Długo stał na korytarzu, przestępował z nogi na nogę, schodził trzy stopnie niżej, aby za chwilę powrócić pod drzwi, które wcześniej wielkrotnie widział w wyobraźni.
W końcu mruknął coś do siebie, przełknął ślinę i nacisnął dzwonek.
Otworzył mu wysoki, niemal równy mu wzrostem mężczyzna, miał bujną szpakowatą czuprynę i głębokie bruzdy pod dużymi, niebieskimi oczami.
- Dzień dobry, jestem... - zaczął
- Wiem kim jesteś – przerwał mu starszy mężczyzna i krótkim gestem dłoni zaprosił go do mieszkania.
Z korytarza wyjrzały dwie zaciekawione twarze ślicznych dziewcząt, bez skrępowania patrzyły mu prosto w oczy.
- Moje córki – na twarzy gospodarza pojawił się wątły uśmiech.
Weszli do przestronnego pokoju, pełnego słonecznego światła i ciężkich, staromodnych mebli.
Usiedli przy przedwojennym dębowym stole.
- Palisz? - starszy mężczyzna wyciągnął ku niemu paczkę czerwonych Marlboro.
- Nie, dziękuje – odruchowo pokręcił głową.
Słyszał jak dziewczyny cicho szepczą za drzwiami, nie był jednak w stanie złowić sensu ich szeptów.
Miał ściśnięte szczęki, z trudem przeciskały się przez nie słowa.
Ukradkowo spoglądał na szpakowatego gospodarza i musiał przyznać, że za młodu był pewnie bardzo przystojny. Jeszcze teraz jego twarz zachowała harmonijne, szlachetne rysy.
Córki zapewne odziedziczyły po nim urodę.
Pokój był urządzony ze smakiem, regały z tysiącami książek, masywne biurko, na którym stała prawdziwa lampa od Tiffany ego. Sam robił szklane witraże, potrafił rozpoznać precyzyjne, ręcznie wykonywane, łączenia różnokolorowych kawałków barwnego szkła.
W tym pokoju królował człowiek, który dobrze wiedział czym jest wyrafinowanie i dobry smak.
- Chciałem cię zabić – powoli uniósł twarz, tak aby dojrzeć wyraz jego źrenic.
Szpakowaty mężczyzna zgarbił się, ale ani na moment nie spuścił wzroku, wytrzymał jego spojrzenie.
W pokoju zaległo ciężkie milczenie.
Gospodarz spoglądał na niego z rosnącym zaciekawieniem. Czuł jak dyskretnie omiata go tym spojrzeniem, wpatruje się w jego twarz, przygląda się jego dłoniom.
Czytał jego ostatnią książkę.
Przez wiele nocy przewracał kolejne kartki, aby chwilę potem rzucać nią z rozmachem o ścianę i międlić w ustach najwulgarniejsze przekleństwa.
Nienawidził tej patetycznej, napuszonej frazy, nie mógł znieść pewności z jaką wypowiada swoje sądy. Gdyby wtedy był w pokoju obok z całą pewnością dźgnął by go nożem.
Zapamiętał nawet fragment, za który nienawidził go przez wiele ostatnich tygodni:
„Brat Andrzej wiedział, że umrze – skromnie, bez komunikowania komukolwiek o nadchodzącej konieczności, czekał na ten moment. Uśmiechał się jak człowiek pogodzony nie tylko z opuszczeniem swojej doczesnej postaci, ale także rozliczony ze wszystkim co w życiu zrobił i pomyślał, że wszystkim czego kiedykolwiek pragnął i czego nigdy nie osiągnął. Nadchodząca śmierć przyniosła mu poczucie bezwarunkowej wolności”.
- Pieprzony obserwator, – warczał w myślach, wspominając opis ostatnich chwil brata Andrzeja.
Gospodarz palił papierosa i ciągle patrzył na niego, spoglądał tak jakby starał się zapamiętać najdrobniejszy szczegół. Wyglądał jak człowiek, który chce się nauczyć tego co widzi, wbić sobie ten widok w najbardziej wytrzymałe struktury pamięci.
