„MSZ Dyplomata Andrzej Braiter wytypowany przez Radosława Sikorskiego na ambasadora RP w Brazylii przyznał się do pracy dla wywiadu PRL-u. Mimo to sejmowa większość PO-PSL w komisji spraw zagranicznych udzieliła mu poparcia.” - tyle „Gazeta Polska”.
Można rzec – normalność, codzienność dzisiejszej Polski. Warto jednak, posługując się jedynie, tak mało (w swej codzienności) znaczącym faktem, rozczytać go głębiej. Przyznam, że z trudem powstrzymuje sardoniczny uśmiech. Dlaczego?
Siądźcie na chwilkę wygodniej i posłuchajcie, jak zwykle nie zajmę Wam zbyt wiele czasu.
„Zupełnie niezwykły plan, opracowany przez Szin Bet z Amanem i Mosadem (tak się to pisze nie przez dwa „s” - przyp. WG),miał na celu uporanie się z „problemem demograficznym”. Polegał na tym, iż wedle przewidywań liczba ludności arabskiej w Izraelu i na terytoriach okupowanych, wskutek przyrostu naturalnego, w końcu XX wieku przewyższy liczbę Żydów. Organizacjom wywiadowczym polecono skłanianie Palestyńczyków do emigracji. Specjalna izraelska organizacja zakładała w Europie fikcyjne towarzystwa, które kupowały ziemię dla Arabów ze Strefy Gazy i Zachodniego Brzegu, którzy zgadzali się wyjechać za granicę. Kupowano działki w Brazylii i Paragwaju, a dla tych, co woleli żyć w kraju arabskim – nawet w Libii (era przed Kadafim – przyp W.G.) (…) W ciągu pierwszych trzech lat po wojnie sześciodniowej z 1967 roku wyemigrowało ogółem około dwudziestu tysięcy mieszkańców Zachodniego Brzegu Jordanu i Strefy Gazy. Około tysiaca otrzymało zapomogi z tajnego funduszu przesiedleńczego...”
(Dan Raviv Yassi Melman „ ...A każdy szpieg to książę – pełna historia wywiadu izraelskiego strona 210 – Warszawa 1994) .
Tak pisał mój znajomy z Tel Avivu Yossi Melman, potem ustaliłem, że w latach siedemdziesiątych i na początku lat osiemdziesiątych, do Brazylii wywalono jeszcze kilkanaście tysięcy Palestyńczyków.
W jakim celu łączę dwa fakty: mianowanie kapusia ambasadora – kapusia komunistycznych specsłużb i izraelską operację wysiedlania Palestyńczyków do Ameryki Południowej?
Już wyjaśniam: otóż za Palestyńczykami - jak wilki - podążyli oficerowie PRL – owskiej bezpieki.
W Układzie Warszawskim PRL była krajem, którego służby miały destabilizować niepodległy Izrael (taki był prikaz Moskwy). Stąd też w Warszawie znajdowała się oficjalna placówka OWP, terrorystów Arafata, a na polskich uczelniach studiowały tysiące Arabów z Palestyny. Wśród nich było setki agentów SB i wojskowej bezpieki. Kiedy wielu z nich wyjechało do Brazylii podążyli za nimi, w celach biznesowych, ich polscy oficerowie prowadzący. Podążyli w ten sposób, że pozakładali tam swoje firmy. Biznesy trwają do dziś, czasem są to też biznesy zakładane jeszcze wraz z oficerami Stasi.
Dokładnie cały ten, trwający do dziś, splot interesów wyjaśniam w mojej książce „Wieża komunistów”, która, nakładem wydawnictwa Zysk i spółka, ma trafić do księgarń 20 września.
Z przyjemnościom myślę o tym, jak lektura „Wieży” „przypiecze boczków” niektórym prominentnym celebrysiom dzisiejszego salonu...ależ będą musieli się napluć.
Czy po tej skromnej glossie już Szanowni Państwo lepiej pojmują dlaczego w Brazylii byle jaki „Polaczek” nie może zostać dyplomatą.
Tym, którzy Brazylię spostrzegają jedynie oczami poczciwej twórczyni „Roty” i Pana Balcera, proponuję ponowne przeczytanie tego skromniutkiego tekstu.
Ten "Świat" stoi otworem... dla nich.
Inne tematy w dziale Polityka