Witold Gadowski Witold Gadowski
3847
BLOG

"Dziennikarze na służbie"?

Witold Gadowski Witold Gadowski Polityka Obserwuj notkę 31

 


 

Jakieś dziwaczne organizacje, podające się za „głos środowiska dziennikarskiego”, domagają się zwiększenia ochrony „dziennikarzy na służbie”. Początkowo, słuchając tego, jedynie uśmiechałem się z pobłażaniem, okazuje się jednak, że oni tak na poważnie.

W czasie gdy Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, jak wołający na puszczy, apeluje o zachowanie resztek zawodowej etyki, o zwykłą w końcu i niezbyt heroiczną uczciwość, jakiś „Press Club” domaga się zwiększonej ochrony dziennikarzy. Ochrony przed czym?

Nie owijając w bawełnę powiem co o tym myślę: hucpa, hucpa, po trzykroć hucpa!

Dziennikarza chroni jego rzetelność i odwaga, ktoś kto domaga się czegoś więcej jak widać stracił zaufanie do samego siebie,  nie wierzy już (ciekawe dlaczego?) w to że ludzie mogą dziennikarzy szanować.

Bywałem w różnych sytuacjach i do głowy mi nawet nie przyszło, żeby żądać, domagać się, specjalnego traktowania.

Zdaje się jednak, że czegoś nie zauważyłem, przeoczyłem doniosły fakt pojawienia się nowej kategorii dziennikarzy - „dziennikarzy na służbie”.

Daruje sobie złośliwość i nie spytam: na czyjej?! Jak poznać takiego „dziennikarza”? Po wyciągniętych w przód przednich łapkach?

Hmmm...wybaczcie, zły charakter jednak sam to wypisał. Sardonicznie uśmiechnięty wracam jednak do rzeczy.

Widziałem takich „dziennikarzy na służbie i ze Służbą”, choćby w nowohuckich Mistrzejowicach, - gdy manifestanci nacierali, a ci - heroicznym truchtem - gnali do zomowskiej budy – ale to były lata osiemdziesiąte i „dziennikarze” istotnie pełnili swoją służbę w niesprzyjających warunkach przyrody. Raz mieliśmy nawet pomysł, aby jednego takiego (w Nowej Polsce znalazł sobie intratną posadę w bankowości) dopaść i pozbawić spodni marki „rifle” - uratowała go salwa z wodnej armatki.

Wtedy „służbowi dziennikarze” pracowali także w „Gazecie Południowej” - była w „krakowskiem” taka jaruzelska mutacja trzech tytułów: „Gazety Krakowskiej”, „Dziennika Polskiego” i „Echa Krakowa” -....

Hmmm dziś (jak w stanie wojennym) wszystkie te trzy tytuły znów znalazły się w jednych rękach, tylko, że koncern „jaruzelskie nowosti” zastąpił Neue Passauer Presse. No... mniejsza jednak z takimi (złośliwymi, wiem) asocjacjami.

Wielokrotnie bywałem i bywam w tłumie ludzi, nigdy nie czułem się w nim zagrożony.

Boją się ci, którzy czują, że robią coś złego, ale od zła najsprawniejsze służby i paragrafy was nie ochronią.

Czyżby więc bezczelne żądania jakiegoś „Press Clubu” (wiem wiem, w świecie istnieją takie kluby , ale ten jawi mi się  jako jakieś doraźne antidotum na "brunatne" wg Bratkowskiego SDP) były w istocie przyznaniem się do procederu, który sprawia, że „dziennikarze”, tak jak tamte nowohuckie gąski zmykające do zomowskiej budy, nie chcą mieć bliskich spotkań III stopnia z własnym ludem?

Co was tak przeraża?

Rodacy?

Oświadczam, że ja Witold Gadowski, dziennikarz żyjący z uprawiania tej profesji prawie dwadzieścia lat, nigdy nie oczekiwałem od mojego państwa większej ochrony niż ta jaką powinien mieć każdy praworządny obywatel.

Nie chcę żadnych zmian w prawie, poza likwidacją paragrafu 212 i nie życzę sobie zainteresowania moimi ścieżkami ze strony jakichkolwiek mundurowych i cywilnych czynowników.

- Broń mnie Panie od przekupionych sądów

i od pychy mnie zachowaj – to jedyne czego od opatrzności może chcieć dziennikarz –  dziennikarz bez okolicznika: "na służbie".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (31)

Inne tematy w dziale Polityka