Głosy dziewcząt za drzwiami dawno już umilkły, znudzone poszukały sobie pewnie bardziej stosownej dla ich wieku rozrywki.
W wypełnionym już wieczornym półmrokiem pokoju nagle rozległy się słowa przybysza:
- Matka nigdy mi o tobie nie opowiadała Gdy byłem małym chłopcem mówiła, że zginąłeś w wypadku samochodowym tuż przed moim narodzeniem. - młodzieniec przerwał i nerwowo powstał z fotela.
Zaczął krążyć po rozległym pokoju, aż w końcu zatrzymał się przed oknem.
Gospodarz widział teraz jego barczyste plecy obrysowane gasnącym światłem dnia.
- Kiedyś, jak byłem już w liceum, znalazłem wasze zdjęcia ze studiów. Wtedy powiedziała mi prawdę. - młodzieniec zaśmiał się nerwowo.
- Wtedy dowiedziałem się, że żyjesz. Była bardzo dumna, ale wymusiłem na niej aby opowiedziała mi całą prawdę.
Gospodarz wstał ze swojego fotela.
- Nie, jeszcze nie teraz! – warknął przybysz.
Ciągle stał przed oknem wpatrując się w pierwsze zapalone latarnie.
- Jeszcze chcę mówić.
- Ale ja....-
- Jeszcze chwila! – przybysz przerwał mu brutalnie.
- Wiem, że nie wiedziałeś. Dałeś jej przecież pieniądze na skrobankę, a potem zniknąłeś.
Nigdy więcej jej nie zobaczyłeś.
- Pięć lat temu napisała do mnie list.- głos gospodarza brzmiał jak bardziej chropawa wersja tembru młodzieńca
Młody mężczyzna odwrócił się zaskoczony.
- List?
- Tak. Napisała do wydawnictwa. Opisała mi ciebie, twoje studia...
- Zmarła dwa miesiące temu – znów mu przerwał, tym razem jednak jego głos nie był już tak zimny jak kilka minut wcześniej.
Podszedł do fotela i znów usiadł naprzeciw gospodarza.
- Nie wiedziałem, że cię znalazła. Szukałem wśród waszych starych znajomych ze studiów. W końcu dowiedziałem się, że wyjechałeś do Łodzi, że założyłeś rodzinę. Przez te wszystkie lata życzyłem ci śmierci. Modliłem się, aby Bóg zesłał na ciebie chorobę, uderzył cię nieszczęściem. Przez te wszystkie lata nienawidziłem cię najmocniej jak tylko potrafiłem.
- Wiem – szpakowaty mężczyzna skurczył się w ramionach.
- Skąd ty to możesz wiedzieć?!
Przyjechałem tu... - młody głos zawisł na chwilę w powietrzu
- Przyjechałem tu, aby cię przeprosić, aby …
- Przeprosić? -
- Tak i prosić byś mi wybaczył.
- Ja tobie?!
- Tak..
Starszy mężczyzna ukrył twarz w dłoniach, jego plecy zadrgały w bezgłośnym spazmie.
Kiedy z wielkiego okna na powrót zaczęły sączyć się pierwsze promienie porannego słońca, młody mężczyzna wstał i pocałował gospodarza w dłoń.
- Dziękuję – wyszeptał szpakowaty mężczyzna.
- Wyzwoliłeś mnie z więzienia mojej bezsenności – dodał widząc pytające spojrzenie młodzieńca
- Od dwudziestu lat nie mogłem spać. Myślałem o dziecku, które się nie narodziło, o jego małych rączkach, ustach, sercu. Potem, pięć lat temu, gdy dowiedziałem się, że jednak istniejesz, dziękowałem Bogu, napisałem tą książkę, a teraz przyniosłeś mi wolność.
Młodzieniec cicho przeszedł przez korytarz, dziewczyny spokojnie spały w swoim pokoju.
Zamknął drzwi najciszej jak umiał i lekko zbiegł po schodach.
Inne tematy w dziale Polityka