Zauważyłem, że ilekroć napiszę, ze coś mi się w Polsce, mojej Polsce, nie podoba tylekroć ktoś mi wypomina, że jestem frustratem. Chciałem więc z pozycji frustrata przypomnieć kilka logicznych zdań, które pisali inni frustraci, całkiem nieświadomi swojego frustractwa.
Oto Raymond Aaron, frustrat francuski, sformułował słynne twierdzenie iż:
„nie sposób być uczciwym, inteligentnym i komunistą”
dodam jeszcze następna obserwację:
Zdaniem wielu obserwatorów (m.in. kontrowersyjnego, także dla mnie, Leszka Moczulskiego)
w żaden sposób nie można porównywać PZPR do NSDAP. Nie można – NSDAP była partią niemiecką i przy wszystkich swoich zbrodniczych cechach, nie służyła obcej agenturze, tymczasem PZPR nie tylko, że była prostą kontynuacją PPR – zbrodniczej zgrai marionetek Stalina, to jeszcze służyła wszystkim interesom byle tylko nie polskim, zatem „Polska” w nazwie była w jej przypadku jedynie wynikiem poczucia humoru kremlinów i poetycko czystym (Wandowasilewskim) eufemizmem.
Piszę to wszystko aby móc spojrzeć na towarzysza Tomasza Nałęcza, dwudziestoletniego członka promoskiewskiej agentury o nazwie PZPR, który wstąpił do „partii robotników” w roku, w którym mordowano robotników na Wybrzeżu.
Kim dziś jest towarzysz Nałęcz? Ano znowu w siodle, znowu na fali, znowu odnosi sukcesy.
Kiedyś Szpot napisał „Cichych i Gęgaczy”, dziś śmiało, posługując się szpotowską frazą, można napisać nową antykrotochwilę: „Światli i frustraci”.
„Miał cyngla pod zadem NadSwiatły Redaktor
I miotał nim światłe przestrogi
Więc Hrabia pomyślał, a czyż ja ubogi..?
i puścił na żer swego karła.
Ten obmył oblicze,
krok z wiatrem wyrównał
w mig stając się ikoną stylu.
Zbierając się w sobie zakrzyknął na wroga – frustracie ty, pedofilu!!! (...)”
(wybaczcie ludową skazę, ale ilekroć zatrącam o Pana Prezydenta, tylekroć styl staje mi dęba i ucieka w rżysko)
Kiedyś, na tym blogu, napisałem tekścik pt „Wehikuł Donalda Gierka”, kiedyś...
Jak się okazuje po kilku miesiącach, biegnąc sprintem do tyłu, wpadliśmy w nową epokę, epokę towarzysza „Wiesława” i jego bohaterskiego premiera Józefa „Ręka ucięta” Cyrankiewicza.
Rozumiem, że czasy Ochaba i Bieruta dopiero przed nami.
Teraz rozprawiają się z literatami i dziennikarzami, potem zajmą się tym co mówimy w mieszkaniach (czy ktoś dziś kontroluje tajne służby, które zakładają więcej podsłuchów niż Francuzi i Niemcy, a które jeszcze jednego rosyjskiego szpiega nie złapały? w tym czasie Anglicy wydalili 20 ruskich pseudodyplomatów).
Od kilku tygodni zabieram się aby wreszcie poprzyczepiać się do błędów Jarosława Kaczyńskiego i jego zgrzebnej formacji i... nie mogę.
Ciągle coś mnie tak wpiekla, że nie wytrzymuję.
Teraz miało być o Kaczyńskim, a wyszło o towarzyszu Nałęczu i jego mocodawcach.
Tak to zostaje się PiS – owcem, pisiorem, pisiakiem, pisuarem – z niezgody na chamską dewastację kraju.
Inne tematy w dziale Polityka