wawel24 wawel24
306
BLOG

Richard Feynman: Czy duża część nauki to... kult cargo?

wawel24 wawel24 Polityka Obserwuj notkę 33

     Czy wiele z teorii naukowych (ogłaszanych jako fakty) to konstrukt analogiczny do... spotów reklamowych? A może nazywamy nauką nasze pragnienie uzasadniania naszych niemocy, naszej głupoty, naszych irracjonalnych nadziei, naszej zbudowanej na piasku wysokiej samooceny? Dlaczego więc nazywamy to nauką, skoro wcześniejsze cywilizacje były bardziej szczere i nazywały te "konstrukcje motywujące" kultami? Zobaczmy jak widzi to Richard Feynman.


Nauka spod znaku kultu cargo – Richard Feynman 

"Kilka uwag o nauce, pseudonauce i uczeniu się jak nie zrobić się w bambuko, Kalifornijski Instytut Techniczny [Caltech].

[Richard Phillips Feynman – amerykański fizyk teoretyk; uznany w 1999 roku za jednego z dziesięciu najwybitniejszych fizyków wszech czasów. Laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki w 1965 za niezależne stworzenie relatywistycznej elektrodynamiki kwantowej.]

Nauka spod znaku kultu cargo - Richard Feynman

W średniowieczu istniały wszelkiego rodzaju szalone poglądy, takie jak ten, że kawałek rogu nosorożca zwiększy potencję. Wtedy odkryto metodę rozdzielania pomysłów, polegającą na wypróbowaniu jednego z nich i sprawdzeniu, czy działa, a jeśli nie działa, wyeliminowaniu go.

Metoda ta stała się częścią nauki, jako jednego z narzędzi ludzkiego poznania. I rozwinęła się bardzo dobrze, tak że obecnie znajdujemy się w naukowej epoce. W rzeczywistości jest to epoka tak naukowa, że trudno nam zrozumieć, jak szamani mogli kiedykolwiek istnieć, skoro nic, co proponowali, tak naprawdę nigdy nie działało albo działał jedynie bardzo niewielki odsetek tych rzeczy.

Ale nawet dzisiaj spotykam wielu ludzi, którzy prędzej czy później wciągają mnie w rozmowę o niezidentyfikowanych obiektach latających, astrologii lub jakiejś formie mistycyzmu, rozszerzonej świadomości, nowych rodzajach świadomości, percepcji pozazmysłowej, i tak dalej. I doszedłem do wniosku, że to nie jest świat naukowy.

Większość ludzi wierzy w tak wiele cudownych rzeczy, że postanowiłem zbadać dlaczego tak jest. I to, co zostało określone jako moja ciekawość śledcza, wpakowało mnie w trudną sytuację, w której znalazłem tyle śmieci, że jestem nimi przytłoczony.

Najpierw zacząłem od badania różnych poglądów na temat mistycyzmu i doświadczeń mistycznych. Udałem się do miejsc odosobnienia, co przysporzyło mi wielu godzin halucynacji. Tak więc wiem co nieco na ten temat. Potem udałem się do Instytutu Esalen, który jest zagłębiem tego typu poglądów (to wspaniałe miejsce; powinieneś tam pojechać).

Następnie stałem się przytłoczony. Nie zdawałem sobie sprawy, jak wiele tego było. W Esalen jest kilka dużych wanien zasilanych gorącymi źródłami, położonych na półce skalnej około 9 metrów nad oceanem. Jednym z moich najprzyjemniejszych doświadczeń było siedzenie w jednej z tych wanien i obserwowanie fal rozbijających się o skaliste wybrzeże poniżej, wpatrywanie się w czyste, błękitne niebo powyżej i studiowanie pięknego ciała nagiej kobiety, która po cichu się tam pojawia i siada ze mną w wannie.

Pewnego razu usiadłem w wannie, gdzie siedziała piękna dziewczyna z facetem, który nie wydawał się jej znać. Od razu zacząłem myśleć „Jejku, jak ja zacznę rozmawiać z tą piękną, nagą laską?”. Próbuję wymyślić, co powiedzieć, kiedy facet mówi do niej: „Studiuję masaż. Czy mógłbym poćwiczyć na tobie?”.

„Jasne” – odpowiada.

