do katastrofy.

W związku z przypadającą w 2010 r. 70. rocznicą zbrodni katyńskiej, prawie wszystkie siły polityczne w Polsce uznały już w r. 2009, że celowe i potrzebne będzie zorganizowanie uroczystych obchodów. Było to tym bardziej uzasadnione, że władze Rosji, z premierem Putinem na czele, nadal kwestionowały ludobójczy charakter tej zbrodni. Pokerową zagrywką rosyjskiego premiera było zaproszenie 3 lutego 2010 r. premiera Polski na wspólne uroczystości do Katynia.

Normalny premier w normalnym państwie czułby się zobowiązany uzgodnić tę sprawę z prezydentem, gdyż zgodnie z art. 10 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z r. 1997 władzę wykonawczą sprawuje Prezydent i Rada Ministrów. Tymczasem Donald Tusk postanowił działać w porozumieniu z Putinem, bez porozumienia z Prezydentem Lechem Kaczyńskim. Tak rozpoczęła się droga do dwóch uroczystości katyńskich, w dniu 7 kwietnia i 10 kwietnia 2010 r.

Pierwsza z tych uroczystości, z udziałem Putina i Tuska, miała charakter oficjalny, z odpowiednimi sprawdzeniami i zabezpieczeniami na lotnisku w Smoleńsku, a druga, państwowa wizyta pod przewodnictwem polskiego Prezydenta, potraktowana została niemal jako prywatna wycieczka turystyczna.

Kancelaria prezydenta nie miała uprawnień ani możliwości, aby decydować jakimi samolotami mają lecieć osoby zgłoszone na liście prezydenckiej delegacji do Katynia. Decydowali o tym minister obrony narodowej Bogdan Klich i podległe mu służby lotnicze. Pokrętne i niewiarygodne jest obecnie wyjaśnianie szefa MON, że nie wiedział o fakcie zgromadzenia na pokładzie jednego samolotu dowódców wszystkich rodzajów broni.

Radosław Sikorski jako szef MSZ przez 2 miesiące nie potrafił ustalić z władzami rosyjskimi charakteru wizyty Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a władze rosyjskie publicznie ogłaszały, że do Rosji nie wpłynęły drogą dyplomatyczną pisma w sprawie planowanej wizyty państwowej. Miało to oczywisty wpływ na zlekceważenie polskiej delegacji.

Jest oczywiste, że przed wizytą Prezydenta RP i innych ważnych przedstawicieli państwa, lotnisko, na którym miały lądować samoloty, powinno być sprawdzone pod względem warunków i urządzeń zapewniających bezpieczeństwo. Odpowiedzialne za to jest Biuro Ochrony Rządu, podlegające Jerzemu Millerowi jako ministrowi spraw wewnętrznych. Swoją wymowę i znaczenie ma to, że takie działania zrealizowane zostały 7 kwietnia, gdy na lotnisku lądowała delegacja z Donaldem Tuskiem. Jerzy Miller nie tylko nie został ukarany za swoje zaniedbania, ale Tusk powołał go na przewodniczącego komisji badającej przyczyny katastrofy.

Nie wchodząc w tym miejscu w szczegóły i okoliczności śmierci Prezydenta RP i 95 towarzyszących mu osób, należy uznać, że polityczną odpowiedzialność za tę tragedię ponosi premier rządu i jego ministrowie.

Wybory Prezydenta Rzeczpospolitej

Donald Tusk w swoim bezczelnym zadufaniu, 19 marca 2010 r. w Sejmie powiedział do opozycji: „wyginiecie jak dinozaury”. Obecnie nie waha się straszyć Polaków, że wybierając Jarosława Kaczyńskiego na urząd Prezydenta RP, zaszkodzą pojednaniu Polski i Rosji. Już sam fakt posługiwania się tego rodzaju argumentami strachu powinien być ostrzeżeniem dla Polaków przed zakłamaniem i bezradnością wobec poczynań naszych wschodnich sąsiadów.

Polacy nie byli i nie są przeciwnikami pojednania z Rosją, ale na podstawie wielowiekowych doświadczeń wiedzą, że pojednanie oparte musi być na prawdzie i wzajemnym poszanowaniu. Uznania praw do wolności i niepodległości narodów, które były pod panowaniem Rosji Sowieckiej, nie było i nadal nie ma ze strony Putina, który według powszechnej opinii ma pełnię władzy. Taki gest jak przytulenie Tuska, a nawet znacznie bardziej wiarygodne gesty prezydenta Miedwiediewa, nie mogą być traktowane jako dokonany już przełom.

Jarosław Kaczyński jest najbardziej wyrazistym i wiarygodnym kandydatem na urząd Prezydenta RP. Całym swoim życiem potwierdził nie tylko wolę działania na rzecz niepodległości Polski, ale również wybitne zdolności polityczne, między innymi na stanowisku premiera rządu. Program Prawa i Sprawiedliwości, jako największej obecnie siły opozycyjnej wobec kosmopolitycznych i lewackich poczynań POPSL-u, gwarantuje Polsce obronę jej interesów w polityce wewnętrznej i zagranicznej.

Tych, którzy próbują straszyć, że Jarosław Kaczyński może zaszkodzić relacjom z Rosją, bardzo nie podoba się jego przesłanie do Rosjan. Powiedział w nim między innymi: „Są w historii takie momenty, które potrafią zmienić wszystko, które potrafią zmienić bieg historii. Mam nadzieję i taką nadzieję mają także miliony Polaków, w tym, także i ci, którzy popierali Lecha Kaczyńskiego, że taki moment nadchodzi, że dojdzie do tej wielkiej potrzebnej zmiany, dla nas, dla naszych dzieci, dla naszych wnuków. (...) Wiem, że w ziemi rosyjskiej leżą miliony ofiar stalinowskiego terroru, Rosjan, przedstawicieli innych narodów. Wiem, że stalinizm i ostateczne rozliczenie stalinizmu jest problemem obydwu naszych narodów. Wiem jednocześnie, że nowe można budować tylko w oparciu o prawdę, że musimy tę prawdę poznać nawet wtedy, jeżeli jest ona bardzo bolesna. Polacy pamiętają ciosy i kule zbrodniarzy z NKWD, ale pamiętają także, że w tym strasznym czasie od bardzo wielu Rosjan spotykała ich pomoc. Pamiętają, że wielu Rosjan potrafiło podzielić się tym, co mieli, choć mieli bardzo, bardzo niewiele”.

Z wielu źródeł, między innymi z oświadczenia Zbigniewa Brzezińskiego, wiemy, że istnieją w Rosji poważne siły, które nie akceptują dążeń Putina i jego towarzyszy do odbudowy rosyjskiego imperium. Amerykanie nie wykluczają, że na czele tych sił stanąć może, nieuwikłany w złe tradycje i nawyki KGB, obecny prezydent Miedwiediew. Musiałoby to być związane nie tylko z chwilowym wyciszeniem Putina, ale z odsunięciem go od władzy. Polska, z takim prezydentem jak Jarosław Kaczyński, na pewno wzmocni ten kierunek zmian, który jest korzystny dla naszej Ojczyzny, Europy i cywilizowanego świata.

Do zwycięstwa Jarosława Kaczyńskiego, które rozstrzygnięte będzie 4 lipca, w dniu święta USA, niezbędna jest wysoka frekwencja przy urnach wyborczych nie tylko obywateli mieszkających w Polsce, ale również wśród Polonii. Nasze hasło wyborcze – POLSKA JEST NAJWAŻNIEJSZA!

Antoni Lenkiewicz

 

 

 

alen
O mnie alen

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka