Histeria TVN i „GW” wyraźnie pokazuje kto naprawdę marzy o dzieleniu Polaków.
Wystarczy najmniejszy pretekst aby oskarżać, poniżać i dzielić.
Dla stosunkowo wąskiego „towarzystwa” które skupiło się w tych mediach zagrożeniem jest po prostu demokracja. Nienaturalnie wielkie wpływy w aparacie władzy lewicowo – postkomunistyczna grupa z partii GWTVN zdobyła dzięki medialnemu szantażowi i wpajaniu milionom widzów i czytelników, że oto właśnie" oni" są emanacją projektu stworzenia nowoczesnego kraju. Piszę:„kraju”, bowiem terminem Polska ludzie ci posługują się z wyraźnym dystansem, by nie powiedzieć wstrętem.
Gdyby jednak poważniej spojrzeć na program proponowany przez egzekutywy z Wiertniczej i Czerskiej to z zaskoczeniem zobaczymy, że poza gładko brzmiącymi postulatami modernizacji, odrzucenia – złej z definicji – historii narodu, osłabienia oddziaływania religii katolickiej i jej systemu wartości oraz entuzjastycznym poparciem dla niszowych dziwactw – homoseksualny ruch polityczny, polityczne postulaty radykalnych feministek i zwolenników libertynizmu – niewiele da się z tej pseudomodernistycznej paplaniny wywieść.
Środowiska te wyraźnie faworyzują ideę bezwarunkowego ocieplenia stosunków z reżimem Władimira Putina, a czci pani kanclerz bronią z zaciekłością jakiej nie stało im do chronienia czci i powagi urzędu prezydenckiego w czasie gdy funkcję tą pełnił Polak spoza „towarzystwa”.
Poza bezkarnym, jak dotąd, etykietowaniem przeciwników i arsenałem słów z rynsztoka, które 'towarzystwo” podniosło do rangi języka opisu politycznego sporu, niewiele, jak widać, mają do zaproponowania.
Czerska i Wiertnicza są jednak świadome szczupłości swojej naturalnej bazy, co więcej, zawsze miały wstręt do politycznego dialogu i zabiegania o poszerzenie grona zwolenników.
Dotychczas wystarczał język ostrego pamfletu i wisząca w powietrzu groźba wykluczenia z „towarzystwa”, aby skutecznie wpływać na ośrodki demokratycznie, bądź co bądź, wyłanianej władzy.
Faktyczny dystans do realnej demokracji i układania się z „polskim ciemnym ludem” wyziera z każdej filipiki naczelnego „GW” i jego akolitów.
Jeśli osoby mające inne zdanie, liderów opozycyjnych środowisk, obija się za pomocą skojarzeń z faszyzmem, Łukaszenką czy najsmutniejszymi i najbardziej nieuczciwymi oskarżeniami o ksenofobię i antysemityzm, to w istocie trudno taką propozycję nazwać inaczej jak tylko populizmem służącym do konserwacji sił sprzymierzonego z GW i TVN ancien regime.
Układ „okrągłego stołu”, któremu można przypisać wszelkie pozytywne cechy, jednak w żaden sposób nie da się go określić mianem demokratycznego, pokazuje jak daleko od demokracji sytuuje swoje marzenia środowisko beneficjentów magdalenkowskich rozmów z komunistyczną juntą.
Po dwudziestu latach zatruwania polskiej dyskusji uzurpatorskimi w istocie opisami rzeczywistości „towarzystwo” spostrzegło, że jego hipnotyczny czar traci moc. Coraz więcej kręgów inteligencji, działaczy samorządowych i społeczników ma wyraźnie dość ciasnoty i immanentnie wpisanego w tak uprawianą socjotechnikę konfliktu.
Te wybory mogą być pierwszym poważnym sygnałem przełomu, sygnałem wybijania się polskiego społeczeństwa ponad tracące moc zaklęcia „towarzystwa”.
Monopol na rację, estetykę i etykę, który w niejasnych okolicznościach przypadł „GW” i jej ideowej siostrze z Wiertniczej, może ostatecznie stracić swój coraz bardziej fałszywie lśniący polor
Cóż bowiem wielkiego stworzyło „towarzystwo” w kinematografii czy literaturze?
Czym tak zabłyśliśmy dzięki „towarzystwu” w świecie?
Dziś to właśnie „towarzystwo” degeneruje etos polskiego dziennikarstwa, polskiej nauki i kultury.
„Towarzystwo”, które niejako a priori uznało polską znikomość i miałkość z ochotą inkorporowało do naszej kultury popkulturową papkę z tzw „wielkiego świata”, przedstawiając ją jako najwyższych lotów kulturę
Efekt jest taki jak widać.
Emancypacja polskiego społeczeństwa, jakkolwiek na długie lata zaburzona „miazmatami towarzystwa”, trwa i tego nie chce i nie umie zrozumieć coraz bardziej anachroniczny Adam Michnik i sprzymierzeni z nim Mariusz Walter i Jerzy Urban.
Dlaczego „towarzystwo” tak mocno odcina polskie społeczeństwo od jego naturalnej tradycji i historii?
Ludzie ukorzenieni jedynie w retoryce z ulic Czerskiej i Wiertniczej nie są bowiem zdolni do znalezienia innej gleby.
Społeczeństwo edukowane według stworzonego przez „towarzystwo” modelu miało w rezultacie stać się społeczeństwem wiecznie przepraszających za swoje istnienie ludzi z Europy B.
Dziś, kiedy renesans przeżywa odkrywanie prawdziwej historii i kultury polskiego narodu, władza „towarzystwa” staje się coraz bardziej zagrożona.
Trudno zatem dziwić się spazmom „GW” i TVN (dla czystości opisu nie wspominam o ich mniej znaczących satelitach), kończy się bowiem luksus korzystania z niczym nie kontrolowanego władztwa dusz, kończy się okres otumaniającej mgły.
Jakkolwiek polscy obywatele nie wybiorą, nic już nie będzie takie jak w latach dziewięćdziesiątych, coraz mniej prawdziwych autorytetów (a tych w Polsce nie brakuje, wystarczy tylko przetrzeć załzawione przez GW i TVN oczy) bezwarunkowo będzie gotowych czapkować producentom coraz bardziej anachronicznej papki.
Z tej maki chleba już nie będzie, bo też i jak widzimy po dwudziestu latach wyrósł z niej jedynie napełniony mieszanina przemilczeń, złych emocji i zafałszowanej etyki, zakalec
Polacy nie potrzebują nienawiści i sztucznie wyhodowanych podziałów, komunizm wystarczająco nas spustoszył.
Czas, aby redakcje GW i TVN zostały odesłane na swoje właściwe miejsca i skupiły się na wyciszającej medytacji o istocie dziennikarskiego posłania.
W ostateczności zawsze mogą zapalić sobie jakieś buddyjskie kadzidełka, też pomagają.
Inne tematy w dziale Polityka