Wychodzą z wanny, a ona kładzie się na pobliskim stole do masażu. Myślę sobie: „Co za sprytny tekst! Nigdy nie mogę wymyślić czegoś takiego!”.

Zaczyna pocierać jej duży palec u nogi.

Mówi: „Myślę, że to czuję. Czuję coś w rodzaju wgięcia – czy to przysadka mózgowa?” Wypaliłem: „Jesteś niebywale daleko od przysadki mózgowej, stary!”. Spojrzeli na mnie, przerażeni – spaliłem swoją przykrywkę – i powiedzieli: „To refleksologia”. Szybko zamknąłem oczy, żeby wyglądało, że medytuję. To tylko przykład tego rodzaju rzeczy, które mnie przytłaczają.

Przyjrzałem się też zjawiskom postrzegania pozazmysłowego i parapsychologii, a najnowszym tematem na topie był tam Uri Geller, człowiek, który podobno potrafi zginać klucze, pocierając je palcem. Poszedłem więc do jego pokoju hotelowego, na jego zaproszenie, aby zobaczyć demonstrację zarówno czytania w myślach, jak i zginania kluczy.

Ani razu nie udało mu się odczytać moich myśli; wydaje mi się, że nikt nie potrafi czytać w moich myślach. Mój kolega trzymał klucz, Geller pocierał go i nic się nie działo. Potem powiedział nam, że to działa lepiej pod wodą.

Tak więc możecie sobie wyobrazić nas wszystkich stojących w łazience z odkręconą wodą, kluczem pod nią, i nim pocierającym go palcem. Nic się nie stało. Nie byłem więc w stanie zbadać tego zjawiska. Ale potem zacząłem się zastanawiać, w co jeszcze wierzymy.

I pomyślałem wtedy o szamanach lub wiedźmach i o tym, jak łatwo byłoby im się postawić, zauważając, że żadna z ich metod tak naprawdę nie działa. Znalazłem więc rzeczy, w które wierzy jeszcze więcej ludzi, takie jak to, że mamy pewną wiedzę na temat tego, jak kształcić. Istnieją popularne szkoły metod czytania, metod matematycznych, i tak dalej, ale jak zauważysz, wyniki w czytaniu ciągle spadają lub prawie nie idą w górę, pomimo tego, że ciągle używamy tych samych ludzi, aby poprawić te metody.

Istnieje lekarstwo od szamana, które nie działa. Należałoby się temu przyjrzeć; skąd wiedzą, że ich metoda powinna działać? Innym przykładem jest sposób traktowania przestępców.

Oczywiście nie dokonaliśmy żadnego postępu – wiele teorii, ale żadnego postępu – w zmniejszaniu ilości przestępstw poprzez metody, których używamy do postępowania z przestępcami. A jednak mówi się, że te rzeczy są naukowe. Badamy je. I uważam, że zwykli ludzie z rozsądnymi pomysłami są onieśmielani przez tę pseudonaukę.

Nauczycielka, która ma jakiś dobry pomysł na to, jak nauczyć swoje dzieci czytać, jest zmuszana przez system szkolny do robienia tego w inny sposób albo nawet jest zwodzona przez system szkolny, aby odniosła wrażenie, że jej metoda niekoniecznie jest dobra.

Albo rodzic niegrzecznych chłopców, po zdyscyplinowaniu ich w taki czy inny sposób, czuje się winny do końca życia, ponieważ według ekspertów nie zrobił tego, „co należało”. Powinniśmy więc naprawdę przyjrzeć się teoriom, które się nie sprawdzają, i nauce, która nie jest nauką.

Sądzę, że badania edukacyjne i psychologiczne, o których wspomniałem, są przykładami tego, co chciałbym nazwać nauką spod znaku Kultów Cargo.


Na Morzach Południowych [Pacyfiku] panują Kulty Cargo wśród ludzi. Podczas wojny widzieli, jak samoloty lądują z mnóstwem dobrych materiałów i chcą, żeby to samo stało się teraz. Tak więc zorganizowali imitację rzeczy takich jak pasy startowe, umieścili ogniska wzdłuż boków pasów startowych, zbudowali drewnianą chatę, w której siedzi człowiek z dwoma drewnianymi elementami na głowie na kształt słuchawek i prętami bambusa wystającymi jak anteny. Jest kontrolerem. I czekają aż samoloty wylądują. Robią wszystko jak należy. Forma jest idealna. Wygląda dokładnie tak, jak wyglądała wcześniej. Jednak nie działa. Samoloty tam nie lądują.

