Witold Gadowski Witold Gadowski
2107
BLOG

Gdzie tchórze, a gdzie my...?

Witold Gadowski Witold Gadowski Polityka Obserwuj notkę 35

>>Y 

„Przyjaciół nikt nie będzie mi wybierał, wrogów poszukam sobie sam. Dlaczego k....a mać bez przerwy poucza ktoś, w co wierzyć mam?!” - najlepsza piosenka Leszka Wójtowicza z „Piwnicy pod Baranami” znakomicie nadaje się do opisu dzisiejszej, grudniowej atmosfery.

 

- Wtręt uczyniony dzień pózniej: Nie udaje, |że mam| żelazą pamięć - skrzywdziłem Andrzeja Garczarka przypisując jego piosenkę Wójtowiczowi, pomyliło mi się z piosenką "Nie pragnę wcale abyś była wielka..." autorstwa tegoż Wójtowicza

Garczarek porządny człowiek - przepraszam -

 

Co prawda autor tej doskonałej frazy pewnie dziś sprzeczałby się ze mną i przeszywał wzrokiem, ale co napisał to napisał...poszło i żyje niezależnie od niego.

Czasy stały się znów ciekawe, sprzyjające odważnym – no może nie odwagą naszych dziadków, którzy musieli bolszewikom w ślepia bagnetami świecić, nie odwagą prawdziwie w „stanie wojennym” zwalczanych solidarnościowców, ale jednak. Trzeba bowiem tego okruszka, ułamka odwagi, aby durniom, złodziejom, fałszywym gwiazdom i preudointelektualistom śmiać się w pysk i spokojnie powtarzać „stare zaklęcia”.

Kariery na tym nie posmarujemy, pieniędzmi nie napchamy kieszeni no i jeszcze – co najbardziej przeraża kauzyperdów dziedzin wszelakich – na języki wezmą, a konkretnie w TVN i jej podobnych „wyrobach mediopodobnych” na tresowanych ozorach  obmielą, spopróbują wyszydzać.

Szydzić jednak też trzeba umieć, trzeba do tego mieć prawdziwe szydercze jaja, a nie ich imitacje potrzebne do prowadzenia porannego mizdrzenia się w telewizorze, mizdrzenia z drżeniem kuperka – czy aby szefunciowi (takiemu żywcem mentalnie przeflancowanemu z peerelu) się spodoba.

Tak więc wzruszam ramionami na widok zielonych ze strachu czynowników, którym lepkie paluszki latają gdy zobaczą kamerę tvn z doczepiona do niej imitacją dziennikarza.

W PRL jadałem 'wyroby czekoladopodobne” bo byłem dzieciakiem i słodkości, nawet takie, jakoś mi podchodziły. Dziś, gdy jestem starym koniem, nie konsumuje żadnych podróbek, nie mam na to czasu.

Nie śmieszy mnie satyropodobna propaganda wciskana przez spoconych, w wyścigu do rządowej łapki, karierowiczów, nie przejmują mnie infopodobne imitacje wiadomości, nie obchodzą naukowopodobne dyskusje w różnych układach tej samej, śmierdzącej już zjełczałymi konceptami, kanapy.

Świadomy tego gdzie jestem i tego co robię, siedzę sobie na dachu i puszczam samoloty zrobione z ich „przekazów dnia”, gwizdam na ich lęki i pseudokulturę. Ja już ich znam, wiem do czego zdolny jest ich spocony strach, ich wieczne szukanie potwierdzenia w oczach władzy.

Jeśli myślisz, że zwariowałeś, że wszyscy wokół cię potępiają, że narażasz rodzinę – mam dla ciebie dobrą radę – wyłącz telewizor!, uczyń to jednym płynnym gestem, tak jakbyś im wszystkim kładł po mordzie, nie żeby ukrzywdzić,, tak tylko, aby wykazać dystans, różnicę, przestrzeń międzygatunkową.

Wyjdź z domu, spójrz na drugą stronę ulicy, ja tam będę stał, a ze mną inni, wolni, spokojni, zdecydowani. Jesteśmy obok ciebie i naprawdę jest nas wielu, zwykłych, wolnych Polaków.

Za kilka dni razem pójdziemy na spacer po Warszawie, tak tak, ten spacer, który już dziś spędza sen z powiek medialnej hołocie i ich mocodawcom.

Uczciwi dziennikarze, prawnicy, naukowcy i robotnicy po prostu wiedzą, że naszego kraju nie stać na gnicie, skoro nie ma nas w ich mediach, będziemy na naszej ulicy. Tam sobie porozmawiamy i pośmiejemy się z min Justyny Pochanke, jej mężunia i innych autorytetów, podworujemy z glinianego, coraz bardziej kulawego, potwora.

Gdybyż tylko takie przeszkody stały na drodze naszej niepodległości.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (35)

Inne tematy w dziale Polityka