No i zaczęło się, maski powoli spadają i wychodzi żywe mięso – brutalna technologia rządzenia przez następne cztery lata i kompletne tchórzostwo w projektowaniu wizji, w przewidywaniu wypadków.
Na koń (w piłę zagramy) z Grasiem sięde i jakoś tam będzie...?
Co zatem już mamy?
A więc po pierwsze niekontrolowane podwyżki dyktowane strachem przed rozregulowanym i podskakującym jak pełen wody wąż strażacki budżetem. Wygląda na to, ze już wiele miesięcy temu pan Dyzma Rostowski był łaskaw wypuścić go z rąk.
Po wtóre podwyżki cen paliw średnio od 10 do 20 procent to już realność, ceny prądu od nowego roku będziemy mieli na poziomie duńskich (bez odniesienia do duńskich płac naturalnie), gaz już mamy nie tylko że droższy niż dla Niemców, ale jeden z najdroższych w Europie.
Nord Stream tłoczy już rosyjski "błękit" z pominięciem Polski, „korytarz” spełnia więc swoją ekonomiczną i – co chyba ważniejsze – polityczną rolę.
Pełną parą działają porty w Primorsku i Rostocku, a jednocześnie czeźnie port w Gdańsku – naturalnie przez przypadek.
Polska armia nie nadaje się już nawet do solidnej parady, a jej tajemnice są tak chronione, że gdy szyfrant Zielonka zapominał supertajnego szyfru mógł zadzwonić do kolegi z GRU i poprosić, aby „sojusznik” mu go przypomniał.
Wiktor But ujawnił większą część postsowieckiej siatki handlu bronią – efekt? Mozemy już smiało likwidować Bumar.
Tylko czekać aż autostrada Zgorzelec – Przemyśl (gdy już powstanie) uzyska, potwierdzoną przez Unię Europejską, – eksterytorialność.
Za półtora miesiąca kończy się tzw „polska prezydencja w UE” - znów, efekty aż porażają... prawdę mówiąc poza idiotycznym koncertem wyreżyserowanym, za bajońskie pieniądze, przez Jakuba „Flaga w łajnie” Wojewódzkiego nie potrafię wymienić żadnego istotnego zdarzenia „wielkiej prezydencji” - no może jeszcze kongres kultury we Wrocławiu, z panem Baumannem w roli mentora i autorytetu.
Gdy jednak trzeba było poważnie porozmawiać o unijnych finansach pani Merkel i pan Sarkozy nawet nie zachowywali pozorów, tylko rozmawiali bezpośrednio, nie kłopocząc prezydencjalnej Warszawy i „drogiego przyjaciela” Tuska.
Wyniki śledztwa smoleńskiego są takie same jak wyniki (z zachowaniem proporcji oczywiście) śledztwa przeciwko socjalfaszystowskim bojówkarzom z Niemiec, którzy w biały dzień, w Warszawie (warszau?), dowolnie bili sobie polskich patriotów.
Premier przezornie nie bryluje w zaprzyjaźnionych telewizjach, czuje bowiem, że nastroje lecą na twarz.
Kogo zatem teraz obarczymy garbem realnego kryzysu?
Pawlaka? Niebezpieczne, pomogą mu sojusznicy, więc kogo? - pytanie dla Państwa?
Można oczywiście dalej zajmować uwagę publiczności panem Kaczyńskim, jego wpadkami (wyjątkowo wdzięczny obiekt),, można odpalać kolejne race antyklerykalizmu za pomocą partii pana z portretem w dłoni.
Wszak nie było jeszcze rugowania religii ze szkół, opodatkowania „tacowego”, podważenia konkordatu, czy wreszcie zamieniania kościołów na domy publiczne (o czym marzy Jerzy Urban postulując, że w ten sposób wreszcie uda się opodatkować prostytucję),, można też pokruszyć kopie o kilka innych tematów, ale kto uwierzy że jego pusta lodówka, to wyłączna zasługa „czarnych” i Kaczyńskiego?
Pusta lodówka, płótno w kieszeniach i ….słabnąca kondycja działających na polskim rynku banków, to właściwie równanie, które już na wiosnę może przynieść znane nam rozwiązanie.
Kontrakcja rządowych mediów przyniesie wtedy efekt podobny do wysiłków Ireny Falskiej w czasach gdy w mediach rej wodzili młodzi – zdolni Urban, Walter, Barański.
Tylko co wtedy?
Gdzie jest rozsądna opozycja? - taka która za cały program nie powtarzałaby jedynie złudnej rachuby, że im gorzej tym lepiej?
Nam gorzej im lepiej?, odwrotnie? jakaś kwadratura "lepiej", "gorzej"? Czy... może myślenie na poziomie brudnej piaskownicy?
Pewnie, ze posłowie jakoś się wyżywią, ale czy po to ich wybieraliśmy?
Kraj, który już teraz musi stawić czoła najsilniejszemu od lat kryzysowi gospodarczemu i społecznemu nie ma normalnego rządu ( ten który jest - o ile jest - to tylko nieodpowiedzialni chłopcy bawiący się zabawkami nowej generacji), nie ma też żadnej odpowiedzialnej opozycji.
W chwili gdy wszelkie wysiłki powinny być skoncentrowane na przygotowywaniu programu ratunkowego dla panstwa, największa partia opozycyjna urządza sobie nieodpowiedzialne wycinanki i czyni to na poziomie, który odstrasza od niej racjonalnie myślących obywateli.
Powiedzmy to sobie brutalnie – dalsze dryfowanie, unikanie prądów i wystawianie rufy na wiatr nie tylko, że niczego nie rozwiąże, ale udowodni, że polski naród rozpoczął XXI wiek na wielki kredyt i teraz nie stać go nawet na wyłonienie rozsądnie zarządzającej spłatą odsetek egzekutywy, takiej która potrafi przeprowadzić go na bardziej spokojne i pogodne wody.
Kryzys nie nadciaga, nie puka do drzwi, kryzys już pokazuje swoje martwe oblicze!
Do tego dochodzi niesuwerenna polityka zagraniczna, brak patriotycznej edukacji (czy nowe pokolenia mają w ogóle ochotę ponosić wyrzeczenia w celu umacniania polskiej niepodległości?), brak jakiejkolwiek poważnej dyskusji, medialna dyskryminacja każdego kto ośmieli się wzywać do poważnej debaty.
Syntetyzując - kraczę, że nie widzę istnienia mechanizmu, który mógłby nas realnie ochronić, nie widzę nawet wysiłków aby go stworzyć.
Rozpierducha może jest dobrą metodą uprawiania polityki, ale kończy się zawsze tak samo – wkracza Gajowy.
Kto? - Przecież to widać już teraz...
Inne tematy w dziale Polityka