Zatem nazywam te rzeczy nauką spod znaku kultu cargo, ponieważ stosują się do wszystkich pozornych nakazów i form badań naukowych, ale brakuje im czegoś istotnego, bo samoloty tam nie lądują.

Teraz oczywiście wypada mi powiedzieć, czego im brakuje. Jednak równie trudno byłoby wyjaśnić mieszkańcom Wysp Morza Południowego, w jaki sposób muszą zorganizować rzeczy, aby w ich systemie pojawiło się trochę bogactwa. To nie jest coś prostego, jak powiedzenie im, jak poprawić kształt ich słuchawek.

Lecz istnieje jedna cecha, którą zauważam, a której zwykle brakuje w nauce spod znaku kultu cargo. Jest to pojęcie, którego, jak wszyscy mamy nadzieję, nauczyliście się studiując nauki ścisłe w szkole – nigdy nie mówimy wprost co to jest, ale po prostu mamy nadzieję, że zrozumiecie je w oparciu o wszystkie przykłady naukowych dociekań.

Dlatego interesujące jest, aby napomknąć o nim teraz i mówić o nim wprost. Jest to swego rodzaju uczciwość w badaniach naukowych, zasada myśli naukowej, która poniekąd pokrywa się z całkowitą szczerością, w pewnym sensie stawaniu na głowie, żeby coś zrobić.

Na przykład, jeśli przeprowadzasz eksperyment, powinieneś poinformować o wszystkim, co twoim zdaniem może sprawić, że będzie on nieważny – nie tylko o tym, co uważasz, że jest w nim poprawne. O innych przyczynach, które mogłyby ewentualnie wyjaśnić twoje wyniki, a także o rzeczach, o których myślałeś, a które wyeliminowałeś w innym eksperymencie, oraz o tym, jak one zadziałały, aby dopilnować tego, że inny pracownik naukowy może powiedzieć, że zostały wyeliminowane.

Szczegóły, które mogłyby poddać w wątpliwość twoją interpretację, muszą być podane, jeśli je znasz. Musisz zrobić wszystko, co w twojej mocy – jeśli wiesz, że coś jest błędne lub istnieje możliwość, że jest błędne – aby to wyjaśnić.

Jeśli na przykład stworzysz teorię i wypromujesz ją lub opublikujesz, musisz również podać wszystkie fakty, które się z nią nie zgadzają, jak również te, które się z nią zgadzają.

Istnieje również bardziej subtelny problem. Kiedy połączyłeś wiele pomysłów, aby stworzyć rozbudowaną teorię, wyjaśniając, do czego ona pasuje, chcesz się upewnić, że te rzeczy, do których pasuje, to nie tylko te, które wywołały u ciebie wyobrażenie i zalążki tej teorii, ale że gotowa teoria sprawia, że oprócz tego jeszcze coś innego wychodzi dobrze.

Podsumowując, chodzi o to, aby spróbować podać wszystkie informacje, które pomogą innym ocenić wartość twojego wkładu; nie tylko te informacje, które prowadzą do osądu w tym czy innym kierunku.

Najłatwiejszym sposobem wyjaśnienia tego pojęcia jest porównanie go, na przykład, z reklamą. Wczoraj wieczorem usłyszałem, że olej od firmy Wesson nie przesiąka przez jedzenie. Cóż, to prawda. Nie jest to nieuczciwe; ale rzecz, o której mówię, to nie tylko kwestia nie bycia nieuczciwym, to kwestia uczciwości w badaniach naukowych, a to już inny poziom.

 

Współczesna Reklama – Jak tworzyć klienta

 

Faktem, który powinien być dodany do tej deklaracji reklamowej jest to, że żadne oleje nie przesiąkają przez żywność, jeśli są tłoczone w określonej temperaturze. Jeśli będą tłoczone w innej temperaturze, wszystkie będą przez nią przesiąkały, w tym olej od firmy Wesson.

Tak więc to sugestia, która została przekazana, a nie fakt, który jest prawdziwy. A różnica ta jest tym, z czym musimy sobie poradzić.

Nauczyliśmy poprzez doświadczenie, że prawda wyjdzie na jaw. Inni eksperymentatorzy powtórzą twój eksperyment i dowiedzą się, czy byłeś w błędzie, czy miałeś rację. Zjawiska przyrody zgodzą się lub nie zgodzą z twoją teorią. I choć możesz zyskać chwilową sławę i podniecenie, nie zyskasz dobrej opinii jako naukowiec, jeśli nie starałeś się być bardzo ostrożny w tego rodzaju pracy.

I właśnie tego rodzaju uczciwości, tego rodzaju troski o to, by nie oszukać samego siebie, brakuje w dużym stopniu w wielu badaniach w ramach nauki spod znaku kultu cargo.

Duża część ich trudności wynika oczywiście z trudności tematu i niemożności zastosowania metody naukowej do tego tematu. Niemniej jednak należy zauważyć, że nie jest to jedyna trudność.

To dlatego samoloty nie wylądowały – ale one nie lądują. Z doświadczenia nauczyliśmy się wiele o tym, jak radzić sobie z niektórymi sposobami, w jaki sami siebie oszukujemy. Jeden z przykładów: Robert Millikan zmierzył ładunek elektronu przez eksperyment ze spadającymi kroplami oleju i otrzymał odpowiedź, która, jak teraz wiemy, nie jest do końca słuszna. Jest ona nieco błędna, ponieważ miał nieprawidłową wartość lepkości powietrza.

Interesujące jest spojrzenie na historię pomiarów ładunku elektronu po Robercie Millikanie. Jeśli wykreślić je w funkcji czasu, okaże się, że jeden pomiar jest nieco większy od pomiaru Millikana, a następny trochę większy od tego, a następny trochę większy od tego, aż w końcu stabilizują się na liczbie, która jest wyższa. Dlaczego od razu nie odkryli, że nowa liczba jest wyższa?

Jest to rzecz, której naukowcy się wstydzą – ta historia – ponieważ oczywistym jest fakt, że ludzie robili rzeczy takie jak ta: kiedy otrzymali liczbę, która była znacznie wyższa od liczby Millikana, myśleli, że coś musi być nie tak i szukali i znajdowali powód, dlaczego coś może być nie tak.

Kiedy otrzymali liczbę bliższą wartości Millikana, nie szukali już tak usilnie. I tak eliminowali liczby, które były zbyt odległe, i robili inne rzeczy w tym stylu.

Obecnie nauczyliśmy się tych sztuczek i nie mamy teraz takich bolączek. Jednak ta długa historia uczenia się, jak nie oszukiwać samych siebie – posiadania całkowitej przejrzystości w badaniach naukowych – jest, przykro mi to mówić, czymś, czego nie włączyliśmy specjalnie do żadnego konkretnego kursu, który znam.

Mamy tylko nadzieję, że załapaliście to przez osmozę.

Pierwsza zasada brzmi tak, że nie wolno ci oszukiwać samego siebie – a ty jesteś najłatwiejszą osobą do oszukania. Musisz być więc bardzo ostrożny w tej kwestii. Kiedy już nie oszukujesz samego siebie, wówczas z łatwością przychodzi ci nie oszukiwanie innych naukowców. Potem trzeba już tylko być uczciwym w konwencjonalny sposób.

Chciałbym dodać coś, co nie jest kluczowe dla nauki, ale w co poniekąd wierzę, a mianowicie, że nie należy oszukiwać laików, kiedy wypowiadasz się jako naukowiec.

Nie próbuję ci powiedzieć co zrobić, żeby zdradzić żonę albo oszukać dziewczynę, albo coś w tym stylu, kiedy nie próbujesz być naukowcem, ale po prostu próbujesz być zwykłym człowiekiem.

Zostawimy te problemy tobie i twojemu rabinowi. Mówię o konkretnym, dodatkowym rodzaju uczciwości, która nie polega na kłamaniu, ale na stawaniu na rzęsach, by pokazać, jak być może się mylisz, którą powinieneś mieć, działając jako naukowiec. I to jest nasza odpowiedzialność jako naukowców, z pewnością wobec innych naukowców, a także, jak sądzę, wobec laików.

Na przykład byłem trochę zaskoczony, kiedy rozmawiałem z przyjacielem, który miał wystąpić w radiu. Wykonuje pracę z zakresu kosmologii i astronomii, i zastanawiał się, jak miałby wyjaśnić, jakie są zastosowania tej pracy. „Cóż”, powiedziałem, „nie ma żadnych”. Odpowiedział: „Tak, ale w takim razie nie dostaniemy wsparcia na więcej badań tego typu”.

Sądzę, że jest to w pewien sposób nieuczciwe. Jeśli przedstawiasz siebie jako naukowca, to powinieneś wyjaśnić laikom czym się zajmujesz – a jeśli nie chcą cię wspierać w tych okolicznościach, to jest to ich decyzja.

Jeden z przykładów tej zasady jest taki: jeśli wymyśliłeś sobie, że przetestujesz jakąś teorię albo chcesz wyjaśnić jakieś pojęcie lub ideę, to zawsze powinieneś zdecydować się na publikację, niezależnie od tego, w jaki sposób to wyjdzie.

Jeśli będziemy publikować jedynie wyniki pewnego rodzaju, możemy sprawić, że argument będzie wyglądał dobrze. Musimy publikować oba rodzaje wyników.

Twierdzę, że jest to również ważne w udzielaniu pewnych rodzajów porad rządowych. Załóżmy, że senator poprosił cię o radę dotyczącą tego, czy należy wykonać otwór wiertniczy w jego stanie; a ty zdecydowałeś, że byłoby to lepsze w jakimś innym stanie. Jeśli nie opublikujesz takiego wyniku, to wydaje mi się, że nie udzielasz porad naukowych. Jesteś wykorzystywany.

Jeśli twoja odpowiedź wyjdzie w kierunku, który podoba się rządowi lub politykom, mogą ją wykorzystać jako argument na swoją korzyść; jeśli wyjdzie w drugą stronę, nie publikują jej wcale. To nie jest udzielanie porad naukowych.

Inne rodzaje błędów są bardziej charakterystyczne dla niskiego poziomu nauki. Kiedy pracowałem na Uniwersytecie Cornella, często rozmawiałem z ludźmi z Wydziału Psychologii. Jedna ze studentek powiedziała mi, że chce przeprowadzić eksperyment, który wyglądałby mniej więcej tak – inni stwierdzili, że w pewnych okolicznościach, X, szczury robiły coś, A. Była ciekawa, czy jeśli zmieni się okoliczności na Y, to nadal będą robiły A.

Jej propozycją było więc przeprowadzenie eksperymentu w okolicznościach Y i sprawdzenie, czy nadal będą robiły A. Wyjaśniłem jej, że najpierw należało powtórzyć w swoim laboratorium eksperyment innej osoby – zrobić to w warunkach X, aby zobaczyć, czy ona też może uzyskać wynik A – a następnie zmienić warunki na Y i zobaczyć, czy A się zmieniło.

Wtedy wiedziałaby, że prawdziwą różnicą była rzecz, którą, jak sądziła, ma pod kontrolą. Była zachwycona tym nowym pomysłem i poszła do swojego profesora.

Jego odpowiedź brzmiała: „Nie, nie możesz tego zrobić, ponieważ eksperyment został już przeprowadzony i tylko marnowałabyś swój czas”.


Było to mniej więcej w 1947 roku i wydaje się, że wówczas panowała ogólna polityka, by nie próbować powtarzać eksperymentów psychologicznych, a jedynie zmienić warunki i zobaczyć, co się stanie. Obecnie istnieje pewne niebezpieczeństwo, że to samo dzieje się nawet w popularnej dziedzinie fizyki.

Byłem zszokowany słysząc o eksperymencie wykonanym w wielkim akceleratorze w Centrum Liniowego Akceleratora Stanforda, gdzie pewna osoba użyła deuteru, (ciężki wodór). Aby porównać swoje wyniki z użyciem ciężkiego wodoru z tym, co może się zdarzyć w przypadku wodoru lekkiego, musiał użyć danych z czyjegoś eksperymentu na wodorze lekkim, który był przeprowadzony na innej aparaturze.

