W porównaniu z ilością artefaktów na terenie domeny chińskiej, niestety Tybet jest bardzo ubogi - figurek grobowych nie ma, gdyż wymuszony zamarzniętą i kamienistą ziemią oraz brakiem drzew pochówek był innego rodzaju tj. podniebny. Natomiast dokumenty które przechowywano w klasztorach, gdyż państwo z czasem stało się teokratycznym – w ubiegłym wieku w większości przepadły.
Jednak druga informacja to tylko pół prawdy dotyczącej historycznych źródeł Tybetu, gdyż półtora tysiąca lat wcześniej, wprowadzając buddyzm do Tybetu, w ramach zwalczania rodzimej religii bon, pozbyto się świadectw korzeni związanych z okresem starożytnym. A więc może legenda spisana w Epoce Walczących Królestw (475 – 221 r. p.n.e.) o przepływie mang/weiqi na dwór cesarza Yao nie jest tylko fikcją literacką? Po raz drugi świadectwa kultury tybetańskie, tym razem związanej z buddyzmem, przepadły podczas burzenia i palenia klasztorów oraz wymordowania hierarchów lamaistycznych i arystokracji, w drugiej połowie XX wieku. Dlatego pozostałości śladów historii tybetańskiej są tylko szczątkowe. Na wiarygodne, czy nawet jakiekolwiek informacje podawane z ust do ust nie można zbytnio liczyć, ponieważ ludność była niepiśmienna i nie dopuszczana do wiedzy państwowo-kościelnej. Może kiedyś na temat mang wypowie się któryś z uczonych lamów z Dharamsala.
Songsten Gampo (609 – 649 r.) (Ilustracja 08) pierwszy z trzech królów Dharmy w Tybecie, zachował się podobnie jak nasz Mieszko I przyjmujący chrzest w 966 r. i żeniąc się z Dobrawą. Od tej pory na ziemiach Polan postępował proces chrystianizacji państwa, z jednoczesnym zwalczaniem rodzimych religii słowiańskich, co trwało aż do XIV wieku. Celem strategicznego posunięcia Mieszko I było: ustanowienie samodzielnej pozycji państwa, zapobieżenie wpływom niemieckim, ugruntowanie sojuszu z państwem czeskim i umocnienie władzy królewskiej poprzez religijne jej usankcjonowanie.
Podobny manewr przeprowadził Songsten Gampo poprzez małżeństwo z księżniczkami: chińską Wen Cz’eng i nepalską K’ri-bcun. Zyskał względnie stabilne sojusze, dostęp do kultury na wysokim poziomie oraz zaniechanie ataków mnichów buddyjskich na władcę i państwo (a zyskując nawet ich poparcie, gdyż sam dobrowolnie pozwolił na ich przyjazd, no i znacząco wspomagał finansowo). Nie przewidział niestety jaki los zgotuje tym posunięciem przyszłym pokoleniom; że hierarchowie klasztorni kochający majątki sięgną po władzę i będą niszczyć swój lud kosztem obcej zależności, aby z czasem zewnętrzną słabością państwa doprowadzić do utraty suwerenności, a następnie terytorium i również tożsamości.
Songsten Gampo był wielkim pedagogiem i reformatorem. Według kroniki, pierwszy tybetański minister wojny przywiózł z Turpan’u tajny tekst królestwa Jiaohe, który zawierał zasady gry weiqi, wiedzę na temat taktyki wojskowej, medycyny i astrologii. W tamtym czasie ziemie wzdłuż Jedwabnego Szlaku, ze względów strategicznych, przechodziły z rąk do rąk pomiędzy Chińczykami, Tybetańczykami i Turkami, gdyż każdy chciał mieć kontrolę nad najważniejszym traktem handlowym, w tak dogodnym miejscu. Powyższa opowieść może się zdawać prawdziwą, gdyż w 2000 r. podczas prac remontowych w pobliżu rodowego pałacu Songsten Gampo znaleziono kamienną płytę z siatką do gry Go.(Ilustracja 09). Podobne kamienie znajdowano podczas prac wykopaliskowych w pobliżu miast Jiaohe i Gaochang Jedwabnego Szlaku.
