"Kara (w formie ograniczenia swobód, czasami fizycznego bólu itp.) będzie automatycznie wymierzana niemal każdemu za niemal wszystko. I zazwyczaj nie będziemy nawet wiedzieć dlaczego."
Nie musisz wierzyć, że każdy twój ruch jest badany i naraża cię na niebezpieczeństwo, aby przynajmniej zdać sobie sprawę i zrozumieć, że im bardziej jesteśmy podatni na nadzór, tym bardziej prawdopodobne jest, że coś pójdzie nie tak i możemy zostać wrobieni. I bardzo szybko zbliżamy się do czasu, gdy każdy nasz ruch BĘDZIE nadzorowany, oceniany, rejestrowany, szacowany i wykorzystywany „przeciwko” nam. Niezależnie od tego, czy mamy „coś do ukrycia”, czy też nie.
−∗−
Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org
−∗−
Nic do ukrycia
Zdarzało mi się słyszeć takie zdanie: „Czemu miałbym się martwić? Nie mam nic do ukrycia” częściej, niż bym chciał. To jasne oświadczenie o niewinności z założeniem, że jedynym powodem, dla którego ktoś miałby się martwić o jakiekolwiek reperkusje, jest popełnienie przestępstwa.
Ale co stanowi o przestępstwie? I gdzie tu jest to dziwne nieporozumienie, że władza nigdy nie przejmowała się zbytnio „prawami” i innymi tego typu bzdurami, zanim zaczęła kogoś atakować?
Oczywiście ludzie, którzy twierdzą, że „nie mają nic do ukrycia”, ani przez sekundę nie wierzą, że władza mogłaby ich ścigać nielegalnie, z kaprysu lub z nikczemnych powodów. Każdy, kto tak myśli, jest paranoicznym teoretykiem spiskowym i przesadza. „Naoglądałeś się filmów szpiegowskich”, mogliby powiedzieć — filmów o Niemczech Wschodnich lub Związku Radzieckim z czasów zimnej wojny. Tylko te opresyjne rządy robiłyby takie rzeczy, a tutaj, w „wolnym świecie”, jesteśmy odporni na takie sztuczki. „Mamy już za sobą tego rodzaju szpiegowskie bzdury”, mogliby powiedzieć.
W rzeczywistości wątpię, czy wierzą, że takie rzeczy zdarzają się jeszcze gdzieś na świecie w XXI wieku (czyli, że władza gromadzi ludzi, by ich prześladować przy braku jakiegoś konkretnego naruszenia prawa). Może w Korei Północnej lub niektórych częściach Bliskiego Wschodu, gdzie są terroryści i tym podobne, ale nigdzie w cywilizowanym świecie. Gadka o naiwności.
Ale czyż nie o to chodzi w dzisiejszych czasach? O naiwność. Albo zaprzeczenie. Albo głupotę. Albo brak zdrowego rozsądku.
Dla mnie, a ośmielę się powiedzieć, że dla większości z was czytających to, nie trzeba wiele, aby zobaczyć, jak głupi jest ten sposób myślenia — i jak niekompletny. Nie musisz wierzyć, że każdy twój ruch jest badany i naraża cię na niebezpieczeństwo, aby przynajmniej zdać sobie sprawę i zrozumieć, że im bardziej jesteśmy podatni na nadzór, tym bardziej prawdopodobne jest, że coś pójdzie nie tak i możemy zostać wrobieni. I bardzo szybko zbliżamy się do czasu, gdy każdy nasz ruch BĘDZIE nadzorowany, oceniany, rejestrowany, szacowany i wykorzystywany „przeciwko” nam. Niezależnie od tego, czy mamy „coś do ukrycia”, czy też nie.
Użyłem słowa „przeciw” w cudzysłowie, ponieważ minęły już czasy, gdy musieliśmy złamać w sposób oczywisty prawo lub regułę, aby podjęto działania. „Przeciw” w tym momencie może być o wiele bardziej subtelne niż surowa kara, pobicie przez policyjnych zbirów czy wpakowanie do więzienia. „Przeciw” może być prostsze niż te ekstremalne czyny, może to być całkowity zakaz korzystania z mediów społecznościowych lub internetu, może to być utrata funkcji poczty e-mail, zakaz jazdy samochodem dalej niż 10 mil od domu, brak „zatwierdzenia” pożyczki lub zakaz robienia zakupów w sklepie spożywczym.
I tak dalej, bez końca.
Nie mówię, że nie będzie to skutkowało fizycznymi pobiciami (lub wymuszonymi dawkami szczepionek) lub uwięzieniami. Będzie to prawdopodobnie częstsze w przyszłości, ale nie zacznie się od tego.
Ludzie mogą nie mieć czynów przestępczych do ukrycia, jak sugeruje powiedzenie, ale to nie znaczy, że nie są obserwowani, manipulowani i kontrolowani. Z biegiem czasu czyny przestępcze, które uważają za niewinne, staną się coraz trudniejsze do uniknięcia — przestępczość obejmuje teraz przekazywanie pieniędzy „na sprawę”, w którą możemy wierzyć, ale która jest sprzeczna z narracją głównego nurtu. Jak już wiele razy wspominałem, moje konta bankowe zostały zamrożone po tym, jak przekazałem 150 dolarów na rzecz kierowców podczas Konwoju Ciężarówek w Kanadzie. Czyn wystarczająco niewinny. Ani przez myśl mi nie przeszło, że jestem „przestępcą”, kiedy to robiłem, a mimo to zostałem potraktowany jak przestępca.