Zapytany o powód, powiedział, że to dlatego, że nie mógł uzyskać czasu w programie, (bo jest go tak mało i jest to tak droga aparatura), na przeprowadzenie eksperymentu z wodorem lekkim na tej aparaturze, bo nie byłoby żadnego nowego wyniku. I tak ludzie odpowiedzialni za programy w Centrum Liniowego Akceleratora Stanforda tak bardzo pragną nowych rezultatów, aby zdobyć więcej pieniędzy na utrzymanie tego przedsięwzięcia dla celów public relations, że być może niszczą wartość samych eksperymentów, co jest głównym celem tego przedsięwzięcia.

Często trudno jest tamtejszym eksperymentatorom ukończyć swoją pracę tak, jak wymaga tego od nich ich rzetelność naukowa. Jednakże wszystkie eksperymenty w psychologii nie są eksperymentami tego typu.

Na przykład, przeprowadzono wiele eksperymentów polegających na przeprowadzaniu szczurów przez wszelkiego rodzaju labirynty, i tak dalej, z mało wyraźnymi rezultatami.

Lecz w 1937 roku człowiek o nazwisku Young przeprowadził bardzo interesujący eksperyment. Miał długi korytarz z drzwiami wzdłuż jednej strony, przez które wchodziły szczury, i drzwiami wzdłuż drugiej strony, gdzie znajdowało się jedzenie. Chciał sprawdzić, czy uda mu się wytrenować szczury tak, by wchodziły przez trzecie drzwi w dół od miejsca, od którego ruszały.

Szczury od razu poszły do drzwi, w których wcześniej było jedzenie. Pytanie brzmiało: skoro korytarz był tak pięknie zbudowany i tak jednolity, to skąd szczury wiedziały, że to były te same drzwi co poprzednio?

Oczywiście było coś w tych drzwiach, co różniło je od innych. Zatem pomalował drzwi bardzo starannie, układając tekstury na frontach drzwi w dokładnie ten sam sposób. Szczury nadal umiały wskazać drzwi, za którymi kryło się jedzenie.

Potem pomyślał, że może szczury wyczuwają zapach jedzenia, więc użył chemikaliów, aby zmienić zapach po każdym biegu. Szczury nadal były w stanie wybrać odpowiednie drzwi.

Wtedy zdał sobie sprawę, że szczury mogą być w stanie je wskazać sugerując się światłami i aranżacją w laboratorium, jak każdy rozsądny człowiek. Zakrył więc korytarz, a szczury nadal były w stanie wybrać odpowiednie drzwi.

W końcu stwierdził, że mogą to poznać po dźwięku podłogi, kiedy po niej przebiegają. I mógł to naprawić tylko poprzez wyłożenie korytarza piaskiem.

Tak więc ogarniał wszystkie możliwe wskazówki jedna po drugiej i w końcu był w stanie oszukać szczury tak, że musiały nauczyć się wchodzić w trzecie drzwi.

Jeśli złagodziłby którykolwiek ze swoich warunków, szczury mogłyby to stwierdzić. Z naukowego punktu widzenia jest to eksperyment pierwszej klasy.

To eksperyment, który sprawia, że eksperymenty z biegającymi szczurami są sensowne, ponieważ odkrywa wskazówki, których szczur naprawdę używa, a nie to, czego według ciebie używa. To eksperyment, który mówi dokładnie, jakich warunków musisz użyć, aby zachować ostrożność i kontrolować wszystko w eksperymencie z biegającymi szczurami.

Nikt nie jest kompletnie bezwartościowy, zawsze można służyć jako zły przykład

Przyjrzałem się późniejszej historii tych badań. Następny eksperyment, i ten po nim, nigdy nie odwoływały się do pracy pana Younga. Nigdy nie zastosowali żadnego z jego kryteriów umieszczania korytarza na piasku, czy bycia bardzo ostrożnym.

Po prostu dalej prowadzili szczury w ten sam, stary sposób i nie zwracali uwagi na wielkie odkrycia pana Younga, a jego prace nie są przywoływane, ponieważ nie odkrył on nic na temat samych szczurów. W rzeczywistości odkrył wszystkie rzeczy, które trzeba zrobić, aby odkryć coś na temat szczurów.

Jednak nie zwracanie uwagi na takie eksperymenty, jak ten, jest cechą charakterystyczną dla nauki spod znaku kultu cargo.

