Kto uderzy w służby specjalne?!
Nastroje w narodzie coraz wyraźniej wskazują, że nawet publika zgromadzona w tefauenowskim amfiteatrze – gdzie codziennie serwuje się potrawy z patriotów i katolików – przechyla swoje kciuki w dół. W dół, dla premiera Tuska i w górę, dla prezydenta Komorowskiego.
Dlaczego?
Rozwiązanie zagadki jest tak proste jak uśmiech Grzegorza Schetyny.
Pan Tusk musi już myśleć o ewakuacji – w kierunku padołka kanclerz Anieli, a pan prezydent Komorowski Bronisław – czule ( w mediach) zaopiekowany przez wojskowe niańki – może robić sobie swoje małe, nieszkodliwe dla systemu, głupstwa, a pospólstwu i tak zostanie przedstawiony jak Heroina intelektu i sprawstwa państwowego.
Jedynym wysiłkiem, na jaki powinien – od czasu do czasu – zdobyć się pan Komorowski, powinno być wyglansowanie butów i solidne przeczyszczenie żyrandola, aby dobrze błyszczał w sytuacjach potrzebnych, gdy dajmy na to prezydent Rosji uzna, że powinien, zamiast Nazarbajewa, odwiedzić Komorowskiego.
Obrazki powyższe znakomicie ilustrują tzw „przesuwanie akcentów” w państwie – póki co jeszcze – Polaków. Podejrzliwi podkreślają, że panu prezydentowi jest o wiele blizej do Moskwy (językowo powiedzmy), niż do Berlina, a panu premierowi odwrotnie...
Nastroje więc, jako się już rzekło, nerwowe się stają i zaczyna pachnieć zmianą. Mnożą się zatem także recepty na uzdrowienie państwa.
Jedni mówią: edukacja, inni: słuzba zdrowia, jeszcze inni: zmiana konstytucji, zmiana ordynacji wyborczej etc.
Tymczasem każdy, kto chciałby w Polsce rządzić w miarę suwerennie i w interesie własnego narodu, musi zdobyć się na jeden, ale za to najważniejszy i podstawowy ruch.
Trzeba natychmiast rozwiązać służby specjalne, a ich funkcjonariuszy – w większości – popędzić precz i natychmiast także założyc nowe słuzby, których charakter działań, struktura i cele nie będą znane starym funkcjonariuszom!
Przez pierwszy rok owe nowe służby zajmą się tropieniem i rozbijaniem wojskowych , postesbeckich i nowosłużbowych gangów. Ten proces musi być szybki i nie dający możliwosci do tworzenia wyjątków.
Nowe służby, poddane nadzorowi ze strony cywilnych republikanów, w ciągu kilkunastu miesięcy powinny naruszyć potęgę, zżerajacej państwo i jego gospodarkę, pasozytniczej mafii, przestępczych struktur zorganizowanych na wzór rosyjski i wysługujacych się każdemu, kto placi w żywej gotówce.
To prosta recepta, z której wynikną wszystkie inne działania.
Bez rozbicia dzisiejszej kliki, w której stare i nowe służby stopiły się w jedno, nie można wykonać żadnego innego reformatorskiego ruchu. Inaczej to służby będą odstawiały dla nas – co cztery lata – wyborczy teatrzyk i ustami swoich medialnych przedstawicieli uspokajały nas, że „polska demokracja jest w jak najlepszych porządku”.
To, że nie jest widzą już chyba najbardziej zatwardziałe Pikusie systemu. Takie Pikusie jeszcze na nim pasozytują, ale wydolność takiego – pasożytniczego - stylu okradania obywateli, z wypracowanych przez nich owoców, zbliża się do kresu i znani ekonomiści dowodnie o tym przekonują.
Trzeba rozbić dzisiejsze służby – dopiero wtedy Szanowni Państwo poczujecie, jak można – chocby przez chwilę - oddychać pełną piersią, jak można normalnie robić interesy i spokojnie żyć.
Trzecia Rzeczpospolita, a waściwie Druga (bardziej uszminkowana) PRL, to kraj okupowany przez dawne i nowodawne (proces rozwoju esbeckiej kiły w nowych słuzbach trwa od 1989 roku) służby specjalne – służby spuszczone z łańcucha i pozbawione jakiejkolwiek, cywilnej kontroli.
Trzeba panom oficerom zetrzeć z ust drwiący usmieszek i pokazać, że kolejny rząd może być wolny od rozsiewanych przez nich – antypaństwowych w swej istocie – jadów.
To pierwszy krok reformy – kamień węgielny dla polityki republikańskiego rządu, który chce wzmocnić państwo i przywrócić je swoim obywatelom.
Wraz ze służbami zniknie pokaźna ilość oligarchów i lokalnych kacyków.
Bez ruszenia służb specjalnych nie będzie żadnej zmiany.
Będzie tylko stopniowa likwidacja niepodległości Polski, do momentu aż wiodące media przekonają większość Polaków, że nad Wisłą niepodległość nikomu i na nic nie jest potrzebna, a jej kultywowanie jest wstydliwą, podobną do katolicyzmu – chorobą.
Inne tematy w dziale Polityka