Witold Gadowski Witold Gadowski
6523
BLOG

Polacy nie gęsi, swój obyczaj mają?

Witold Gadowski Witold Gadowski Polityka Obserwuj notkę 89

 


 

Dymisja prezydenta Niemiec Christiana Wulffa jest zdarzeniem symptomatycznym i pokazuje jaki dystans dzieli polską politykę od tej części świata, gdzie demokracja (naginana, naruszana, ale jednak stanowiąca) traktowana jest poważnie i gdzie działa czynnik z pozoru niewiele znaczący – opinia publiczna.

Geograficznie, mentalnie i historycznie znajdujemy się na styku dwóch państwowych kultur – tej nieporadnej i często wyśmiewanej demokracji oraz sprawnego, dziarskiego i nie baczącego na opinie samodzierżawia.

Jak bardzo przychylnie i ciepło nie spoglądalibyśmy na Władimira Putina, to jednak, nawet w obozie notorycznego ocieplenia naszych stosunków z putinistami, nikt nie zaryzykuje twierdzenia, że pan premier i prezydent in spe Putin przejmuje się głosami opinii publicznej.

Nie na Putina jednak chciałem nakierować nasze wspólne myślenie. Niemcy, jakkolwiek często flirtują z Kremlem kosztem Polski, to jednak potrafili stworzyć państwo, w którym uczynki polityków nie spływają po społeczeństwie jak woda po gęsi. Tam, jak się okazuje, reputacja jest jednak istotna kwalifikacją do pełnienia publicznych stanowisk.

Oczami złośliwej wyobraźni już widzę miny akolitów pana premiera Tuska i prezydenta Komorowskiego – muszą wyrażać zdumienie. No bo cóż wielkiego się stało?

Prezydent Wulff, będąc jeszcze landowym politykiem, pojechał sobie na wczasy za które ponoć zapłacił znajomy biznesmen. Wulff oddał pieniądze, nic dla kolegi biznesmena w rezultacie nie załatwił, a tu takie halo!

Pan Sobiesiak musi chichotać w kułak, a doradcy naszego prezydenta zapewne w ogóle sprawy nie zauważyli.

Tymczasem pan Donald Tusk, choćby w tym roku, najpierw wywołał społeczne rozruchy, po to by w rezultacie lekko potrząsnąć głową i z niezmąconym uśmiechem, tanecznie przyłączyć się do demonstracji przeciwko polityce... własnego rządu.

Pan Kapler - niechcący - ujawnia coraz bardziej bulwersujące szczegóły grabieży mienia publicznego, jaką w istocie jest podpisana przez niego umowa i ze spokojem powtarza 'pacta sunt servanda”.

Pani Mucha nic nie robi sobie z kilkunastotygodniowej porażki, w jaką przemieniły się jej rządy w ministerstwie sportu.

Stadion jest pięć razy droższy niż podobne obiekty na świecie, schody dwa razy budowane – i nic się nie stało, Polacy nic sie nie stało!.

Za panem Komorowskim ciagna się niewyjaśnione kontakty z nieboszczykiem Tobiaszem, pułkownikiem – aresztantem Lichodzkim i z przebywającym właśnie w krakowskim areszcie Krzystofem W. (oficjalnie przemytnikiem papierosów – jaki zatem charakter miały spotkania pana Komorowskiego z Krzysztofem W.?), prokuratura, miast bić na alarm, usilnie (przy pomocy wszelkich służb) poszukuje nagrania, które ponoć dyskretnie sporządził pan W. z rozmowy z prezydentem Komorowskim.

Zapis, jeśli zostanie odnaleziony, zapewne podzieli los 165 kaset sporządzonych przez austriacki EDOK z podsłuchami telefonów braci Kunów z Wiednia, które gdzieś tam zaginęły w prokuraturze lubelskiej i nikt nie potrafi wyjaśnić gdzie są i kto odpowiada za zaginięcie tak ważnych dowodów na kontakty braci Kunów z wierchuszką polskich polityków.

Pan rzecznik Graś (człek prywatnie dowcipny i sympatyczny), tez jakoś nie wyplatał się z powiązań z pewnym niemieckim przedsiębiorcą. Niby nic...a jednak Wulff podał się do dymisji.

Niby nic, a czuję jak po kolapsie „Pomarańczowej Rewolucji”, teraz my zaczynamy niebezpiecznie wirować coraz bliżej „kremlowskiego jądra czerwoności” - kremlowskiego pojmowania zarządzania państwem i narodem.

Obyczaj to ważna rzecz – obyczaj ratuje wolność.

Chyba już pora, aby władze – jakiekolwiek władze – i te rządzące i opozycyjne, nabrały nieco szacunku dla obyczaju właśnie.

Kłaniam się wytwornie.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (89)

Inne tematy w dziale Polityka