W roku 1900, w jaskiniach Mogao (Ilustracja 10) w pobliżu miasta-oazy Dunhuang (obecnie prowincja Gansu) znaleziono wielką bibliotekę chińskich rękopisów (Ilustracja 11), obejmujących lata 406 – 995 n.e., w których można prześledzić penetrację buddyzmu w Chinach; również dokumenty historyczne, wojskowe i naukowe oraz osobiste i podatkowe. W jednej z notatek wspomniano, że Tybetańczycy lubią grać w Yi (czyli weiqi) i Liubo (to równie popularna gra, zanikła z czasach dynastii Han). Zapewne sama gra nie powstała na tamtych terenach, jednak odegrały one ogromną rolę w jej popularyzacji.
Istnieje hipoteza, że mang (tybetańska nazwa weiqi) wywodzi się z rodzimej religii bon, a było stosowane do wróżenia i astrologii (no i robienia wrażenia na niewtajemniczonych); w późniejszym czasie wykorzystywane jako argument konieczności posiadania kompletów do gry. Ponieważ było zabronione podrzędnym mnichom lamaickim, aby nie zabierało świętego czasu przeznaczonego naukę - mang dla wyznawców religii bon (lamaizm do przywiezionego buddyzmu wchłonął część rytuałów z tradycyjnej religii tybetańskiej) stało się ważną praktyką duchową, nawet porównywalną z usypywaniem piaskowej mandali (motyw artystyczny występujący w buddyzmie tantrycznym, jeden z elementów medytacji).
Mang od XVII wieku stało się grą dozwoloną tylko dla arystokracji i wyższego duchowieństwa, lamów i tulku. Teokratyczne prawodawstwo umotywowało to następująco: Gry logiczne dostępne są tylko dla tych co znają historię i filozofię. Niedoświadczony umysł mógłby prowokować gniew i złość, pokazując wszystkie aspekty ignorancji, nie potrafiąc się zmierzyć z rzeczywistością. Dla zwykłych ludzi są pieśni, tańce, gra w kości, loteria. Wróżby, przysłowia i pouczające historie z przeszłości, to są odpowiednie zajęcia na spędzanie wolnego czasu. Każdy powód jest dobry, żeby utrzymać naród w ignorancji. Jednak raz w roku, podczas festiwalu odbywającego się od 15 dnia 4 miesiąca tybetańskiego (obecnie Sho Dun Festiwal) można było zaprosić i spotkać się ze znajomymi w swoich ogrodach (później w parku wokół Pałacu Letniego Norbulingka), jeść, śpiewać, tańczyć i grać w gry, gdzie ważną była mang. Można z tego wnioskować, że jednak ludność grała w mang i chyba wcale nie sporadycznie, zapewne jednocześnie nie afiszując się tym procederem.
W jednym z zachodnich królestw tybetańskich zwyczajowo grze mang (czyli odmianie weiqi) towarzyszyła potyczka na słowa, co miało pokazać jak szybko gracz myśli. Oprócz układania kamieni trzeba było podtrzymywać dialog na zasadzie konwersacji skojarzeniowej, a najlepiej używając tekstów znanych wierszyków. Z umiejętnością bitwy na języki jest związana legenda o mądrym władcy, bardzo dobrym graczu mang, który dzięki mistrzowskiemu opanowaniu obu czynności i swoim papugom naśladującym ludzką mowę, mógł nakryć żonę na sprzeniewierzeniu się mężowi, przez co została zdegradowana wraz ze swoją rodziną do gminu.
Przypomnę chińską wersję weiqi: plansza drewniana, linii 19x19 (pierwotnie 17x17), a charakterystycznych punktów – 9, wykorzystywanych tylko w przypadku dawania forów słabszemu przeciwnikowi.
