Witold Gadowski Witold Gadowski
2863
BLOG

Osiem panien i bęcwał

Witold Gadowski Witold Gadowski Polityka Obserwuj notkę 7

 

 

Zmęczyło mnie nieustanne powtarzanie jak zmendzony jest dziennikurski światek. W końcu każdy bierze na swoje sumienie to co wyprawia. Pewnie za parę lat ci sami mendziarze wypinać będą piersi i głosić jak to walczyli o wolność słowa w niesławnej (wierze w to święcie) pamięci III RP, jak to cierpieli, jak się narażali.

 Znam to, widziałem w PRL – u skończone kreatury, które teraz pouczają, napinają się i jak zwykle mają poglądy po linii (aktualnej) i na bazie (współczesnej).

W gruncie rzeczy jest mi już wszystko jedno gdy Kazimierz Sowa – uzurpant nielekkiego pióra i głowy – mieni się być publicystą, gwiazdą medialną i księciem towarzycha w ogóle. Kiedyś przyglądałem mu się uważnie, natarczywie szukałem mu koloratki pod szyją, ba, wiodłem z nim nawet przyjacielskie pogwarki. Teraz fukamy na siebie jak muzułmanin na katola. Z tą tylko różnicą, że z muzułmaninem jakoś tam się dogadamy - dogadywałem się już nie raz - a z rzeczonym Sową ni hu hu.

 Rzecz więc chyba w tym, ze albo ja zbyt wielkim jestem hipokrytą, pozerem i frustratem (co jak najbardziej być może), albo on daleko odszedł od piotrowej kiecki i pod innymi kieckami szukać zaczął pociechy.

Uparłem się na tego skądinąd poczciwca, ujrzawszy jego przystojną (tu widzę kontenty uśmiech posiadacza facjaty) twarz na okładce pisemka „Press” – gwiazda, celebryś, krotochwilant niepospolity.

Ja, durny, zadaje sobie pytanie czy księdzu tak wypada, a on z pobłażaniem patrzy na Gadowskiego i puka się w czoło. Któryś z nas najwyraźniej nie rozumie natury dzisiejszości.

Nie będę wiec dziś pomstował na dziennikarzy, nie przejadę się ani po Lisie ani po jego „Foxy lady”, nie nastukam swoim zwyczajem Czuchnowskiemu, nie napieklę się nad pisarstwem Krzysztofa Vargi (w botoxie), ani nad przygłupawym strojeniem się Andrzeja Stasiuka w piórka „czującego prostaka”, w szatki mojego dawnego kumpla Jaśka Kłusownika z Wołosatego.

Na ten temat, coraz nudniejsze dysertacje popełniają moi antysytemowi (aż mnie zęby bolą gdy słyszę ten rdzewiejący termin) komilitoni. Nawet na durne tvn nie miotnę dziś flegmy spod płuca, niech sobie gadzina zdycha w spokoju, co mnie to….

Natenczaj, jak Wojski, zatem, nabzdyczywszy się i barokowo nadmuchawszy atmosferkę czknę jednym jeno zdaniem, mówiacym o co mi się w tym wszystkim ciągle rozchodzi.

Pardon, przerwa - Jeszcze ostatnia dygresyjka, bo z gór i pasuje – baca spytany o co się wam baco rozchodzi, odrzeka: a o nic panocku ino ka ten bic.

Tak też ja, góral przez lata płukany w miejskich wyziewach, napiszę Wam na dziś taka oto frazę:

Siadam do kart, obok osiem panien, dorodnych, nadobnych, błyskających w źrenicach inteligencją. Gramy i nieustannie dostaje po dupie, łupią mnie te panny do ostatniego grosza, powiedzieć nic nie dadzą, bo zagadają.

Kiedy wreszcie odsuwam się od stołu, to, aż mnie gorąco chwyta – toż ja ciągle gram z jednym przeciwnikiem, z dorodną ośmiornicą, która pięknie ustroiła swoje macki i siedzą one teraz ze mną przy stole i grają, aż iskry spod kopyt idą i siarką z sieni zalatuje.

Ot durny ty Gadowski durny…ot durny ty Kowalski….

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka