Nie istnieje żadna symetria. Każdy, kto mówi, że „przecież wszyscy są równie ubabrani” w istocie mówi tylko o sobie. Usiłuje ubabrać świat wokół, aby niczym się nie wyróżniać.
W miarę jak coraz mocniej obnaża się szczurza postura Donalda Tuska i jego kompanów, coraz więcej osób przykleja się do ludzi porządnych i coś tam mamrotają, że już nie wierzą propagandzie tefauenu i „GW”, że się rozczarowali.
Śmiać mi się z tego chce, ale to, co tuż po „rozczarowaniach” dzieje się z ich umysłami już wcale zabawne nie jest.
Zawiedzeni entuzjaści intelektualnych łatwizn, obiecywanych przez tuskoidów, skłonni są bowiem do natychmiastowego wyznaczani symetrii we wszystkie strony. Ich zdaniem za to, że ich niedawny guru okazał się być topniejącym bałwanem, winę ponosi też Kaczyński i... w ogóle wszyscy politycy to karierowicze i szuje, bo – jak twierdzą trzeźwiejacy propagandoholicy – wszyscy są równie ubabrani.
Chcą stworzyć taką wszechogarniającą wspólnotę schamienia i ubabrania, wtedy czują się lepiej i przestaje im doskwierać to, że przez swoich zostali zrobieni w bambuko.
Jestem przeciwnikiem takiego sposobu znajdowania wspólnego z nimi języka. Nie, nie wszyscy jesteśmy jednakowo ubabrani! To wy jesteście mało charakterni – wasza sprawa, ale mnie w to kompromisowe szambo nie wciągajcie. Nie interesuje mnie wasz, wywołany opadnięciem z oczu łusek, cynizm.
Jak już zorientowaliście się w czym tkwicie, jak was potraktowano jako massę tabulettę, to teraz nie próbujcie waszym rozczarowaniem ubabrać wszystkich. Skoro wy się rozczarowaliście, to waszym zdaniem: „polityka to syf”, a „ na wybory nie opłaca się chodzić”?
Drodzy trzeźwiejacy propagandoholicy, drodzy niedawni oblizywacze majtek Mariusza Waltera, Stwórca, czyniąc nasz padół, nierównomiernie obdzielił ludzi rozumem, charakterem i odwagą.
W tej sprawie nie ma i nie było urawniłowki. Siedźcie więc sobie spokojnie w tej waszej poczekalni do rozumu i przyglądajcie się tym, którzy od dawna wiedzą to, co naraz staje się dla was epokowym objawieniem. Czyściec, to biblijnie mądry wynalazek.
„Nie ma kumciu z baciarami!” - mawiała moja babcia Kazimiera, pochodząca ze wschodniego, arystokratycznego rodu Hołyńskich.
A teraz posłuchajcie jeszcze jak wygląda to w praktyce:
Oto tata Radwański zaprosił mnie do krakowskiego magistratu. Nie chodzę tam z reguły, aby się nie ubrudzić, no ale dla Radwana seniora mogłem to uczynić.
Zasiedliśmy sobie skromnie na sali obrad rady miasta i czekaliśmy na to, aż Agnieszka Radwańska odbierze nagrodę miasta dla najlepszego sportowca. Agnieszka też przyszła i grzecznie usiadła na wskazanym dla siebie miejscu. Zanim jednak odebrała laury zmuszeni byliśmy do przeżycia prawdziwych katusz. Oto bowiem wykorzystano obecność słynnej tenisistki do tego, aby obok niej ogrzali się starzy druhowie komucha Jacka Majchrowskiego (ciągle jeszcze prezydenta miasta).
W imieniu całej rzeszy nagrodzonych wystąpił stary komunistyczny kolaborant Krzysztof Jasiński, a sylwetki laureatów przedstawiał inny kolaborant, etatowy członek ZSL – u niejaki Stanisław Dziedzic, który – gdybyście nie wiedzieli – ma niesłychane kompetencje kulturalne i od wielu lat szefuje krakowskiemu wydziałowi kultury, uwierzcie mi – kultura aż paruje z jego rasowego oblicza.
Na koniec to rękarękomyjskie towarzycho przygotowało, za nasze podatnicze pieniądze, raut, na którym chcieli porobić sobie slitfocie ze słynną Radwańską. Jakież jednak było ich rozczarowanie, gdy - natychmiast po oficjalnej ceremonii - Agnieszka opuściła budynek opanowanego przez komuchów urzędu.
Z wielką przyjemnością wyszliśmy wszyscy na świeże powietrze, uwolnieni od zapachów zachodnich perfum wylewanych na niedawno jeszcze moskiewskie glace. „Nie ma kumciu z baciarami” powiadam Wam. Nie ma..i żadnej symetrii też nie ma.
Inne tematy w dziale Polityka