Tybetańska wersja mang ma planszę z kamienia lub materiału (Ilustracja 12) (co wydaje się naturalnym przy wszechobecnych thangka’ch tj. obrazach malowanych lub haftowanych na materiale o tematyce religijnej oraz zupełnym braku jakiegokolwiek drewna wynikającym z położenia Wyżyny Tybetańskiej). Oprócz jednokolorowych plansz były pięciokolorowe tzw. klasztorne (Ilustracja 13), gdzie kamienie kładło się nie na przecięciu linii lecz wewnątrz kwadracików. Prawdopodobnie arystokracja nie przejęła tego sposobu układania - niestety brak danych.
Ilość linii poziomych i pionowych wynosiła po 17 (tyle co archaiczne plansze chińskie), punktów wyróżnionych - 12, na których zawsze należało wstępnie rozmieścić kamienie o różnych wymiarach i wartościach (Ilustracja 14) – oprócz wspólnego środka dla obu graczy. Centralny punk (chiński - tian yuan, japoński – tengen) w Tybecie był oznaczany jako dordże (wadźra) – rytualny diament, symbol jedności pomiędzy dwoma przeciwnościami, a także niezniszczalności i niewzruszoności stanu Buddy, nagłego oświecenia. A więc i te elementy gry są odmienne, i nigdy nie występowały w weiqi. (Ilustracja 15).
Kolejna odmienność w stosunku do weiqi, to po sześć dużych czarnych i białych kamieni nazywane jest Bo, natomiast małe Dieu. W pierwszej fazie, gracze układają kamienie Bo w wyróżnionych miejscach, a następnie dokładają Dieu. Gra rozpoczyna się zawsze w narożnikach. Przechwytywanie kamieni przeciwnika również wygląda inaczej niż w tradycyjnym Go - gracz musi odczekać jedną kolejkę… ale te szczegóły są dla jej sympatyków.
Mongolska wersja, zwana dervelts, jest bardzo zbliżona do tybetańskiej, czemu nie należy się dziwić, skoro tybetański lamaizm został zaimplementowany w Mongolii. Plansza jest materiałowa w kolorze szarym lub żółtym, z siatką 17x17, dużymi kamieniami – 6 czarnych i 6 białych oraz po 144 czarne i białe w mniejszym rozmiarze.
Zgodnie z XIII-wiecznymi kronikami, wysokiej rangi poseł Kubilaj-chan’a otrzymał od hierarchów tybetańskich upominkowy zestaw gry mang. W 1330 r. cesarz Wenzong (Ilustracja 16) mongolskiej dynastii Yuan, będąc w posiadaniu tego eleganckiego kompletu do gry, zapytał neokonfucjańskiego doradcy Yu Zhi z Cesarskiej Akademii Halin Czy On, jako Syn Niebios, może grać w tę grę?. Na co Yu Zhi odpowiedział, że gra ta jest sztuką, która rozwija umysł i jest rozsądnym zajęciem. Być może to zdarzenie właśnie wpłynęło, na to że cesarz Wenzong był pierwszym chanem mongolskim, który poważnie się zainteresował życiem i kulturą podbitych narodów.
Weiqi czyli gra Go 5
Powiązane notki:
Legenda o weiqi
Popularność weiqi/Go w Azji Wschodniej
Zasady gry Go
Archeologiczne źródła weiqi w Chinach
Chiny u Europejczyka, który stara się poznać odrębność obyczajowości, bogactwo kultury i historii wywołują całkowity zawrót głowy.
POLECAM aplikację na Android "Odkryj Chiny" – poza Polską "Ancient China". Oprócz możliwości poznania pięknych okolic w Chinach, ściągnięcia na pulpit zdjęć w rozdzielczości HD, w formie gry sprawdzimy naszą wiedzę o tych miejscach.
Nagroda za rok 2014 „Poetry&Paratheatre” w kategorii: Popularyzacja Sztuki - Motywy przyrodnicze w poezji chińskiej
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura