Witold Gadowski Witold Gadowski
7358
BLOG

Witaj Zosieńko, otwórz okienko, na wschodnią stronę...

Witold Gadowski Witold Gadowski Polityka Obserwuj notkę 70

 

W rocznicę „Cudu nad Wisłą” cudu może nie było, ale cudzik jak zwykle się zdarzył.

Jak zwykle kilkunastu pułkowników z rąk Pana Prezydenta Komorowskiego i Pana Ministra Siemioniaka otrzymało generalskie nominacje i przeistoczyło się w buławnych wodzów.

. Pan Komorowski jak wiadomo na wojsku się zna, postawę ma zasadniczą i uśmiech ojcowski. Pan Siemioniak skutecznie ustawił telewizyjną „Jedynkę”, teraz może więc zabrać się za porządki w armii. Wszystkie podstawy do cudu więc były, no i cudzik (na naszą dzisiejszą miarę) się zdarzył.

Polska armia powoli, za to cudownie właśnie, przestaje istnieć jako struktura wojskowa, wkracza natomiast w fazę sublimacji, kiedy broń nie będzie już potrzebna, wystarczy oręż medialny i dywizje oddanych urzędników. Kiedy obok Narodowych Sił Rezerwy powołamy w armii drużyny krzepkich przodowników postępu ze zwiadem w postaci najlepiej wyszkolonych plutonów gejów, wszelkie, bazujące na przemocy, militarne anachronizmy pozostawimy wreszcie Bundeswehrze i Narodnoj Armadzie ze Wschodu.

Gdy spoglądałem na defiladę (krok był postępowo niesprężysty i nierówny) kilkunastu pułkowników jednym, cudownym za to, dotknięciem Prezydenta zmienionych w generałów, widziałem kilkunastu przepisowo niemrawych facetów, atletycznie pogarbionych i postępowo bez werwy – w sam raz nadających się do kierowania budowaną pod okiem pana Komorowskiego armią. Wraz z Panem Koziejem opracował on bowiem nowatorską koncepcję budowy przez dekonstrukcję i takiego rozszerzania czubka piramidy, aż ta cudownie stanie na głowie.

W dziejach świata bywały już różne armie, zdarzały się nawet oddziały zmilitaryzowanych niewiast, które siały panikę np. w obozach armii egipskiej w czasie wojny z Izraelem.

Dotąd jednak nie powstała armia tak nowatorskiego typu jak dziś nad Wisłą.

Jest to armia słuszna, armia w której oficerowie służą rządzącym (termin „Ojczyzna”, jako przeżytek agresywnych czasów, ma zostać wykreślony z żołnierskich słowników), w przeciwnym wypadku gwiazdek na pagonach (jedyniesłusznie) nie przybywa.

Armia, która ma chronić ponad pięćset kilometrów polskiego wybrzeża a gdyby dziś odkryła wrak ORP „Orzeł”, to pewnie po remoncie śmiało mogłaby go włączyć w skład swojej marynarki.

To armia, w której oficerowie mówią ściszonym głosem, a dobrze mają się jedynie politrucy (przepraszam oficerowie mający polityczne poglądy – rozsądne poglądy) i funkcjonariusze oddekomunizowanych służb specjalnych. Mam nadzieje, że gdy niedługo ukaże się książka Sławka Cenckiewicza o wojskowych służbach i sami Państwo poczytacie jak powstawała pewna telewizja i inne funkcjonujące do dziś wytworne instytucje, to jego głęboko niesłuszne ustalenia zostaną zatupane mocnym defiladowym krokiem i co najwyżej sprarodiowane w żartobliwej, żołnierskiej piosence na zjednoczonym festiwalu Zielonej Góry i Kołobrzegu w czasie przystanku Woodstock.

Minister Obrony jest idealnie żaden, Prezydent spełnia wybujałe marzenia o średniej krajowej intelektu, a armia stanowi dziś dokładne odwzorowanie państwowej myśli rządzących.

Idealnie nijacy generałowie, idealnie uciekający od odpowiedzialności dowódcy i idealnie zbudowane morale służących w takich warunkach żołnierzy.

Armia stała się polem machlojek (przedsiębiorczości indywidualnej), a mające temu przeciwdziałać wojskowe służby specjalne zajmują się słusznym gromadzeniem haków na opozycję i udziałem w transakcjach, których Monzer al Kassar by się nie powstydził.

Pewien znany mi komandor, po pełnej gospodarczych sukcesów (własnych) karierze dyplomatycznej, zajął się teraz wymuszaniem, przepraszam wynegocjowywaniem, kontraktów dla swoich klientów, a że komandor najlepiej mówi po rosyjsku, to i klienci też jakby tacy bardziej rosyjscy. I to chyba spełnienie złotego snu co bardziej gramotnych oficerów naszej armii.

Tak więc Pan Prezydent (oby mu wiecznie Wars i Wenera sprzyjali) mianował, Pan Minister dekorował, a ja kiwałem głową nad kolejnymi sukcesami w drodze do rozpłynięcia się Polski w szczęśliwej, bezpaństwowej i bezideowej nirwanie.

Ku temu przecież dążymy. Każdy człowiek z właściwościami zostanie poddany resocjalizacji, tak jak nasza armia – ona zresztą wyglada już tak jakby całkowicie się zresocjalizowała, nawet mundury na dzisiejszych generałach leżą tak jakoś kanciasto, niepotrzebnie, jakby chciały naiwnie przypomnieć o swoim rzeczywistym przeznaczeniu. Będą musiały zmienić krój.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (70)

Inne tematy w dziale Polityka