Członkowie mojej rodziny poparli działania rządu. Powiedzieli mi, że nie powinienem wspierać przestępczej „sprawy” (kierowcy ciężarówek „przejmujący Ottawę” ). A gdybym zachował się grzecznie (i nie protestował), nie zostałbym „ukarany”.
Naprawdę?
Jestem dzieckiem lat 60., również ze Stanów, a protestowanie, a przynajmniej wspieranie protestu przeciwko rządowi, było naturalnym sposobem życia. Kiedy ktoś jest karany za legalne i pokojowe wyrażanie swoich poglądów, nawet jeśli jest to przeciwko rządowi, to rzeczywiście przechodzimy do reżimu totalitarnego.
Ale lemingi nie widzą tego w ten sposób. Trzymają się z dala od kłopotów, bez względu na to, co się dzieje. Wierzą, że każdy, kto zabiera głos w zgiełku rządowej korupcji, jest zły i powinien zostać słusznie ukarany. Krzyczą: „Nie mam nic do ukrycia, nigdy bym czegoś takiego nie zrobił”.
Whitney Webb w swoim wspaniałym dwutomowym traktacie o amerykańskiej korupcji, One Nation Under Blackmail, nazywa to „pasywnym posłuszeństwem”. Bardzo powoli, interpretacja przez ludzi tego, co stanowi „zbyt wiele”, zaczyna obejmować zwykłą mowę, zwykłą zgodę z przeciwstawną ideą i zwykłe wyrażenie tego, co uważają za słuszne. „Nie wychylaj się”, mówią, popijając latte w lokalnym Starbucksie, „Nie chcę sprawiać kłopotów”.
Tak. Kiedyś, zanim władza cię dopadła, musiałeś popełnić prawdziwe przestępstwo. Znalezienie osób popełniających przestępstwa również nie było takie proste. Wymagało to dochodzenia, siły roboczej, czasu i energii. Było drogie. Nawet ukaranie kogoś za przekroczenie prędkości nie było tak łatwe, jak dzisiaj. Policjanci na motocyklach siedzieli za billboardami na autostradach znanych z przekraczania na nich prędkości. Wtedy nie było radarów, kamer drogowych z zaawansowaną technologią zaprojektowaną do łapania przestępców, a nawet wystawiania mandatów — wszystko automatycznie, bez żadnego udziału człowieka.
Przyjrzyjmy się współczesnym wojnom — drony są wyraźnie opracowywane w celu monitorowania lokalnej przestępczości, i wkrótce te drony i roboty będą wykorzystywane do zatrzymywania, a nawet karania domniemanych sprawców, przestępców, a nawet niewinnych obywateli.
Niewinnych? Cóż, jeśli na pewno nie będziesz się wychylać i NIE zrobisz CZEGOKOLWIEK, co mogłoby być zinterpretowane jako jakieś naruszenie, to nie będziesz miał nic do ukrycia przed unoszącym się dronem, polującym robo-psem-policjantem czy kamerą internetową w laptopie lub iPhonie.
Na pewno to nie będzie gdzie się ukryć, a wkrótce będzie zupełnie niemożliwe rozróżnienie, co jest dobre, a co złe — najlepiej w ogóle nic nie robić. Po prostu popijaj latte, graj w gry wideo, oglądaj filmy na TikToku, pal zioło (teraz, gdy jest to legalne) i żyj swoim nudnym i schematycznym życiem. Nie wywołuj zamieszania, to tylko przyciągnie niepotrzebną uwagę.
Ale to nie wystarczy. Tu nie chodzi o karanie przestępców, aby społeczeństwo było „bezpieczne” (chociaż oczywiście to nam bez końca powtarzają). Tu chodzi o kontrolę. A kontrola jest osiągana poprzez ciągły strach. Nie potrzeba czegokolwiek aby znaleźć się na pasku władzy. Nie potrzeba czasu, pieniędzy, a nawet ludzkiej kontroli, aby oznaczyć ludzi, gdy wszystko to będzie już wprowadzone (cyfrowe dowody osobiste, CBDC, wszechobecny nadzór, biometryczne dowody osobiste itp. itp.)
Kara (w formie ograniczenia swobód, czasami fizycznego bólu itp.) będzie automatycznie wymierzana niemal każdemu za niemal wszystko. I zazwyczaj nie będziemy nawet wiedzieć dlaczego. Wtedy nie będzie już można niczego ukryć, a w kłopoty wpędzi cię cokolwiek.
______________
Nothing to Hide, Todd Hayen, Jan 4, 2025
Źródło: https://ekspedyt.org/2025/01/05/pasywne-posluszenstwo-czyli-nie-mam-nic-do-ukrycia/#comment-159288
−∗−