Paradoksalnie dzięki Panu Premierowi, Donaldowi Tuskowi, poznaliśmy definicję tej wersji odmiany polskiej demokracji jaka zapanowała po transformacji 1989 roku.
Wbrew pozorom cezurą wcale nie jest 2024 ale 1989 rok.
W PRL mieliśmy demokrację socjalistyczną. Z ówczesnych pozycji ideowych demokracja na Zachodzie zwana była „burżuazyjną”.
A po 1989 roku zapanowała pustka nazewnicza. Dopiero Pan Premier nareszcie odważył się ją zdefiniować jako demokracja walcząca.
Demokracja – wbrew pozorom – musi mieć jakiś swój orzecznik dla oznaczenia swojego podmiotu.
W starożytnych Atenach owym podmiotem byli obywatele z prawem głosu, których było ok. 1/3 ogółu ludności. Była to demokracja ateńska.
W czasach nowożytnych, w takiej np. demokracji angielskiej, dzisiaj, podmiotem są wszyscy obywatele. Ich prawo stanowi, że każdy uprawniony wyborca może zgłosić swoją kandydaturę do Izby Gmin pod 2 warunkami: zebrać 10 podpisów oraz wpłacić depozyt 500&, który jest zwracany po uzyskaniu 5% głosów.
Natomiast w polskiej demokracji socjalistycznej uprawnienia „podmiotu” posiadały różne organizacje (vide art.33 ustawy Ordynacja wyborcza PRL)* mające prawo wyłączności do zgłaszania kandydatów na posłów.
W demokracji post socjalistycznej – nazwanej niedawno walczącą – nadal mamy prawo wyłączności w zgłaszaniu kandydatów na posłów przez komitety wyborcze (vide art.84 Kodeks wyborczy)*.
Nie może być inaczej ponieważ Ojcowie Założyciele III RP skopiowali z poprzedniej formacji ustrojowej dogmat o bezpodmiotowości obywatela na odcinku prawa wyborczego do organu, gdzie ustanawia się prawo. Dowodem na to jest brak biernego prawa wyborczego do Sejmu przez ogół wyborców.
Czy to jest w ogóle „demokracja”?
Nie znamy standardów państwa demokratycznego, które są zapisane w Kodeksie dobrej praktyki w sprawach wyborczych (Opinia nr 190/2002 Rady Europy), bowiem „władza” nie jest zainteresowana abyśmy je znali. Stąd brak urzędowego tłumaczenia tego dokumentu.
Na szczęście istnieje kraj byłych demoludów, które Konstytucją z 2011 roku wprowadziło upodmiotowienie obywatela. Są nimi Węgry i ich demokracja węgierska.
Warto przyglądać się tej demokracji bo to ona – a nie polska, walcząca – nie jest anachroniczna.
*) https://www.salon24.pl/u/wbs/868625,prawo-kandydowania-a-prawo-zglaszania-w-wyborach
anglofil, dystrybucjonista, "autentyczny demokrata" (definicja JP2), emeryt, Wielkopolanin
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka