ZARYS NACJOETNOLOGII
część II
Rozdział trzeci: WIELOŚĆ NARODÓW JAK WIELOŚĆ OSÓB
§ 1. Fundamenty narodu. Z czego wywodzi się naród - co ustanawia naród.
"Narodowość nie wywodzi się z państwa” - mówi Koneczny. I dodaje, że tego rodzaju pomysł wylągł się tylko w ideologii pruskiej. Nie wywodzi się też z języka (”sama różnica językowa nie wytworzy narodu”).
Lingwistyka, etnografia i historia nie opiszą wyczerpująco narodu. Tak jak istotą stylu danego pisarza jest to, czego nie da się przetłumaczyć na inny język, tak istotą danego narodu będzie to, co nie da się sprowadzić do jego tradycji, dziejów, obyczajów, języka i emocji. Jedynie całokształt obrazu piśmiennictwa danego narodu może dać trochę większy wgląd w charakter narodu, niż wyżej wymienione przejawy etniczności (zwłaszcza brane osobno), lecz także nie jest to warunek konieczny (o czym będzie w dalszej części tekstu). Dusza jest niepochwytna, jest niematerialną, niewidoczną zasadą organizującą ciało i dającą mu życie. Persona jest jednostkowym kształtem duszy. Naród jest jednostkową formą więzi duchowej wspólnoty osób.
§ 2. Unikalność i indywidualność narodu. Indywidualność i niezastępowalność narodów – absurd i dywersja pojęć „naród kulturowy”, „naród otwarty” – wszechnaród.
Narody są jednostkami indywidualnymi, co oznacza, że potencjalnie wnoszą ze sobą wartości i jakości unikalne. Śmierć, wygaśnięcie narodu jest stratą tak samo niepowetowaną i nieodtwarzalną jak wygaśnięcie - toute proportion gardée - któregoś z gatunków zwierząt. O ile w świecie przyrody są gatunki chronione i programy szczególnej ochrony gatunków zagrożonych, o tyle w świecie ludzkim za przyczyną barbarzyńskich ideologii nie tylko nie chroni się narodów, lecz dąży do unifikacji niepowtarzalnych bytów duchowych jakimi są narody. Jak absurdem, niemożliwością sprzeczną z naturalnym porządkiem rzeczy i atakiem na harmonię różnorodności przejawów życia, byłyby próby wytworzenia, wyhodowania jednej wszechrośliny lub jednego np. wszechssaka, tak absurdem są dążenia do stworzenia globalnego wszechnarodu. Nos świni, oczy małpy, uszy słonia, ogon wieloryba, łapy krowy – potencjalny wszechssak. Wszechroślina, czyli gruszki i buraki na wierzbie.
Ostatnio modna jest socjalistyczna propaganda w szacie bajki zwierzęcej (”Zoopolis”, gdzie pod pozorem obrony praw zwierząt indoktrynuje się czytelnika w duchu multikulti działając na podświadomość). Idąc tym tropem obrazowym przykładem państwa lub Europy rezygnującej z idei etnicznego narodu byłby ogród zoologiczny, który zamiast setek klatek miałby jedną, wielką, zbiorczą klatkę, w której wszystkie gatunki byłyby stłoczone razem wraz z… właścicielami ogrodu zoologicznego. “I kudłate i łaciate, pręgowane i skrzydlate. Te, co skaczą i fruwają do wspólnej klatki zapraszają!”. Po tygodniu zobaczylibyśmy taki obraz: lew, słoń i niedźwiedź wylegujące się na stercie kości pozostałych zwierząt oraz na kościach i obsługi i właścicieli ZOO. Lew, słoń i niedźwiedź nie zjadły się nawzajem, gdyż podpisali umowę okrągłostołową, jednak pilnują wciąż jeden drugiego i obawiają się odwrócić do siebie plecami, resztę czasu zajmuje im niegroźne tarmoszenie się. W jednym są jednak zgodni: wspólnie trzymają łapy na leżących właścicielach ogrodu, żeby nie odżyli i nie podnieśli głowy. Taki ZOO-park - zgodnie z koncepcją “narodu kulturowego” - powinien się nazywać: ZOO-Park im. Glińskiego, gdyż o narodzie opartym na kulturze, nie na etniczności tenże minister (jak każdy z obecnej ekipy rządzącej) nieraz się wypowiadał.
§ 3. Państwo, państwo narodowe, imperium i rasa. Obywatel – „naród obywatelski” – narody sztuczne – imperialna ethnophagia – nacjonalizm imperialny jako pseudomorfoza – rasizm i rasy, ideologia i biologia – cywilizacje.
Obywatel to nie członek narodu etnicznego. Pojęcia obywatel, obywatelskość są pojęciami innego rzędu, niż członek narodu i dotyczą jedynie sfery prawnej, sfery praw politycznych, sfery państwowości. Genetycznie pojęcie obywatelskości zdaje się prowadzić do organizmów państwowych o strukturze i zapędach imperialnych, czyli tworów z definicji - by nawiązać do pięknego polskiego słowa “narodożerstwo” - “pożerających” poszczególne nacje (Imperium Alexandrinum, Imperium Romanum) lub do takiego zjawiska, jak sztuczny naród-tygiel (Amerykanie, Francuzi po rewolucji a zwłaszcza po II wojnie).
Gdy zwolennicy doktryn i ideologii imperialnych odwołują się do idei nacjonalizmu - zawsze mają na myśli skrytą dominację jednego narodu lub jednej etni, często skrywaną za sztucznie skonstruowanym pojęciem jakiejś jednej, wyższej rasy. Nacjonalizm imperialny jest zwodniczą hybrydą kuszącą nadaniem obywatelstwa, pseudomorfozą, contradictio in adiecto. Obecnie taką hybrydę ideologiczną konstruuje A.Dugin napotykając, niestety, na pewien pozytywny odzew zachodnich środowisk nacjonalistycznych, które dla swego własnego dobra powinny strzec się tej i każdej innej - imperialnej hybrydy “nacjonalistycznej”.
Z pojęciem “naród” są wiązane pojęcia “rasizm”, “rasa”. Terror intelektualny i akademicki neomarksizmu (pieszczotliwie i nonsensownie nazywany “poprawnością polityczną”) doprowadził do tego, że bojąc się oskarżeń o faszyzm, ksenofobię boimy się używać zwykłych terminów antropologicznych, jakimi są “rasa” i “rasizm”. Jedyną radą w tej sytuacji jest oprzeć się o jedno z ostatnich dzieł wolnych od neomarksistowskiej intoksykacji, a mianowicie o Andre Lalande`a Vocabulaire technique et critique de la philosophie, revu par MM. les membres et correspondants de la Société française de philosophie et publié, avec leurs corrections et observations par André Lalande, membre de l'Institut, professeur à la Sorbonne, secrétaire général de la Société (2 volumes, 1927), pomnikowe, monumentalne, jedno z ostatnich dzieł wolnej myśli, która począwszy od lat 30. zaczęła być represjonowana. Tamże możemy przeczytać pod hasłem “rasizm”, że pojęcie to występuje w dwóch znaczeniach: 1. Biologiczny fakt istnienia ras ludzkich 2. Doktryna stworzona przez Josepha Arthura, hrabiego de Gobineau(1816-1882), francuskiego filozofa i dyplomatę. Nie bójmy się więc faktów!
Różni uczeni tworzyli różne - nazwijmy to zgodnie ze słownikiem Lalande`a - rasizmy, czyli teorie podziału ludzkości na rasy. Głośny jakiś czas temu atak na transparent “Europa będzie albo biała, albo bezludna” jest atakiem bezsensownym, bo idąc tym tropem musielibyśmy usunąć z biliotek dzieła np. Linneusza i Kanta. Samo zaś hasło - zakładając - że miało na celu wyrażenie niepokoju o przetrwanie cywilizacji Zachodu - mogło być jednak sformułowane precyzyjniej, np. tak: “Europa będzie albo łacińska, albo zniknie” (w wersji light), lub w wersji hard: “Europa będzie albo chrześcijańska, albo zniknie”. Będąc Polakami jesteśmy w tym szczęśliwym położeniu, że w naszym języku mamy nowatorskie, znakomite opracowania zagadnienia taksonomii wspólnot ponadnarodowych autorstwa Feliksa Konecznego stosującego do tego celu o wiele bardziej trafne i heurystyczne, wieloaspektowe pojęcie “cywilizacja” wzbogacone o narzędzie quincunxa. Ruch narodowy chcąc opisać istotę fundamentalnych konfliktów pomiędzy narodami i grupami narodów powinien czerpać z tego źródła odłożywszy całkowicie na bok wciąż nieuzgodnioną, pełną dowolności i zewsząd atakowaną teorię ras ludzkich.
Na początek wystarczy, jeśli odświeżymy łaciński termin Linneusza “Homo europaeus” i zaczniemy się zastanawiać migracje jakich ludów, narodów i etni należących do jakich kultur i cywilizacji odpowiedzialne są za zatrzymanie w rozwoju i rozkład unikalnej, wysokiej cywilizacji tworzonej przez “człowieka europejskiego” oraz jakie ideologie i jakiego rodowodu cywilizacyjnego są zainteresowane w inicjowaniu i wspomaganiu tego ataku na aksjologiczny rdzeń Zachodu. Na tym szerokim tle trzeba ujrzeć unikalność i zagrożenia polskiego narodu dążąc do zrozumienia sytuacji własnego narodu i możliwych dróg wyjścia z impasu tożsamościowego, duchowego, kulturowego i ekonomicznego III RP, sfer ściśle powiązanych z sobą.
§ 4. Naród to „osoba zbiorowa”, czyli dusza i charakter nieporównywalnych narodów. Etniczność, genetyka i różnica – charaktery narodowe – świadectwo Widukinda – nieredukowalna odmienność – co kraj, to obyczaj, co naród, to nacjonalizm – wielość „gatunków” nacjonalizmów – nacjonalizmy agresywne – różność nacjonalizmów, tak jak różność religii.
Rezygnując z anachronicznego i mało heurystycznego dla antropologii kulturowej i historiozofii pojęcia rasy nie unikniemy jednak zmierzenia się z drugim z pojęć na które totalizm marksizmu kulturowego rzuca (próbuje rzucać) anatemę, czyli z pojęciem genetyki, etniczności, narodu etnicznego oraz wynikającej z etniczności różnicy tzw. charakterów narodowych, czyli - jak nazywał je twórca koncepcji narodu etnicznego Johann Gottfried von Herder - różnicy dusz narodów.
Dygresja dla sięgających po książki sprzed wieku: Interesujące jest, że dwie wielonarodowe grupy ludów, których charaktery często były sobie przeciwstawiane tradycja europejska zwykła nazywać biorąc jako wyróżnik grupy językowe. I tak od semickiej grupy językowej utworzono pojęcie Semici, a dla ludów grupy języków indoirańskich, bądź indoeuropejskich utworzono termin Aryjczyk. Obydwa terminy były zakorzenione w Starym Testamencie, przodkiem Semitów miał być Sem, Aryjczyków - brat Sema i Chama - Jafet. Termin Aryjczycy (obok innych pojęć “zniesławionych”, takich jak np. “nacjonalizm”, “naród”, “państwo”, “prawo”) poprzez używanie go przez ludobójczy imperializm III Rzeszy zyskał złą renomę i kojarzony jest z antysemityzmem, chociaż w literaturze sprzed wieku był jeszcze często używany bez żadnego związku z totalitarną ideologią pangermańską i znaczył mniej więcej “Indoeuropejczyk” (w takim sensie używa go wielki polski myśliciel Wincenty Lutosławski). Warto o tym pamiętać korzystając z literatury sprzed wieku.
Nie przejmując się pseudoreligijnymi anatemami i zapędami totalitaryzmu intelektualnego poczętego w gnieździe neomarksizmu, we Frankfurcie w instytucie, który miał się nazywać Instytutem Marksizmu, wzorowanym na moskiewskim Instytucie Marksa-Engelsa i ufundowanym przez marksistę Felixa Weila (niemieckiego kupca pochodzenia żydowsko-argentyńskiego) - podać możemy kilka klasycznych wypowiedzi wprowadzających w tematykę dusz narodów, dusz ludów, czy też specyfiki etnicznych narodów. I tak, sięgając do tej zakazanej przez neomarksistów wiedzy, nazwijmy ją nacjoetnologią, warto przytoczyć - za Lutosławskim - opinię kompetentnego świadka, Widukinda z Korbei, saskiego kronikarza z X w., autora najstarszej wzmianki o państwie Mieszka I, który to mnich tak oto scharakteryzował dwa krańcowo odmienne charaktery narodowe: Germanie wojują dla sławy a Słowianie jedynie dla obrony wolności i aby uniknąć niewoli.
Poza tym, ze jest to bardzo interesująca obserwacja trzeba zauważyć, że już w tej relacji mamy podstawy do tego, by nigdy nie utożsamiać nacjonalizmu tak bardzo odmiennych grup etnicznych, narodów. Z powodu agresywnego charakteru nacjonalizmu niektórych nacji (niemieckiej, rosyjskiej, czy wreszcie anglosaskiej, która to nacja na bazie swojego „uniwersalizmu” wykształciła trochę wyższą, bardziej cywilizowaną forma nacjonalizmu agresywnego - czyli kolonializm, imperializm anglosaski)- elementarnym błędem poznawczym jest zapoznawanie różnic gatunkowych nacjonalizmów różnych narodów. Jest to błąd tego rzędu, jakbyśmy zasugerowani wspólnotą nazwy “religia” utożsamiali ze sobą tak różne wiary, jak katolicyzm, protestantyzm, islam, hinduizm, buddyzm i kult woodoo. Nacjonalizmy są swego rodzaju wiarą, religią narodów. I jest ich tak wiele i są porównywalnie tak zróżnicowane jak… religie świata, tym bardziej, że są z nimi często typologicznie powiązane. Niepojęte więc jest, że na czele państwa polskiego stoją osoby nie rozumiejące tego i nie widzące istotowej różnicy pomiędzy polskim nacjonalizmem a nacjonalizmami innych narodów. Potępiać polski nacjonalizm mając na myśli grzechy niemieckiego nacjonalizmu , to jakby potępiać chrześcijaństwo za istnienie wahabityzmu i islamskiego „państwa” ISIS.
§ 5. Nacjonalizm jako samoświadomość duszy narodu. Fazy ewolucji wspólnot – plemię, gromada, horda, etnia, lud , społeczność, naród – ekspansjonizm i personalizm jako kategorie klasyfikacji wspólnot – potrzeba rehabilitacji nacjonalizmu – ile narodów, tyle nacjonalizmów - jaka dusza danej wspólnoty, danego „narodu” i jaka tej duszy samoświadomość, taki i nacjonalizm.
Nacjonalizm, myśl narodowa jest taka jak… naród, który ją kreuje. Nie mówiąc już o tym, że przecież możemy utworzyć definicję narodu taką, że będzie za niego uznana tylko taka wspólnota, taka etnia, która nie będzie reprezentowała przyrodzonych zapędów bezwzględnej ekspansji terytorialnej. Dla etni zdominowanych przez ekspansjonizm możemy zarezerwować miano plemię, gromada, lud, horda, co pozwoli nam zachować w czystości pojęcie “nacjonalizm”, jako myśl i świadomość tożsamościową wspólnot etnicznych nieagresywnych zaborczo i nie dążących do życia z eksploatacji sąsiadów (Lutosławski: “sprawiedliwość w polityce wykluczająca ucisk i wyzysk innych”). Taka właśnie rehabilitacja pojęcia “nacjonalizm” potrzebna jest dzisiaj jak woda na pustyni, a w Polsce szczególnie. My nie będziemy do nich dostosowywać swoich pojęć oddających naszą odmienność etniczną.
Gdy Polak, Niemiec, Rosjanin, Anglik, Amerykanin i Żyd rozmawiają o nacjonalizmie, to każdy mówi o swoim nacjonalizmie, o tym jaki nacjonalizm jest zakorzeniony w jego specyfice etnicznej, jeśli wkłada w ten nacjonalizm ideały, są to ideały odmienne, z innych wierzeń wynikające, innych dziejów, innej tradycji, innej aksjologii, innej etyki i czasem - dodatkowo - innej cywilizacji. Porównanie dwóch nacjonalizmów to jak rozwiązanie równania z kilkoma niewiadomymi, a nie jak przepisanie równania A=A. Dlatego w czasie dyskusji przedstawicieli kilku narodów o nacjonalizmie zawsze będzie niezrozumienie, bo każdy będzie mówił o tym, co mu w duszy gra a rozumienie drugiego zdominowane będzie przez projekcję na niego własnej specyfiki etnicznej.
Do słowa “nacjonalizm” trzeba koniecznie dodawać określenie “czyj?”, odpowiedź na pytanie: “Jaki?”. Nacjonalizm rosyjski, nacjonalizm niemiecki, nacjonalizm żydowski i anglosaski - wszystkie one wmawiają nam Polakom swój nacjonalizm, z wszystkimi swoimi negatywnymi cechami, a potem za ten insynuowany, imputowany, stworzony na ich obraz i podobieństwo nacjonalizm… biją nas po głowie kijem bejsbolowym neomarksistowskiej, tolerancyjnej nowomowy.
Koniec dostosowywania naszych pojęć, do pojęć obcych. Niech oni dostosowują swoje. Czas polskiego nacjonalizmu nadszedł. Nacjonalizmu nie mającego niczego wspólnego z nacjonalizmem niemieckim, rosyjskim, żydowskim i anglosaskim.