Innym przykładem są eksperymenty dotyczące percepcji pozazmysłowej pana Josepha  Rhine’a i innych ludzi. Ponieważ różni ludzie je krytykowali – i oni sami krytykowali swoje eksperymenty – to udoskonalają techniki tak, że ich skutki są mniejsze, i mniejsze, i mniejsze, aż stopniowo zanikają.

Wszyscy parapsycholodzy szukają jakiegoś eksperymentu, który można powtórzyć, który można przeprowadzić ponownie i uzyskać ten sam skutek, nawet pod względem statystycznym. Przeprowadzają milion szczurów… Nie, tym razem to ludzie robią wiele rzeczy i uzyskują pewien efekt statystyczny.

Następnym razem, gdy spróbują, już go nie uzyskają. A teraz trafiasz na człowieka, który mówi, że żądanie przeprowadzenia powtarzalnego eksperymentu jest nieistotnym żądaniem. To jest nauka?

Ten człowiek mówi również o nowej instytucji, w przemówieniu, w którym rezygnuje z funkcji dyrektora Instytutu Parapsychologii. Mówiąc ludziom, co mają robić dalej, mówi, że jedną z rzeczy, które muszą zrobić, jest upewnienie się, że szkolą tylko tych studentów, którzy wykazali się zdolnością do uzyskania wyników parapsychologicznych w akceptowalnym zakresie. I że nie należy marnować czasu na tych ambitnych i zainteresowanych studentów, którzy uzyskują tylko przypadkowe wyniki.

Taka polityka w nauczaniu jest bardzo niebezpieczna – uczenie studentów tylko tego, jak uzyskać określone wyniki, a nie jak przeprowadzić eksperyment w oparciu o uczciwość w badaniach naukowych.

Mam więc tylko jedno życzenie dla ciebie: życzę ci powodzenia w znalezieniu się gdzieś, gdzie masz swobodę zachowania tego rodzaju uczciwości, którą opisałem, i gdzie nie czujesz się zmuszony przez potrzebę utrzymania swojej pozycji w organizacji lub wsparcia finansowego, i tak dalej, do rezygnacji z uczciwości. Obyś miał tę swobodę. Dziękuję, że obejrzałeś ten film."

 


 

Nauka spod znaku kultu cargo – Richard Feynman [1974] | Lektor

https://rumble.com/v2iebni-nauka-spod-znaku-kultu-cargo-richard-feynman-1974.html

 Źródło: https://wybudzeni.com/2023/04/15/nauka-spod-znaku-kultu-cargo-richard-feynman-1974/

wawel24
O mnie wawel24

Huomo-animal divino. Znajomość harmonii nazywa się stałością. Znajomość stałości nazywa się oświeceniem. [...]. Napięcie ducha w sercu nazywa się uporem. [...] Wiedzący nie zna udawania, udowadniający nie wie.  Nagroda Roczna „Poetry&Paratheatre” w Dziedzinie Sztuki ♛2012 - (kategoria: poetycki eksperyment roku 2012) ♛2013 - (kategoria: poezja, esej, tłumaczenie) za rozpętanie dyskusji wokół poezji Emily Dickinson i wkład do teorii tłumaczeń ED na język polski ========================== ❀ TEMATYCZNA LISTA NOTEK ❀ F I L O Z O F I A ✹ AGONIA LOGOSU H I S T O R I A 1.Ludobójstwo. Odsłona pierwsza. Precedens i wzór 2. Hołodomor. Ludobójstwo. Odsłona druga. Nowe metody 3.10.04.2011 P O S T A C I  1. Franz Kafka i hospicjum kultury europejskiej czyli nagi król 2. Platon czytany przez Simone Weil P O E Z J A 1. SZYMBORSKA czyli BIESIADNY SEN MOTYLA 2. Dziękomium strof Strofa (titulogram) 3.Limeryk 4.TRZEJ MĘDRCOWIE a koń każdego w innym kolorze... 5.CO SIĘ DZIEJE  M U Z Y K A 1.D E V I C S 2.DEVICS - druga część muzycznej podróży... 3.HUGO RACE and The True Spirit 4.SALTILLO - to nie z importu lek, SALTILLO - nie nazwa to rośliny 5.HALOU - muzyka jak wytrawny szampan 6.ARVO PÄRT - Muzyka ciszy i pamięci 7. ♪ VICTIMAE PASCHALI LAUDES ♬

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (33)

Inne tematy w dziale Polityka